Kosmos maszynką do przerabiania milionów na miliardy. Zwrot z inwestycji 1:4?
Polski astronauta poleci w kosmos z misją Axiom Space na pokładzie kapsuły Dragon firmy SpaceX. To ogromny sukces Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, ale także szansa dla polskich firm na skok cywilizacyjny i kosmiczne zyski w przyszłości. – Kosmos jest maszynką do przerabiania milionów na miliardy. Zwrot z inwestycji w technologie kosmiczne w gospodarce może wynosić nawet 1:4 – mówi prof. Grzegorz Wrochna, były szef Polskiej Agencji Kosmicznej.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego polski naukowiec dr Sławosz Uznański-Wiśniewski leci w kosmos.
- Jakie eksperymenty polskich firm i instytucji będą przeprowadzane podczas 14-dniowego lotu misji IGNIS.
- Czy loty w kosmos się opłacają.
Do udziału we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) i Polską Agencją Kosmiczną (POLSA) zgłosiło się ponad 60 instytucji i firm z Polski, co zaskoczyło nawet samą ESA. Finalnie przygotowano 13 eksperymentów polskich firm do realizacji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w ramach misji IGNIS (łac. ogień).
Badania obejmują m.in.: działanie zaawansowanych jednostek AI w warunkach niskiej grawitacji, wpływ promieniowania na elektronikę, wpływ długotrwałego przebywania w kosmosie na zdrowie psychiczne człowieka, wykorzystanie mikroglonów, drożdży, leków, monitorowanie poziomu bakterii w jelitach, sterowanie urządzeń myślami, a także poziom hałasu.
Wybór Polaka wzbudził zainteresowanie technologiami kosmicznymi w Polsce. To z kolei może przyczynić się do sukcesu polskich firm, które będą potrafiły skorzystać z eksperymentów realizowanych w kosmosie czy to w swoich badaniach, czy w przyszłej produkcji i biznesach. Dzięki eksperymentom w dziedzinach takich, jak mikroelektronika, algorytmy AI czy fotonika Polska może stać się liderem, a nie tylko gonić innych.
Czy potrzebujemy misji w kosmos?
Loty w kosmos mają znaczenie dla nauki i oczywiście przynoszą prestiż krajom wysyłającym astronautów. Czy możemy już mówić o znaczeniu misji IGNIS dla gospodarki? Zdaniem prof. Grzegorza Wrochny, byłego szefa Polskiej Agencji Kosmicznej, zdecydowanie tak.
– Astronauci większość czasu na ISS poświęcają na przeprowadzanie różnego rodzaju eksperymentów. Kiedy ESA ogłosiła nabór na eksperymenty do polskiej misji, otrzymała ponad 60 dojrzałych propozycji z różnych dziedzin, co dla wszystkich było sporym zaskoczeniem. Ze względu na ograniczony czas astronauty oraz miejsce i energię dostępne na ISS wybrano 13 z nich. Ich wyniki z pewnością będą przydatne do przyszłych lotów w kosmos, ale też znajdą praktyczne zastosowanie na Ziemi – wskazuje były szef Polskiej Agencji Kosmicznej.

Rywalizacja firm o kontrakty napędza innowacje
Podkreśla, że kosmos to dziś wielki biznes.
– Kosmos nie jest już tylko marzeniem. Jest maszynką do przerabiania milionów na miliardy – uważa prof. Grzegorz Wrochna.
Kosmos nie jest już tylko marzeniem. Jest maszynką do przerabiania milionów na miliardy
Dodaje, że we współczesnym świecie nie ma już miejsca na myślenie o technologiach kosmicznych, jak o fanaberii czy romantycznym kaprysie naukowców.
– To infrastruktura – równie niezbędna jak drogi, sieci energetyczne czy wodociągi. Państwa, które chcą być nowoczesne, które myślą strategicznie o bezpieczeństwie, gospodarce i przyszłości, inwestują w przestrzeń kosmiczną. Nie tylko dla widowiskowych lądowań na Księżycu, ale dla bardzo ziemskich korzyści. To dlatego nawet największe potęgi, jak Francja i Niemcy, kierują większość swojego kosmicznego budżetu przez Europejską Agencję Kosmiczną. ESA działa bowiem w formule przetargowej – firmy, aby uczestniczyć w projektach, muszą wygrać konkurs, udowodnić kompetencje, zaproponować rozwiązania. To zdrowy mechanizm – rywalizacja o kontrakty napędza innowacje, a zysk, choć często nie bezpośredni, przychodzi z czasem – mówi prof. Grzegorz Wrochna.
Dane z satelitów wspomagają rolnictwo i przemysł
Podaje przykład rolnictwa, które jest dziś w Polsce największym użytkownikiem danych satelitarnych.
– Gospodarstwa rolnicze już teraz zamawiają zdjęcia satelitarne, by optymalizować opryski, nawożenie czy podlewanie. Dzięki temu zamiast opryskiwać całe pole, można precyzyjnie reagować na pojedynczego szkodnika w rogu działki. To oznacza mniej chemii, niższe koszty, a przede wszystkim – zdrowszą żywność. Trudno przeliczyć zdrowie na pieniądze, ale skutki gospodarcze są ewidentne: więcej plonów, mniejsze straty, większa efektywność – wskazuje prof. Wrochna.
A to tylko czubek góry lodowej.
– Satelity zapewniają nam dziś precyzyjny czas – niezbędny do działania kolei, elektrowni, całej infrastruktury krytycznej. Umożliwiają pozycjonowanie – nie tylko dla kierowców, ale też dla służb ratunkowych, logistyków, inżynierów. Dostarczają danych do planowania przestrzennego, analiz zmian klimatycznych, zarządzania kryzysowego – dodaje naukowiec.
Kulisy wyboru polskiego naukowca do lotu w kosmos
Do naboru do udziału w misji zgłosiło się 22 tys. kandydatów, w tym 500 z Polski. W ćwierćfinale było trzech Polaków, w półfinale dwóch. Sławosz Uznański-Wiśniewski został wybrany jako jeden z 11 rezerwowych astronautów. Co przeważyło, że to właśnie on wygrał ten wyścig?
– Ściśle rzecz biorąc, to Polska wybrała Europejską Agencję Kosmiczną do realizacji narodowej misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną [International Space Station, ISS – red.]. Ale rzeczywiście ta szansa otworzyła się, kiedy ESA ogłosiła nabór na astronautów do swojego korpusu. Kandydaci musieli wykazać się wiedzą naukową i sprawnością techniczną umożliwiającą wykonywanie eksperymentów z różnych dziedzin, ale także odpornością na stres i sprawnością fizyczną – wskazuje prof. Wrochna.
Wpływ miały dokonania naukowe, ale także osobowości i zainteresowania. Dr Sławosz Uznański-Wiśniewski budował elektronikę odporną na promieniowanie i pracował w ośrodku naukowym CERN pod Genewą jako operator Wielkiego Zderzacza Hadronów LHC – chyba najbardziej złożonej maszyny skonstruowanej przez człowieka. A prywatnie chodził po Himalajach i pływał po oceanach.
Polak ukończył z wyróżnieniem Politechnikę Łódzką w 2008 r, uzyskując tytuł magistra inżyniera. W tym samym roku zdobył również tytuły magistra inżyniera na Uniwersytecie Nantes oraz inżyniera na Politechnice w Nantes. W 2011 r. obronił z wyróżnieniem doktorat na Uniwersytecie Aix-Marseille, koncentrując się na projektowaniu układów odpornych na promieniowanie dla zastosowań kosmicznych.
– Inne kraje też miały świetnych kandydatów i oczywiste było, że preferowane będą kraje dające większy wkład finansowy do ESA. Tymczasem polska składka była wówczas niewielka i w przeliczeniu na dochód narodowy zajmowaliśmy ostatnie miejsce! Trzeba więc było silnego lobbingu, żeby zwiększyć szanse naszego kandydata. Pamiętam, że wielokrotnie osobiście przekonywałem dyrektora ESA Josefa Aschbachera, że warto zawalczyć o zwiększenie polskiej składki, bo jesteśmy dużym krajem, a jedynym sposobem na podniesienie zainteresowania kosmosem w Polsce jest lot astronauty. I tak się stało! – cieszy się prof. Wrochna.
Jego zdaniem przełomowym momentem była uroczystość ogłoszenia zwycięzców naboru, do której doszło w Paryżu. Kiedy ogłoszono, że Polak znalazł się w grupie astronautów rezerwowych, w kraju wybuchła „sławoszomania”.
– Na tej fali można już było mówić nie tylko o astronaucie, ale też o znaczeniu technologii kosmicznych dla współczesnej gospodarki. Ostatecznym efektem tej kampanii była decyzja o zwiększeniu polskiego wkładu finansowego do ESA niemal pięciokrotnie i umowa na realizację polskiej misji na ISS, nazwanej IGNIS – przypomina były szef Polskiej Agencji Kosmicznej.
Czy koszty wysłania misji w kosmos się zwrócą?
Koszt misji szacowany jest na około 65 mln euro. Składka Polski do ESA wzrosła ze 100 mln do około 500 mln euro na trzy lata.
– Zwrot z inwestycji szacowany jest ostrożnie na cztery do jednego – jedno euro włożone w technologie kosmiczne generuje cztery euro wartości w gospodarce. Ale długofalowo te liczby rosną – miliony zainwestowane w satelity mogą przynieść miliardy zysków – szacuje prof. Wrochna.
Rozwój technologii kosmicznych a bezpieczeństwo
Wiele technologii rozwijanych i testowanych w kosmosie służy zbrojeniom i wojsku. W zasadzie obecnie trudno odróżnić, które technologie będą miały zastosowanie cywilne, a które wojskowe. Część z nich wykorzystywana jest i tu, i tu.
– Nie możemy zapominać o ciemniejszej stronie ludzkich dokonań. Kosmos staje się coraz bardziej kluczowy, coraz bardziej strategiczny. Rosjanie, Chińczycy, Amerykanie – wszyscy testują technologie, które pozwalają niszczyć satelity. Niektóre z tych demonstracji, jak rosyjskie rozbicie starego satelity, tworzą tysiące odłamków zagrażających innym misjom. Inne – jak chińskie „przeparkowanie” satelity – są bardziej eleganckie, ale równie wymowne. Broń w kosmosie to już nie science fiction – to realne zagrożenie – twierdzi prof. Wrochna.
Technologie kosmiczne służą jednak również bezpieczeństwu.
– Dzisiejsze konflikty to nie tylko czołgi i piechota, ale także ataki informatyczne, elektromagnetyczne, dezinformacja. A z drugiej strony – zmiany klimatyczne, wichury, powodzie, które równie skutecznie mogą sparaliżować państwo. Satelity umożliwiają szybkie reagowanie – dostarczają optycznych i radarowych zdjęć terenów objętych katastrofą, pozwalają dokładnie ocenić sytuację, skierować służby ratunkowe tam, gdzie są najbardziej potrzebne. POLSA buduje Narodowy System Informacji Satelitarnej, zaś Centrum Informacji Kryzysowej w Centrum Badań Kosmicznych PAN już od dawna dostarcza dane satelitarne do centrów kryzysowych i służb w akcji – zauważa prof. Wrochna.
Zdaniem uczonego problemem pozostaje wąskie gardło: dane są dostępne, ale nie zawsze trafiają tam, gdzie są realnie potrzebne – czyli np. do strażaków, ratowników, wojska. To nie kwestia złej woli, ale braku wspólnych standardów i infrastruktury. Tu Polska ma szansę być liderem – już jest postrzegana przez ESA jako kraj wiodący w dziedzinie bezpieczeństwa cywilnego z kosmosu – ocenia prof. Wrochna.
Polska nadrabia zaległości w stosunku do Francji
Polskie doświadczenia obecności w kosmosie są znacznie krótsze niż np. francuskie. Francuska Agencja Kosmiczna (CNES – Centre National d'Études Spatiales) powstała już w latach 60. ubiegłego wieku. CNES jest jednym z najważniejszych graczy w europejskim i globalnym sektorze kosmicznym. Odgrywa kluczową rolę w realizacji polityki kosmicznej Francji oraz w działaniach ESA, której Francja jest największym udziałowcem.
Budżet francuskiej agencji kosmicznej na rok 2024 wyniósł 3,029 mld euro. Z tej kwoty 1,108 mld euro przeznaczono na składkę Francji do ESA, a 898 mln euro na programy krajowe i bilateralne. W 2023 roku budżet CNES wynosił 2,6 mld euro.
CNES jest kluczowym podmiotem realizującym francuską politykę kosmiczną, działającym pod wspólnym nadzorem Ministerstwa Gospodarki i Finansów, Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego i Badań Naukowych oraz Ministerstwa Sił Zbrojnych. Agencja prowadzi ponad 160 projektów i misji naukowych, zatrudniając około 2 350 pracowników w Paryżu, Tuluzie i Kourou w Gujanie Francuskiej.
– My to nadrabiamy z imponującą dynamiką. Dziś nasze firmy potrafią nie tylko dostarczać komponenty, ale projektować i budować całe satelity. To skok cywilizacyjny. Ale dalszy rozwój zależy od politycznych decyzji – przede wszystkim od utrzymania składki do ESA na poziomie co najmniej pół miliarda euro na trzy lata. To klucz do dalszego uczestnictwa w dużych projektach i promocji naszych firm do roli liderów.Bo kosmos to już nie przyszłość. To teraźniejszość, która działa na orbitach kilkaset kilometrów nad naszymi głowami. A my – jeśli zagramy mądrze – możemy być w centrum tego nowego świata – podsumowuje prof. Grzegorz Wrochna.
Współpraca Polska – Francja w sektorze kosmicznym
Polska i Francja są członkami w ESA. Polska (od 2012 roku) i Francja (członek-założyciel ESA) ściśle współpracują w ramach europejskich projektów europejskiej Agencji. Przykłady wspólnych projektów to m.in: misje naukowe z udziałem CNES i polskich firm/instytutów jako podwykonawców (np. misje obserwacyjne, satelity badawcze).
W 2022 roku zawarto porozumienie między POLSA a CNES w celu rozwoju współpracy w zakresie: obserwacji Ziemi, budowy komponentów satelitarnych, wspólnych programów edukacyjnych i technologicznych, zastosowań kosmicznych w obronności.
Polska i Francja wspierają rozwój europejskich zdolności niezależnych od USA, w tym budowę niezależnych systemów komunikacyjnych i obserwacyjnych.
Agencje nie wykluczają przyszłej współpracy w ramach systemów SSA/SST (tzw. świadomość sytuacyjna w przestrzeni kosmicznej). Francja jako lider w przemyśle kosmicznym (Airbus Defence & Space, Thales Alenia Space) mogłaby transferować kompetencji poprzez udział polskich firm w projektach CNES i ESA.
Polskie start-upy i firmy (np. Creotech, PIAP Space) coraz częściej współpracują z francuskimi podmiotami w zakresie komponentów satelitarnych i robotyki kosmicznej.
Polsko-francuskie projekty:
- Program SALTO: Polska firma SpaceForest uczestniczy w projekcie SALTO, mającym na celu rozwój europejskiej technologii rakiet wielokrotnego użytku. Projekt ten jest komplementarny do francuskiego programu demonstracyjnego THEMIS
- Program THEIA: Polska firma Creotech Instruments bierze udział w projekcie THEIA, który integruje sztuczną inteligencję z danymi satelitarnymi w celu wsparcia zarządzania kryzysowego. Projekt ten korzysta z danych pochodzących z satelitów obserwacyjnych, w tym tych rozwijanych przez Francję.
- Program MUSIS: Francja jest liderem programu MUSIS, który umożliwia współdzielenie danych z wojskowych satelitów obserwacyjnych między państwami europejskimi. Polska jako członek ESA, korzysta z wyników tego programu w ramach wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony.
Główne wnioski
- Polski naukowiec dr Sławosz Uznański-Wiśniewski został wybrany spośród 22 tys. kandydatów w naborze organizowanym przez Europejską Agencję Kosmiczną. Kandydaci musieli wykazać się wiedzą naukową i sprawnością techniczną umożliwiającą wykonywanie eksperymentów z różnych dziedzin, ale także odpornością na stres i sprawnością fizyczną. Wpływ miały dokonania naukowe, ale także osobowości i zainteresowania. Dr Sławosz Uznański-Wiśniewski budował elektronikę odporną na promieniowanie i pracował w ośrodku naukowym CERN pod Genewą jako operator Wielkiego Zderzacza Hadronów LHC. A prywatnie chodził po Himalajach i pływał po oceanach. Nie bez znaczenia był również lobbing Polski oraz fakt zwiększenia składki do ESA.
- Do udziału we współpracy z ESA i Polską Agencją Kosmiczną (POLSA) zgłosiło się ponad 60 instytucji i firm z Polski, co zaskoczyło nawet samą ESA. Finalnie przygotowano 13 eksperymentów polskich firm do realizacji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w ramach misji IGNIS (łac. ogień). Badania obejmują m.in.: działania zaawansowanych jednostek AI w warunkach niskiej grawitacji, wpływu promieniowania na elektronikę, wpływ długotrwałego przebywania w kosmosie na zdrowie psychiczne człowieka, wykorzystanie mikroglonów, drożdży, leków, monitorowanie poziomu bakterii w jelitach oraz sterowanie urządzeń myślami oraz badanie poziomu hałasu.
- Koszt misji szacowany jest na około 65 mln euro. Składka Polski do ESA wzrosła ze 100 mln do około 500 mln euro na trzy lata. Decyzja o większym finansowaniu projektów europejskiej Agencji oraz lobbing pomogły w wygraniu rywalizacji pomiędzy krajami o wysłanie astronauty w kosmos. Ten zwrot z inwestycji szacowany jest ostrożnie na cztery do jednego – jedno euro włożone w technologie kosmiczne generuje cztery euro wartości w gospodarce. Ale długofalowo te liczby rosną – miliony zainwestowane w satelity mogą przynieść miliardy zysków.
