Kto wybuduje polskie elektrownie gazowe? Enea musi sięgać po tureckiego wykonawcę
Polskie koncerny energetyczne planują inwestycje w duże bloki gazowe, które mają zabezpieczyć nam dostawy prądu po wyłączeniu wysłużonych elektrowni węglowych. Projekt w Kozienicach napotkał jednak przeszkodę w postaci… braku chętnych do budowy obiektu. Po dwóch nieudanych przetargach Enea negocjuje kontrakt na realizację tej inwestycji z turecką firmą. To niepokoi polską branżę budowlaną.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie inwestycje w energetykę gazową planują polskie koncerny.
- Dlaczego Enea zdecydowała się na wybór wykonawcy dla swojej inwestycji w Kozienicach bez przetargu.
- Jakie postulaty ma polska branża budowlana wobec energetycznych koncernów.
Dwa bloki gazowe o mocy 650-750 MW mają stanąć tuż obok Elektrowni Kozienice, w której działa dziś 11 bloków opalanych węglem. Wydawałoby się, że taki projekt będzie łakomym kąskiem dla firm budowlanych. Tymczasem ogłoszone przez Eneę dwa przetargi na realizację tej inwestycji zakończyły się fiaskiem. W ramach postępowań nie wpłynęła żadna oferta. W takiej sytuacji poznański koncern postanowił ratować inwestycję przez wybór wykonawcy z wolnej ręki, a więc bez przetargu. Do negocjacji wybrał turecką firmę Çalık Enerjii.
– Prowadzimy negocjacje z jednym wykonawcą – firmą Çalık, zgodnie z przepisami prawa w ramach zamówienia z wolnej ręki. Polskie firmy miały możliwość dotychczas już dwukrotnie składać swoje oferty w poprzednich przetargach – potwierdza Berenika Ratajczak, rzeczniczka Enei.
Turecki wykonawca w trakcie negocjacji zgłosił szereg propozycji, które teraz Enea analizuje z doradcą prawnym.
– Złożenie oferty finalnej planowane jest w drugiej połowie lutego 2025 r. z okresem ważności 90 dni i w tym czasie planowane jest podpisanie umowy. Jest jeszcze za wcześnie, by mówić o harmonogramach budowy i uruchomienia bloków – podkreśla Berenika Ratajczak.
Projekt nie wygrał aukcji rynku mocy, która odbyła się w grudniu 2024 r. na dostawy mocy w 2029 r. Gazowa inwestycja przegrała rywalizację o państwowe wsparcie z magazynami energii, które zdominowały grudniową aukcję. Enea może jednak wziąć udział w aukcji na kolejne lata dostaw. Niewykluczone, że zostaną wprowadzone preferencje dla inwestycji gazowych, aby zwiększyć szanse na realizację tych projektów.
Çalık Enerji nie jest znany na polskim rynku, ale realizuje inwestycje energetyczne w innych rejonach świata, obejmujących Bliski Wschód, Azję Środkową, Afrykę i Bałkany. Spółka informuje, że wybudowała m.in. elektrownie w Turkmenistanie, Iraku, Gruzji, Libii i Uzbekistanie.
Energetyka najbardziej ryzykownym obszarem budownictwa
Wybór tureckiego wykonawcy został przyjęty przez krajową branżę z dużą rezerwą. Polskie firmy nadal liczą na udział w rodzimych projektach energetycznych i na lepsze relacje z koncernami energetycznymi, na wzór tych, jakie udało się wypracować z inwestorami przy projektach drogowych i kolejowych.
– Polska stoi przed koniecznością realizacji transformacji energetycznej. Inwestycje zajmą dwie-trzy dekady. Niestety, aktualnie wykonawcy w segmencie energetycznym borykają się z poważnymi trudnościami finansowymi, a niektóre firmy wycofują się albo z rynku, albo z energetyki, która jest uważana za najbardziej ryzykowny obszar budownictwa. Tymczasem wykonawcy powinni teraz inwestować, budować zaplecze kadrowe i park maszynowy, przygotowując się do realizacji licznych inwestycji, od małych po ogromne, jak elektrownia jądrowa. Aby to się jednak stało, potrzebne jest gruntowne przemodelowanie relacji inwestorów z wykonawcami, żeby ukształtować je w sposób rynkowy, analogicznie jak w segmencie dróg i kolei. W tych obszarach – zarówno z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, jak i z PKP PLK udało się wypracować warunki kontraktowe i sposób relacji na linii inwestor-wykonawca, które powodują, że projekty można sprawnie realizować w czasie i w budżecie, a gdy zajdzie potrzeba waloryzacji, to też jest ona możliwa – wskazuje Piotr Wołejko, dyrektor Komitetu Energii i Komitetu Środowiska Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB).
Przekonuje, że inwestorzy w energetyce, szczególnie spółki z udziałem Skarbu Państwa, są bardzo trudnymi partnerami dla firm wykonawczych. Jego zdaniem przerzucają oni zbyt duży poziom ryzyka na wykonawców. Znajduje to odzwierciedlenie w składanych ofertach, które zazwyczaj przekraczają kosztorys inwestora, albo skutkuje tym, że ofert nie ma w ogóle.
– Czy w takiej sytuacji inwestorzy powinni iść na skróty i oferować w trybie z wolnej ręki kontrakty podmiotom zagranicznym? Nikt rozsądny nie odpowie, że taki powinien być model docelowy. Odpowiedzią na problemy z wyborem wykonawców czy zbyt drogimi ofertami powinno być zaproszenie do dialogu. PZPB, jako reprezentacja wykonawców, jest do takiego dialogu gotowa. Powinniśmy wspólnie ze spółkami energetycznymi z udziałem Skarbu Państwa usiąść do stołu, zapewne pod patronatem Ministerstwa Aktywów Państwowych, i wypracować takie zasady realizacji inwestycji, by organizowane postępowania prowadziły do wyboru wykonawcy, a następnie do udanej budowy konkretnego obiektu czy infrastruktury energetycznej. Dialog, nastawienie na współpracę i transparentność planów inwestycyjnych – a w ostatnim czasie kilka energetycznych koncernów ogłosiło swoje wieloletnie strategie – to podstawa do długoterminowego powodzenia transformacji energetycznej – przekonuje ekspert PZPB.
PZPB liczy na to, że przypadek Kozienic pozostanie incydentem, który więcej już się nie powtórzy.
– Nie powinniśmy oddawać inwestycji firmom spoza UE, licząc na jakieś oszczędności czy większe tempo prac. Stwórzmy takie warunki, by to nasze firmy mogły je realizować. Dlatego zamiast wolnej ręki i oddawania inwestycji obcym podmiotom, należy jak najszybciej rozpocząć dialog z obecnymi już w Polsce wykonawcami – apeluje Piotr Wołejko.
Gazowe inwestycje już ruszyły
Projekt w Kozienicach to tylko jeden z kilku projektów gazowych realizowanych lub planowanych w polskiej energetyce. Są to obiekty o wiele sprawniejsze od starych węglówek i znacznie bardziej elastyczne. Dzięki możliwości szybkiego startu jednostki lepiej współpracują z odnawialnymi źródłami energii.
W ostatnich miesiącach Polska Grupa Energetyczna oddała do użytku dwa bloki gazowe w Elektrowni Dolna Odra w Gryfinie o łącznej mocy prawie 1,4 GW. Inwestycja kosztowała ponad 3,7 mld zł netto, a jej wykonawcą było konsorcjum firm w składzie GE Vernova i Polimex Mostostal.
W trakcie budowy jest blok w Rybniku, który ma być uruchomiony na przełomie lat 2026 i 2027. Instalacja o mocy 882,9 MW będzie największym tego typu blokiem w Polsce i jednym z największych w Europie. Tu także inwestorem jest PGE, a generalnym wykonawcą – konsorcjum w składzie Polimex Mostostal i Siemens Energy. Koszt inwestycji sięgnie ponad 3 mld zł netto. Obecnie trwa transport kluczowych elementów wielkogabarytowych na plac budowy. W tym półroczu dostawy obejmą m.in. turbinę gazową, turbinę parową, generatory i transformatory. Część dostaw z portów w Gdańsku i Szczecinie realizowana jest z wykorzystaniem dróg publicznych, jednak najcięższe elementy przewożone są barkami ze szczecińskiego portu do Kędzierzyna-Koźla, gdzie po przeładunku na naczepy drogą lądową trafiają do Rybnika.
Blok gazowy buduje także Energa z grupy Orlen w Ostrołęce. Instalacja o mocy 745 MW powstaje na gruzach nieudanej inwestycji w blok węglowy, a prace są na finiszu. Głównym wykonawcą inwestycji jest General Electric. Mniejszy blok Orlen stawia w Grudziądzu, ale plany ma znacznie większe.
– Planujemy budowę bloków gazowych w Warszawie i nie wykluczamy jeszcze jednej, dwóch lokalizacji. Zobaczymy, jak rynek finansowy patrzeć będzie na inwestycje w gaz, na razie wziął oddech i się przygląda – zapowiada Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu.
Kolejną gazówkę stawia ZE PAK na terenie byłej elektrowni węglowej Adamów w Koninie. Obiekt ma być gotowy w 2027 r., a buduje go konsorcjum firm Siemens Energy i Mytilineos.
Gaz ma być ponadto paliwem przejściowym w polskim ciepłownictwie, opartym dziś przede wszystkim na węglu.
Według Polskich Sieci Elektroenergetycznych realizowane inwestycje gazowe mogą okazać się zbyt małe, by zaspokoić energetyczne potrzeby Polski w kolejnych latach, gdy źródła OZE nie będą pracować z dostateczną mocą. Dlatego operator sieci apeluje o budowę następnych obiektów.
W 2024 r. (styczeń-listopad) elektrownie gazowe odpowiadały za 10 proc. energii elektrycznej dostarczanej do polskiej sieci.
Główne wnioski
- Enea prowadzi negocjacje w sprawie budowy bloków gazowych w Kozienicach z turecką firmą Çalık Enerji w ramach zamówienia z wolnej ręki. Polskie firmy miały możliwość dwukrotnie składać swoje oferty w przetargach na wykonanie tej inwestycji, ale w obu postępowaniach nie wpłynęła żadna oferta.
- Według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB) odpowiedzią na problemy z wyborem wykonawców czy zbyt drogimi ofertami w energetyce powinno być zaproszenie do dialogu. – Powinniśmy wspólnie ze spółkami energetycznymi z udziałem Skarbu Państwa usiąść do stołu, zapewne pod patronatem Ministerstwa Aktywów Państwowych, i wypracować takie zasady realizacji inwestycji, by organizowane postępowania prowadziły do wyboru wykonawcy, a następnie do udanej budowy konkretnego obiektu czy infrastruktury energetycznej – apeluje Piotr Wołejko, ekspert PZPB.
- Budowa kilku dużych bloków gazowych już ruszyła, ale koncerny energetyczne planują także kolejne inwestycje. O nowe projekty apeluje też operator sieci przesyłowej, by zapewnić bezpieczne dostawy energii elektrycznej do polskich odbiorców.