Biznes

Kuchnia Vikinga gotuje się, by przejąć koszulkę lidera. Apetyt na miliard pomogą zaspokoić duże inwestycje

Producent diet pudełkowych wkrótce przegoni Maczfit z grupy Żabka. Rośnie wielokrotnie szybciej niż rynek, kupił więc cały park biznesowy, szykuje kolejne przejęcia i myśli o giełdzie.

Łukasz Dawidziuk, prezes i twórca Kuchni Vikinga, na boisku wraz z drużyną młodych piłkarzy
Łukasz Dawidziuk to miłośnik piłki nożnej. Jego Kuchnia Vikinga wspiera od tego roku nie tylko zawodowy, ale też amatorski sport. Została sponsorem strategicznym polskiej piłki dziecięcej i młodzieżowej. Dawidziuk zamierza promować właściwe nawyki żywieniowe wśród setek tysięcy najmłodszych piłkarzy i piłkarek w całym kraju. Chce też przekazywać blisko milion zł rocznie na nagrody dla dzieci biorących udział w programach PZNP pod hasłem „Piłka dla wszystkich” (fot. materiały prasowe).

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. W jakim tempie Kuchnia Vikinga zwiększa przychody oraz jaką utrzymuje średnią cenę posiłków oraz rentowność.
  2. Jakie inwestycje realizuje i dlaczego akurat te.
  3. Jakie plany wiąże z zagranicą i giełdą.

Diety pudełkowe długo były niszą, ale zwłaszcza od wybuchu pandemii COVID-19 o branży jest w Polsce głośno i przyciąga ona kolejnych inwestorów. W minionym tygodniu MCI, największy w regionie fundusz private equity skupiony na spółkach technologicznych, ogłosił plan zakupu 55 proc. udziałów w Nice to Fit You (NTFY) za ok. 186 mln zł.

To dla niego rekordowa transakcja, a wycena nie powinna dziwić. Żabka zapłaciła trzy lata temu 266 mln zł za 95 proc. udziałów w Maczficie, dotychczasowym liderze kateringów dietetycznych, a w tym roku dokupiła 3,3 proc. za 43,3 mln zł. NTFY i Maczfit wraz z Dietami od Brokuła i Kuchnią Vikinga zdominowały rodzimy rynek, mają w nim mniej więcej połowę udziału. Ostatnia z tych firm ruszyła z inwestycyjną ofensywą.

– Finalizujemy zakup parku biznesowego o powierzchni 8 tys. m kw. za ponad 50 mln zł. Samo przystosowanie hali do produkcji kateringu będzie kosztowało ok. 15 mln zł, a uwzględnić musimy jeszcze koszt maszyn. Trudno go oszacować, bo działamy na spersonalizowanych liniach produkcyjnych, przystosowanych do częstych zmian wytwarzanego asortymentu. Rozpoczęcie produkcji w nowej lokalizacji planujemy na 2026 r. – mówi Łukasz Dawidziuk, prezes i twórca Kuchni Vikinga.

Zdaniem inwestora

Katering podsyca w inwestorach apetyt

W branży kateringów dietetycznych, z perspektywy inwestora finansowego, widać cztery interesujące trendy. Pierwszy to korzystanie z tej opcji przede wszystkim przez młode pokolenia, które wkraczają na rynek. Drugi to migracja do największych miast, których populacja ma się powiększać, mimo spadku ogólnej liczby Polaków. To w głównych ośrodkach miejskich jest gros klientów kateringowych i tańsza logistyka z uwagi na większe zagęszczenie. Trzecim trendem jest bogacenie się społeczeństwa. Coraz więcej osób będzie stać na wygodę związaną z korzystaniem z kateringów dietetycznych i zdrowego żywienia, zwłaszcza że już dzisiaj ich cena jest porównywalna z samodzielnym gotowaniem. A z tym wiąże się czwarty trend: młode pokolenia chcą gotowych produktów, a nie stać ich na regularne żywienie się w restauracjach.

To wszystko wpływa na dynamiczny wzrost wartości rynku, który rośnie w Polsce w tempie ok. 15 proc. Wizje są dobre nie tylko w okresie naszej inwestycji, czyli zazwyczaj 3-5 lat, ale też w dłuższej perspektywie. A to dla nas kluczowe, bo żeby sprzedać spółkę za dobrą cenę, musimy przekonać kolejnego inwestora, że on też może dobrze zarobić. Nie będę zaskoczony, jeśli kolejne fundusze private equity zaangażują się w polską branżę kateringową. Zdecydowanie już do tego dojrzała.

Polski rynek jest zdominowany przez cztery największe firmy. NTFY był dla nas jedynym wyborem z uwagi na dużą lojalność jego klientów wynikającą m.in. z wysokiej jakości posiłków i silnej marki. Są oni z firmą przez lata i nawet jeśli wypróbują ofertę konkurencji, to duża część szybko wraca. Na tej bazie można budować duży, stabilny biznes.

Cel: miliard przychodów i 30 proc. rynku

Około 900 pracowników (w przyszłym roku ich liczba przekroczy tysiąc), prawie 40 tys. aktywnych klientów i mniej więcej milion zamówień miesięcznie dostarczanych własną flotą ponad 300 pojazdów chłodniczych – to skala firmy założonej w 2018 r. Tegoroczny cel jest bliski osiągnięcia.

– Żabka zakomunikowała w prospekcie emisyjnym, że jej Maczfit, dotychczasowy lider, zakłada przychody na poziomie 420 mln zł. My osiągniemy prawdopodobnie ok. 490 mln zł, odnotowując ponad 80-proc. wzrost – zapowiada Łukasz Dawidziuk.

W kolejnych lata spółka nie zakłada już tak zawrotnego tempa wzrostu, ale i tak ma być wysoki, jak na tradycyjny biznes. W 2025 r. spodziewa się 650-680 mln zł sprzedaży – będzie przygotowana na więcej, bo w bieżącym roku przekroczyła założenia o ok. 90 mln zł – a w 2027 r. zamierza osiągnąć co najmniej 1 mld zł i 30 proc. udziału w rynku.

– Potencjał rynku wynika przede wszystkim z dwóch czynników. Po pierwsze, wciąż jest wiele do poprawy w kwestii jakości, dzięki czemu firmy mogą stale poszerzać grono klientów. Po drugie, płace rosną w naszym kraju zdecydowanie szybciej niż ceny kateringu dietetycznego. W konsekwencji coraz więcej osób może pozwolić sobie na kupienie zestawu posiłków za ponad 50 zł, by czas na ich samodzielne przygotowanie poświęcić na inne cele – uważa przedsiębiorca.

Kuchnia Vikinga za swą przewagę uznaje konkurencyjną cenę. Od dwóch lat utrzymuje, uwzględniając promocje, średnią cenę pięciu posiłków na poziomie ok. 55 zł wobec 62,5 zł średniej dla branży.

– Część drobnej konkurencji może uważać, że to za tanio. Tylko że prowadzimy zdrowy biznes, osiągając, zgodnie z założeniem, marżę EBITDA w okolicy 18 proc. Uzyskiwaniu takiej efektywności sprzyja duża skala, a przestrzeń do konsolidacji wciąż wydaje się spora. W szczycie czasu pandemii rynek rozrósł się do ponad 600 firm. Wiele z nich już się zamknęło, a w ostatnim czasie znika po kilka miesięcznie. Z czasem w grze pozostanie pewnie 20-30 największych graczy – mówi Łukasz Dawidziuk.

Podkreśla, że firma wciąż ma przestrzeń do poprawy rentowności, ale priorytetowo traktuje zdobywanie udziału w rynku i zbudowanie w Białymstoku możliwie jak największego biznesu. Chce, by był nie tylko dumą mieszkańców, ale też został jednym z czołowych pracodawców w regionie. Przypomina, że dużych ogólnopolskich firm w tym mieście jest wciąż mało, a płace są najniższe ze wszystkich miast wojewódzkich, mimo że lokalnym pracownikom nie brak ambicji i pracowitości.

Viking poszerza granice królestwa

Tak dynamiczny rozwój wymaga dużych inwestycji. Kuchnia Vikinga przeznacza na nie ponad 10 proc. przychodów, czyli dziesiątki milionów zł rocznie.

– W rok po wybuchu pandemii musieliśmy trzykrotnie zmieniać lokalizację na większą, by zaspokoić popyt. Uznałem, że jeśli chcemy odnieść duży sukces, to musimy mierzyć wysoko. Dlatego w pierwszej połowie 2025 r. oddamy do użytku nową halę, zwiększając powierzchnię produkcyjną o 3 tys. m kw. Podwoimy moce do 80 tys. zestawów, czyli 400 tys. posiłków, dziennie – informuje Łukasz Dawidziuk.

Spółka zmierza w kierunku samowystarczalności, by zachować bezpośrednią kontrolę nad jakością surowców i obniżyć koszty. Dlatego rok temu przejęła część firmy Lech Garmażeria Staropolska. Intensywnie rozgląda się za kolejnymi producentami spożywczymi, w pierwszej kolejności piekarnią, i zamierza uruchomić własną obieralnię warzyw. Kolejne projekty to stworzenie do końca 2025 r. farmy fotowoltaicznej o mocy 3 MW (średni koszt w Polsce to ok. 2-3 mln za 1 MW) i kontynuacja elektryfikacji floty chłodniczej.

– Z końcem następnego kwartału dotrze do nas 50 aut elektrycznych. Biznesowa opłacalność tego ruchu pozostaje w Polsce niewiadomą, z uwagi na ograniczoną infrastrukturę ładowania, ale w wyniku presji Unii Europejskiej oferty na auta elektryczne są obecnie korzystniejsze niż na spalinowe – mówi Łukasz Dawidziuk.

W tym roku firma zrealizowała jeszcze jedną, kilkunastomilionową inwestycję – została tuż przed Euro 2024 oficjalnym sponsorem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

– Trudno oszacować zwrot z tej inwestycji. Dla mnie marzenia nie mają ceny, a ich realizacją jest sprawienie, że spółka z Białegostoku sponsoruje reprezentację Polski w piłce nożnej. Sam, jako kibic dobrze postrzegam tego typu firmy aspirujące do roli lidera w swojej branży. Poza tym ta umowa to dla nas ogromny, ogólnokrajowy nośnik reklamowy i na pewno przyczyniła się do sięgnięcia przez nas po koszulkę lidera – komentuje szef Kuchni Vikinga.

Warto wiedzieć

Medialność to nie tylko korzyści

Po podpisaniu umowy Kuchni Vikinga z PZPN w mediach znów zrobiło się głośno o sprawie, która już od dłuższego czasu ciąży na wizerunku firmy. Kiedy wyłożyła ona kilkadziesiąt tysięcy zł na organizację kongresu Everest, za którym stał Sławomir Mentzen, portal śledczy Frontsory ujawnił, że wspólnikowi Łukasza Dawidziuka postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, związanej ze środowiskiem kibicowskim (udział w tzw. ustawkach).

– Nie zamartwiam się sprawami, na które nie mam wpływu. Proces mojego wspólnika trwa już od kilkunastu lat. Po nieprawomocnym skazaniu na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, sprawa trafiła do sądu apelacyjnego. Wspólnie prowadziliśmy pizzerię, od której zaczął się nasz biznes kateringowy. Kuchnią Vikinga zajmuję się ja, a on trzema dobrze prosperującymi restauracjami. Potrzebowałem pełnej władzy w spółce, by realizować własną wizję – komentuje Łukasz Dawidziuk.

Międzynarodowe i giełdowe ambicje

Po sześciu latach od startu, firma nadal skupia się na obsłudze największych miast. Mniej więcej jedną trzecią biznesu uzyskuje z Warszawy, a duży udział mają jeszcze Wrocław, Kraków, Poznań, Gdańsk, Białystok i Łódź. Miejscowości poniżej 50 tys. mieszkańców odpowiadają za ok. 10-15 proc. przychodów. Ten udział może wzrosnąć, bo Kuchnia Vikinga obsługuje wszystkie miejscowości powyżej 20 tys. mieszkańców i okolice. Równolegle przymierza się do ekspansji międzynarodowej.

– Polskie firmy kateringowe mają szansę, z uwagi na dojrzałość lokalnego rynku, być w europejskiej czołówce. Rozważaliśmy wyjście za granicę już w tym roku, ale przesunęliśmy plany na przyszły rok z powodu dynamicznego rozwoju w kraju. Analizujemy potencjał przejęć na, bardzo bliskiej nam geograficznie Litwie, oraz w Czechach. W drugim z tych państw katering jest średnio dwukrotnie droższy, niż w Polsce mimo różnicy w jakości, więc oferując tam znacznie tańszy i lepszy produkt, można wiele osiągnąć – mówi Łukasz Dawidziuk.

Na rodzimym rynku firma rozważa wyłącznie fuzję z innym dużym graczem i wejście w inny segment cenowy. Możliwości wzrostu upatruje przede wszystkim w kilku innych obszarach. Chce zostać „liderem w segmencie świeżych posiłków gotowych”, produkującym dla dostawców kateringu biurowego, sklepów oferujących dania gotowe oraz platform proponujących posiłki w formie benefitu pracowniczego. Wszystkie te plany prowadzą Kuchnię Vikinga do realizacji strategicznego celu: wejścia na GPW w latach 2028-29.

– Jesteśmy otwarci na kilkuletnie związanie się wcześniej z inwestorem finansowym. Nie zależy nam jednak na samych pieniądzach, tylko na wsparciu w wybiciu się w Europie – podkreśla przedsiębiorca.

Warto wiedzieć

Diety pudełkowe dawno wyszły z niszy

Trzy mld zł – taką wartość przekroczył w 2023 r. polski rynek kateringu dietetycznego, wynika z danych PMR Market Experts. Nominalne urósł o prawie 19 proc., głównie z powodu wysokiej inflacji. W kolejnych latach eksperci zakładają niższy, ale wciąż wysoki wzrost, ok. 10 proc. Wpływ na to będzie miała coraz większa dostępność różnorodnych opcji kateringowych oraz otwieranie się na tę ofertę mieszkańców mniejszych miejscowości. Od 2021 r. z diet pudełkowych korzysta 13-14 proc. Polaków.

Z badania PMR wynika, że osoby korzystające z kateringu nie odwracają się od gastronomii. Wręcz przeciwnie. Jak to możliwe? Ponad połowa (55 proc.) Polaków ankietowanych przez PMR korzysta z diet pudełkowych od poniedziałku do piątku, więc prawdopodobnie restauracje odwiedzają w weekendy.

– Sam się zastanawiam, w jakim stopniu dynamiczny rozwój naszej branży wpływa na zamówienia w gastronomii. W jakimś stopniu na pewno, bo z kompletem posiłków rzadko wyjdzie się jeszcze do restauracji. Niemniej, bardziej wpływamy raczej na zakupy w sklepach spożywczych. Właściciel przejętego przez nas zakładu mięsnego Lech Garmażeria sam przyznał, że dania gotowe sprzedawał w ostatnim czasie już głównie w weekendy, bo w pozostałe dni coraz więcej klientów korzysta z kateringu – mówi prezes Kuchni Vikinga.

Zdaniem eksperta

Restauratorzy czują presję i muszą reagować

W branży gastronomicznej dużo się mówi o wpływie kateringu dietetycznego, bo burzy on status quo. Restauratorzy muszą przystosowywać się do nowych realiów. Obserwowaliśmy to już w okresie pandemii , gdy drastyczne restrykcje umożliwiały niemal wyłącznie działalność z dowozem i na wynos, na czym skorzystały przede wszystkim takie przystosowane do tego lokale i sieci typu McDonald’s.

Powszechnie funkcjonuje powiedzenie „klient nasz pan”, ale dzisiaj jest on wręcz królem, który ma pieniądze i dyktuje warunki. Restaurator musi go przekonać, że może nakarmić go lepiej, zdrowiej i taniej. O to ostatnie najtrudniej, bo mimo że restauracje też funkcjonują w pewnym stopniu na przygotowanych wcześniej półproduktach, to nie mają szans konkurować efektywnością z zakładami produkcyjnymi. A wyzwań dla branży jest więcej. Prężnie rozwija się rynek dań gotowych, dostępnych w coraz większej liczbie sklepów, a na popularności zyskuje żywność funkcjonalna w formie proszku. Restauratorzy muszą podejść do tych zmian ze spokojem i przeanalizować, w jaki sposób mogą zostać beneficjentami nowych trendów.

Główne wnioski

  1. Polski rynek diet pudełkowych jest wart już ponad 3 mld zł i rośnie w tempie kilkunastu proc. rocznie. Kuchnia Vikinga zwiększy w tym roku przychody o ponad 80 proc. do ok. 490 mln zł, a do 2027 r. liczy na ponad-dwukrotny wzrost do przeszło 1 mld zł.
  2. Firma wydała ponad 50 mln zł na zakup parku biznesowego o powierzchni 8 tys. m kw., który przystosuje w całości do produkcji kateringu dietetycznego. Wcześniej uruchomi nową halę produkcyjną i podwoi moce, a równolegle inwestuje m.in. w energię odnawialną i elektryczną flotę oraz przygotowuje kolejne akwizycje.
  3. Rynek diet pudełkowych rozwija się w Polsce tak szybko, że istotnie wpływa m.in. na branżę gastronomiczną. Jego potencjał dostrzegają kolejni duzi inwestorzy finansowi. MCI wycenił jednego z czterech głównych graczy, NTFY, na ok. 338 mln zł.