Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka

Mark Brzezinski: Wojna do Polski nie dotrze. Relacje Polska-USA będą się zacieśniały bez względu na wynik wyborów

– Bez względu na wynik wyborów w USA amerykańsko-polskie relacje pozostaną dobre, bo oboje kandydaci już udowodnili, że są dla nich ważne. Amerykańskich inwestorów przybywa, a polski rząd jest coraz bardziej otwarty na biznes. Polska potrzebuje nowocześniejszej infrastruktury, ruch turystyczny i biznesowy będzie tylko rósł, zwłaszcza, gdy Ukraina wygra wojnę – mówi Mark Brzezinski, ambasador USA w Polsce.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Które działania Kamali Harris i Donalda Trumpa wskazują, że Polska jest dla nich liczącym się krajem.
  2. Czy decyzja o wstrzymaniu inwestycji przez Intela ma znaczenie dla innych amerykańskich firm.
  3. W których sektorach są największe szanse na współpracę Polski z USA.

XYZ: Co się zmieniło w polsko-amerykańskich relacjach od ubiegłorocznych wyborów w Polsce? 

Mark Brzezinski, ambasador USA w Polsce: Bardzo dużo. Premier Tusk wniósł doświadczenie, profesjonalizm i wizję bardzo spójną z administracją Bidena. Najważniejsze obszary współpracy: militarna, energetyczna i B2B pozostały silne. Oczywiście zawsze będziemy współpracować z każdym rządem, który wybiorą Polacy.

A czy powinniśmy się obawiać nadchodzących wyborów w USA? Czy ich wynik może oznaczać zmianę tych relacji, jeśli np. wygra Donald Trump? 

Nie ma powodów do obaw. Amerykańsko-polskie relacje są zakotwiczone w historii i wspólnych doświadczeniach walki o wolność. Prezydent Trump i wiceprezydent Harris byli osobiście zaangażowani w te relacje. W trakcie swojej kadencji prezydent Donald Trump spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą trzykrotnie w ciągu jednego roku. Wiceprezydent Kamala Harris była osobiście zaangażowana w projekt elektrowni atomowej w Polsce. Amerykańsko-polskie relacje pozostają niezmienne bez względu na to, kto jest prezydentem.  

W trakcie swojej kadencji prezydent Donald Trump spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą trzykrotnie w ciągu jednego roku. Wiceprezydent Kamala Harris była osobiście zaangażowana w projekt elektrowni atomowej w Polsce. Amerykańsko-polskie relacje pozostają niezmienne bez względu na to, kto jest prezydentem.  

A jakie są pańskie plany po wyborach? 

Chcę się realizować w tej pracy do ostatniej sekundy. A po wyborach? Zobaczymy, co się wydarzy.  

Skoro mówimy o ambasadorach, to nie problemem, że Polska nie ma ambasadora w USA? 

Polska ma chargé d’affaires, Bogdana Klicha, którego znam. To wyjątkowo skuteczny człowiek, były minister obrony, co zważywszy na amerykańsko-polskie relacje w sektorze obronnym jest szczególnie istotne. Chargé d’affaires są często łącznikami między rządami po wyborach także w Ameryce. Bix Aliu pełnił tę funkcję w Polsce przez pewien czas, a relacje układały się dobrze. Tak się dzieje w okresie przejściowym przy zmianach ambasadorów.  

Polskiego ambasadora nie ma już rok. 

Bix też był tu przez rok i wszystko szło dobrze. Amerykańsko-polskie relacje w kwestiach dyplomacji, biznesu, wojskowości, energetyki i rozmów o demokracji są najlepsze w historii, a obserwuję je od długiego czasu. Mamy do czynienia z niesłychaną liczbą różnych aktywności w wielu sektorach, działań nie tylko z inicjatywy ambasad, ale też mnóstwa ludzi po obu stronach.  

Z czego to wynika? Za granicą Polski trwa wojna, to nie jest najlepszy czas na robienie biznesu. 

A to jest właśnie najpiękniejsza część amerykańsko-polskiej historii. To prawda, że jesteśmy 400 mil od strefy wojennej, a jednak Polska kwitnie, a nie trwa. Czuć tu otwartość i optymizm. Polskie społeczeństwo potrafi się zmobilizować. Zrobiło to po wybuchu wojny, wspierając Ukraińców, a potem umacniając demokrację. Polacy pokazali, że to cenny system, w którym ludzie chcą uczestniczyć i faktycznie to zrobili w rekordowej liczbie w październiku ubiegłego roku. Polska jest taką pozytywną historią w morzu złych wiadomości na świecie. To jest lustrzane odbicie zła, które się dzieje w Ukrainie. Jak to mówi prezydent Biden: „Jesteśmy z was dumni”. Nie jest łatwo pomagać sąsiadowi w odbudowie kraju, nie jest łatwo w 2024 r. zaangażować się w demokrację, ale Polacy to robią.  

Jak amerykańskie firmy postrzegają Polskę? Nie boją się wojny? 

Wyniki mówią same za siebie. Liczba inwestycji rośnie. Właśnie poprawiłem przemowę, którą przygotowuję na 10-lecie Amazona w Polsce [wywiad odbył się w poniedziałek 28 października – red.]. Działa tu już nie 1500, a 1600 amerykańskich firm. Otwarcie zagranicznego biura to dla amerykańskiej firmy duża sprawa. Chcą tu zatrudniać, produkować, prowadzić badania, inwestować. 

Ale Intel nie inwestuje. 

To jedna wśród wielu, wielu firm. Decyzja Intela nie miała nic wspólnego z Polską. Czasem firmy nie realizują inwestycji i to jest zupełnie zrozumiałe.  

Intel to jedna wśród wielu, wielu firm. Jego decyzja nie miała nic wspólnego z Polską. Czasem firmy nie realizują inwestycji i to jest zupełnie zrozumiałe. Spotkałem się z naprawdę wieloma firmami po ogłoszeniu decyzji Intela i ani jedna nie zadała mi pytania, dlaczego Intel robi to, co robi.

Czy inne firmy nie pójdą w ślady Intela? Skoro gigant się nie zdecydował na inwestycję, może i one się zastanowią jeszcze raz, czy to na pewno dobry pomysł? 

Spotkałem się z naprawdę wieloma firmami po ogłoszeniu decyzji Intela i ani jedna nie zadała mi pytania, dlaczego Intel robi to, co robi. Warunki do inwestycji w Polsce mówią same za siebie. Polska ma swój czas. To nie jest już tylko kraj dobry w produkcji. Umiejętności, wiedza, dobre połączenia z resztą świata oznaczają, że Polsce jest o wiele bliżej technologicznie i komunikacyjnie do Ameryki i każdego innego kraju na świecie niż kiedykolwiek wcześniej. Obserwuję coraz bardziej zaawansowane inwestycje w bankowości, finansach, bioinżynierii. Amazon zwiększa tu działalność innowacyjną, Google i Microsoft mają centra innowacji. Takie rzeczy nie dzieją się w słabo rozwiniętych krajach. To są inwestycje, które chciałby mieć każdy amerykański stan. A są w Polsce i nie bez powodu. Mogę zagwarantować, że w najbliższym roku zostaną ogłoszone duże amerykańskie inwestycje.  

Jak amerykańskie firmy postrzegają Europę? Jako miejsce mało konkurencyjne, przeregulowane, zbyt socjalne? 

Nie słyszę takich narzekań w Polsce. Firmy otwierają tu produkcję z użyciem najnowszych rozwiązań AI, zatrudniają najlepsze zespoły. Firmy oczekują jednak możliwości konsultacji z regulatorami, żeby zrozumieć, co się zmienia. I to mój ważny przekaz od amerykańskich firm do rządu Donalda Tuska: przedsiębiorcy chcą mieć możliwość konsultowania i uczestniczenia w podejmowaniu decyzji. Spotkania są potrzebne, żeby firmy mogły zadać pytania, zdobyć informacje, upewnić się, że należy robić coś inaczej, lepiej. Słyszę od amerykańskich firm, że rząd Donalda Tuska coraz częściej działa w ten sposób.  

Wojna to pewnie największe ryzyko? 

Tak, ale wojna tu nie dotrze. Mamy ponad 10 tys. amerykańskich żołnierzy, a łączne siły wojsk polskich, amerykańskich i natowskich są potężne. Wiele rzeczy może się wydarzyć, ale wojna się nie wydarzy. Reprezentuję amerykańskie firmy i obywateli, przeanalizowałem sytuację i nie widzę takiej możliwości. Im więcej wiemy o rosyjskim wojsku, tym smutniejszy jest to obraz. Putinowi kończą się zasoby, a Ukraińcy wiedzą, jak się bronić. W Polsce odbywa się współpraca w zakresie przemysłu zbrojeniowego – koprodukcja komponentów do wyrzutni Patriot, modernizacja czołgów w Poznaniu, F16 w Bydgoszczy. To duża sprawa, bo tam, gdzie inwestuje amerykański przemysł obronny, pojawiają się dodatkowe projekty i wysokie technologie. To mówi o zaufaniu między naszymi firmami, podobnym zaawansowaniu technologicznym. Pierwszy raz przyjechałem do Polski 32 lata temu w związku z projektem Fulbrighta. Różnica jest tak wielka. Jestem dumny i szczęśliwy z osiągnięć polskiego społeczeństwa, które dokonało takiego skoku przez półtora pokolenia.  

W których sektorach poza obronnością są największe szanse na współpracę? 

Polski sektor energetyczny przeżywa  bezprecedensowy renesans. Widać duże zaangażowanie amerykańskiego rządu, firm Westinghouse i Bechtel oraz centrum wiedzy nuklearnej i czystej energii, przy którym współpracują Departament Energetyki i Politechnika Warszawska. Na początku grudnia przyjeżdża kilkoro ekspertów z Departamentu Energetyki, którzy poprowadzą seminaria, w marcu będą przedstawiciele MIT. Kolejny obszar to przemysł lekki i produkty technologiczne, militarne, medyczne, IT. Transformacja AI odbywająca się w Polsce w tym przemyśle jest niesamowita.  

Czy coś pana martwi? 

Trochę mnie martwi, czy aspiracje i ambicje młodej generacji w Polsce zostaną zrealizowane w jakości życia, którą zagwarantuje państwo, czy będą na poziomie najzamożniejszych krajów świata, także pod względem infrastruktury. Nawet w Warszawie infrastruktura drogowa musi dogonić aspiracje młodego pokolenia. Dobrze, że transformuje się sektor energetyczny, bo elektrownie atomowe i alternatywne źródła energii zasilą gospodarkę na poziomie odpowiednim dla przyszłego pokolenia i jego stylu życia.  

Ludzie zwykle chwalą to, że w Polsce poprawiły się drogi. 

To prawda, kilka lat temu z Warszawy do Lublina jechało się drogą krajową, dziś to autostrada. Ale nawet na autostradzie czasami zdarzają się korki, roboty drogowe. Mam na myśli dalszy rozwój odpowiadający ambicjom i aspiracjom młodego pokolenia, które chce żyć tak jak się żyje w Londynie czy Nowym Jorku. To jest możliwe.  

Skoro mówimy o infrastrukturze, to może mógłby pan powiedzieć, czy z punktu widzenia amerykańskich inwestorów potrzebujemy CPK, czy nie? 

Liczba podróży krajowych i zagranicznych rośnie. Przybywa turystów i biznesu. Warszawa stała się miejscem, w którym przybywa luksusu. Spotkałem się w ubiegłym tygodniu z przedstawicielami grupy hotelowej, którzy planują budowę luksusowych obiektów w stolicy i całym kraju. To do Polaków należy decyzja, czy powinni mieć hub. Na pewno jednak rośnie liczba podróżnych, a pojemność portów lotniczych musi się zwiększyć. Warszawa jest jak mały Nowy Jork. Kiedy byłem ambasadorem w Szwecji, w ciągu czterech lat gościłem sześciu członków Kongresu. Jako ambasador Polski od 24 lutego 2022 r. gościłem ich ponad 220, prawie czterdzieści razy więcej. A to tylko członkowie Kongresu. To metafora tego, co się tu dzieje. I to się raczej nie zmieni, zwłaszcza gdy Ukraina wygra wojnę. Bo wygra. Będzie odbudowa, odnowa i transformacja Ukrainy warta nawet 1 bilion dolarów, a Polska będzie kluczowa w tym procesie, bo Polacy wiedzą, jak działać w Ukrainie. 

Warszawa jest jak mały Nowy Jork. Kiedy byłem ambasadorem w Szwecji, w ciągu czterech lat gościłem sześciu członków Kongresu. Jako ambasador Polski od 24 lutego 2022 r. gościłem ich ponad 220, prawie czterdzieści razy więcej. A to tylko członkowie Kongresu. To metafora tego, co się tu dzieje.

A dlaczego pan uważa, że Ukraina wygra? Rosja robi na froncie postępy, a Europa Zachodnia jest już znużona wojną. 

Z dwóch powodów. Rosjanie chcieli zakończyć tę wojnę do 27 lutego 2022 r. Mamy październik 2024 r. Nie poszło więc zgodnie z planem. Poza tym jest 300 tys. rosyjskich ofiar. Kiedy Związek Radziecki walczył w Afganistanie, było ich 35 tys. Jak Putin wyjaśni ludziom 300 tys. ofiar – nie mam pojęcia. A to nie koniec. Ukraińcy wiedzą, jak się bronić. Walczą o życie swoje i swoich najbliższych, a tacy ludzie walczą inaczej. Wygrają. Może to potrwać. Putin to agent KGB i syn agenta KGB. Nie dba o ludzi. Zbrodnie wojenne, ludobójstwo, pogwałcenie praw człowieka, do których doszło w Ukrainie – nie można tego ukryć. Żyjemy w czasach iphone’ów i to, co się dzieje na froncie, widzi cały świat. Ukraińcy wygrają, rozpocznie się odbudowa ich kraju, a Polacy będą kluczowi ze względu na wiedzę, logistykę i ekspertyzę. Przyjeżdża do mnie wielu przedstawicieli amerykańskich firm i pytają: Mark, co mam zrobić, żeby wziąć udział w odbudowie Ukrainy? Odpowiadam: znajdź polskiego partnera, bo on zna Ukrainę, a potem przygotuj się, żeby działać szybko, gdy nadejdzie czas. 

Przyjeżdża do mnie wielu przedstawicieli amerykańskich firm i pytają: Mark, co mam zrobić, żeby wziąć udział w odbudowie Ukrainy? Odpowiadam: znajdź polskiego partnera, bo on zna Ukrainę, a potem przygotuj się, żeby działać szybko, gdy nadejdzie czas. 

Co pan uważa za swoje największe osiągnięcia jako ambasadora USA w Polsce? 

Przede wszystkim nie moje, tylko całego zespołu, który liczy ponad 600 fantastycznych profesjonalistów. Pracowałem na wielu stanowiskach, w tym w Białym Domu, byłem ambasadorem w Szwecji, pracowałem dla prezydenta Obamy i nigdy nie spotkałem ludzi z większą pasją, tak mocno nastawionych na zdobycie strategicznych celów i tak ciężko pracujących. Osiągnęli wiele sukcesów podczas sprawowania mojego stanowiska, wymienię kilka. 

Po raz pierwszy w historii mamy stałą obecność militarną USA w Polsce – w Poznaniu. 

Po drugie – elektrownia atomowa była największym projektem wspartym przez jakąkolwiek amerykańską ambasadę na świecie w 2022 r. To projekt kluczowy dla odcięcia Polski od węgla i rosyjskiej energii, od której jeszcze 10 lat temu była bardzo uzależniona. Za kilka tygodni Polska będzie mieć 0 proc. energii z rosyjskich źródeł. To historia, która powinna znaleźć się na czołówce „The New York Times”! 

Po trzecie – ja i mój zespół jesteśmy niezmiernie wdzięczni prezydentowi Andrzejowi Dudzie i premierowi Donaldowi Tuskowi, że zaakceptowali zaproszenie prezydenta Joego Bidena, żeby pokazać, czym jest jedność w obliczu zagrożenia. Centroprawicowy prezydent i centrolewicowy premier razem spotkali się w Gabinecie Owalnym z prezydentem USA. Był to symbol dla całego zachodniego świata, przykład dla liderów demokratycznych tego, czym jest demokracja. 

Po czwarte – udało nam się zrealizować wiele niekonwencjonalnych inicjatyw. Jestem bardzo dumny z projektu dotyczącego zdrowia psychicznego. W pokoju, w którym teraz siedzimy, spotkali się przedstawiciele ministerstw, organizacji pozarządowych, m.in. Martyna Wojciechowska, by dyskutować o zdrowiu psychicznym młodzieży z Polski i Ukrainy. Rezultatem kilku spotkań było zobowiązanie rządu do wyasygnowania 4,2 mld zł na poprawę usług związanych ze zdrowiem psychicznym w Polsce. Niesłychanie ważna rzecz. W mojej rodzinie, jak w każdej, mieliśmy takie wyzwania i wiem, że po pierwsze nie można choroby stygmatyzować, a po drugie należy zwiększyć dostęp do leczenia. 

Wreszcie jestem dumny, że gdy byłem kandydatem na ambasadora w Polsce i mówiłem o przyszłości demokracji, równości i praw człowieka w Polsce, powiedziałem trzy słowa: America embraces equality [Ameryka opowiada się za równością – red.]. Te wartości wyznawałem każdego dnia, godziny i sekundy mojej pracy w Polsce. Jestem dumny, że to zrobiłem jako szef naszej misji, wspierając prawa LGBTQ w Polsce. Wierzę, że doprowadziliśmy do zmiany. Polska jest miejscem bezpieczniejszym, otwartym, stała się lepszym domem dla wszystkich. To Polska, którą moi polscy przodkowie chcieli widzieć: inkluzywna, pełna szacunku, ciepła i kochająca.  

Rozmawiali: Małgorzata Grzegorczyk i Grzegorz Nawacki

Główne wnioski

  1. Kamala Harris była zaangażowana w projekt elektrowni atomowej w Polsce, a Donald Trump trzykrotnie w ciągu jednego roku spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą. To oznacza, że bez względu na wynik wyborów w USA Polska pozostanie istotnym partnerem tego kraju.
  2. Przybywa amerykańskich inwestorów. W Polsce działa 1600 firm z USA, a w najbliższych 12 miesiącach zostaną ogłoszone kolejne duże projekty.
  3. Koprodukcja komponentów do wyrzutni Patriot, modernizacja czołgów w Poznaniu i F16 w Bydgoszczy to szansa na kolejne projekty z sektora zbrojeniowego.