Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Technologia

„Nie oczekujemy żadnych ulg podatkowych”. Szefowa Google Cloud o inwestycjach i polskich ambicjach firmy (WYWIAD)

„Nie zgadzam się z interpretowaniem suwerenności technologicznej jako odcięcia się od współpracy z najbardziej zaufanymi partnerami” – mówi XYZ.pl Magdalena Dziewguć, szefowa Google Cloud na rejon Europy Środkowo-Wschodniej. Odpowiada na pytania o potencjalne inwestycje w energetykę i budowę infrastruktury dla rozwoju technologii.

Magda Dziewguć Google Cloud
– W tym momencie nie widzę trzeciej opcji, w której Polska zaczęłaby budować własne serwery, chipy czy systemy operacyjne – mówi Magda Dziewguć, szefowa Google Cloud na Europę Środkowo-Wschodnią.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Czy list intencyjny przedstawicieli polskiego rządu z Google’em to realna zmiana, czy tylko deklaracja. Jakie mogą być jego konsekwencje dla polskiego rynku technologicznego.
  2. Jakie inwestycje planuje Google na terenie Polski. Czy możemy liczyć na powstanie kolejnych dużych centrów danych?
  3. Dlaczego Polska może stać się twórcą technologii, a nie tylko jej odbiorcą. Jakie warunki muszą zostać spełnione, aby to się stało.

Cezary Szczepański, XYZ: Jakie są ambicje Google’a w Polsce?

Magdalena Dziewguć, szefowa Google Cloud w Europie Środkowo-Wschodniej: Google w Polsce zaczynało jako zespół dosłownie kilku osób w paru wynajętych pokojach w jednym z warszawskich biurowców. Początkowo było to biuro handlowe, które stopniowo wprowadzało też do Polski kolejne produkty Google’a. W naszej polskiej ekipie Googlerów, jak sami na siebie mówimy, realizowaliśmy oczywiście cele firmy, ale zawsze mieliśmy też drugi zestaw celów pod tytułem: „Co Google może zrobić dla Polski?”. Chcieliśmy, by Polska skorzystała jak najwięcej z technologii.

Teraz, dwadzieścia lat później, siedzimy w największym centrum inżynieryjnym Google’a w Unii Europejskiej, w naszym własnym biurowcu, wartym więcej niż inwestycje niejednej dużej firmy technologicznej w Polsce.

O którym też jest głośno w ostatnich dniach…

Tak, chciałabym przypomnieć, w jakim kontekście go kupiliśmy. Inwestycję sfinalizowaliśmy dwa tygodnie po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę. Na giełdzie obserwowaliśmy duży niepokój związany z możliwością odpływu kapitału z Polski, ale my wiedzieliśmy, że chcemy tu zostać. To był ważny sygnał dla rynków kapitałowych. Do dziś jestem zapraszana na międzynarodowe konferencje dla inwestorów, by opowiadać, co takiego Google widzi w Polsce, że tyle tu inwestuje.

Co w takim razie ta polska ekipa chce robić w ramach amerykańskiej korporacji?

Współtworzyć ekosystem technologiczny dla tysięcy polskich firm. One nie będą w stanie się rozwijać bez dostępu do najnowocześniejszych technologii, takich jak AI i chmura, na których oparte są powstające tu potem rozwiązania sprzedawane przez polskich przedsiębiorców największym firmom na świecie, takim jak HSBC, Spotify czy Revolut.

O tym się mało mówi, ale takie projekty tworzą również polskie firmy, działające we Wrocławiu, Poznaniu czy Krakowie. A ich przygoda bardzo często zaczęła się od spotkania w Google for Startups, naszym centrum wspierania startupów na warszawskiej Pradze. Tak powstaje efekt kuli śnieżnej, w który chcemy się dalej angażować.

Przez lata powtarzano, że Polska musi gonić Zachód. Po raz pierwszy w historii jesteśmy w takim momencie, że to my możemy nadawać tempo. Mamy tysiące zdolnych inżynierów i centra obsługujące globalne procesy, dzięki którym znamy problemy biznesowe korporacyjnego świata. Teraz możemy dołożyć do tego komponent rozwoju sztucznej inteligencji. I tworzyć lokalne rozwiązania, które będą wyznaczać standardy.

Wyobraźmy sobie, że rozwiązania stosowane w Spotify’u moglibyśmy przenieść do naszego ZUS-u. Mielibyśmy zaawansowany panel z dokładnymi informacjami na każdy istotny temat: składki, prywatne raporty, estymacje emerytury, dostęp do produktów inwestycyjnych. Wszystko to w bezpiecznym środowisku, nad którym mogłoby pracować np. Asseco lub inna polska firma. Tego typu rozwiązania umożliwia dziś technologia – musimy tylko ją zastosować. W efekcie możemy stworzyć narzędzia, które jako kraj możemy nawet eksportować za granicę, tak jak Estonia eksportuje swój system administracji cyfrowej.

Właśnie w tym celu nawiązaliśmy współpracę z PFR-em – aby móc oszacować potencjał. To pierwsze w Europie i drugie na świecie porozumienie tego typu, które zawarło Google.

Google i polski rząd. Do czego zmierza amerykański gigant

Czyli chcecie budować infrastrukturę pod narzędzia, także publiczne?

Nie tyle budować samą infrastrukturę, co uczestniczyć w tworzeniu ekosystemu technologicznego. Co z tego, że masz infrastrukturę, jeśli nikt jej nie będzie używał? To nic trudnego – kupujesz działkę, stawiasz budynek i pakujesz do środka serwery. Takich miejsc jest w Polsce wiele. Sztuką jest stworzenie ekosystemu, w którym ludzie będą mogli eksperymentować, budować nowe rzeczy i od razu testować je w praktyce.

Co w takim razie znajduje się w memorandum, które podpisaliście z Polskim Funduszem Rozwoju i Operatorem Chmury Krajowej? Dlaczego nie została ujawniona jego treść?

To jest list intencyjny, który określa naszą wspólną ambicję i sposób prowadzenia projektu między partnerami. Dopiero teraz rozpoczną się prace nad planem z udziałem szerokiej grupy interesariuszy, polskich instytucji, organizacji branżowych i społecznych oraz firm. A za tym planem pójdzie niezbędny do jego realizacji harmonogram inwestycyjny.

Czy elementem planów Google’a jest sprzedaż narzędzi dla Polskich Sieci Energetycznych?

To nie jest nasz plan i w żaden sposób nie jest to cel sam w sobie. Google zbudowało dla siebie bardzo inteligentne rozwiązania energetyczne. Mamy przecież infrastrukturę na całym świecie, korzystamy z zielonej energii, staramy się optymalizować jej zużycie, więc posiadamy know-how w tej dziedzinie. Na pewno możemy rozmawiać o tym, jak nasze doświadczenie i wiedzę mogą wykorzystać lokalne firmy pracujące z infrastrukturą energetyczną. Tu jednak kończy się nasza ambicja.

Nie jesteśmy firmą, która oferuje wyłącznie produkty chmurowe – możemy zaoferować znacznie więcej. Polska energetyka ma wielu mądrych ludzi, którzy wiedzą, co trzeba zrobić, ale napotykają ograniczenia wynikające z legislacji lub przestarzałych systemów, niedostosowanych do dzisiejszego świata. Nie do nas należy decyzja, jak i które bariery usunąć.

Jak powstanie mapa drogowa inwestycji Google`a w Polsce

Jak będzie wyglądał proces „wypracowania rozwiązań” dotyczący współpracy z PFR-em i OchK? Czy Google przyjdzie i powie: „Mamy takie i takie rozwiązania dla energetyki czy cyberbezpieczeństwa, możecie sobie wybrać”, czy raczej to PFR określi swoje potrzeby, a Google stworzy odpowiednie narzędzia?

Google oferuje surową technologię – można to porównać do silnika, który da się zastosować na wiele sposobów: do przetwarzania danych, porządkowania informacji czy ich identyfikacji. Kiedy mówimy o AI, mamy na myśli właśnie to. Praktyczne rozwiązania tworzą inne firmy, takie jak Endava, Atos czy Atende.

Często jednak działają one na starych technologiach, których utrzymanie generuje wysokie koszty. To trzeba zmienić. Przestrzeń do współpracy, którą dostrzegamy, to transfer know-how do tych firm w zakresie możliwości technologicznych.

Rozumiem, że to również pani odpowiedź na zarzuty z ostatnich dni, że Google chce „wyciąć” polskie firmy?

Dokładnie. Wokół podpisania listu z PFR-em narosło wiele mitów. Podam przykład: moi koledzy z Niemiec, Francji czy Arabii Saudyjskiej regularnie proszą mnie o polecenie dobrych wdrożeniowców lub konsultantów technologicznych z Polski. Chcemy, żeby to oni tworzyli rozwiązania.

Naszą rolę widzimy jako tzw. „enablera”, czyli podmiotu, który otwiera możliwości. Absolutnie nie mamy modelu biznesowego ani ambicji, ani zasobów, by zastępować lokalne firmy.

Czy Amerykanie „wyciągną wtyczkę”

Nawet jeśli wdrożeniami będą zajmowały się polskie firmy, to fundament – serwery – i tak będą należały do amerykańskich firm. W każdej chwili ktoś ze Stanów mógłby „wyciągnąć wtyczkę” i odciąć dostęp do infrastruktury. Dla sektora prywatnego to kwestia decyzji biznesowej i akceptacji ryzyka, ale w przypadku sektora publicznego w grę wchodzi bezpieczeństwo krajowe.

Bezpieczeństwo technologiczne ma dwa wymiary.

Pierwszy to pewność, że dane rozwiązanie jest bezpieczne – nikt się do niego nie włamie ani nie ukradnie danych. Załóżmy, że mamy serwery Google’a. Pytanie brzmi: czy, kupując platformę Google’a, mamy pewność, że jest bezpieczna? Tak, udowadniamy to na wiele sposobów każdego dnia, w tym przed regulatorami. Jeśli jednak ktoś ma wątpliwości, to jakie ma dziś alternatywy? Dostawców z Chin? Czy w ich przypadku będziemy mieli większą pewność co do bezpieczeństwa danych?

Drugi wymiar to kontrola. Jaką kontrolę mamy nad rozwiązaniem? Kto decyduje o dostępie i jego zakresie? I znów – alternatywą dla Google’a, Microsoftu czy IBM-a są dostawcy chińscy.
Pojęcia „pewność” i „kontrola” znaczą co innego w kontekście firm amerykańskich i chińskich. Google Cloud ma spółkę w Polsce, podlega polskiemu i europejskiemu prawu i ich przestrzega. Mamy tu ulokowaną infrastrukturę w postaci regionu – trzy niezależne od siebie strefy z pełną infrastrukturą obliczeniową. Stroną porozumienia jest OchK – z tą firmą współpracujemy już od kilku lat. Jesteśmy zresztą jednym z jej partnerów. OchK dostarcza rozwiązania multicloud i jest dodatkowym gwarantem spełnienia wszystkich wymogów regulacyjnych i bezpieczeństwa. Nie ma opcji, by ktoś po prostu „wyciągnął wtyczkę”.
W tym momencie nie widzę trzeciej opcji, w której Polska zaczęłaby budować własne serwery, chipy czy systemy operacyjne. Technicznie jest to możliwe, ale ile by to potrwało, ile kosztowało i czy opłaca nam się czekać w momencie tak przyspieszonej transformacji której dokonuje AI?

Mamy jednak w Polsce nasze własne projekty i niezależnych operatorów chmurowych. Przykładowo Polska Chmura, która dość głośno skrytykowała list intencyjny.

Oczywiście, są polskie rozwiązania. Dobrym przykładem jest Bielik. Przedstawiciele tej inicjatywy pozytywnie wypowiedzieli się o naszym liście intencyjnym. Stwierdzili, że model Bielik może być oparty na naszej platformie technologicznej i dzięki temu będzie mógł się rozwijać, a docelowo zostać oferowany globalnym klientom. Taka platforma jest niezbędna dla odpowiednich mocy obliczeniowych i osiągnięcia skali. Są też i inne firmy, które zajmują się dystrybucją usług hostingowych lub mają małe centra danych. Oczywiście zawsze ktoś będzie mówił, że współpraca z globalnymi graczami to nie jest dobry projekt.

Magda Dziewguć, szefowa Google Cloud
– Są też inne firmy, które zajmują się dystrybucją usług hostingowych. Mają małe centra danych, często postawione na chińskich serwerach. Oczywiście ktoś taki będzie mówił, że współpraca z Google’em to nie jest dobry projekt – mówi Magda Dziewguć.

Czyli jesteśmy skazani na monopol usług amerykańskich albo chińskich?

Nie uważam, że jesteśmy na to „skazani”. To zupełnie nie tak. W Polsce działa mnóstwo firm, w których powstaje znaczna część oprogramowania dla światowych firm technologicznych czy finansowych. W zasadzie to my „uzależniamy” Stany od polskich programistów. Załóżmy, że ktoś chciałby „wyciągnąć wtyczkę” – co się wydarzy? Ogromna liczba aplikacji i produktów dla amerykańskich podmiotów przestałaby być rozwijana. Warszawskie biuro Google’a to dzisiaj największe centrum inżynieryjne firmy w Unii Europejskiej.

Nie powinniśmy marnować czasu, czekając na zbudowanie od zera własnych serwerów, ale przede wszystkim teraz koncentrować się na uzależnianiu świata od naszego oprogramowania. Nie jesteśmy Indiami, które mają miliard mieszkańców i mogą eksperymentować na dziesięciu różnych frontach. W Polsce mamy milion utalentowanych inżynierów i musimy podjąć decyzję, czy będą oni od podstaw budować nowe F-16, czy aplikacje typu Spotify, które staną się naszym towarem eksportowym. Działania Google’a czy Microsoftu doprowadzą do pobudzenia ekosystemu innowacji, który będzie miał kluczowe znaczenie w ciągu najbliższych 10 lat.

Nie zgadzam się z takim interpretowaniem pojęcia „suwerenność technologiczna”, które sugeruje odcięcie się od współpracy ze wszystkimi zagranicznymi partnerami, w tym z tymi najbardziej zaufanymi. Czy to powinno być naszym celem? Przykładowo, od dawna współpracujemy z LPP. Firma mogłaby inwestować w „suwerenność technologiczną”, kupić serwery, zatrudnić setki administratorów infrastruktury i budować coś wewnątrz. Te pieniądze poświęciła jednak na ekspansję na kolejne rynki, skaluje swoje marki i dociera do coraz większej liczby klientów. Jeśli jesteś firmą handlową czy produkcyjną, to nie buduj własnej serwerowni, tylko rozwijaj swój model biznesowy.

Czego Google chce od Polski?

Czego Google oczekuje od polskiego rządu?

To nie jest tak, że my czegokolwiek oczekujemy. Rząd próbuje zidentyfikować nowe motory wzrostu PKB. My jesteśmy przekonani, że takim motorem jest sztuczna inteligencja. Jeśli razem zainwestujemy w ten ekosystem, to za kilka lat możemy mieć wiele firm, które osiągną sukces na miarę ElevenLabs.

Zagraniczne firmy zazwyczaj oczekują ulg podatkowych…

Nie oczekujemy żadnych ulg podatkowych. Jeśli czegoś oczekujemy, to dalszego wspierania polskich firm i rozwoju tego ekosystemu. On cały czas działa jeszcze na starych zasadach, ale mamy nową rzeczywistość. Wiele lat temu zrobił tak Izrael – zainwestowano dużo w cyberbezpieczeństwo, pobudzono innowacje i dzisiaj ich firmy z tej branży są globalnymi graczami.

Zgodnie z tym, o czym pisaliście po konferencji prasowej premiera i CEO Google’a, w ciągu najbliższych trzech–czterech miesięcy będziecie rozmawiać z PFR-em i OChK. Czego możemy oczekiwać po tych kilku miesiącach prac? Przebicia inwestycji Microsoftu? Konkretnego projektu?

Mam nadzieję, że za kilka miesięcy usiądziemy razem nie tylko z PFR i OChK, ale z szerszą polską drużyną AI: startupami, firmami technologicznymi, przedstawicielami świata nauki, organizacji branżowych i społecznych i pokażemy mapę drogową oraz plan działania.

Inwestycje Google’a. Na co możemy liczyć?

Inwestycji nie będzie?

Ta roadmapa przełoży się na inwestycje, bo bez tego się nie uda. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy pokażemy plan i harmonogram umożliwiający realizację tej mapy drogowej. Chief Investment Officer Google’a i Alphabet Ruth Porat już po ogłoszeniu listu intencyjnego z PFR podkreśliła publicznie, że firma zakłada miliardowe inwestycje do realizacji tej współpracy.

Czy do tej „drużyny AI” zaprosicie Microsoft?

Podpisaliśmy na razie list intencyjny z dwoma partnerami.

Mówiła pani o szerokim ekosystemie…

Tak, ale nie możemy dyskutować o naszych planach inwestycyjnych z Microsoftem na tym etapie. Nasza inwestycja w region chmurowy w 2021 r. spowodowała, że dwa lata później Microsoft otworzył swój. Wzajemne pobudzanie inwestycji leży w polskim interesie. Im więcej, tym lepiej.

Ile realnie kosztuje budowa centrum danych?

Każda wartość, którą mogłabym podać, będzie względna. Wszystko zależy od zastosowanej technologii, skali centrum, architektury całego systemu…

Czy w Polsce jest już miejsce na takie ultranowoczesne centrum pod szkolenie AI?

Oczywiście, że tak.

Czy Google myśli na poważnie o tego typu inwestycji w naszym kraju?

Polska ma taki potencjał. Nie tylko my rozważamy tworzenie takich zaawansowanych miejsc. Bez tego nie da się rozwijać AI dla sektora publicznego i ekosystemu polskich firm.

Co w takim razie najbardziej blokuje potencjalne inwestycje w centra danych w Polsce?

Największe znaczenie ma cena energii, zwłaszcza taniej, zielonej energii oraz sam popyt. Obecnie główne zastosowanie takich centrów to trenowanie modeli AI, a masowe wdrożenie AI jest dopiero w fazie rozwoju.

Czyli aby stworzyć takie nowoczesne centrum w Polsce, Google musiałoby zainwestować w polską energetykę?

Zainwestowaliśmy już w zieloną energię w Polsce. To pokazuje, że od dłuższego czasu przyglądamy się polskiemu rynkowi w kontekście infrastruktury. Branża energetyczna przyspiesza, pojawia się wiele interesujących projektów inwestycyjnych, i wierzymy, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat dojdzie tu do prawdziwej rewolucji energetycznej.

Uważam, że w końcu uda się ułożyć te puzzle. Do Polski przyjeżdżają najwięksi inwestorzy. Możemy śmiało rozmawiać o tym, co możemy razem tworzyć dla Polski.

Abstrahując od tej wizyty i kwestii nieszczęsnych pięciu milionów, problem komunikacyjny jest znacznie szerszy i działa w obie strony. Nie ma co ukrywać – firmy technologiczne są dziś blisko związane z otoczeniem nowego prezydenta USA. W ostatnim czasie wielokrotnie słyszeliśmy z ust amerykańskiej administracji ostre wypowiedzi pod adresem Unii Europejskiej. Nie mówię nawet o cłach, bo to chyba jeden z mniejszych problemów…

W USA Polska postrzegana jest jako dobry partner, nie tylko w obszarze technologicznym i biznesowym. Uważam, że tak jak świat polityki, biznesu czy liderzy opinii mówią jednym głosem o sprawach bezpieczeństwa, tak samo powinniśmy mówić jednym głosem o inwestycjach. Są one w interesie wszystkich.

Mówiła pani, że Amerykanie inaczej podchodzą do Polski niż do Unii Europejskiej. Czy to samo dotyczy Google’a? Jak wiadomo, amerykańskie firmy technologiczne, w tym Google, od lat nie mają najlepszej passy w Unii. Borykacie się z karami nakładanymi np. przez Komisję Europejską.

Polska jest naprawdę bardzo pozytywnie postrzegana w Google’u. Z firmą związanych są tysiące Polaków. Google dostrzega polski talent, przedsiębiorczość, waleczność i odporność. Wiele osób z Polski pracuje też za granicą i jest dumna ze swojego pochodzenia. Warto zauważyć, że większość polskich twórców OpenAI albo pracowała w Google’u, albo brała udział w jego badaniach, albo korzystała ze stypendiów Google’a. Dziś tysiące Polaków mogą rozwijać innowacje w Google’u w Polsce, a my mamy tym samym wkład w wychowanie kolejnego pokolenia inżynierów. Mamy już sporo przykładów osób, które po kilku lub kilkunastu latach w Google’u zakładają tu swoje innowacyjne firmy. Zatrudniamy tu już ponad 2 tys. osób. Obecnie trwa rekrutacja na ponad 180 różnych stanowisk w naszym kraju, co oznacza możliwość zatrudnienia kolejnych kilkuset osób. Google inwestuje cały czas w rozwój w Polsce.

Główne wnioski

  1. List intencyjny to zapowiedź współpracy, ale nie konkretna strategia. Podpisanie listu intencyjnego z Google Cloud jest sygnałem, że polski rząd i globalny gigant widzą wspólny interes w rozwijaniu technologii chmurowych w Polsce. Jednak rozmówczyni zaznacza, że dokument ten nie przesądza jeszcze o konkretnych zobowiązaniach. Nie określa też, jak dokładnie miałaby wyglądać ta współpraca i jakie będą jej realne efekty dla polskiego rynku technologicznego. W związku z tym pojawia się pytanie, czy list intencyjny to faktyczny krok w kierunku budowy suwerenności technologicznej Polski, czy raczej symboliczne porozumienie, które dopiero w przyszłości może przełożyć się na konkretne działania. Istotne będzie, jakie decyzje zapadną w kolejnych miesiącach i czy rzeczywiście przełożą się na rozwój lokalnych firm, czy raczej umocnią dominację globalnego dostawcy chmury.
  2. Polska może przestać być jedynie odbiorcą technologii i stać się jej współtwórcą. Magdalena Dziewguć podkreśla, że Polska po raz pierwszy w historii ma szansę nie tylko doganiać Zachód w dziedzinie technologii, ale wręcz nadawać tempo innowacjom. To odważne stwierdzenie sugeruje, że kraj posiada zarówno potencjał ludzki, jak i odpowiednią infrastrukturę, aby stać się istotnym graczem na technologicznej mapie świata. Kluczowe w tym kontekście jest nie tylko rozwijanie lokalnych talentów, ale także współpraca z globalnymi liderami technologicznymi, takimi jak Google. Jednak pojawia się pytanie, na ile Polska rzeczywiście wykorzysta tę szansę i jak bardzo będzie w stanie zachować suwerenność technologiczną w obliczu współpracy z zagranicznymi gigantami.
  3. Suwerenność technologiczna nie oznacza izolacji, ale mądry wybór partnerów. W rozmowie pada wyraźna deklaracja, że suwerenność technologiczna nie powinna być utożsamiana z próbą odcięcia się od globalnych dostawców. Wręcz przeciwnie – kluczowe jest znalezienie równowagi między niezależnością a współpracą z „najbardziej zaufanymi partnerami.” To podejście może budzić kontrowersje, ponieważ w debacie publicznej suwerenność często kojarzona jest z całkowitą autonomią. W tym kontekście pojawia się pytanie, czy Polska powinna dążyć do budowy własnych rozwiązań (np. infrastruktury chmurowej, systemów operacyjnych, chipów), czy raczej skupić się na strategicznym zarządzaniu partnerstwami i dostosowywaniu globalnych rozwiązań do lokalnych potrzeb.