Orliki należy zasypać piaskiem. Wnioski po siatkarskim turnieju Grand Prix PGE w Ustce
Od czwartku do niedzieli trwał nad Bałtykiem turniej Grand Prix PGE. W siatkówkę plażową grały „halowe” zespoły z polskich lig – kobiecej i męskiej. Udział w takiej imprezie skłonił do konstatacji, iż piasek jest magiczną substancją, która mogłaby skokowo poprawić zdrowie oraz kondycję psychiczną całej Polski.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak dramatycznie Polska odstaje od swoich sąsiadów pod względem liczby krytych hal z piaskiem.
- Dlaczego gra na piasku jest więcej warta niż trening na siłowni.
- Dlaczego różne rządowe ministerstwa poparłyby projekt zasypania Orlików piaskiem.
Żadna siłownia na świecie nie ma chyba takiego urządzenia. Nie istnieją jeszcze maszyny, które tak mocno angażowałyby mięśnie całego ciała, a jednocześnie podczas treningu ryzyko kontuzji byłoby tak minimalne. Już kilka kroków na piasku w Ustce wywoływało reakcję: „Jak trudno tu chodzić!”. Cóż dopiero skakać…
Obok akurat grały siatkarki – pierwsze dwa dni imprezy należały do nich. Wyskakiwały dynamicznie, lądowały bezpiecznie – grały oczywiście na bosaka, piasek to nie hala, tutaj amortyzacja następuje naturalnie. Ścięgna i więzadła nie są poddane takim obciążeniom jak w hali, można powiedzieć w uproszczeniu: na piasku pracują tylko mięśnie. Urządzenie doskonałe – im większa amortyzacja (im więcej piasku), tym lepsza praca mięśni.
Kilka kroków na tym piasku, kilka spojrzeń w stronę meczu – i złapałem się za głowę.

Sto lat za Czechami
Akurat kilka dni wcześniej w Warszawie przedstawiał się dziennikarzom Jakub Rutnicki, nowy minister sportu i turystyki. Gdy wymieniał swoje sportowe osiągnięcia z przeszłości, wspomniał, iż przyłożył rękę do Centrum Sportów Plażowych, które w krótce powstanie w Poznaniu. To obiekt, w którym będzie można przez cały rok grać w siatkówkę plażową. Wszystko ma kosztować ok. 16 mln zł.
„Polska jest daleko w tyle za sąsiadami, jeśli mowa o całorocznej infrastrukturze. W samej Pradze (Czechy) krytych boisk jest około 60, w Berlinie ponad 40. W całym naszym kraju można naliczyć jedynie 12, w tym 4, z których korzysta Kadra Polski. Są to Gliwice (3), Spała (4, boiska kadrowe), Kraków (1), Olsztyn (1), Warszawa (3)” – napisał portal Napiachu.pl.
W czasie spotkania z nowym ministrem mowa była także o Orlikach, czyli słynnych obiektach sportowych budowanych na potęgę w Polsce wiele lat temu. Jakub Rutnicki mówił, iż rząd PiS-u doprowadził do dramatycznej dewastacji tych obiektów – w domyśle: nie chciał dbać o „projekt Tuska”. Jeden z dziennikarzy zwrócił wtedy uwagę, iż ważna byłaby nie tylko renowacja Orlików, lecz także wprowadzenie takich rozwiązań, by jeszcze można było na nich uprawiać sport np. po godzinie 18… Obecnie o tej porze „opiekun” obiektu nierzadko kończy pracę. Wiele Orlików bardzo często również w innych godzinach stoi pustych.

Problem z Orlikami
Temat Orlików wbijał się do głowy podczas pierwszych dni turnieju w Ustce również dlatego, że jednak dość zastanawiający był terminarz rozgrywek. Jako się rzekło, kobiety grały w czwartek i piątek, w sobotę i niedzielę walczyli o zwycięstwa mężczyźni. Czy taki układ rozgrywek nie był nieco niefortunny? I czy wpompowanie tak olbrzymich pieniędzy w Orliki nie było niefortunne w tym samym sensie? Czy kobiety nie zostały potraktowane mniej sprawiedliwie?
Orliki to przede wszystkim boiska do piłki nożnej. A jasne jest, że amatorsko tę dyscyplinę sportu uprawia bardzo mało kobiet. Trudno wyobrazić sobie „paczkę” koleżanek, która umawia się na piłkę nożną na Orliku. Trudno też wyobrazić sobie grupę koleżanek, która dołącza do meczu mężczyzn.
Łatwo za to wyobrazić sobie grupę kobiet, która umawia się na siatkówkę plażową. Tego wyjaśniać nie trzeba. Łatwo też wyobrazić sobie grupę kobiet, która dołącza do grającej grupy mężczyzn.

Gdybym był spin-doktorem...
Jakub Rutnicki zamierza przeznaczyć wiele pieniędzy na renowację Orlików, a jednocześnie rząd, do którego należy, zmaga się z tzw. kryzysem narracyjnym. Mówi się o rządzie, iż działa reaktywnie, nie narzuca narracji, nie pokazuje pomysłów. Nie ma dobrych „spin-doktorów”. Nie pokazuje tego, iż potrafi zagrać niestandardowo, odważnie.
Renowacje nikogo nie ekscytują, natomiast pomysł, by na Orliki wysypać tony piasku, niewątpliwie przebiłby się do mediów. Obronić taką ideę byłoby niesłychanie łatwo również dlatego, iż mamy już chyba wystarczająco dużo dowodów, że krajem futbolowym nie jesteśmy i nie będziemy...
Sam minister mógłby w przypadku takiego przedsięwzięcia przedstawić się jako ekspert – od lat organizuje turniej Rutnicki Cup, który w czasie rozmowy z dziennikarzami nazwał "największą amatorską imprezą w kraju, jeśli chodzi o siatkówkę plażową”.
Poklask ponadresortowy
Pomysł zasypania piachem Orlików poparliby zapewne czołowi socjologowie oraz demografowie kraju – wspomnieliśmy już o tym, że siatkówka plażowa to sport sprzyjający meczom drużyn damsko-męskich. A więzi społeczne niszczeją podobno z roku na rok…
Ministerstwo Zdrowia niewątpliwie dorzuciłoby się do projektu. Siatkówka plażowa nie tylko niesamowicie służy rozwojowi fizycznemu i kondycyjnemu, ale zapewnia również tony endorfin. Nie muszą po obu stronach siatki stać wirtuozi, by akcje składały się z wielu zaskakujących i długich wymian. A jest jeszcze jedna rzecz wyróżniająca siatkówkę spośród innych sportów – tutaj każda akcja kończy się czyimś punktem, rywalizacja jest nieustanna. Można grać w piłkę nożną i po 60 minutach wciąż remisować 0:0. Można grać w koszykówkę i nie trafić ani razu przez kwadrans. Ryzyko frustracji w siatkówce plażowej jest znacznie mniejsze.
Można przypuszczać, że rok po inauguracji projektu „Piasek na Orliki” poparcie w sondażach gwałtownie rosłoby tym partiom, które obiecywałyby również nowe hale sportowe z piaskiem w środku. Byłoby niemal tak ambitnie jak w przypadku CPK – dogonić i przegonić Berlin w liczbie krytych hal z piaskiem.
W Ustce w rywalizacji kobiet zwyciężył zespół Eco Harpoon Los Nowy Dwór Mazowiecki, wśród mężczyzn najlepsi okazali się siatkarze drużyny Ślepsk Malow Suwałki.

Główne wnioski
- W Polsce właściwie nie ma obiektów sportowych, w których przez cały rok można grać w siatkówkę plażową. Mamy ich w kraju tylko kilkanaście, a w samym Berlinie jest ich ponad 40. Tymczasem siatkówka plażowa to sport, który doskonale rozwija mięśnie, a jednocześnie nie jest niebezpieczny dla kości i stawów.
- Turniej Grand Prix PGE to impreza rozgrywana na piasku, w której rywalizują polskie zespoły ligowe grające na co dzień w hali. Rozgrywana w Ustce przyciąga wielu kibiców, można też przypuszczać, że zaraża pasją do "plażówki".
- Budowa boisk do siatkówki plażowej w całej Polsce mogłaby być przedsięwzięciem korygującym nieco niesprawiedliwe potraktowanie kobiet w czasie wdrażania projektu budowy Orlików. Orliki to boiska kojarzone przede wszystkim z piłką nożną, dyscypliną, której kobiety w Polsce nie uprawiają zbyt licznie. Siatkówka plażowa jest natomiast sportem znacznie dla nich przystępniejszym.
