Pasja warta miliony
Coraz więcej osób decyduje się na inwestowanie w alkohole premium. Dla niektórych jest to pasja, dla innych biznes, który może przynieść zyski. Jedno jest pewne – luksusowe alkohole mają się dobrze.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Rośnie liczba pasjonatów mocno zainteresowanych tematyką drogich, limitowanych edycji alkoholi.
- Dla wielu osób inwestowanie w luksusowe alkohole jest nie tylko pasją, ale także sposobem zarabiania pieniędzy.
- Przyglądamy się temu zjawisku z bliska i wyjaśniamy, dlaczego warto inwestować w alkohole oraz które czynniki mają największe znaczenie w tym procesie.
Jesienna edycja Warsaw Live Whisky przyciągnęła rekordową liczbę wystawców i odwiedzających, co świadczy o rosnącym w Polsce zainteresowaniu luksusowymi alkoholami. Coraz więcej osób szuka wyjątkowych, rzadko spotykanych smaków. Jest też grupa, która przybyła na festiwal z zamiarem znalezienia i zakupu limitowanych edycji drogich trunków, które mogą przynieść zysk w przyszłości.
Jarosław Buss, właściciel firmy dystrybucyjnej Tudor House i sieci sklepów TheWhisky oraz organizator Whisky Live Warsaw, podkreśla, że wysoka wartość inwestycyjna whisky nie jest wyłącznie wynikiem marketingu branży. Wskaźnik Rare Whisky Apex 1000, będący miarodajnym wskaźnikiem cen na rynku whisky, w ciągu ostatnich 10 lat wzrósł kilkukrotnie. Indeks ten śledzi ceny 1000 butelek whisky o największym potencjale inwestycyjnym.
– Jeśli zależy nam na wysokim zwrocie z inwestycji, samo śledzenie indeksu to za mało. Trzeba też monitorować rynkowe trendy, czytać branżowe publikacje oraz korzystać z forów tematycznych. Ostatnie lata były bardzo korzystne dla inwestujących w whisky, ale żadna hossa nie trwa wiecznie. Warto jednak korzystać z aktualnych wzrostów – mówi Jarosław Buss.
Wysoki popyt na whisky znacząco wpłynął na wzrost cen. Podobna sytuacja miała miejsce w latach 80., kiedy kryzys doprowadził do zamknięcia wielu destylarni, a alkohole pochodzące z upadłych biznesów można było kupić za bezcen.
– Rynek w końcu osiągnie swój szczyt, a wtedy inwestowanie w whisky może przynieść mniejsze zyski. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi. Na pewno nie stracimy na takiej inwestycji, ponieważ whisky, w przeciwieństwie np. do wina, się nie psuje – dodaje Buss.
Polska a luksusowe alkohole
Warsaw Live Whisky oraz Festiwal Whisky w Jastrzębiej Górze pokazały, że w Polsce rośnie zainteresowanie drogimi alkoholami. Eksperci twierdzą jednak, że polski rynek kolekcjonerów alkoholi premium, na tle innych krajów, wciąż jest stosunkowo mały.
– Polski rynek kolekcjonowania alkoholi wciąż pozostaje niszowy. Prawo w Polsce zabrania sprzedaży butelek na aukcjach internetowych, co ogranicza handel. Kolekcjonowanie alkoholi z myślą o biznesie najlepiej realizować poprzez zbieranie całych serii, a nie pojedynczych butelek. Mimo to zachęcam, by butelki whisky przede wszystkim otwierać i degustować – mówi Marek Bilski, Brand Specialist The Macallan.
Najdroższa butelka whisky The Macallan, którą można obecnie kupić w Domu Whisky, kosztuje 445 000 zł. To jest butelka z kolekcji Golden Age of Travel – Marek Bilski, Brand Specialist The Macallan.
Eksperci zauważają, że pandemia miała duży wpływ na rozwój segmentu alkoholi premium. Wiele osób zamkniętych w domach inwestowało w luksusowe produkty, które dawały namiastkę przyjemności i luksusu.
– Z każdym rokiem rośnie liczba kolekcjonerów whisky w Polsce, co częściowo jest efektem pandemii. Wówczas oszczędności, które nie mogły być przeznaczone na podróże czy duże zakupy, inwestowano w luksusowe alkohole – twierdzi Piotr Kujawiak, Brand Ambassador MV Group Poland.
Obecnie spora liczba osób traktuje whisky nie tylko jako pasję, ale także biznes i świadomie inwestuje w ten segment swoje pieniądze, licząc w przyszłości na zysk.
Dlaczego warto inwestować w whisky?
Stare porzekadło mówi, że nie wolno inwestować więcej niż można stracić i zdecydowanie ta metoda sprawdza się w przypadku lokowania środków finansowych w whisky. Zanim zdecydujemy się zainwestować w whisky, warto dokładnie przeanalizować rynek.
– Przed inwestowaniem w whisky warto poznać branżę i unikać pośredników, chyba że są sprawdzeni. Najlepiej nawiązać bezpośredni kontakt z destylarniami, które oferują „private cask offer”. To inwestycja z pierwszej ręki – radzi Jarosław Buss.
Jego zdaniem. najlepsze inwestycje pochodzą z destylarni, które cieszą się największym uznaniem na rynku.
Czy wiek whisky ma znaczenie?
Potencjał inwestycyjny whisky zależy nie tylko od miejsca jej pochodzenia, ale także od unikalności trunku. Limitowane edycje sprzedają się błyskawicznie, a ich nabywcy traktują je jako długoterminową lokatę kapitału. Wiek whisky często nie ma większego znaczenia – inwestowanie zazwyczaj dotyczy młodych trunków lub tzw. „new make” (destylatu, który jeszcze nie jest whisky).
– Kupując beczki whisky, nabywamy świeży destylat, który dopiero po trzech latach (według definicji europejskiej) zamienia się w pełnoprawny trunek. Inwestycję można nazywać „wirtualną beczką”, bo nie mamy pewności, co z niej wyjdzie. Raz w roku możemy jednak poprosić o próbki, by monitorować proces dojrzewania whisky – dodaje prezes Buss.
Co ciekawe, kupując beczkę, płacimy nie tylko za sam towar. Cena uwzględnia również możliwość przechowywania jej w magazynie destylarni przez określony umową czas, a także ubezpieczenie. Jest to o tyle istotne, że nawet w przypadku pożaru czy innego kataklizmu, odzyskamy swój wkład. Jeśli jednak wszystko przebiegnie zgodnie z planem i nasza beczka będzie spokojnie leżakować w magazynie przez dekadę, jej wartość powinna wzrosnąć przynajmniej o 100 proc.
– Część destylarni jest znana z oferowania beczek dla prywatnych inwestorów. To powinny być na ogół inwestycje średnio- lub długoterminowe, ponieważ whisky zaczyna dynamicznie zyskiwać na wartości dopiero w wieku 12 lat. A ponieważ większość whisky trafia do produkcji alkoholi typu blended, zauważalny jest dziś deficyt beczek whisky powyżej 12 lat. Natomiast, jako inwestycję polecane są beczki w wieku do pięciu lat – mówi Jarosław Buss.
Jeśli kupimy beczkę w destylarni, nasza whisky prawdopodobnie spędzi kilka lat w magazynie, aby spokojnie nabierać wartości. Nie można jej sprowadzić w beczce do Polski, ponieważ ze Szkocji może wyjechać tylko whisky butelkowana, by mogła zachować markę „scotch whisky”, bez której mocno straci na wartości.
– To można rozwiązać w różny sposób, np. destylarnia ma prawo pierwokupu. Jeśli zaakceptujemy ich ofertę, to mamy problem z głowy. Kolejna opcja to wystawienie beczki do brokerów, a trzecia opcja to znalezienie firmy, która ma koncesję na import – wyjaśnia ekspert.
Pochodzenie ma znaczenie
Kierunek geograficzny ma istotne znaczenie przy wyborze odpowiedniej whisky. W ostatnich latach kolekcjonerzy coraz częściej zwracają uwagę na whisky japońską, której dostępność jest ograniczona, co automatycznie winduje jej ceny.
– W ogóle ciekawym rynkiem do inwestowania jest Azja, która w ostatnich latach znacząco się rozwinęła. Warto tu wspomnieć chociażby o tajwańskim Kavalanie z zachwycającym kolorem i bogactwem aromatów, które zyskuje po zaledwie kilku latach leżakowania w beczkach i który już dwukrotnie doczekał się tytułu najlepszej whisky single malt na świecie – dodaje Jarosław Buss.
Za butelkę najdroższej limitowanej edycji whisky Glenfiddicha trzeba zapłacić około 200-250 tys. zł. Są to edycje, których rocznie na rynek trafia 50 butelek, z czego zaledwie jedna lub dwie do Polski – Kuba Magnuszewski, Brand Ambassador marki Glenfiddich.
Wina warte każdych pieniędzy
Analizując półkę luksusowych alkoholi, warto zwrócić uwagę także na wina, które są równie atrakcyjne dla kolekcjonerów jak alkohole mocne, a czasami nawet bardziej.
– Badania przeprowadzone przez Ledbury and Barclays Wealth and Management w 2012 roku pokazują, że 28 proc. najbogatszych ludzi świata posiada prywatną kolekcję drogich i prestiżowych win. Istnieją szacunki wskazujące, że wartość tych kolekcji może stanowić nawet 2 proc. majątków najbogatszych ludzi świata – mówi nam Paweł Gąsiorek, prezes Domu Wina.
Jak dodaje, inwestycja w wino to jednak bardzo specyficzna forma lokaty kapitału.
– Tego typu fizyczne aktywa często wykazują większą stabilność w niepewnych czasach. Ale tu nie chodzi wyłącznie o pieniądze. To trochę jak z kolekcjonowaniem obrazów – kluczowa jest pasja kolekcjonera, od której wszystko się zaczyna. Kupujemy to, co nam się podoba lub to, co nam smakuje. Oczywiście, takie prywatne kolekcje tworzy się głównie dla własnej przyjemności, ale zawsze z tyłu głowy pozostaje możliwość ich „upłynnienia” z zyskiem – wyjaśnia Paweł Gąsiorek, właściciel Domu Wina, oferujący prawdziwe perełki dla kolekcjonerów i pasjonatów.
– Obecnie najwyżej wyceniane na świecie są wina z Burgundii, a absolutnym rekordzistą jest Romanée Conti. Butelka rocznika 2016 kosztuje w naszym katalogu ponad 100 tys. zł brutto. Burgundy z apelacji La Tâche oscylują w granicach 11-16 tys. zł. Bardzo prestiżowe są również wina Premier Cru Classe z Bordeaux. Mamy zaszczyt sprzedawać w Polsce produkty ze słynnego Château Haut-Brion, należącego do księcia Roberta Luksemburskiego. Nasze portfolio obejmuje także wina z innych renomowanych bordoskich posiadłości, takich jak Château Margaux czy Château Cheval Blanc. Cenione są także włoskie wina, m.in. Brunello di Montalcino z winiarni Biondi Santi, której jesteśmy wyłącznym dystrybutorem. Większość win tych marek można uznać za kolekcjonerskie i zapewne znajdują się już w polskich zbiorach – wylicza Paweł Gąsiorek.
Kolekcjonowanie luksusowych alkoholi to kosztowna pasja, jednak coraz więcej osób decyduje się podążać tą drogą z różnych powodów. Część robi to z czystej pasji, inni traktują to wyłącznie jako formę inwestycji. Co przyniesie przyszłość? Czas pokaże, ale z pewnością będziemy bacznie obserwować ten rynek.
Zdaniem eksperta
Kolekcjonowanie alkoholi – pasja czy biznes?
Główne wnioski
- Coraz popularniejsze w Polsce staje się postrzeganie drogich alkoholi jako potencjalne źródło inwestycji, czasami lepsze niż lokata bankowa.
- Kluczowe w inwestowaniu pieniędzy w luksusowe alkohole jest poznanie całego rynku i bieżąca analiza.
- Przybywa w kraju nad Wisłą pasjonatów limitowanych edycji whisky i win, którzy są w stanie wydać nawet kilkaset złotych za konkretny trunek.