Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Newsy Technologia

Podatek cyfrowy coraz bliżej. Ministerstwo Cyfryzacji zaprezentowało pomysł na zdobycie pieniędzy od cyfrowych gigantów

Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało o zakończeniu konsultacji z organizacjami branżowymi i pozarządowymi w sprawie potencjalnego modelu podatku od działalności cyfrowej. Resort wskazał, jaki kształt może obrać planowana zmiana w prawie, w tym, kogo i jakie usługi obejmie.

Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad projektem ustawy o podatku od usług cyfrowych. Resort przedstawił propozycje, które mogą znaleźć się w nowych przepisach. Fot. PAP/Marek Gorczyński

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Na jakim etapie jest proces wprowadzenia podatku cyfrowego.
  2. Ile pieniędzy Polska mogłaby pozyskać z podatku cyfrowego.
  3. Kto musiałby zapłacić nowy podatek i jakie są wyjątki w katalogu podmiotów.

W komunikacie prasowym resortu podkreślono, że w czasie prac brano pod uwagę regulacje przyjęte w tym zakresie przez inne kraje, takie jak Francja, Hiszpania oraz Wielka Brytania. W głównych założeniach wskazanych przez Ministerstwo Cyfryzacji (MC) wymieniono, że podatek od usług cyfrowych miałby objąć firmy o rocznych globalnych przychodach przekraczających 750 mln euro.

Te usługi firm technologicznych mogą zostać objęte podatkiem cyfrowym

Opodatkowaniu miałyby podlegać działalności tychże podmiotów, takie jak m.in. usługi interfejsu cyfrowego, polegające na udostępnianiu cyfrowego oprogramowania, umożliwiającego interakcję między użytkownikami. Jako przykłady podano platformy i aplikacje oferujące sprzedaż towarów (marketplace'y), pośredniczące w przewozach m.in. taksówkarskich, pozwalające na dokonywanie płatności oraz media społecznościowe.

Drugą wymienioną przez resort usługą miałoby być oferowanie reklam ukierunkowanych, tzn. dostosowanych do użytkownika. Chodzi o zbudowanie profilu internauty, na podstawie którego dostarcza mu się na różnych serwisach reklamy produktów lub usług, które pasują do jego zainteresowań. To też łączy się z trzecią działalnością firm technologicznych, która może zostać opodatkowana, mianowicie chodzi o zbieranie oraz sprzedaż danych o użytkownikach, wykorzystywanych w marketingu internetowym.

Wśród wyjątków, które ministerstwo chce wpisać do projektu ustawy, znalazły się: usługi pośrednictwa cyfrowego, np. przy sprzedaży gier lub programów, a w których to nie użytkownicy odgrywają kluczową rolę z perspektywy prowadzenia działalności, co w dużym uproszczeniu oznacza, że nie oni są "towarem". Wolne od daniny mają być również usługi finansowe, np. aplikacje bankowe, oraz sprzedaż towarów i usług przez internet, w której to dostawca nie działa jako pośrednik. Jako przykład wskazano handel elektroniczny związany z działalnością detaliczną.

Ministerstwo Cyfryzacji chce przygotować projekt ustawy, który trafi do konsultacji. Wysokość podatku na razie nieznana

Resort cyfryzacji planuje wdrożenie obowiązku raportowania przez firmy realnego przychodu związanego z oferowaniem usług świadczonych na naszym rynku. Informacje te miałyby opierać się na tym, czy dany użytkownik mieszka w Polsce, w czym może pomóc analiza IP, czyli numeru identyfikującego urządzenie podpięte do sieci. Bez konieczności zbierania szczegółowych informacji o użytkownikach. Jeżeli ustalenie lokalizacji internauty nie będzie możliwe, podstawa opodatkowania ma być ustalona proporcjonalnie do liczby użytkowników danego interfejsu lub wyświetleń reklam.

Kolejnym etapem prac nad zmianami w prawie ma być przygotowanie projektu ustawy, który następnie ma trafić do konsultacji społecznych. MC nie wskazało planowanej daty wprowadzenia nowych przepisów ani wysokości podatku. Przy opublikowanym komunikacie znalazł się natomiast raport przygotowany na zlecenie resortu przez firmę Instrat.

Wskazano w nim przykładowe skutki wprowadzenia podatku, biorąc pod uwagę kilka zmiennych. Z szacunków firmy wynika, że wprowadzenie stawki na poziomie 3 proc., pobieranej od koncernów e-commerce, pośredników usług, jak np. zamawianie hoteli czy jedzenia, oraz od firm zbierających i handlujących danymi internautów przyniosłoby dochód do budżetu państwa na poziomie 1,7 mld zł w 2027 r., który wzrósłby do ponad 3 mld zł do 2030 r. Według informacji PAP Biznes, to właśnie ten wariant ma być postrzegany przez MC jako najbardziej realny do wprowadzenia.

Ewentualne podwyższenie poziomu podatku do 4,5 proc. oznaczałoby wzrost wpływów do państwowej kasy do 2,5 mld zł w 2027 r. i do ponad 4,6 mld zł do 2030 r. Najwyższa, aż 6 proc. stopa podatku gwarantowałaby dochód na poziomie blisko 3,5 mld zł w 2027 r. i ponad 6,1 mld zł pod koniec dekady.

Główne wnioski

  1. Po konsultacjach MC przygotowało wstępny zarys tego, jak miałby wyglądać podatek od usług cyfrowych. Dotknąłby on dużych graczy z branży technologicznej, którzy oferują m.in. pośredniczenie w handlu internetowym czy przy usługach transportowych, zbierają i handlują danymi użytkowników, a także właścicieli mediów społecznościowych.
  2. Ustawodawca chce wdrożyć również wyjątki od podatku tak, aby te objęły firmy zarabiające w sieci na relacjach z innymi przedsiębiorcami, nie zaś tylko na samych internautach lub na danych o nich.
  3. Kolejnym etapem prac legislacyjnych ma być przygotowanie projektu ustawy i skierowanie go do konsultacji społecznych. Resort nie wskazał jednak, kiedy nowe prawo mogłoby wejść w życie oraz o jakiej wysokości podatku może być mowa. Agencja PAP Biznes, na podstawie raportu firmy Instrat, szacuje, że może to być 3 proc.