Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka
XYZ Polityki Sezon 1 Odc. 29

Prezes OGB: Polska 2050 nie ma już wiarygodności. Dziś słyszymy o stanowiskach, nie o sprawach istotnych dla Polaków

– Szymon Hołownia bardzo źle kończy. Kończy w takim stylu, którego dawno nie widzieliśmy w polskiej polityce. Mówi: "albo dacie nam wicepremiera, albo nas nie ma". Jeżeli Polska 2050 chce umierać za stanowiska, no to tej przyszłości nie ma. Gdyby chciała umierać, to za rzeczy istotne dla Polaków – mówi w programie "XYZ Polityki" Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. W jakiej kondycji jest Polska 2050.
  2. Czy partia ma jeszcze atuty pozwalające na utrzymanie się na scenie politycznej.
  3. Czy polska polityka potrzebuje partii centrowych.
Obejrzyj lub posłuchaj
Wideocast
Powiększ audio
00:00
Wideocast
Powiększ video

Polska 2050 jest w coraz trudniejszej sytuacji. Szymon Hołownia zapowiedział, że nie będzie ubiegać się o dalsze kierowanie partią. Zabiega za to o stanowisko wysokiego komisarza w ONZ ds. uchodźców. Według Łukasza Pawłowskiego, prezesa Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, Polska 2050 może nie przetrwać bez lidera, na którym partia do tej pory się opierała.

– Dzisiaj najcenniejszą częścią Polski 2050 są posłowie. Mam wrażenie, że to taka masa upadłościowa i próbuje się tę masę upadłościową wykorzystać w pewien sposób. Jeżeli się opiera partię wyłącznie na wiarygodności lidera i ten lider odchodzi - i to raczej w niesławie - no to nie ma przyszłości dla takiego ruchu i dla takiej partii – mówi Łukasz Pawłowski.

Hołownia odchodzi. Co z Polską 2050?

Początku końca Polski 2050 Łukasz Pawłowski dopatruje się w jej dobrym wyniku wyborczym z 2023 r. Trzecia Droga zdobyła 14 proc. głosów. Z badań exit polls przeprowadzonych przez Ogólnopolską Grupę Badawczą wynikało, że wśród nich wyborców Trzeciej Drogi większa grupa sympatyzowała z Polską 2050 niż z Polskim Stronnictwem Ludowym. Sam Szymon Hołownia w przedwyborczej debacie telewizyjnej wypadł lepiej niż Mateusz Morawiecki i Donald Tusk. Problemem dla wyborców Polski 2050 był fakt, że to właśnie szef Koalicji Obywatelskiej stanął na czele rządu.

– Polska 2050 w ciągu kilku miesięcy straciła dużą część swojej wiarygodności. To miała być Trzecia Droga, jakaś inna polityka. Była obietnicą faktycznie trzeciej drogi, jakiejś alternatywy do tej polaryzacji tych dwóch głównych partii. Okazało się, że to jest po prostu polityka Donalda Tuska, a Tusk na nic nie pozwala. Proces kończenia się Polski 2050, który był bardzo mocno skorelowany z wiarygodnością Szymona Hołowni i jego notowaniami, choćby w rankingach zaufania – ocenia prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.

Zdaniem eksperta brak sprawczości to problem nie tylko Polski 2050. W niedawnym sondażu OGB progu wyborczego nie przekroczyła też Nowa Lewica.

– Sprawczość tych mniejszych partii w koalicji jest żadna, bo Donald Tusk nie pozwala. Oczekiwania były bardzo wysokie, a dowieziono bardzo niewiele. Wydaje mi się, że to jest główny powód, że nie na to ci wyborcy głosowali. Część wyborców Polski 2050 przeszła do Koalicji Obywatelskiej. Bo skoro Donald Tusk podejmuje decyzje, no to niech podejmuje już bezpośrednio. Część przepłynęła do Konfederacji, bo dzisiaj Konfederacja jest realną trzecią drogą – ocenia Łukasz Pawłowski.

Polska 2050. Kto liderem po Hołowni?

Do przejęcia sterów w partii po Szymonie Hołowni przybywa chętnych. Start w wyborach na przewodniczącego Polski 2050 zadeklarował Ryszard Petru. Rozważają go również Michał Kobosko, Paulina Hennig-Kloska, Joanna Mucha, a Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz została "namaszczona" przez Szymona Hołownię. Jest też kandydatką na wicepremiera.

– To trochę jak sytuacja, w której umiera dziadek. Teraz te dzieci i wnuki próbują ten majątek podzielić. Na pewno najcenniejszym wkładem Polski 2050 jest to, że jest w koalicji rządzącej. Bez posłów Polska 2050 rząd Tuska nie ma większości. Przez to, że bez nich nie ma większości, mają prawo do wicepremiera, ministrów, podziału stanowisk itd. Kierowanie tą masą upadłościową, daje dużą władzę. Nie mam wrażenia - również prywatnie rozmawiając z politykami Polski 2050 - że tam jest myślenie, że ten szyld ma jakieś szanse. Chodzi o to, żeby zagospodarować to, co jest. Partia ma klub w Sejmie oraz prawo do subwencji. Jest członkiem koalicji i ma prawo do konkretnych stanowisk. Tych trzydziestu paru posłów Polska 2050 jest absolutnie kluczowych do tego, czy ten rząd ma większość, czy nie – komentuje Łukasz Pawłowski.

"Tej wiarygodności już nie ma. Hołownia bardzo źle kończy"

Ekspert przypomina, że Polska 2050 powstała jako alternatywa dla Koalicji Obywatelskiej. Trudno jednak być alternatywą dla partii, z którą tworzy się rząd, zwłaszcza jeżeli - o co zabiega Polska 2050 - ma się w tym rządzie wicepremiera. Zdaniem analityka Polska 2050 nie będzie w stanie się odbudować nawet po wyjściu z rządu.

– Tej wiarygodności już nie ma. Szczególnie, że Szymon Hołownia bardzo źle kończy. Kończy w takim stylu, który dawno nie widzieliśmy w polskiej polityce. Polska 2050 miała być na pokolenia, a po kilku latach lider odchodzi i szuka sobie stanowiska. Zostawia tą partię i mówi: teraz wy się tym męczcie. Wydaje mi się, że ci wyborcy mogą być bardzo, bardzo rozczarowani – uważa Łukasz Pawłowski.

"Nie za to Polska 2050 powinna umierać"

Ekspert przypomina, że Szymon Hołownia rozbudził nadzieje na rozbicie polaryzacji politycznej. Mówił też, że to nie stanowiska będą najważniejsze dla niego i jego partii. Obecnie wyborcy otrzymują inny przekaz.

– Jednym z tych haseł, które się mocniej odbiły, były tłuste koty Szymon Hołownia, że jak ktoś się interesuje stołkami, to do sklepu meblarskiego. Dziś wyborca słyszy tylko o stanowiskach, nie słyszy o żadnych zmianach. Polska 2050 nie mówi: "albo zreformujemy TVP i odpolitycznimy, albo nas nie ma". Szymon Hołownia mówi: "albo dacie nam wicepremiera, albo nas nie ma". To zupełnie inna dyskusja i zupełnie inny przekaz do wyborców. W ten sposób traci się wiarygodność. Jeżeli Polska 2050 chce umierać za stanowiska, no to tej przyszłości nie ma. Gdyby chciała umierać, to za jakieś takie rzeczy, które są istotne dla Polaków. Inny przykład: spółki. Jest ustawa o spółkach i ich odpolitycznieniu, która utknęła w sejmie i szanse na jej wprowadzenie są minimalne. To za to powinna umierać Polska 2050, a nie za to, czy Pełczyńska-Nałęcz będzie wicepremierem, czy nie. Bo dla tych wyborców to jest zupełnie bez znaczenia – ocenia Łukasz Pawłowski.

Pełczyńska-Nałęcz za Hołownię? Większość Polaków nie wie kim jest

W którą stronę powinna pójść Polska 2050? Ryszard Petru chciałby, by partia obrała kierunek wolnorynkowy. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz działa często konfrontacyjnie wobec premiera. Część polityków Polski 2050 chce spokojniejszej współpracy z rządem. Joanna Mucha z radiowej Trójce stwierdziła, że Polska 2050 powinna być partią centrową.

– Z całym szacunkiem dla pani minister Pełczyńskiej-Nałęcz, ale 75 proc. Polaków nie wie, kim ona jest. Dla szarego wyborcy to jest po prostu urzędnik, a nie polityk. Partie polityczne potrzebują rozpoznawalnych liderów. Takich, których rozpoznaje 99 proc. i którzy budzą zaufanie. Polska 2050 kogoś takiego nie ma w swoich szeregach. Nie można tej masie upadłościowej dać lidera, którego rozpoznawalność wynosi 20-30 proc. To się po prostu nie uda. Wydaje mi się, że politycy Polski 2050 dokładnie sobie z tego zdają sprawę. Pewnie myślą o tym, że partia mogłaby być częścią składową nowego ruchu, nowej partii, która ewentualnie mogłaby powstać. To jedyna możliwość, żeby ci posłowie w zorganizowanej grupie dostali się do Sejmu. Oczywiście mogą pójść na listy do Koalicji Obywatelskiej czy jakiejś innej partii – twierdzi analityk.

Jej konkurent Ryszard Petru był już szefem Nowoczesnej, którą w 2015 r. założył.

– Ryszard Petru, moim zdaniem, nie wierzy w to, że tym liderem może zostać. Mówi, że chodzi tu o politykę wolnorynkową, czyli Ryszard Petru chce robić politykę dla przedsiębiorców, których w Polsce jest jednak trochę za mało. Więc wydaje mi się, że tutaj nie ma jednego jakiegoś planu, jednego pomysłu, co z tym wszystkim zrobić – uważa ekspert.

Trzy warunki

Zdaniem Łukasza Pawłowskiego społeczeństwo nie jest coraz bardziej spolaryzowane. Mają o tym świadczyć wyniki wyborów prezydenckich, a zwłaszcza najniższy w historii wspólny wynik kandydatów KO i PiS. Odnosząc się do słów Joanny Muchy o potrzebie istnienia centrum, analityk wskazuje, że pojęcia lewicy i prawicy się przeterminowały.

– Możemy Polskę podzielić na dwie połówki niemal równe: konserwatywną i liberalną. To wyborcy, którzy głosowali na Karola Nawrockiego i na Rafała Trzaskowskiego. Ta konserwatywna część stała się troszeczkę większa i tutaj konkurencja partyjna też jest większa. Zapotrzebowanie jest nie na partię centrum, ale na partię, która się odnosi do tych wartości, do których było blisko wyborcom, którzy głosowali na Trzaskowskiego, ale jednak chcą czegoś nowego. Chcą zmiany pokoleniowej, stąd dobre wyniki Mentzena i Zandberga. Ponadto chcą zmiany pozapolitycznej. Pół roku przed wyborami Nawrocki nie miał nic wspólnego z polityką. Chcą też sporu, w którym są elity kontra lud. Sentymenty antyestablishmentowe są na całym świecie. To byłyby trzy warunki, które musiałby spełnić nowy ruch, by zagospodarować część liberalnych wyborców i konkurować z KO – ocenia prezes OGB.

Miejsce na nową partię

Łukasz Pawłowski uważa, że obecnie na scenie politycznej jest przestrzeń na nową partię, która mogłaby zagospodarować część wyborców Rafała Trzaskowskiego. Czy taką partią może być Nowa Polska założona przez senatorów Zygmunta Frankiewicza i Wadima Tyszkiewicza? Tutaj prezes OGB ma wątpliwości. Jego zdaniem byli wieloletni prezydenci miast nie spełniają wspomnianych wcześniej trzech warunków.

– To ruch, który czeka na coś większego, do czego można dołączyć. Bo największą zaletą Polski 2050 jest właśnie ten wkład. To posłowie i subwencja. Wiarygodność musiałby dawać ktoś inny, jakiś lider, ale wkład merytoryczny na rozruch jest bardzo cenny. To dziś najcenniejsza część tej masy spadkowej. Szyld jest nie do uratowania, ale jest wartość, z którą można coś zrobić – ocenia Łukasz Pawłowski.

Dwa lata od wyborów

15 października od wyborów parlamentarnych miną dwa lata. Według Łukasza Pawłowskiego nie tylko Polska 2050 jest w rozsypce. Podobnie jest również z pozostałymi partiami tworzącymi koalicję. Na podstawie sondaży jedynie KO może być pewna przekroczenia progu wyborczego. Choć ma lepsze notowania niż w październiku 2023 r., to największe szanse na rządzenie miałyby obecnie Prawo i Sprawiedliwość z Konfederacją.

– To oczywiście się może do wyborów zmienić. Gdyby powstał jakiś nowy ruch, nowa partia po tej stronie liberalnej, to część pewnie tych wyborców, która poszła do Konfederacji, mogłaby wrócić. Tutaj moim zdaniem może być już tylko lepiej. Gdybyśmy robili te wybory w tę niedzielę, to utrzymanie władzy w tej konstrukcji partii, które dzisiaj rządzą Polską, absolutnie byłoby niemożliwe – podsumowuje szef OGB.

Główne wnioski

  1. Polska 2050 traci lidera, który był jej twarzą i na którym partia była zbudowana. Walcząc zacieklej o stanowiska niż o priorytety programowe partia traci również na wiarygodności.
  2. Po zapowiedzi wycofania się Szymona Hołowni z politycznego pierwszego szeregu, jego partia pozostaje masą upadłościową. Wciąż jednak ma ok. 30 posłów, subwencję z budżetu państwa i na niej opiera się koalicja rządząca. Te argumenty mają znaczenie dla dalszego funkcjonowania partii.
  3. Na krajowej scenie politycznej jest miejsce na nowe ugrupowanie. Podział na centrum, prawicę i lewicę jednak coraz bardziej się zaciera. Szanse może mieć nowy ruch z charyzmatycznym liderem spoza polityki, reprezentujący liberalną wrażliwość oraz wpisujący się w spór elity kontra lud.