Prezydent sprawdza lojalność PiS. Weto do ustawy łańcuchowej obnaża napięcia w partii
Sejmowi nie udało się odrzucić weta prezydenta Karola Nawrockiego do ustawy łańcuchowej. Wetując ustawę, prezydent wystawił swój obóz polityczny na próbę – i w tej próbie klub Prawa i Sprawiedliwości postąpił zgodnie z jego wolą.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Na czym polegała próba, na którą prezydent Karol Nawrocki wystawił PiS.
- Jak postąpili politycy PiS.
- Co ten sygnał oznacza dla prezydenta.
Projekty dotyczące ochrony zwierząt od lat stanowią tło sporów na prawicy. Najgłośniejszym przykładem była „Piątka dla zwierząt”. Przypomnijmy: we wrześniu 2020 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński zaproponował częściowy zakaz hodowli zwierząt futerkowych oraz uboju rytualnego, a także wzmocnienie ochrony zwierząt i schronisk. Pomysł wywołał ostry konflikt wewnątrz partii.
Nie pierwszy raz
W wyniku napięć wokół „Piątki” doszło do czasowego zawieszenia ówczesnego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który głosował przeciwko ustawie. W kolejnym miesiącu stracił stanowisko ministra, a od roku pozostaje poza partią.
Już w nowej rzeczywistości politycznej Sejm przyjął dwie ustawy dotyczące praw zwierząt: pierwszą – zakazującą hodowli na futra, oraz drugą – zakazującą trzymania psów na łańcuchach i nakładającą dodatkowe obowiązki na właścicieli psów. Pierwszą prezydent Karol Nawrocki podpisał, wywołując wyraźne niezadowolenie polityków Konfederacji. Drugą – zawetował.
Polityczne tło i echa decyzji prezydenta Nawrockiego opisywaliśmy w XYZ na początku grudnia, krótko po jej ogłoszeniu.
Ustawa łańcuchowa. Posłowie PiS zmieniają zdanie
Prezydenckie weto do ustawy łańcuchowej zmusiło polityków PiS do zmiany stanowiska. Jeszcze pod koniec września aż 49 posłów PiS zagłosowało za ustawą przygotowaną przez koalicję rządzącą. Wśród nich byli czołowi politycy partii, na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, a także Mariusz Błaszczak, Piotr Gliński, Ryszard Terlecki oraz Elżbieta Witek.
Gdy koalicja zapowiedziała próbę odrzucenia prezydenckiego weta, było oczywiste, że będzie potrzebowała również głosów posłów PiS. Walkę o ich poparcie z koalicją wygrał jednak prezydent Karol Nawrocki. Wynik tego boju był przesądzony.
Posłowie PiS, którzy we wrześniu poparli ustawę łańcuchową – na czele z rzecznikiem partii Rafałem Bochenkiem – stali się jej zagorzałymi krytykami. Powtarzając argumenty prezydenta Nawrockiego, wskazywali m.in. na nierealistyczne wymagania dotyczące wymiarów psich kojców.
Prezes Kaczyński nie wziął udziału
Nawet prezes PiS Jarosław Kaczyński nie zdecydował się podtrzymać swojego głosu sprzed kilku miesięcy. Pytany przez dziennikarzy mówił, że w tej sytuacji nie poprze odrzucenia prezydenckiego weta. Dopytywany o głos oddany we wrześniu stwierdził, że „czasem się głosuje za czymś, co jest częściowo dobre”, oraz że „pewne przepisy są dobre, ale niemożliwe do realizacji”.
Zgodnie z tą narracją bardziej możliwe do wdrożenia mają być przepisy projektu prezydenckiego. Zakłada on odejście od trzymania psów na łańcuchach. Jednak – jak zwracają uwagę organizacje działające na rzecz praw zwierząt – daje właścicielom większą dowolność w określaniu warunków bytowych zwierząt.
Prezes Kaczyński uniknął publicznego ugięcia się przed wolą prezydenta. Nie wziął udziału w głosowaniu w sprawie odrzucenia weta do ustawy łańcuchowej.
Tą sytuacją prezydent Nawrocki przetestował swój obóz polityczny. Gdy między nim a politykami PiS – w tym przypadku sporą ich częścią – pojawiła się różnica zdań, to oni dostosowali się do prezydenta. Nie wystąpili przeciwko niemu ramię w ramię z koalicją rządzącą.
Nie tylko elektorat PiS
Dla prezydenta to sygnał, że może być spokojny o lojalność polityków PiS także w sprawach, w których nie wszystko ich łączy. A takich spraw może być więcej. Zwłaszcza że Karola Nawrockiego w drugiej turze wyborów poparli wyborcy Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. W stronę tych elektoratów prezydent wykonuje gesty, którymi chce podtrzymać ich sympatię.
Choć podpis pod ustawą likwidującą fermy futrzarskie oburzył środowisko Konfederacji, to jednak część tego elektoratu odczuwa wdzięczność wobec prezydenta za weto do ustawy regulującej rynek kryptowalut. W tej sprawie politycy PiS byli przeciwko ustawie rządowej, choć akurat Jarosław Kaczyński mówił publicznie, że zakazałby kryptowalut. Z kolei elektorat Grzegorza Brauna może czuć zadowolenie z rezygnacji prezydenta z palenia świec chanukowych w Pałacu Prezydenckim, co zapoczątkował jeszcze prezydent Lech Kaczyński.
Różnic może być więcej
Różnice między prezydentem Karolem Nawrockim a politykami PiS – czy choćby ich częścią lub samym prezesem Jarosławem Kaczyńskim – mogą jeszcze się pojawić. Sam Jarosław Kaczyński latem mówił, że ma inne spojrzenie na ewentualną podwyżkę akcyzy na alkohol niż prezydent. Przyznawał jednak, że rozumie szacunek dla kampanijnej obietnicy złożonej Sławomirowi Mentzenowi. W czwartek wieczorem prezydent Nawrocki poinformował o zawetowaniu ustaw podnoszących akcyzę na alkohol oraz opłatę cukrową.
Podpisując „deklarację toruńską”, zobowiązał się, że nie podpisze ustawy, która podnosi Polakom istniejące podatki, składki i opłaty lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne. W ten sposób politycy Konfederacji bronili zresztą podpisu prezydenta pod ustawą podnoszącą podatek CIT dla banków. Jeżeli jednak po wyborach w 2027 r. PiS wróciłoby do władzy, temat podwyżek podatków może pojawić się nie ze strony politycznych przeciwników prezydenta, lecz jego sojuszników. To mógłby być test dla samego prezydenta.
Główne wnioski
- Po wecie prezydenta Nawrockiego do ustawy łańcuchowej posłowie PiS zostali wystawieni na próbę. Gdy koalicja rządząca próbowała odrzucić prezydenckie weto, spora grupa polityków PiS, która we wrześniu poparła ustawę, zmieniła zdanie zgodnie z wolą prezydenta.
- Część posłów PiS poparła ustawę łańcuchową we wrześniu, a po prezydenckim wecie niektórzy z nich zaczęli ją publicznie krytykować. W głosowaniu nad odrzuceniem weta politycy PiS okazali wsparcie prezydentowi, choć prezes Jarosław Kaczyński nie wziął udziału w głosowaniu.
- Prezydent mógł liczyć na lojalność swojego obozu politycznego, ale PiS musi brać pod uwagę, że głowa państwa zabiega także o uznanie w innych częściach prawicowego elektoratu. Różnice zdań między prezydentem a jego zapleczem politycznym mogą jeszcze się pojawić.
