Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Producent paluszków Beskidzkich inwestuje w fabrykę po pożarze. 180 mln zł na podwojenie mocy

Producent paluszków, który w 2024 r. stracił w wyniku pożaru połowę firmy, odbudowuje się z nawiązką. – Wrócimy więksi – mówi Artur Klęczar, wiceprezes firmy Aksam, producenta paluszków Beskidzkich. W tym roku firma stawia na zakład, za rok być może pomyśli o akwizycjach, niekoniecznie w swoim segmencie.

– Początek 2024 r. mieliśmy bardzo dobry, później po pożarze dwa miesiące notowaliśmy stratę, ale szybko się odbudowywaliśmy – mówi Artur Klęczar, wiceprezes firmy Aksam, producenta paluszków Beskidzkich.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak firma Aksam, producent paluszków Beskidzkich, radzi sobie i odbudowuje się po pożarze.
  2. Ile producent paluszków wyda na nową fabrykę i podwojenie mocy produkcyjnych i z czego to będzie finansowane.
  3. Jaka jest wartość rynku słonych przekąsek, paluszków i jakie udziały ma w nim producent paluszków Beskidzkich.

Z 12 na 13 lipca 2024 r. w halach produkcyjnych firmy Aksam, wytwarzającej słone paluszki z logo Beskidzkie Paluszki, wybuchł pożar, który strawił niemal połowę mocy produkcyjnych firmy. Powodem pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Firma odbudowuje się po tragedii w ekspresowym tempie i nowoczesnej odsłonie.

– Przewrotnie, po pożarze, pojawiła się przestrzeń pod to, żeby wybudować nowoczesny zakład i teraz jesteśmy w trakcie odbudowy. W wyniku pożaru straciliśmy połowę firmy, spłonęło ok. 10 tys. m kw. naszej powierzchni, ale wrócimy więksi. Nowy zakład będzie bardziej ekonomiczny niż poprzedni, będziemy zużywać mniej energii i więcej produkować, hala będzie wybudowana w nowej technologii. Przed pożarem produkowaliśmy 20 tys. ton przekąsek rocznie, po zakończeniu procesu odbudowy i modernizacji fabryki, pod koniec 2026 r. podwoimy nasze moce i będziemy produkować ok. 40 tys. ton produktów rocznie – dodaje wiceprezes.

W marcu 2025 r. Aksam uruchomi pierwszy etap odbudowy, ok. 2 tys. m kw. hali produkcyjnej. Łącznie w tym roku planuje odbudować halę i zaplecze socjalne o łącznej powierzchni 14 tys. m kw.

– Koszt inwestycji pochłonie ok. 160 mln zł w tym roku. Mamy umowy z krakowskim parkiem technologicznym. Do tego należy dodać koszt hali magazynowej, która powstanie w 2026 r. i pochłonie kolejnych 20 mln zł. Odbudowa będzie sfinansowana z zysku wypracowanego w 2024 r. i z ubezpieczenia, z którego tytułu otrzymamy ok. 60 mln zł – ujawnia Artur Klęczar.

Dane rynkowe

Historia firmy Aksam i Beskidzkich Paluszków

Firma została założona w 1993 r. przez Adama Klęczara w Osieku, małej miejscowości w Małopolsce. Aksam to firma rodzinna, która dzisiaj zatrudnia 600 osób.

Firma regularnie otrzymuje pytania o sprzedaż, potencjalni inwestorzy wielokrotnie pukali do ich drzwi. Jednak zarząd firmy zapewnia, że nie planuje wchodzić na giełdę ani wpuszczać do firmy inwestora. – Jesteśmy w 100 proc. właścicielami marki Aksam i tak zostanie. Mamy siły, energię i pomysły, operacyjnie jesteśmy na tyle sprawni, że udaje nam się wypracowywać kapitał, który możemy później inwestować – zapewnia Artur Klęczar, wiceprezes firmy.

Kierunek odbudowa, eksport i może akwizycje

W tym roku producent Paluszków Beskidzkich skupia się w 100 proc. na odbudowie zakładu.

– W przyszłym roku być może otworzymy się na tematy akwizycyjne. Jeśli trafi się okazja z innego obszaru niż słone przekąski, będziemy otwarci na wejście w nowe kategorie. Patrzymy na rynek spożywczy i naszą rolę nieco szerzej niż nasza rodzima kategoria. Nasz udział w słonych przekąskach wypiekanych (paluszki, krakersy, precelki) stanowi 20 proc., więc jest jeszcze duży kawałek tego tortu do wzięcia, a perspektywy rozwoju są spore. Planujemy wejść organicznie w nowe produkty, których nie mieliśmy dotąd w portfolio. W kwestii sprzedaży nie ograniczamy się do Polski, widzimy też dużą szansę eksportową. Polskie produkty są bardzo dobrze postrzegane na światowych rynkach i nadal możemy konkurować cenowo – dodaje Klęczar.

Aksam działa dwutorowo. 50 proc. sprzedaży stanowi eksport zarówno pod markami własnymi dla sieci zagranicznych, jak i pod marką eksportową Soleo.

– Pod markami zewnętrznymi, najwięcej eksportujemy do Niemiec, a z Soleo w największym wymiarze trafiamy do RPA i Włoch. RPA w roku 2024 było naszym największym zagranicznym odbiorcą produktów Soleo, gdzie trafiło ponad 4,4 mln opakowań – przyznaje wiceprezes Aksam.

Zdaniem eksperta

Szczęście w nieszczęściu. Producent paluszków Beskidzkich sporo zyskał, mimo pożaru

Aksam, producent paluszków Beskidzkich od razu po pożarze, myślę, że odruchowo, obrał kurs ochrony swoich pracowników. I mimo że pewnie nie był to zabieg marketingowy, to okazał się strzałem w dziesiątkę. Firma miała zapewne rezerwy kapitałowe, które pozwoliły na taki ruch, i to był mocny punkt, na którym później budowali swoją tożsamość, komunikację. I to tym właśnie podbili serca konsumentów i cały internet.

Wszyscy: opinia publiczna, cała branża, politycy, głośno o tym mówili, mocno to podchwycili. Właścicieli stawiano jak wzór do naśladowania, podkreślano, że zachowali się ludzko, bo w obliczu swojej tragedii zawalczyli o pracowników, podczas gdy inni w takiej sytuacji zapewne po prostu zamknęliby produkcję. Dzięki temu marka mocno wzrosła, paluszki Beskidzkie zaistniały w świadomości nas wszystkich jako marka ciepła, bliska, ludzka.

Wiele dzisiaj się mówi i czyta o zamykaniu kolejnych miejsc pracy, o automatyzacji produkcji, o tym, że AI zastępuje ludzką pracę w fabrykach, a tu nagle mała, polska firma w obliczu pożaru, nie dość, że nikogo nie zwalnia, to jeszcze zapowiada podwyżki i podwojenie mocy produkcyjnych. Można to nazwać szczęściem w nieszczęściu, ale pewne jest, że ta marka zyskała bardzo dużo. Całość tej historii uzupełnia idealnie dopasowany do kontekstu produkt – paluszki, którym przecież chętnie dzielimy się z innymi. Kiedy ktoś jest smutny i daje Ci paluszka Beskidzkiego, od razu robi się milej, prawda? Wcale nie dziwi mnie, że firma podwaja moce…

Rynek słonych przekąsek. Pewny biznes

Rynek przekąsek słonych w Polsce jest szacowany na ok. 7,9 mld zł, z czego wartość segmentu samych paluszków i przekąsek wypiekanych stanowi ok. 12 proc. Aksam, producent Beskidzkich Paluszków, mimo trudności zakończył 2024 r. z 210 mln zł przychodów ze sprzedaży.

– Początek 2024 r. mieliśmy bardzo dobry, później po pożarze dwa miesiące notowaliśmy stratę, ale szybko się odbudowywaliśmy, kolejne tygodnie po tragedii nie były takie, jak zakładaliśmy, jednak pozwoliły na przetrwanie. W 2023 r. wypracowaliśmy bardzo dobry zysk, więc mieliśmy spory bufor bezpieczeństwa. W tym roku chcemy wrócić mocniejsi na ścieżkę wzrostów przychodów i wypracować ok. 250 mln zł zapewnia Artur Klęczar.

2023 rok firma zamknęła z przychodami na poziomie 240 mln zł i zyskiem netto w wysokości 53,4 mln zł.

Firma Aksam w 2024 r. sprzedała ok. 18 tys. ton słonych przekąsek, co stanowi 94 mln opakowań. Wartość całej kategorii paluszków jest warta ok. 500 mln zł.

– Przed pożarem odpowiadaliśmy za ponad jedną trzecią rynku paluszków. Po pożarze udało się nam utrzymać te udziały na tym samym poziomie. Na polskim rynku w kategorii paluszków konkurujemy z niemiecką firmą Lorenz i marką Lajkonik oraz z producentami private label, udziały rynkowe pozostałych brandowych graczy nie przekraczają 5 proc. – zapewnia Artur Klęczar.

Jego zdaniem segment paluszków czy całej kategorii słonych przekąsek wypiekanych jest odporny na kryzysy, bo niezależnie od tego, co się dzieje na rynku, są małą przyjemnością zawsze dostępną cenowo. To kategoria bardzo stabilna, w ostatnich latach rosła, jedynie w 2024 r. spadła o ok. 1 proc. wolumenowo.

– Ciekawostka jest taka, że w ciągu roku 2024 r. sprzedaliśmy mniej o  ok. 800 kg naszych paluszków serowo-cebulowych. A rynek w 2024 r. zmniejszył się właśnie mniej więcej o podobną wartość. Cały czas otrzymujemy bardzo dużo zapytań o ten produkt, który swego czasu mocno nas wyróżnił na rynku. Ma on dużą rzeszę fanów i stanowił ok. jedną piątą naszej całej sprzedaży. Przed pożarem produkowaliśmy ok. 10 t tego produktu na dobę. Przewidujemy, że pod koniec marca Beskidzkie Paluszki serowo-cebulowe wrócą na sklepowe półki – zapewnia Artur Klęczar.

Z 12 na 13 lipca 2024 r. w halach produkcyjnych firmy Aksam, wytwarzającej słone paluszki z logo Beskidzkie Paluszki, wybuchł pożar, który strawił niemal połowę mocy produkcyjnych firmy. Powodem pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Firma odbudowuje się po tragedii w ekspresowym tempie i nowoczesnej odsłonie.

Pożar fabryki Beskidzkich Paluszków. Kryzysy wzmacniają?

Pożar fabryki paluszków Aksam wybuchł w weekend z 12 na 13 lipca 2024 r.

– Niemal natychmiast otrzymaliśmy wsparcie z wielu stron. To, co wydarzyło się po pożarze w social mediach i konkretnie, było dla nas dodatkowym paliwem do działania. Mocno wspierające było to, że nie jesteśmy sami. Ogromną motywacją i wsparciem mentalnym byli dla nas konsumenci oraz pracownicy, za których byliśmy i jesteśmy odpowiedzialni. Myśleliśmy więc zadaniowo, że walczymy nie o siebie, ale o 600 osób. Jednak naszym największym problemem było to, że nie mogliśmy produkować, bo nasze moce produkcyjne spadły do 10 proc. Na szczęście uszkodzoną halę udało się uruchomić miesiąc po pożarze, dzięki czemu szybko odbudowaliśmy 50 proc. naszych mocy – wspomina wiceprezes Aksam.

Zdaniem eksperta

Kryzysy w biznesie to cykliczna norma

Kryzysy wzmacniają. Jednak wyłącznie tych, którzy się nie załamują i nie kończą działalności po trudnej sytuacji. Z mojego doświadczenia wynika, że prowadzenie biznesu, w tym również spożywczego, to w zasadzie działanie od kryzysu do kryzysu. Kryzys w biznesie nie jest niczym nadzwyczajnym, to cykliczna norma. Jednak zawsze taką sytuację, nawet trudną, warto spróbować przekuć w sukces. Firma Aksam po pożarze otrzymała ogrom wsparcia z zewnątrz i rozsądnie z tego skorzystała. Dużym wyzwaniem jest to, by zwiększone zainteresowanie nie było chwilowe, ale długofalowe. I w takim momencie warto zastanowić się, jak wykorzystać długoterminowo taki pozytywny szum wokół marki.

Dobrym przykładem jest choćby gigant Coca-Cola, który ciągle o sobie przypomina, choć jest dostępny na każdym rogu, w niemal każdym miejscu na świecie. Dlaczego? Bo konsumenci w gąszczu produktów potrzebują impulsu, informacji i przypominania o istnieniu ulubionego brandu. Tu nie ma miejsca na ciszę i próżnię. Największy błąd, jaki można popełnić to po dużym zainteresowaniu, spocząć na laurach.

Od początku zarząd firmy deklarował, że nikogo nie zwolni i będzie wypłacał wynagrodzenie wszystkim zatrudnionym w spalonej fabryce. Ta zapowiedź wywołała falę wsparcia i emocji w mediach. Politycy, aktywiści, przedsiębiorcy, celebryci wrzucali zdjęcia z Beskidzkimi Paluszkami i namawiali do ich zakupu. Co ciekawe jedną z pierwszych osób, która zareagowała na decyzję zarządu firmy Aksam, był były premier Mateusz Morawiecki, który nawet opublikował w sieci nagranie, w którym namawiał do kupowania tych słonych przekąsek.

– Słowo zostało dotrzymane. Utrzymaliśmy zatrudnienie, a w tym roku płace wzrosną o ok. 10 proc. Nasza firma się rozwija, rośnie. Stać nas na to, żeby wynagrodzenie naszych pracowników rosło razem z firmą – zapewnia Artur Klęczar.

W ciągu miesiąca od wybuchu pożaru, czyli od 13 lipca do 13 sierpnia 2024 r., firma Aksam odnotowała blisko 2,5 tys. publikacji w internecie, które dotarły do 56,4 mln odbiorców.

Kryzysy wzmacniają?

– Myślę, że tak. Kryzysy wzmacniają i pomagają zweryfikować własne wartości. My dzięki tej sytuacji mieliśmy szansę pokazać jakim jesteśmy pracodawcą, ta trudna sytuacja na pewno zintegrowała cały nasz zespół. Człowiek tyle o sobie wie, na ile został sprawdzony – puentuje wiceprezes firmy Aksam.

Główne wnioski

  1. Firma Aksam, producent paluszków Beskidzkich, odbudowuję fabrykę po pożarze, który strawił połowę firmy w 2024 r.
  2. Przed pożarem firma produkowała 20 tys. ton przekąsek rocznie, po zakończeniu procesu odbudowy i modernizacji fabryki, pod koniec 2026 r. podwoi swoje moce i będzie produkować ok. 40 tys. ton produktów rocznie.
  3. Koszt inwestycji w nowe moce i odbudowę fabryki to 180 mln zł.