ROP: Rozmowa o poprawkach. Jak ustawić system rozszerzonej odpowiedzialności producentów?
13 sierpnia Ministerstwo Klimatu i Środowiska opublikowało projekt ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych. Dokument zakłada wprowadzenie nowego modelu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). To system, który – zgodnie z założeniami – ma zmniejszyć ilość odpadów, odciążyć mieszkańców i zwiększyć recykling. W praktyce oznacza to głęboką przebudowę obecnego modelu, a także zmianę roli producentów, samorządów i konsumentów.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce przebudować system rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP). Dlaczego zdecydowano się na centralizację i powierzenie kluczowej roli Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
- Dlaczego branża opakowań i żywności krytykuje projekt ustawy. Jakie zagrożenia widzi w nowym modelu.
- Jakie konsekwencje może mieć nowy system ROP dla konsumentów i samorządów. Czy opłaty faktycznie pozostaną symboliczne, a gospodarka odpadami stanie się bardziej sprawiedliwa i efektywna.
Jak skonstruować system rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP), by działał sprawnie i sprawiedliwie? Na to pytanie starali się odpowiedzieć uczestnicy debaty „ROP: Rozmowa o poprawkach”: Anita Sowińska, wiceminister klimatu i środowiska, Krzysztof Baczyński – prezes Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK, Jakub Tyczkowski – prezes Rekopol-Organizacji Odzysku Opakowań, Andrzej Gantner – wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności oraz Łukasz Sosnowski – prezes Fundacji ProKarton. Dyskusję moderowała dziennikarka XYZ Martyna Mroczek-Kowalik.
Jaki ROP – centralizacja czy pluralizm?
Jednym z kluczowych punktów projektu ustawy jest powierzenie centralnej roli Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), który od 2028 roku ma być jedynym operatorem systemu. Obecne organizacje odzysku mają stopniowo zostać wygaszone.
Wiceminister Anita Sowińska przekonywała, że zmiana ma na celu naprawę „dziurawego i niesprawiedliwego” systemu opartego na dokumentach potwierdzających recykling (DPR-ach).
– Obecny system rodzi wiele nadużyć i nie pokrywa faktycznych kosztów gospodarki odpadami opakowaniowymi, co jest niezgodne z dyrektywami unijnymi. Dlatego zdecydowaliśmy się na model centralny, wzorowany częściowo na rozwiązaniach czeskich. NFOŚ ma doświadczenie w zarządzaniu funduszami i realizacji celów środowiskowych – tłumaczyła Anita Sowińska.
Jednak Krzysztof Baczyński skrytykował takie podejście.
– Stabilność tego systemu będzie taka sama jak stabilność Narodowego Funduszu Zdrowia. Ograniczenie pluralizmu to najmniejszy problem. Mamy tu do czynienia ze wszechwładzą administracji, brakiem przejrzystych procedur i poważnymi wątpliwościami prawnymi. Nasza analiza wykazała aż siedem naruszeń konstytucji i jedenaście naruszeń prawa unijnego. W praktyce urzędnik NFOŚ stanie się carem decydującym, kto i kiedy dostanie pieniądze – bez możliwości odwołania – ostrzegał prezes Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK.
„Déjà vu” gospodarki centralnie sterowanej
Jeszcze bardziej osobisty ton przyjął Jakub Tyczkowski. Odwołując się do rodzinnej historii, przyrównał obecną sytuację do lat 50. XX wieku.
– Mój dziadek prowadził sklep z bielizną, który w 1952 roku zamknięto decyzją władz. To dla mnie przykre déjà vu. Dziś państwo odbiera nam 98 proc. przychodów i 5 mld zł strumienia finansowego. To nie tylko uderzenie w biznes, ale i w mechanizmy rynkowe – mówił prezes Rekopol-Organizacji Odzysku Opakowań.
Podkreślał, że choć system wymaga reformy, to nie powinno się „orać wszystkiego do zera”.
– W innych krajach Europy organizacje odzysku działają skutecznie, podlegając rygorystycznym kryteriom. Można uszczelnić system, zamiast zastępować go gospodarką centralnie sterowaną – zaznaczył Jakub Tyczkowski.
ROP w branży spożywczej
Andrzej Gantner wskazał, że projekt w obecnym kształcie ignoruje specyfikę sektora spożywczego.
– Jesteśmy wyłączeni z procesu decyzyjnego, a jednocześnie to my mamy sfinansować cały system. Nie mamy żadnego wpływu na sposób rozdziału środków, ani nawet pewności, że cele środowiskowe zostaną osiągnięte – mówił wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności .
Dla branży kluczowe jest bezpieczeństwo i jakość żywności.
– Nasze opakowania nie są ozdobą, tylko zapewniają konsumentom bezpieczeństwo żywności, jej jakość i trwałość, czyli chronią nasze zdrowie oraz ograniczają marnowanie żywności. Dlatego w tym sektorze jest dużo opakowań tzw. trudnych, czyli wielomateriałowych. Ekoprojektowanie w naszym przypadku to nie jest prosta zamiana plastiku na papier. To proces wymagający współpracy z recyklerami i organizacjami odzysku. Tymczasem w projekcie nie widzimy żadnych mechanizmów wspierających realne ekoprojektowanie. Bez tej współpracy opłaty ROP będą podatkiem od bezpieczeństwa żywności – dodał Andrzej Gantner.
Krytykował także przewidziane w projekcie ustawy drakońskie sankcje.
– Najmniejsza pomyłka w raportowaniu do BDO (Baza Danych o Produktach i Opakowaniach oraz o Gospodarce Odpadami – przyp. red.) może oznaczać karę 150 proc. stawki – bez możliwości miarkowania. To sprzeczne z zasadą proporcjonalności prawa. A do tego Instytut Ochrony Środowiska, jednostka naukowa, ma nakładać grzywny na przedsiębiorców. Zapisy tego projektu zawierają regulacje rodem z biurokracji PRL, a nie nowoczesnego państwa opartego na rozwoju gospodarczym – oceniał Andrzej Gantner.
Co z kartonami?
Łukasz Sosnowski, reprezentujący producentów kartonów do płynnej żywności, zwrócił uwagę, że ustawa pomija całe grupy opakowań.
– Cele selektywnej zbiórki obejmują plastik, szkło, papier i metal. A gdzie kartony do mleka czy soków? Gdzie opakowania wielomateriałowe? One znikają w kategorii "inne", której później ustawa w ogóle nie uwzględnia. To absurd – mówił prezes Fundacji ProKarton.
Zwrócił też uwagę na brak jednoznacznego określenia odpowiedzialnych za realizację celów recyklingu.
– Nie widzimy w ustawie adresata tych obowiązków. Wygląda na to, że nikt nie odpowiada za osiągnięcie poziomów zbiórki. A przecież to jest istota ROP – nie tylko pokrywać koszty, ale osiągać cele środowiskowe – podsumował Łukasz Sosnowski.
Dyskusja o karach i kosztach
Jednym z najgorętszych momentów debaty była wymiana zdań o sankcjach i wysokości opłat. Krzysztof Baczyński zarzucił projektowi brak rozróżnienia między błędem a świadomym nadużyciem.
– Czy ktoś się pomyli, czy świadomie oszuka – kara wynosi tyle samo: 150 proc. stawki. To sprzeczne z konstytucją – mówił prezes Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK.
Minister Sowińska przyznała, że temat wymaga dopracowania.
– Rozumiem te obawy. Zastanowimy się w ramach konsultacji nad rozwiązaniem, które pozwoli różnicować kary. Ale z pewnością muszą być one wyższe niż zwykła stawka, by system był motywujący – zaznaczyła wiceminister klimatu i środowiska.
Uspokajała obawy o koszty dla konsumentów.
– Według naszych wyliczeń opłaty opakowaniowe będą w pierwszych latach minimalne, rzędu ułamka grosza. Dla klienta końcowego to będzie niezauważalne. W dłuższej perspektywie mieszkańcy powinni odczuć stabilizację, a nawet spadek opłat za gospodarowanie odpadami – przekonywała Anita Sowińska.
Kto zyska na ROP
Choć uczestnicy zgadzali się co do potrzeby reformy, to różnili się w ocenie, czy projekt ustawy spełnia swoje cele. Ministerstwo podkreślało konieczność centralizacji i przejrzystości finansowania, branża – ryzyko biurokratyzacji, niesprawiedliwego obciążenia i utraty kontroli nad systemem.
Relacja z dyskusji pokazuje wyraźnie: projekt ROP budzi ogromne emocje i pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Dla jednych to konieczna reforma, by dostosować Polskę do unijnych wymogów i ukrócić patologie obecnego systemu. Dla innych – ryzykowny eksperyment grożący centralizacją, brakiem odpowiedzialności i obciążeniem przedsiębiorców oraz konsumentów.
Wszyscy jednak zgadzają się co do jednego: rozszerzona odpowiedzialność producentów jest niezbędna. Spór toczy się o to, jak ją wprowadzić, by nie powtórzyć błędów z przeszłości.
Co dalej z ROP
Aktualnie projekt ustawy znajduje się w fazie uzgodnień międzyresortowych, opiniowania oraz konsultacji publicznych. Projekt przewiduje dwuletny okres przejściowy (lata 2026–2027). W tym czasie mają obowiązywać dotychczasowe zasady, ale wprowadzane mają być cząstkowe opłaty opakowaniowe i wypłaty rekompensat dla gmin przez NFOŚiGW. Od 1 stycznia 2028 r. ma nastąpić pełne wejście w życie systemu: zniknie obowiązek dokumentowania recyklingu przez dokumenty potwierdzające recykling, a rolę operatora przejmie NFOŚiGW, kończąc działalność organizacji odzysku w obecnej formie.
Główne wnioski
- Reforma jest niezbędna, ale budzi kontrowersje. Wszyscy uczestnicy zgadzają się, że obecny system odzysku opakowań nie działa sprawiedliwie i wymaga zmian, jednak spór dotyczy sposobu ich wprowadzenia.
- Centralizacja kontra pluralizm. Rząd optuje za modelem centralnym z NFOŚiGW jako jedynym operatorem, co ma zapewnić przejrzystość i zgodność z unijnymi wymogami, natomiast branża ostrzega przed biurokratyzacją, nadmierną kontrolą administracji i ograniczeniem mechanizmów rynkowych.
- Ryzyko nadmiernych kosztów i niesprawiedliwych obciążeń. Przedsiębiorcy obawiają się, że system w obecnym kształcie nie wspiera realnego ekoprojektowania, nakłada drastyczne kary i pomija specyfikę niektórych sektorów czy opakowań, a więc może w praktyce obciążyć zarówno firmy, jak i konsumentów.

