Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Newsy

RPP decyduje się na kolejną pauzę

Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła poziomu stóp procentowych na listopadowym posiedzeniu. Taka decyzja jest dwunastą z rzędu pauzą w cyklu i wiele wskazuje na to, że nie ostatnią. Jeszcze w ubiegłym miesiącu prezes NBP Adam Glapiński wskazywał, że ewentualna dyskusja o poluzowaniu polityki monetarnej może mieć miejsce najwcześniej w pierwszym kwartale 2025 r.

Prezes NBP Adam Glapiński
RPP zakończyła listopadowe posiedzenie, źródło: PAP/Rafał Guz

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaką decyzję podjęła Rada Polityki Pieniężnej na przedostatnim posiedzeniu w tym roku.
  2. Jakie czynniki są uważane jako zagrożenia dla przyśpieszenia inflacji w Polsce.
  3. Jaki termin jest wskazywany przez ekonomistów, jako możliwy początek cyklu obniżek stóp procentowych.

W październiku minął rok od decyzji Rady Polityki Pieniężnej, kiedy to gremium ostatni raz dokonało zmiany i obniżyło główną stopę Narodowego Banku Polskiego, czyli referencyjną do poziomu 5,75 proc. Listopad natomiast przyniósł dla władz monetarnych okrągłą rocznicę w trybie wait and see.

Warto wiedzieć

Poziom stóp procentowych w listopadzie 2024 roku

Stopa referencyjna, która wpływa m.in. wysokość oprocentowania kredytów, depozytów bankowych czy obligacje skarbowe wynosi nadal 5,75 procent.

Stopa lombardowa, odpowiedzialna za oprocentowanie kredytów lombardowych, z których korzystają banki komercyjne w relacji z NBP, wynosi nadal 6,25 procent.

Stopa depozytowa, podobnie jak lombardowa jest używana przy rozliczaniu depozytów trzymanych przez banki komercyjne w NBP, wynosi nadal 5,25 procent.

Stopa redyskontowa, wpływająca na podaż pieniądza w gospodarce wynosi nadal 5,80 procent.

Inflacja nie daje o sobie zapomnieć i jeszcze chwilę nie da

Decyzja Rady o pauzie była zgodna z oczekiwaniami rynku i prognozami ekonomistów. Otoczenie makroekonomiczne, a szczególnie niepewność co do jego przyszłości nie sprzyja obecnie poluzowywaniu polityki pieniężnej. Wydaje się bowiem, że inflacja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W październiku dynamika wzrostu cen konsumentów w Polsce ponownie przyśpieszyła i osiągnęła w relacji rocznej poziom 5 proc. – najwyższy w 2024 r., wobec 4,9 proc. z września.

Okres od lutego do czerwca tego roku, kiedy to inflacja znajdywała się w celu NBP może być wspominany z nutą nostalgii. Zdaniem ekonomistów najbliższe miesiące mają przynieść wyższe od obecnych odczytów. Analitycy z PKO BP prognozują, że szczyt w obecnym cyklu nastąpi w I kw. 2025 r., a głębokie spadki tempa wzrostu cen mogą mieć miejsce najwcześniej w III kw. przyszłego roku.

Czynnikami proinflacyjnymi pozostają podwyższony wskaźnik bazowy, przy wyliczaniu którego nie bierze się pod uwagę cen żywności i nośników energii. We wrześniu (dane październikowe zostanę opublikowane 18 listopada) wzrósł on do 4,3 proc., z 3,7 proc. z sierpnia. Ta miara jest bacznie śledzona przez RPP, ponieważ jej wysokie poziomy świadczą o lepkości inflacji, przez co można rozumieć np. przestrzeń do podwyżek swoich cen przez przedsiębiorców z sektora usług.

A taką możliwość firmy odczuwają, ponieważ pensje w gospodarce rosną w dwucyfrowym tempie. W ciągu ostatnich 24 miesięcy aż 23 przypadki przyniosły dynamikę wzrostu przeciętnego wynagrodzenia przekraczającą 10 procent w relacji rocznej. Nie inaczej było we wrześniu, kiedy to GUS zaraportował średnią krajową wynoszącą 8140,98 zł brutto, czyli o 10,3 proc. więcej niż rok wcześniej. Choć w tym miejscu należy pamiętać, że inflacja w latach 2022-23 również przekraczała dwucyfrowe poziomy, co w praktyce doprowadzało do „zjadania” podwyżek zarobków pracowników przez wyższe ceny produktów i usług.

Ceny energii w 2025 r. to jeden wielki znak zapytania. Dlatego RPP będzie czekać do wiosny

Jednocześnie niepewność w stawianiu prognoz udziela się ekonomistom w przypadku próby oszacowania wpływu polityki fiskalnej rządu na gospodarkę. Bo jednym jest rekordowy deficyt budżetu zaplanowany na 2025 r., który według projektu ustawy może wynieść do 289 mld zł. Drugim jest tegoroczna wyrwa, którą rząd podwyższył z 189 mld zł do 240 mld zł. Trzecim znakiem zapytania pozostaje decyzja gabinetu Donalda Tuska w sprawie zamrożonych cen energii.

Te w połowie bieżącego roku zostały częściowo urynkowione. Maksymalna cena dla gospodarstwa domowego, które w ciągu 6 miesięcy nie zużyje więcej niż 2 MWh prądu – z drobnymi wyjątkami – nie może wynieść więcej niż 500 zł, przy czym wcześniej limit wynosił 412 zł. Z wypowiedzi minister klimatu Pauliny Henning-Kloski wynika, że takie rozwiązanie mogłoby obowiązywać też w 2025 r. Ale jego koszt to ok. 4 mld zł, a w projekcie budżetu zarezerwowano na ten cel 2 mld zł.

I w takim otoczeniu RPP może nie chcieć podjąć dyskusji o obniżkach stóp procentowych aż do przyszłej wiosny. Dokładnie w marcu zostanie opublikowana pierwsza projekcja makroekonomiczna analityków NBP, która uwzględni długoterminowe skutki wydatków państwa. Zdaniem Adama Antoniaka, ekonomisty z ING Banku Śląskiego, pierwsza korekta kosztu pieniądza w dół mogłaby zapaść w maju 2025 r. Podobny termin w swoich prognozach stawiają analitycy z mBanku, którzy uważają, że w II kw. przyszłego roku dojdzie do obniżki o 25 pkt. bazowych, a do końca roku stopa referencyjna spadnie do poziomu 4,50 procent.

Śmielsze szacowanie terminu obniżek stóp przez ekonomistów nie byłoby jednak możliwe bez zmiany narracji u prezesa NBP Adama Glapińskiego. Ten na początku października, podsumowując ubiegło miesięczną decyzję RPP wskazał, że czuję ze strony członków Rady coraz większą presję na rozpoczęcie dyskusji o obniżkach stóp procentowych. W jego opinii najwcześniej taka rozmowa może mieć miejsce w I kw. 2025 r. O tym, czy gołębie nastawienie szefa banku centralnego go nie opuściło będzie można się dowiedzieć 7 listopada na jego comiesięcznej konferencji.

Główne wnioski

  1. Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła poziomu stóp procentowych i zdaniem ekonomistów wstrzyma się z ewentualnymi obniżkami aż do wiosny 2025 roku.
  2. Inflacja w Polsce nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, na co wpływ ma podwyższony wskaźnik bazowy, wysokie tempo podwyżek wynagrodzeń oraz luźna polityka fiskalna rządu.
  3. Kolejnych argumentów w dyskusji o możliwym terminie pierwszej obniżki stóp procentowych może dostarczyć prezes NBP Adam Glapiński, który w ostatnim czasie zmienił swoje nastawienie na bardziej „gołębie”.