Sprawdź relację:
Dzieje się!
Lifestyle

Rynek sztuki w 2024 r.: ceny spadły

Korekta rynku, zwrot ku globalnemu południu, bardziej świadome wybory oraz oczekiwanie, co przyniesie jutro. Co jeszcze mówi nam podsumowanie 2024 r. na rynku sztuki?

Jerzy Nowosielski, Wspomnienia z Egiptu, 1992 r.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie były najważniejsze wydarzenia na rynku sztuki w 2024 r.
  2. Co cieszy się coraz większą popularnością, a co wypadło z łask konsumentów.
  3. Którzy polscy artyści najsilniej zaznaczyli swoją obecność na rynku sztuki.

Wydaje się wątpliwe, czy zmiana cyferek w dacie zmienia cokolwiek w globalnej sytuacji. Niemniej jest to zawsze kusząca okazja do podjęcia próby spojrzenia wstecz i zastanowienia się nad minionym rokiem, również pod kątem rynku sztuki. Każde takie podsumowanie daje podstawy do predykcji i rysowania możliwych scenariuszy. Są ważne dla osób, które mają ambicje, by stać się świadomymi uczestnikami rynku sztuki.

Rok korekty i stabilizacji

Rynek sztuki rządzi się nieco innymi prawami od pozostałych sektorów gospodarki i podlega nieco odmiennym prawidłowościom. Większość danych, które służą analizom, dotyczy rynku wtórnego, a zatem aukcyjnego. To on musi posłużyć za reprezentację ogółu. Równie istotne jest zbieranie danych z galerii prywatnych, targów i międzynarodowych wystaw. Ważne są także takie zmienne, jak nastroje społeczne, sytuacja geopolityczna etc.

Po rynkowym peaku w okresie pandemii, od 2023 r. zauważamy uspokojenie i stabilizację cen. Sytuacja daleka jest jednak od kryzysu, o którym wspominają niektórzy. Korekta może wydawać się znaczna, jednak jeśli spojrzymy wstecz, to rynek sztuki już nieraz przechodził mocne fluktuacje, a ugruntowane ceny dzieł są dużo bardziej korzystne niż drastyczne skoki wynikające z tymczasowej mody.

Domy aukcyjne

Mówi się o rosnącym zainteresowaniu ofertą private sales domów aukcyjnych, jednak do najbardziej spektakularnych sprzedaży dochodzi na oczach publiczności. Christie’s podało wartość obrotów na poziomie 5,7 mld dolarów, co stanowi 8-procentowy spadek w stosunku do roku ubiegłego. Na podsumowania Sotheby’s wciąż czekamy, ale szacunki wskazują na 6 mld dolarów ze sporym spadkiem, bo aż o 25 proc. z poziomu 7,9 mld dolarów w 2023 r. Jak podaje raport
„Art Basel and UBS Survey of Global Collecting”, mimo że powyższe liczby wskazują na spadek rynku, to faktycznie liczba transakcji rośnie, tyle że przedział cenowy jest niższy.

Wysokie obroty w latach ubiegłych spowodowane były m.in. spektakularnymi transakcjami sprzedaży wybitnych kolekcji sztuki. Były to Paul G. Allen Collection w 2022 r. w Christie’s (1,5 mld dolarów) i Emily Fisher Landau w Sotheby’s w 2023 r. (406 mln dolarów). Ich sprzedaż przypadła na okres zawirowań na rynku sztuki spowodowanych pandemią i niskimi stopami procentowymi, ale przede wszystkim niezwykle dobrą ofertą. Wysokie stopy procentowe i niepewna sytuacja geopolityczna, które nadeszły potem, spowodowały, że kolekcjonerzy postanowili nie upłynniać swoich artystycznych aktywów, co spowodowało ograniczony dopływ prac o dużym potencjale sprzedażowym.

Tegorocznym rekordem okazała się praca Rene Magritte’a „Empire des lumières” (1954) licytowana na wieczornej sprzedaży sztuki XX w. w Christie’s za 121,1 mln dolarów. Była to jedyna praca, która w tym roku przekroczyła magiczną kwotę stu milionów dolarów. Pozostałe miejsca na podium i za nim należą do klasyków – Ruscha, Van Gogha, Moneta i innych. Widać zatem, że wybory dokonywane są świadomie i opierają się na solidnych analizach potencjału obiektów. Częściej mówi się również o ponownie rosnącym zainteresowaniu sztuką dawną. Przez lata wyparta przez awangardę XX w. zaczyna być doceniana paradoksalnie przez młodsze pokolenie kolekcjonerów i kolekcjonerek. Daje to nadzieję na interesujące zmiany rynkowe i dywersyfikację oferty.

Ostatnie lata były czasem oszałamiających sukcesów młodego pokolenia malarzy i malarek oraz ich sztuki ultra contemporary. Sztuka osób artystycznych przed czterdziestym rokiem życia, bez ugruntowanej pozycji, co rozumiemy przez m.in. obecność na wystawach instytucjonalnych i w znaczących kolekcjach prywatnych i publicznych oraz sukcesywnie rosnącą wartość rynkową, cieszyła się olbrzymim powodzeniem. To się zmieniło. Sprzedaż rozchwytywanej jeszcze dwa lata temu Flory Yuknovich spadła o 88 proc., Njideka Akunyilia Crosby o 72 proc., Salmana Toora o 68 proc. W 2023 r. sprzedaż sztuki ultra contemporary spadła o 43 proc. (dane ArtTactic). Zainteresowanie młodym malarstwem objęło oczywiście również rynek pierwotny – galeryjny, ale i ten bezpośrednio ze studia artystycznego, jednak to spekulanci i fliperzy rynku „zrobili” szalone ceny na młode malarstwo, ale również szybko je zabili. Korekta, jakiej doświadczamy, powoduje uspokojenie cen i weryfikację dzieł naprawdę wartych uwagi i potencjału inwestycyjnego.

Polski rynek aukcyjny dołączył z ofertą sztuki najnowszej z lekkim opóźnieniem. Właściciele prac niedawno kupionych na rynku pierwotnym niechętnie rozstawali się z obrazami, po które musieli „odstać” swoje w kolekcje oczekujących. Teraz przyszedł czas na upłynnienie zainwestowanych pieniędzy. Tym sposobem na rynek wypłynęło kilka prac Ewy Juszkiewicz (sprzedaże na poziomie 1-3 mln zł), ale i Karoliny Jabłońskiej oraz Agaty Bogackiej. To jej praca w Desie Unicum osiągnęła rekordową dla artystki cenę 260 tys. zł.

W naszym kraju dużo mocniej trzymają się klasycy. Niezwykle udane sprzedaże odnotowała Desa Unicum w sezonie jesiennym. Monograficzna aukcja Jerzego Nowosielskiego, na której padł rekord sprzedażowy na pracę tego artysty – „Wspomnienia z Egiptu” z 1992 r., przyniosły 1,4 mln zł. Znakomicie poszła również aukcja kolekcji Lily i Jana Kunczyńskich, na której oferowane były przede wszystkim prace Tadeusza Brzozowskiego. Swoją wysoką pozycję potwierdził Andrzej Wróblewski, którego cena za „Zatopione miasto II” (1948) sięgnęła 5,4 mln zł.

Andrzej Wróblewski, Zatopione miasto II, 1948 r.

Targowisko

Najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem targowym tego roku było Art Basel Paris, które zmieniło nazwę z Paris+ par Art Basel, unifikując wszystkie edycje najważniejszych tragów sztuki współczesnej odbywających się w Bazylei, Miami, Hong Kongu i Paryżu. Po raz pierwszy francuska odsłona targów odbyła się w spektakularnych przestrzeniach Grand Palais i mimo przeciekającego dachu cieszyła się dużą frekwencją. Paryska oferta atrakcji kulturalnych wykracza daleko poza sztukę, czym przyciąga szerokie grono koneserów przyjemności.

Cieszy obecność coraz większej polskiej reprezentacji na międzynarodowych targach sztuki. Do grona stałych wystawców Art Basel – Fundacji Galerii Foksal i Dawida Radziszewskiego – dołączyło tym roku (zresztą nie po raz pierwszy) w Bazylei Stereo z piękną ekspozycją Barbary Wesołowskiej i Gunia Nowik Gallery w Miami z pracami Teresy Gierzyńskiej. Le Guern, Krupa Gallery i WhoIsPola stanowiły mocną reprezentację na Vienna Contemporary.

W Polsce nadal najważniejszą komercyjną imprezą pozostaje Warsaw Gallery Weekend, która rok w rok przyciąga coraz większą liczbę uczestników chcących zobaczyć ofertę sztuki współczesnej. Liczącymi się targami tego sektora pozostaje Hotel Warszawa, który na trzecią edycję zagospodarował aż dwa piętra budynku w centrum miasta. O organizację targów pokusił się również w tym roku po raz drugi Kraków – Art Fair Kraków, tym razem w wydawałoby się idealnym do tego Pałacu Sztuki. Oby impreza ta wpisała się na stałe w kalendarz artystyczny.

Największym sukcesem okazała się NADA Villa Warsaw, polska edycja międzynarodowych targów organizacji zrzeszających galerie z całego świata NADA (New Art Dealers Alliance). Odbywająca się po raz pierwszy w tej części Europy edycja zorganizowana została w pięknej starej willi w Alejach Ujazdowskich, która na co dzień pozostaje niedostępna dla zwiedzających. Intrygujące miejsce, szeroka oferta sztuki aktualnej i marketing szeptany sprawiły, że w weekendowe dni otwarte dla publiczności pod wejściem ustawiła się wijąca się daleko za narożnik kolejka chętnych do zobaczenia targów w formie wystawy. Wszystko wskazuje, że w 2025 r. NADA ponownie zawita w Warszawie.

Sztuka funkcjonalna

Coraz większą popularnością cieszy się w Polsce design. Tylko w tym roku w Warszawie otworzyły się dwie galerie poświęcone stricte designowi kolekcjonerskiemu, czyli obszarowi z pogranicza sztuki i rzemiosła artystycznego. Object i Craftica reprezentują starannie dobraną grupę artystów i artystek, którzy tworzą obiekty z założenia użytkowe, jak wazony, lampy czy meble. Cechą nadrzędną nie jest jednak ich funkcjonalność, a towarzysząca historia. Tworzone są z reguły jako unikatowe eksponaty z największą pietyzmem i dbałością o szczegół. Przedmioty te cechuje wartość kolekcjonerska, ale i inwestycyjna.

Rynek dóbr luksusowych w Polsce w 2024 r., jak podaje raport KPMG osiągnie wartość 55,6 mld zł. Do rynku tego zaliczamy luksusowe samochody, usługi hotelarskie, nieruchomości premium, ale również sztukę i design, które z roku na rok cieszą się większym zainteresowaniem. Obrót tego segmentu KPMG szacuje na 450-480 mln zł. Szczytowy poziom został osiągnięty w 2022 r., kiedy wyniósł 650,7 mln zł. Warto pamiętać, że w przeciwieństwie do innych elementów tego sektora wartość dzieł sztuki z reguły rośnie ze względów na ich inwestycyjny charakter, o kapitale symbolicznym i emocjonalnym nie wspominając.

Zagraniczny rynek aukcyjny w ostatnim czasie chętnie posiłkuje się rozbudowaną ofertą luksusowych przedmiotów kolekcjonerskich – elementów garderoby znanych marek, kultowych torebek, zegarków etc. Mimo że sektor nadal rośnie w siłę, należy pamiętać, że często służy jako wabik dla początkujących klientów, którzy przygodę z rynkiem zaczynają od kupienia kolejnej „chanelki”. Przynajmniej część z nich zdecyduje się na bardziej dojrzałe zakupy.

Didaskalia

Rynek sztuki się zmienia, odpowiada na bieżące potrzeby klientów, ale wyłapuje też dość szybko nadchodzące zmiany. W Polsce nieprzerwanie od ponad trzydziestu lat dojrzewa. Świadomość kolekcjonerska nie buduje się z roku na rok, ale z pokolenia na pokolenie – wynika z możliwości finansowych, ale przede wszystkim ugruntowania i tradycji. Ostatni rok był przełomowy w obszarze kultury pod wieloma względami. Przez publiczne instytucje kultury przetoczyło się tsunami zmian na stanowiskach dyrektorskich, ale na efekty tych decyzji musimy jeszcze poczekać.

Obecnie galerie i muzea państwowe chętniej wchodzą we współpracę z sektorem  prywatnymi, a kolekcjonerzy i kolekcjonerki mają śmiałość prezentowania swoich zbiorów szerszej publiczności. W Toruniu w CSW Znaki Czasu nową odsłonę swojej kolekcji pokazał Wojciech Fibak (wystawa prezentowana będzie w 2025 r. w Elektrowni w Radomiu), a w Muzeum Częstochowskim jeszcze do 12 stycznia możemy oglądać wybór z kolekcji Jolanty i Piotra Marców. W Krakowie z kolei przez niemalże cały rok w Bunkrze Sztuki prezentowany był dar Teresy i Andrzeja Starmachów, którzy jesienią 2023 r. przekazali część swoich zbiorów do krakowskich instytucji – MuFo, MOCAK’u i Muzeum Narodowe w Krakowie.

Nie bez znaczenia pozostało Biennale w Wenecji, a jednym z najważniejszych wydarzeń w Polsce w 2024 r., choć niezwiązanym bezpośrednio z rynkiem, było otwarcie wyczekiwanego od dwudziestu lat budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Co to oznacza dla rynku sztuki, dowiecie się Państwo za tydzień w przewidywaniach rynkowych na rok 2025.

Główne wnioski

  1. Rynek sztuki w 2024 r. przeszedł mocną korektę i uspokojenie.
  2. W Polsce sztuka cieszy się co raz większym zainteresowaniem zarówno wśród widzów, jak i kolekcjonerów.
  3. Prywatni kolekcjonerzy coraz częściej prezentują zbiory szerokiej publiczności.