Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Sanok stawia na elektryfikację ciepła. Transformacją zarządza była wiceminister rozwoju

Samorządowa spółka Hydro Sanok chce zelektryfikować źródła ciepła w Sanoku, a przy okazji produkować zielony wodór i na nim zarabiać. – Mamy nadzieję, że nasz projekt stanie się wzorcowym dla setek polskich samorządów, które mają ciepłownie opalane węglem – podkreśla Anna Kornecka, prezeska Hydro Sanok, była wiceminister rozwoju, pracy i technologii.

Anna Kornecka, prezeska Hydro Sanok
Ze strony mieszkańców nie słyszymy głosów sprzeciwu – projekt budzi raczej ciekawość – podkreśla Anna Kornecka, prezeska Hydro Sanok. Fot.: Materiały prasowe

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie inwestycje planuje Sanok w sektorze ciepłownictwa.
  2. Jak sanocka firma chce zarabiać na wodorze.
  3. Czy elektryfikacja ciepłownictwa ma przyszłość.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Samorządowa spółka Hydro Sanok chce całkowicie przemodelować system produkcji ciepła w Sanoku, który dziś oparty jest przede wszystkim na węglu. Projekt przewiduje budowę elektrowni fotowoltaicznej o mocy 100 MW, która zasilać będzie produkcję ciepła w kotle elektrodowym. Obiekt ma być gotowy do pracy na początku 2028 r. Mniejszościowym akcjonariuszem spółki jest Hynfra, specjalizująca się w projektach wodorowych.

– Mamy nadzieję, że nasz projekt stanie się wzorcowym dla setek polskich samorządów, które mają ciepłownie opalane węglem. Spalanie węgla jest obciążone opłatami za emisje CO2 i staje się coraz większym ciężarem dla samorządów. Nasz projekt pokazuje, jak wyrwać się z tej węglowej pułapki – mówi Anna Kornecka, prezeska Hydro Sanok.

Koszty urządzeń spadły

Już w czerwcu ubiegłego r. spółka miała gotowe studium wykonalności projektu, ale z uwagi na zmianę sytuacji na rynku ciepła w Sanoku musiała je zaktualizować. W międzyczasie Sanockie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej (SPGK) otrzymało prawie 29 mln zł dofinansowania (dotacja plus pożyczka) z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) na budowę małej elektrociepłowni gazowej Posada. Miejska spółka stawia więc obiekt, który zaopatrywać będzie część mieszkańców Sanoka w energię i ciepło produkowane z gazu. Inwestycja ma być gotowa do końca 2026 r. Zielony projekt Hydro Sanok musiał więc zostać dostosowany do nowych realiów i uwzględniać dodatkową moc w systemie wynikającą z bloku gazowego.

– Do tego doszedł spadek kosztów poszczególnych urządzeń. W 2023 r. szalała inflacja, a inwestorzy prześcigali się w pomysłach na inwestycje z wykorzystaniem zielonego wodoru. Ten wodorowy wyścig nieco osłabł, a ceny elektrolizerów, bateryjnych magazynów energii czy paneli fotowoltaicznych w ciągu dwóch lat stały się nawet trzykrotnie niższe. To pomogło nam zoptymalizować nasz projekt – wyjaśnia Aleksander Naumann, analityk w firmie Hynfra.

Podstawą projektowanego układu ciepłowniczego będzie kocioł elektrodowy o mocy 60 MW, zasilany energią ze słońca. Wspierać go będzie bateryjny magazyn energii (15 MW, 60 MWh). Dodatkowo przewidziano magazyn ciepła w postaci dużego zbiornika na wodę, który przez trzy dni ma przechowywać nadwyżki energii cieplnej.

– Chcieliśmy zbudować większą instalację fotowoltaiczną, ale miasto przyznało nam teren pozwalający na posadowienie tam paneli o mocy 100 MW. Dlatego przewidujemy, że nasza ciepłownia będzie współpracowała z istniejącym blokiem węglowym jako źródłem rezerwowym. Pracowałby tylko w przypadku bardzo srogich zim. W ten sposób cały układ będzie mógł dostarczać ciepło nawet przy ekstremalnie niskich temperaturach i niskiej produkcji energii ze słońca – dodaje Aleksander Naumann.

Wodór z nadwyżki zielonej energii

W miesiącach letnich, gdy potrzeby ciepłownicze są znacznie niższe, spółka będzie wykorzystywać nadmiar energii ze słońca do produkcji zielonego wodoru. Trafi on na sprzedaż do firm przemysłowych.

– Unijne prawo nakłada na przemysł obowiązek dotyczący określonego poziomu wykorzystania odnawialnego wodoru od 2030 r. Szacujemy, że w Polsce powstanie luka w dostępie do zielonego wodoru, dlatego małe instalacje – takie jak nasza – bez problemu znajdą odbiorców. Prowadzimy już rozmowy z firmami przemysłowymi i widzimy, że zainteresowanie zakupem zielonego wodoru jest bardzo duże – przekonuje Aleksander Naumann.

Spółka będzie więc zarabiać nie tylko na produkcji ciepła, lecz także na sprzedaży wodoru. Opłacalność inwestycji zwiększy udział magazynu energii w rynku mocy, dzięki czemu otrzyma on wynagrodzenie za samą gotowość do dostarczania mocy do systemu elektroenergetycznego. Cała inwestycja ma kosztować 646 mln zł, z czego połowa ma pochodzić z dotacji. Spółka zamyka jeszcze montaż finansowy projektu.

Ceny ciepła

Jak to wszystko przełoży się na rachunki sanoczan za ciepło?

– Szacujemy, że w pierwszym roku pracy instalacji koszt ciepła sięgnie 140 zł/GJ. To kwota porównywalna z ceną ciepła z węgla. Możemy jednak zagwarantować, że cena ciepła spadnie o około 50 proc. w kolejnych pięciu–siedmiu latach – podaje Aleksander Naumann.

Ceny ciepła w Polsce są mocno zróżnicowane w zależności od stosowanego paliwa oraz od momentu, w którym ciepłownia zawierała kontrakt na zakup surowca. Urząd Regulacji Energetyki podaje, że w 2024 r. średnia cena ciepła z węgla kamiennego wynosiła około 103 zł/GJ, a z gazu ziemnego około 130 zł/GJ. Skrajnym przypadkiem jest Ruda Śląska, gdzie mieszkańcy jeszcze we wrześniu za ciepło płacili średnio około 255 zł/GJ

Polityczne przepychanki

Sanocki projekt stoi jednak pod znakiem zapytania, bo część radnych sprzeciwia się tej inwestycji.

– Sytuacja polityczna w Sanoku jest trudna. Część radnych sprzeciwia się nie tylko projektowi dekarbonizacji ciepła, lecz także jakimkolwiek inwestycjom prorozwojowym w mieście. Jako spółka prowadzimy kampanię informacyjną i rozmowy z radnymi oraz mieszkańcami Sanoka. Tłumaczymy korzyści, takie jak oszczędności w budżecie miasta wynikające ze zmniejszenia kosztów emisji CO2. Odpowiadamy też na wszelkie wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa instalacji. Ze strony mieszkańców nie słyszymy głosów sprzeciwu – projekt budzi raczej ciekawość – podkreśla Anna Kornecka.

Czy inne ciepłownie pójdą tą drogą?

Polski sektor ciepła systemowego – dostarczanego odbiorcom miejskimi sieciami – transformuje się powoli. W 2024 r. z węgla wyprodukowano 57,4 proc. ciepła, podczas gdy w 2023 r. było to 61,2 proc. Tylko nieznacznie wzrósł udział odnawialnych źródeł energii (głównie biomasy) – z 14,4 proc. w 2023 r. do 14,7 proc. w 2024 r. Wyraźnie zwiększył się udział gazu: z 13 proc. do 15,2 proc.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Wykorzystanie energii elektrycznej do produkcji ciepła w miastach nadal stanowi niszę. Polskie Towarzystwo Energetyki Cieplnej wskazuje m.in. na dwa kotły elektrodowe o łącznej mocy 70 MW zainstalowane przez Polską Grupę Energetyczną w Elektrociepłowni Gdańsk oraz zrealizowany przez Grupę Veolia projekt w Szlachęcinie obejmujący pompę ciepła o mocy 1,7 MW.

– Kotłów elektrodowych w polskim ciepłownictwie jest mało. Wiele ciepłowni nie ma świadomości, jak działa rynek energii i w jaki sposób może w nim aktywnie uczestniczyć. Poważną barierą jest ograniczona przepustowość sieci elektroenergetycznych. Podpięcie do sieci dystrybucyjnej kotła elektrodowego wymaga często zwiększenia mocy przyłączeniowej, a nie zawsze jest to możliwe. Myślę jednak, że inwestycji w elektryfikację ciepłownictwa będzie coraz więcej. Muszą jednak obejmować budowę akumulatorów ciepła, by lepiej sterować całym systemem – ocenia Andrzej Rubczyński, doradca Programu Ciepłownictwo w Forum Energii.

Ekspert zwraca też uwagę na brak dokumentów strategicznych.

– Brakuje niestety państwowej strategii ciepłowniczej, z której wynikałoby, jakie cele chcemy osiągnąć w tym sektorze. Do tej pory branża kierowała się intuicją i trendami, jakie obserwowała w Europie. Potrzebujemy też zmiany zasad ustalania cen ciepła w taki sposób, by stymulowały one firmy ciepłownicze do inwestycji w czyste, bezemisyjne technologie – podkreśla Andrzej Rubczyński.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Ciepłownie pod kreską

Z raportu Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że w minionym roku średnia rentowność brutto sektora ciepłowniczego poprawiła się, ale wciąż była ujemna i wyniosła minus 0,49 proc. Jednocześnie spadły nakłady inwestycyjne branży – z 4,96 mld zł w 2023 r. do 4,66 mld zł w 2024 r. Tymczasem potrzeby związane z transformacją i odchodzeniem od węgla pozostają ogromne.

– Analizy eksperckie wskazują, że nakłady inwestycyjne na transformację sektora ciepłownictwa systemowego wyniosą do 2050 r., w zależności od przyjętego scenariusza, od 299 mld zł do 466 mld zł. Wobec rocznych przychodów branży z działalności ciepłowniczej na poziomie 42 mld zł, trzeba założyć, że środki na transformację muszą być pozyskiwane nie tylko od odbiorców ciepła, ale przede wszystkim z zewnętrznych źródeł finansowania – podkreśla Renata Mroczek, prezeska URE.

Główne wnioski

  1. Samorządowa spółka Hydro Sanok i prywatna firma Hynfra chcą zelektryfikować źródła ciepła w Sanoku. Projekt przewiduje budowę farmy fotowoltaicznej o mocy 100 MW, która zasilać będzie produkcję ciepła w kotle elektrodowym. Do tego wybudowane zostaną: magazyn energii i akumulator ciepła. Obiekt ma być gotowy do pracy na początku 2028 r. Koszt inwestycji sięgnie 646 mln zł, z czego połowa ma pochodzić z dotacji. Na czele spółki Hydro Sanok stanęła Anna Kornecka, wiceministra rozwoju, pracy i technologii w rządzie Mateusza Morawieckiego.
  2. W letnie dni nadwyżkę energii elektrycznej z farmy fotowoltaicznej spółka chce wykorzystać do produkcji zielonego wodoru. Wodór ten będzie sprzedawany zakładom przemysłowym, co poprawi opłacalność całej inwestycji. Cena ciepła z nowego układu ma wynosić około 140 zł/GJ i spaść o połowę w ciągu pięciu–siedmiu lat.
  3. Na razie wykorzystanie energii elektrycznej do produkcji ciepła w miastach pozostaje niszowe. Eksperci zwracają uwagę na niską świadomość przedsiębiorstw ciepłowniczych dotyczącą funkcjonowania rynku energii. Kolejną barierą jest ograniczony dostęp do sieci energetycznej.