Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Świat Technologia

Strava wypowiedziała wojnę Garminowi. Żąda wstrzymania sprzedaży zegarków

Takiej bratobójczej walki u schyłku sezonu biegowo-rowerowego chyba nikt się nie spodziewał. Strava pozwała Garmina o to, że naruszył patenty i umowę między firmami. Chce, by producent urządzeń pomiarowych wycofał z rynku wszystkie produkty i usunął dwie funkcje ze swojej platformy. Oficjalnie powodem konfliktu są nowe zasady dotyczące wyświetlania danych dostarczanych przez Garmina. Warto jednak wspomnieć, że Strava szykuje się do debiutu giełdowego. 

Zegarek Garmin, jogging.
Strava ma obecnie ponad 150 mln użytkowników w 185 państwach. Ponad połowa z nich rejestruje swoją aktywność z pomocą urządzeń Garmin, przede wszystkim zegarków. Fot. Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. O co Strava oskarżyła Garmina.
  2. Dlaczego nagle zdecydowała się na pozew.
  3. Jaki może być finał tej sytuacji.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Firmy, które przez lata wspólnie rewolucjonizowały świat sportu i fitnessu, nagle są na wojennej ścieżce. Cała sprawa wydaje się absurdalna i wręcz groteskowa, chociaż oskarżenia oraz potencjalne konsekwencje są poważne.

Niespodziewany konflikt

Strava oskarżyła Garmina o naruszenie kilku patentów oraz zasad współpracy na bazie MCA (Master Cooperation Agreement) zawiązanego między firmami w 2015 r. Poszło o funkcje „segments” i „heatmaps”, dostępne na darmowej platformie Garmin Connect, z której mogą korzystać posiadacze urządzeń firmy Garmin.

Ta pierwsza funkcja dotyczy odcinków, na których mogą ze sobą konkurować rowerzyści korzystający z urządzeń Garmina. Za to druga pokazuje najczęściej obierane przez biegaczy trasy. Obie funkcje, tak samo nazwane, od lat dostępne są zarówno w aplikacji Strava, jak i właśnie na platformie Garmin Connect. 

Strava żąda od Garmina zaprzestania sprzedaży urządzeń, z których pomocą można korzystać z obu wspomnianych funkcji w Garmin Connect. Faktycznie rzecz biorąc, domaga się więc, aby jej partner niemal całkowicie wstrzymał działalność. Każdy dostępny obecnie na rynku zegarek i licznik rowerowy Garmina ma bowiem dostęp do platformy, gdzie z pomocą kilku kliknięć można dotrzeć do “segments” i heatmaps”. 

Warto wiedzieć

Ramię w ramię

Garmin to producent urządzeń pomiarowych, takich jak smartwatche, które zbierają wszelkie dane dotyczące aktywności właściciela, szczególnie podczas wysiłku sportowego. Natomiast Strava jest właścicielem aplikacji analizującej wspomniane dane i pomagającej je ukazać w przystępnej, łatwej do analizy formie. Obie firmy mocno ze sobą współpracują i mają bardzo dużą wspólną bazę klientów. Można wręcz powiedzieć, że bez siebie by nie istniały, a przynajmniej nie osiągnęłyby obecnej skali. Dlatego tak szokujące jest to, co wydarzyło się w ostatnich dniach. 

Po równo

Każda z funkcji dostępna jest jednocześnie na platformach obu firm od ponad 10 lat. 

Strava stworzyła funkcję “segments” w 2011 r. Garmin wprowadził na swojej platformie jej odpowiednik około trzy lata później. Dość szybko w 2015 r. firmy uznały, że połączą siły i stworzą “Strava Live Segments”, dostępne w aplikacji Strava. Producent zegarków wiedział, że jego partner ma dostęp do większej liczby danych – również od posiadaczy urządzeń innych firm – więc ma większą szansę na przyciągnięcie użytkowników. Dlatego wsparł go swoimi danymi i wiedzą. Pozostawił jednak swoją wersję funkcji, nieco uboższą, na Garmin Connect. Miała być darmową alternatywą dla płatnej “Strava Live Segments”. 

Nieco inaczej było z „heatmaps”. Mapy, na których kolorami oznaczona jest częstotliwość uczęszczania danych tras, pojawiły się najpierw na platformie Garmin Connect, na początku 2013 r. Pierwotnie pokrywały tylko USA, ale potem objęły cały świat. Na ich podstawie można było m.in. wybierać najpopularniejsze trasy biegowe i próbować pobić średni czas innych użytkowników. Podobną funkcję i opcje oferowały nawet firmy trzecie (np. MapMyRide), korzystające z danych Garmina czy… Stravy. Dopiero pod koniec 2013 r. Strava ruszyła z własnymi „heatmaps”, z czasem dodając do nich nowe opcje.

Wygląda to tak, jakby spółki były kwita – skopiowały od siebie po jednej funkcji i wspólnie przez lata czerpały korzyści z ich istnienia. Strava przekonuje jednak, że tak nie jest i w świetle prawa to ona w obu przypadkach została wykorzystana. Chodzi tu nie tyle o skopiowanie funkcji, ile wykorzystanie technologii, na której są oparte. Zasad, które Strava opatentowała.

Było tak dobrze 

Zacznijmy od „segments”. Spółka po dwóch latach istnienia funkcji, w 2011 r. wystąpiła z wnioskiem o opatentowanie jej fundamentów technologicznych. Dostała patent w 2015 r., czyli rok po utworzeniu analogicznej funkcji przez Garmina. Zaraz po otrzymaniu patentu Strava stworzyła wspólnie z Garminem wspomniane „Strava Live Segments”.

Współpraca była oparta na bazie MCA (Master Cooperation Agreement), dokumentu o bardzo jasnych zasadach, z których wiele, zdaniem Stravy, zostało przez Garmina złamanych na przestrzeni ostatnich 10 lat. Producent urządzeń rzekomo, wbrew umowie m.in. po kryjomu stale rozwijał własną funkcję “segments” i wspierał ją technologią opatentowaną przez Stravę. W międzyczasie na swoich urządzeniach modyfikował “Strava Live Segments” np. przez łączenie ich z własnymi “segments”. 

W przypadku „heatmaps” Strava wystąpiła dwukrotnie – w 2014 i 2016 – o opatentowanie szeregu opcji z nimi związanych. Dostała patenty kolejno w 2016 i 2017 r., związane generalnie ze sposobem zbierania i generowania danych na potrzeby map, na których pokazywane są najpopularniejsze trasy biegowe i spacerowe. Obecnie przekonuje, że Garmin, tworząc własne „heatmaps”, naruszył patenty.

Lista patentów, które według Stravy naruszył Garmin:

  • Patent 9226922 (zgłoszony w 2011 r., przyznany w 2015 r.) związany z definiowaniem segmentów, dopasowywaniem przejazdów do segmentów, wykorzystaniem GPS, czasu, prędkości, mocy, tętna – "segments"
  • Patent 9297651 (zgłoszony w 2014 r., przyznany w 2016 r.) dotyczący zbierania danych z aktywności GPS-u wielu użytkowników, agregowania ich, i na tej podstawie sugerowania tras między punktami, wykorzystując mapę preferencji – "heatmaps"
  • Patent pomocniczy 9778053 (zgłoszony w 2016 r., przyznany w 2017 r.) – "heatmaps"
Strava, Heatmap
Dwie kości niezgody na jednym ekranie: włączona funkcja "heatmap" pokazująca gdzie najczęściej biegają Warszawiacy i u góry kuszący przycisk "segments" tworzący odcinki, na których rowerzyści mogą się ze sobą ścigać.
Fot. Mikołaj Śmiłowski

Oko za oko 

Cała ta sprawa jest jak niszowy serial kryminalny z wątkiem sądowniczym. Zacznijmy od tego, że scenariusz jest słaby i… nużący. Pisząc ten artykuł oszczędziłem Wam analizy chaotycznych dokumentów sądowych sprawy „Strava – Garmin”, obfitych w daty, nazwy patentów i nowinki technologiczne. Co gorsza, brakuje w tym wszystkim jasnego motywu. Pozywanie swojego partnera biznesowego za coś, co jawnie robił przez ostatnie 10 lat współpracy, wydaje się co najmniej dziwne.

Oficjalny powód sprawy podał we wpisie na platformie Reddit Matt Salazar, dyrektor ds. produktów w Stravie. Wskazał, że zarówno w czerwcu, jak i w lipcu firma wystąpiła do Garmina z prośbą o zaprzestanie naruszania patentów i warunków MCA, jednak spółka była nieugięta i stąd pozew. Działania Garmina natomiast zaczęły Stravie przeszkadzać, gdy Garmin wprowadził nowe zasady API, czyli założenia współpracy między oprogramowaniem zbierającym dane z urządzeń Garmin a aplikacjami zewnętrznymi. 

Jak napisał Matt Salazar, według nowych zasad logo Garmina musi znajdować się na każdym poście, ekranie, wykresie, obrazie, czy karcie udostępniania, w których wykorzystano dane zebrane przez urządzenie firmy Garmin. Amerykanin przekonuje, że kto do 1 listopada nie zastosuje się do tego żądania, to jego urządzenia firmy Garmin przestaną być kompatybilne. Strava nie zamierza przystać na to żądanie, bo uważa to za jawną próbę reklamowania swojej marki przez Garmina i przypisywania sobie praw do danych, które faktycznie są własnością użytkowników urządzeń, a nie firmy. Dlatego postanowiła kontratakować.

Siebie warci 

Nowe zasady API Garmina są dostępne w internecie i nigdzie nie ma w nich zapisu o konieczności wyświetlania logo. Jest natomiast informacja, że trzeba wymienić firmę lub jej urządzenie jako źródło danych. Co do tego, kto jest posiadaczem danych... Z tego, co widzę, regulamin Garmina dość mocno regulują tę kwestię i nie sądzę, aby firma nie mogła podawać się jako źródło danych o swoich użytkownikach, szczególnie jeśli użytkownicy nie tylko świadomie używają produktów Garmina, ale także przesyłają je dalej do Stravy.

To jednak bez znaczenia. Powód pozwu to coś, czym Strava podzieliła się dobrowolnie i nie ma on wielkiego znaczenia w kontekście samej sprawy sądowej. Warto jednak wspomnieć, że dokładnie rok przed nowymi zasadami API Garmina, korekty swojego API dokonała Strava. Platformy powiązane z jej aplikacją musiały zaakceptować, że dane przesyłane Stravie będą wykorzystywane do treningu modelu AI stworzonego przez firmę. Strona TrailForks nie chciała tego zrobić i była zmuszona do zerwania współpracy. Jednocześnie Strava zaczęła wymagać od partnerów tego, czego od niej chce Garmin – podawania nazwy firmy jako źródła danych na wykresach. Wiele firm, takich jak wspomniany TrailForks, wykorzystuje bowiem dane zbierane przez Stravę. 

Jak nie wiesz, o co chodzi...

W grudniu 2023 r. na czele Stravy stanął nowy prezes Michael Martin. To właśnie wtedy firma rozpoczęła bardziej agresywną strategię biznesową. Nie tylko zaczęła wymagać więcej od partnerów – tak jak przez nowe zasady API – ale też okazywała mniej cierpliwości w zakresie implementacji zmian. Dla przykładu, na akceptację wykorzystywania danych do treningu modelu AI Stravy, partnerzy mieli 30 dni. Kto się nie zgodził, z tym współpraca była automatycznie zrywana.  

Ta strategia nie wzięła się znikąd, bo Strava mocno rozważa debiut giełdowy. Jak podają amerykańskie media, już w zeszłym roku kilka banków inwestycyjnych (m.in. Goldman Sachs, JPMorgan i Morgan Stanley) dostało propozycję współpracy przy IPO. Ostatnio coraz głośniej mówi się o rozpoczęciu notowań już w 2026 r., przy waluacji sięgającej nawet 22 mld dolarów.

Nagle okazuje się, że cały ten szum to zwykła walka o wartość dla przyszłych akcjonariuszy. 

W sądowym uzasadnieniu pozwu czytamy, że ze względu na domniemane naruszenia prawa Garmina, Strava została narażona na: "utratę przychodów i szans biznesowych, erozję przewagi konkurencyjnej i efektu sieciowego i uszczerbek na reputacji".

Główne wnioski

  1. Strava pozwała Garmina za naruszenie patentów i umowy współpracy. Żąda wstrzymania sprzedaży urządzeń Garmin oraz usunięcia funkcji „segments” i „heatmaps” z aplikacji Garmin Connect.
  2. Strava twierdzi, że Garmin przez lata nielegalnie rozwijał swoje funkcje oparte na patentach Stravy oraz naruszał zasady umowy MCA, zwłaszcza po wprowadzeniu przez Garmina nowych zasad API dotyczących oznaczania danych.
  3. Zaostrzenie relacji między firmami ma tło biznesowe. Strava zmieniła strategię pod rządami nowego prezesa. Wprowadziła bardziej agresywne regulacje wobec partnerów. Do tego szykuje się do debiutu giełdowego w 2026 r. Usiłuje więc zwiększyć swoją wartość dla przyszłych akcjonariuszy.