Trudeau. Czterdzieści lat później
Premier Kanady Justin Trudeau ogłosił w poniedziałek, że ustępuje ze stanowiska szefa partii, a w kanadyjskich warunkach oznacza to również ustąpienie z funkcji premiera. Dziewięć lat po wygranych wyborach magia partii liberalnej – i samego Trudeau – osłabła, co widać w sondażach. Co dalej?
Z tego artykułu dowiesz się…
- Co oznacza rezygnacja Justina Trudeau z bycia liderem Partii Liberalnej.
- Z jakimi problemami musiał sobie radzić rząd Trudeau.
- Jakie poparcie Kanadyjczyków mają pomysły Donalda Trumpa na aneksję Kanady.
Najpierw historia: w ostatni dzień lutego 1984 r. ojciec obecnego premiera, Pierre Eliott Trudeau, poszedł, jak to określił, na spacer po śniegu i zdecydował, że ustępuje ze stanowiska premiera. Czterdzieści jeden lat po nim, też zimową porą, Justin Trudeau zastanawiał się przez kilka tygodni, co zrobić ze spadającym zaufaniem opinii publicznej i własnej partii. Zwrócił się do Mary Simon, gubernator generalnej, o zawieszenie sesji parlamentu. Jednocześnie zdecydował, że ustąpi z funkcji szefa partii i tym samym – ze stanowiska premiera, ale najpierw partia liberalna wybierze nowego lidera/premiera. Trwająca sesja parlamentu, i tak przebiegająca z trudnościami z powodu proceduralnych sztuczek stosowanych przez partię konserwatywną, została zawieszona do 24 marca. W tym okresie należy spodziewać się wyboru nowego lidera partii liberalnej.
Co się właściwie stało ze „słonecznym” Trudeau?
Justin Trudeau został liderem partii liberalnej w 2013 r. i dwa lata później z sukcesem wprowadził do Izby Gmin nową parlamentarną większość. Z 37 miejsc w Izbie Gmin stan posiadania Liberałów wzrósł do 184 miejsc w 338 osobowej izbie niższej parlamentu (członkowie kanadyjskiego Senatu są mianowani przez gubernatora generalnego zgodnie z sugestiami premiera). Konserwatystom ówczesnego premiera Stephena Harpera ze 166 miejsc zostało 99, a lewicowej Nowej Partii Demokratycznej (NDP) ze 103 – 44. Zwycięski Justin Trudeau uśmiechał się, powtarzając „sunny ways, my friends, sunny ways, this is what positive politics can do” (na sposób słońca, przyjaciele, na sposób słońca, tak działa pozytywna polityka). Odnosił się do negatywnej kampanii, którą prowadzili konserwatyści. “Sunny ways” to wypowiedź innego kanadyjskiego premiera, sir Wilfrieda Lauriera, który pod koniec XIX w. musiał rozwiązać problem francuskojęzycznych szkół w Manitobie, które angielskojęzyczni protestanci chcieli zamknąć. Laurier mówił o “sposobie słońca”, nawiązując do bajki Ezopa, w której słońce i wiatr założyły się o to, kto szybciej wymusi na wędrowcu zdjęcie płaszcza. Słońce wygrało, ogrzewając wędrowca. Laurier chciał odejść od retoryki ostrych kłótni.
Trudeau w swojej polityce nie stosował ostrych przytyków, raczej wybierał dowcip zamiast kpin. Choć w Izbie Gmin potrafił kulturalnie „dołożyć” przeciwnikom, starał się o współpracę. Bez większych potknięć przeprowadził Kanadę przez pierwszą prezydenturę Donalda Trumpa. W 2019 r. liberałowie znów wygrali wybory, choć tym razem z mniejszą skutecznością: uzyskali 157 miejsc i stworzyli mniejszościowy rząd.
Potem nastąpił rok 2020. Kanadyjczycy w większości przestrzegali zaleceń, nosili maseczki, ustawiali się do szczepień. Rząd szybko zaproponował różne formy pomocy, w tym dopłaty do pensji. W marcu 2020 r. zaczął funkcjonować m.in. program CERB (Canada Emergency Response Benefit), w którym na zwykłe oświadczenie, że straciło się dochody i nie dostaje się innej pomocy, otrzymywało się co miesiąc dwa tysiące dolarów kanadyjskich. Dotyczyło to także osób prowadzących działalność gospodarczą. W programie CERB złożono 6,73 mln wniosków, co oznacza, że pomoc była potrzebna jednej trzeciej kanadyjskich pracowników. Były też przypadki nadużyć, kanadyjski urząd skarbowy częściowo je wykrył. Kanadyjczycy i kanadyjskie firmy dostały wówczas 212 mld CAD bezpośredniej pomocy, na 85 mld CAD opiewało wsparcie w postaci odroczenia płacenia podatków i ceł, 14 mld CAD otrzymały prowincje i terytoria w chwili otwierania gospodarki.
Konserwatyści taką formę pomocy uznali za marnowanie pieniędzy. Konserwatywny think tank Fraser Institute jeszcze dwa lata temu lamentował w jednym z raportów, że Ottawa “rozrzutnie” wydawała pieniądze i do 2032-2033 r. będzie to kosztować podatników ponad 100 mld CAD. Inny think tank, Institute for Research on Public Policy, który specjalizuje się w analizach polityki społecznej, przypomina jednak informacje kanadyjskiego urzędu statystycznego, Statistics Canada z 2021 r. Wskazują na skuteczność finansowej pomocy dla pracowników, szczególnie najmniej zarabiających. Program nie był doskonały, ale dla wielu osób oznaczał, że było za co jeść i jak zapłacić rachunki. W 2021 r., kiedy doszło do przyśpieszonych wyborów, liberałowie znów stworzyli rząd ze 160 parlamentarzystami w Izbie Gmin. Wspierała ich do ub.r. NDP, w zamian za realizację polityki prospołecznej.
Kanadyjczycy szybko jednak zapomnieli o pomocy. Zostały natomiast, wzmacniane przez konserwatywną narrację o fatalnym stanie finansów państwa, wspomnienia o wysokiej inflacji. Bank of Canada w raporcie z ub.r. wykazał, że mniej zamożne grupy społeczne silniej odczuwają inflację nie bez powodu: dla najuboższych skumulowany wzrost cen żywności w latach 2021- 2023 wyniósł 17 proc., dla rodzin bez problemów finansowych – 14,5 proc. Biednym kończą się w pewnym momencie możliwości oszczędzania, gdy taniej kupić już się nie da.
Coraz gorszy słownik polityczny
Jeśli porównać hasła w polskiej i kanadyjskiej polityce, to niektóre z nich wyglądają jak wyciągnięte z jednego podręcznika. W Kanadzie była “justinflation” podczas pandemii, w Polsce jest “tusk = drożyzna”. W Kanadzie funkcjonuje “blame Trudeau” na tej samej zasadzie co “wina Tuska”. Z początkiem 2022 r. pojawiły się jednak nienadające się do cytowania hasła pod adresem premiera Kanady, a retoryka w polityce zaczęła szukać dna.
To był czas tzw. “konwoju wolności”, kiedy grupy kierowców ciężarówek najechały stolicę kraju i przy zadziwiającej bierności ottawskiej policji zablokowały śródmieście. Potem protest wobec właśnie luzowanych wymogów sanitarnych rozlał się na przejścia graniczne. Trąbienie w Ottawie skończyło się 17 lutego 2022 r., gdy rząd federalny skorzystał z ustawy o sytuacjach wyjątkowych i zarządził usunięcie protestujących. O “konwoju” warto wspomnieć nie tylko dlatego, że udokumentował dziwną symbiozę konserwatystów z rebelianckim i ciepło przyjmowanym w Rosji ruchem. Także dlatego, że to wówczas brutalny język zaczął funkcjonować nie tylko na obrzeżach polityki, a Trudeau zaczął być przez konserwatystów identyfikowany jako główny “zły” w polityce.
“Konwój” wspierany był m.in. przez osoby z otoczenia Donalda Trumpa. To właśnie jest część kontekstu dla obecnych wypowiedzi Trumpa. Mówi o Trudeau pogardliwie, twierdzi, że “wielu” Kanadyjczyków chciałoby dołączyć swój kraj do USA jako 51 stan. Tylko 5 proc. Kanadyjczyków, jak wynika z sondażu Angus Reid z grudnia ub.r., życzyłoby sobie takiego rozwiązania.
„Zadaniem rządu na 2025 r. jest ochrona Kanady przed oligarchami z USA, który od dawna brali na cel kanadyjską suwerenność, surowce, zasoby wody i 300 mld CAD trafiających co roku do publicznej służby zdrowia”, pisał pod koniec grudnia 2024 r. komentator niezależnego magazynu “The Tyee”.
Wskazywał na rozbudowaną obecność konserwatywnego amerykańskiego kapitału w kanadyjskich mediach, sieciach think tanków i zadziwiającą zbieżność haseł kanadyjskich konserwatystów z hasłami amerykańskich republikanów.
Być może najlepsze wyjaśnienie obecnej sytuacji znaleźć można w badaniu, które firma EKOS opublikowała we wrześniu ub.r. Frank Graves, założyciel EKOS, stwierdził, że w Kanadzie nastroje społeczne są na zdumiewająco niskim poziomie, a kraj nigdy nie był tak podzielony. Na to należy nałożyć zanikające przywiązanie do tego, co uchodziło za kanadyjskie wartości, w tym solidarności społecznej. Badanie EKOS dowiodło, że Kanadyjczycy zapomnieli o pomocy rządu podczas pandemii. Zarejestrowano też problem pogarszającego się stosunku do imigracji, któremu nie zaradziły rządowe ograniczenia. Tu należy zaznaczyć kolejny problem, czyli skandal z mieszaniem się obcych krajów do kanadyjskiej polityki i ewentualnej kompromitacji części polityków: raport w tej sprawie ma być gotowy do końca stycznia br.
Właśnie na gruncie takich społecznych nastrojów przebiega obecny kryzys polityczny. Trudno powiedzieć, że to na pewno znów “wina Trudeau”.
Główne wnioski
- Podziały w społeczeństwie są jednym z najważniejszych powodów spadku zaufania do rządu. Rozpoczęły się po pandemii. Konserwatywny think tank Fraser Institute jeszcze dwa lata temu oszacował, że państwowa pomoc do 2032-2033 r. będzie kosztować podatników ponad 100 mld CAD. W programie CERB złożono 6,73 mln wniosków, co oznacza, że pomoc była potrzebna jednej trzeciej kanadyjskich pracowników. Były też przypadki nadużyć, kanadyjski urząd skarbowy częściowo je wykrył.
- Kanada będzie musiała sobie radzić z naciskami biznesu z USA. „Zadaniem rządu na 2025 r. jest ochrona Kanady przed oligarchami z USA, który od dawna brali na cel kanadyjską suwerenność, surowce, zasoby wody i 300 mld CAD trafiających co roku do publicznej służby zdrowia”, pisał pod koniec grudnia 2024 r. komentator niezależnego magazynu “The Tyee”.
- Konserwatywna narracja skutecznie podważała opinie o działalności rządu. Jeśli porównać hasła w polskiej i kanadyjskiej polityce, to niektóre z nich wyglądają jak wyciągnięte z jednego podręcznika. W Kanadzie była “justinflation” podczas pandemii, w Polsce jest “tusk = drożyzna”. W Kanadzie funkcjonuje “blame Trudeau” na tej samej zasadzie co “wina Tuska”. Z początkiem 2022 r. pojawiły się nienadające się do cytowania hasła pod adresem premiera Kanady, a retoryka w polityce zaczęła szukać dna.