Trumpa wyprawa druga, czyli kanadyjska pułapka
Donald Trump być może odczuwa satysfakcję na myśl, że mąci narodową kanadyjską kadź swoimi wystąpieniami o „51. stanie” czy „gubernatorze” Kanady. Na razie, zamiast skłócić różne strony kanadyjskiej sceny politycznej, właśnie je pogodził. Dla prawie wszystkich kanadyjskich polityków wśród najważniejszych obecnie wyróżników w polityce krajowej są pomysły na zwalczanie skutków ponownego pojawienia się Trumpa za południową granicą.
Z tego artykułu dowiesz się…
- W jaki sposób decyzje prezydenta USA Donalda Trumpa i zapowiedzi ceł zmieniają kanadyjską politykę wewnętrzną, w tym wybory.
- Kto może zostać następnym liderem kanadyjskiej Partii Liberalnej po Justinie Trudeau i jednocześnie następnym premierem.
- Co reklama piwa mówi o kanadyjskim patriotyzmie.
Od wyboru lidera liberałów, przez przyśpieszone wybory w Ontario, a kończąc na federalnych wyborach do Izby Gmin w nadchodzących miesiącach, zajęcie pozycji antytrumpowskich stało się wymogiem, bez którego ani rusz. Trump po raz kolejny próbował zresztą obrazić kanadyjską dumę, oświadczając w swoim (wirtualnym) wystąpieniu w Davos podczas World Economic Forum, że USA nie potrzebują ropy, gazu, samochodów ani drewna budowlanego z Kanady. Kanada, według Trumpa, mogłaby uniknąć 25-proc. ceł, gdyby została 51. stanem USA.
Wyprawa druga Trumpa w politykę na razie przywiodła Kanadyjczyków do szybkiego znalezienia dawno potrzebnych rozwiązań.
Liberałowie na start
Po deklaracji premiera Justina Trudeau na początku stycznia, że po wyborze nowego lidera Partii Liberalnej zamierza odejść ze stanowiska lidera partii i jednocześnie ze stanowiska premiera, nastąpił 23 stycznia – dzień, w którym upłynął termin składania deklaracji przez zainteresowanych polityków tej partii.
Wymagane dokumenty oraz wstępny depozyt w wysokości 50 tys. dolarów złożyli były szef Bank of Canada i późniejszy szef Bank of England, Mark Carney, oraz była wicepremier i minister finansów, Chrystia Freeland – to właśnie oni są uznawani za faworytów. W wyścigu bierze również udział młodsza o pokolenie, dynamiczna była minister w rządzie Trudeau, Karina Gould, która swoją kampanię kieruje przede wszystkim do młodych wyborców. Do rywalizacji przystąpiło także czworo innych polityków Partii Liberalnej.
Łatwo zauważyć, że programy kandydatów będą z jednej strony określane wewnętrzną polityką kanadyjską, w tym zwalczaniem Partii Konserwatywnej, ale jednocześnie definiowane według zasady, którą opisał Trudeau w styczniowej rozmowie z CNN z 9 stycznia br.: „Jednym ze sposobów, jak się określamy w najprostszy sposób, jest to, że – no właśnie – nie jesteśmy Amerykanami”.
Jednym ze sposobów, jak się określamy w najprostszy sposób, jest to, że – no właśnie – nie jesteśmy Amerykanami.
Chrystia Freeland określiła siebie jako „liderkę doświadczoną w walce, z bliznami na dowód tego”. Przypomniała, że posiada rozległą wiedzę na temat kanadyjskiej gospodarki i była członkinią zespołu negocjacyjnego Kanady podczas pierwszej prezydentury Trumpa. Zapowiedziała bez ogródek: „Jeśli w nas uderzysz – oddamy. Jeśli będziesz nas zmuszać, wymierzymy największe handlowe uderzenie, jakiego USA kiedykolwiek doświadczyły”. Trump w pewnym sensie przyznał jej rację, stwierdzając w czwartek podczas swojego wystąpienia w Davos, że „przez lata Kanada była bardzo trudna w zawieraniu deali”.
Mark Carney, z kolei, znany jest w świecie finansów z tego, że skutecznie przeprowadził Kanadę przez kryzys kredytów subprime w latach 2008-2009, dzięki rygorystycznym wymogom ostrożnościowym stawianym kanadyjskim bankom. W tamtym czasie ekspozycja kanadyjskich banków na amerykańskie papiery dłużne zabezpieczane podrzędnej jakości kredytami była minimalna.
Z dużym prawdopodobieństwem to właśnie Freeland lub Carney obejmie stanowisko lidera Partii Liberalnej, a zarazem premiera, prowadząc partię do przyspieszonych wyborów zaplanowanych na okres przed latem br. Jak zauważył w środowym komentarzu dziennikarz magazynu „The Tyee”, Michael Harris: „Najprawdopodobniej kluczową kwestią wyborczą stanie się teraz to, kto najlepiej poradzi sobie z Donaldem Trumpem, jeśli ten agresor przy mównicy zdecyduje się wprowadzić cła, które mogą zagrozić pracy ponad miliona Kanadyjczyków”.
„Seria radykalnych wypowiedzi Donalda Trumpa, od momentu objęcia przez niego urzędu, wzmocniła odnowione poczucie narodowej tożsamości” – tak wyniki najnowszych sondaży skomentował w środę Frank Graves, szef firmy badawczej EKOS.
Krótki kurs patriotyzmu
Justin Trudeau w rozmowie z CNN stwierdził, że „Kanadyjczycy są niezmiernie dumni z tego, że są Kanadyjczykami”. Z tą dumą bywa jednak gorzej niż przed laty: w grudniu 2024 r. firma badawcza Angus Reid odnotowała, że 34 proc. Kanadyjczyków określa się jako „bardzo dumnych” z bycia Kanadyjczykiem, podczas gdy w 1985 r. odsetek ten wynosił 78 proc. Z kolei 49 proc. badanych zadeklarowało mocne przywiązanie do kraju i jego wartości, w porównaniu do 65 proc. w 1991 r. Prof. Daniel Westlake z Uniwersytetu Saskatchewan, komentując te wyniki dla publicznego nadawcy CBC, zauważył, że badanie nie uwzględniało szczegółowych pytań, ale podkreślił: „Głównym wnioskiem z badania jest to, że nadal większość ludzi jest bezwarunkowo lub warunkowo dumna z bycia Kanadyjczykiem. Nikt nie chce rozpadu kraju. Nikt nie chce dołączyć do USA”.
Na początku stycznia 2025 r. w magazynie „The Conversation” prof. George S. Rigakos, politolog z Uniwersytetu Carleton, pisał, że przekonanie, iż Kanada mogłaby zostać zaanektowana „pokojowo”, ujawnia „fundamentalne niezrozumienie kanadyjskiego nacjonalizmu”. „Kanadyjczycy są bardziej nacjonalistyczni od swoich amerykańskich sąsiadów” – dodał.
Być może najlepiej kanadyjski patriotyzm, bez wielkich słów, oddaje wielokrotnie nagradzana reklama piwa Molson z lat 2000-2005. Kanadyjski aktor Jeff Douglas, wcielając się w przeciętnego Kanadyjczyka w reklamie znanej jako „I am Canadian” lub „The Rant”, z pasją opowiada, jak bardzo różnią się Kanadyjczycy od stereotypów przypisywanych im przez Amerykanów.
Konserwatyści też mają problem z Trumpem
W czwartek, gdy Liberałowie rejestrowali kandydatów na lidera, odebrałam telefon od sztabu jednego z liberalnych polityków z Ontario, który w nagraniu przedstawiał się jako kandydat w wyborach prowincjonalnych. Tego samego dnia media donosiły o nieoficjalnych informacjach dotyczących przyspieszonych wyborów w Ontario, a w piątek konserwatywny premier Ontario, Doug Ford, zapowiedział, że w najbliższą środę ogłosi wybory, bo chce zdobyć „największy mandat w historii Ontario”.
Ford to ten sam polityk, który jeszcze niedawno deklarował chęć robienia interesów z Ameryką pod przywództwem Trumpa.
Jednak Ford jest obecnie szefem Rady Federacji, w skład której wchodzi 13 premierów kanadyjskich prowincji i terytoriów. To właśnie on, wbrew milczeniu lub niejednoznacznym wypowiedziom federalnych konserwatystów, w ostatnich tygodniach podkreślał, że konieczne jest zjednoczenie, stanowczy opór wobec USA oraz blokada eksportu energii. Ta zmiana wizerunku pokazuje, jak Ford próbuje wykorzystać deklaratywną waleczność, jednocześnie odcinając się od problemów, takich jak niedofinansowanie publicznego systemu opieki zdrowotnej w Ontario.
W ramach antyamerykańskiego zrywu pojawiło się hasło „Buy Canadian”, a rząd federalny i prowincje podjęły decyzję o jak najszybszym ułatwieniu handlu wewnętrznego. Nie jest to żart: kanadyjskie prowincje mają tak zróżnicowane przepisy, że stanowią one bariery handlowe większe niż w przypadku eksportu do USA. W efekcie działania Trumpa podkręciły patriotyzm i doprowadziły do zgody w sprawach nierozwiązywalnych od dziesiątek lat. Czysty zysk.
Warto wiedzieć
Trochę statystyk
- Codzienna wymiana handlowa Kanady z USA: 3,5 mld dolarów kanadyjskich
- Roczna wartość handlu między Kanadą a USA (dwustronna): 1,3 bln dolarów kanadyjskich
- Kanada jest pierwszym odbiorcą eksportu dla: 34 stanów USA
- Amerykański eksport do Kanady zapewnia: 1,4 mln miejsc pracy w USA
- Miejsca pracy w USA utworzone dzięki kanadyjskim inwestycjom: 866 tys.
- Części samochodowe przewożone są przez granice w Ameryce Płn. osiem razy przed ostatecznym montażem każdego wyprodukowanego samochodu
- Łańcuchy dostaw między Kanadą a USA są silnie zintegrowane: prawie 50 proc. handlu towarami przebiega między współpracującymi ze sobą firmami
- Wartość księgowa bezpośrednich inwestycji kanadyjskich w USA to 1,1 bln dolarów kanadyjskich, wartość bezpośrednich inwestycji amerykańskich w Kanadzie to 620 mld dolarów kanadyjskich
Główne wnioski
- Groźba wprowadzenia 25-proc. ceł na kanadyjskie towary i agresywne wypowiedzi Trumpa na temat Kanady jako „51. stanu” mogą przyczynić się do zniesienia barier w handlu wewnętrznym, co od dawna było tematem debat. Rozwiązanie tego problemu mogłoby zwiększyć kanadyjskie PKB nawet o 200 mld dolarów kanadyjskich.
- Jednocześnie w Kanadzie zagrożonych jest nawet milion miejsc pracy, jeśli USA wprowadzą cła. Kanadyjska Izba Handlowa szacowała w październiku 2024 r., że w wyniku kanadyjsko-amerykańskiej wojny handlowej każdy Kanadyjczyk i Amerykanin mogliby stracić rocznie 1100 dolarów kanadyjskich, a kanadyjskie PKB zmniejszyłoby się o 1 proc. rocznie.
- Ataki Trumpa mogły jednak pomóc Partii Liberalnej, nękanej wcześniej niskimi wynikami w sondażach. Według najnowszych danych firmy EKOS, poparcie dla tej partii wzrosło w ciągu miesiąca z ok. 20 proc. do 32 proc., a przewaga Partii Konserwatywnej zmniejszyła się z 25 pkt proc. do 7 pkt proc.