Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Newsy

TSUE zajął się kredytem opartym na wskaźniku WIBOR. Jak wyglądała rozprawa, jakie padały argumenty i co dalej w sprawie?

Trybunał Sprawiedliwości UE pierwszy raz w historii pochyla się nad tematem kredytu mieszkaniowego opartego na WIBOR-ze. Sędziowie wysłuchali już argumentów obu stron, a głos zabrali przedstawiciele Komisji Europejskiej, Polski i Portugalii. Banki przyznają: „wszyscy są po naszej stronie”, reprezentant kredytobiorcy ripostuje: „sędziowie nie dali się wpuścić w maliny”. Kluczowa będzie teraz opinia rzecznika generalnego, którą powinniśmy poznać 11 września.

Wskaźnik WIBOR był przedmiotem rozprawy TSUE. Fot. GettyImages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak przebiegła pierwsza w TSUE rozprawa dotycząca umowy kredytowej ze stawką WIBOR.
  2. Jakie są podstawowe argumenty obu stron, jakie stanowisko ma polski rząd.
  3. Kiedy można spodziewać się opinii Rzecznika generalnego, wyroku i co to może zmienić.

W środę wczesnym popołudniem skończyła się długo wyczekiwana rozprawa przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości. Sędziowie w Luksemburgu pierwszy raz w historii pochylili się nad sprawą dotyczącą kredytu mieszkaniowego oprocentowanego wskaźnikiem WIBOR (sygnatura C-471/24). Pytania w tej sprawie skierował do TSUE Sąd Okręgowy w Częstochowie.

TSUE bierze na warsztat temat umów z WIBOR-em

Sprawa dotyczy kredytu mieszkaniowego, który w 2019 r. zaciągnął klient PKO BP (sygnatura I C 1226/23). W lutym 2022 r. pełnomocnik kredytobiorcy, radca prawny Sebastian Frejowski, złożył pozew, w którym zarzucił, że największy polski bank nie przekazał kredytobiorcy wymaganych informacji dotyczących wskaźnika WIBOR. To z kolei uniemożliwiło klientowi prawidłową ocenę ryzyka związanego z zaciągnięciem finansowania. Klient miał zostać wprowadzony w błąd, ponieważ bank wskazał w umowie, że WIBOR to stopa procentowa depozytów międzybankowych. Problem w tym, że banki od dłuższego czasu takich transakcji nie zawierały.

Strona domaga się zatem "odwiborowania" umowy, czyli usunięcia z niej wskaźnika. Efektem byłoby ustalenie oprocentowania kredytu wyłącznie na podstawie stałej marży banku (oprocentowanie kredytu o zmiennej stopie procentowej to suma marży i trzy- lub sześciomiesięcznej stawki WIBOR).

– W razie usunięcia WIBOR-u z umowy wszystkie zapłacone raty odsetkowe zostałyby zaliczone jako raty kapitałowe. Gdyby ta wartość była wyższa niż wartość pożyczonego kapitału, bank musiałby zwrócić klientowi nadwyżkę. Tylko w ostatnim roku mój klient zapłacił do banku 42 tys. zł, z czego aż 40 tys. zł to część odsetkowa. Dlatego mówimy o bardzo dużej kwocie ewentualnej wygranej – tłumaczy Sebastian Frejowski.

Strona przeciwna odpiera zarzuty. Bank w tej sprawie reprezentują prawnicy z CMS Cameron McKenna oraz kancelarii Romanowski i Wspólnicy.

Aby rozwiązać spór częstochowski sąd skorzystał z możliwości wielokrotnie przetestowanej przy sprawach o kredyty frankowe. 31 maja skierował do TSUE pytania prejudycjalne, w których zapytał o interpretację unijnych przepisów w kontekście podważania kredytów opartych na WIBOR-ze. Sprawa zyskała rozgłos i była szeroko komentowana przez obie strony sporu. Nic dziwnego – dotyczy nowego frontu walki między kredytobiorcami i bankami. Jeszcze w sierpniu 2023 r. w sądach było 313 pozwów dotyczących WIBOR-u, w marcu 2025 r. było ich już 1755.

Zdaniem eksperta

Wzrosty pozwów o WIBOR nieduże – to kropla w oceanie

Sprawy dotyczące wskaźnika WIBOR nie rokują powodzenia, mimo różnych wątpliwych etycznie działań różnych kancelarii specjalizujących się w tego typu sprawach. Mówimy raptem o 1,7 tys. pozwów wobec 2,4 mln wszystkich czynnych umów o kredyty hipoteczne. To kropla w oceanie. Tym bardziej że pierwsze pozwy w tych sprawach trafiły do sądów już 2,5 roku temu. Dla porównania, przy masowym podważaniu umów o kredyty frankowe, obserwowaliśmy napływ nawet 4-5 tys. pozwów miesięcznie. W temacie WIBOR-u przyrosty są dużo wolniejsze, bo – mimo działań kancelarii – klienci nie dają się nabierać. Widzą, że nie ma prawomocnych wyroków, które zakwestionowałyby WIBOR, czy np. niedopełnienie obowiązków informacyjnych ze strony banku. Co więcej, według naszych danych jest 105 wyroków prawomocnie oddalających roszczenia kredytobiorców i nie ma ani jednego prawomocnego wyroku, który kwestionowałby wskaźnik WIBOR lub niedopełnienie przez bank obowiązków informacyjnych.

Sąd pyta, czy badać klauzule dotyczącą WIBOR-u

Pytania polskiego sądu, podobnie jak przy sprawach frankowych, skupiają się na interpretacji unijnej dyrektywy 93/13, która dotyczy nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich.

Polski sąd pyta, czy dyrektywa pozwala na badanie postanowień umownych dotyczących zmiennego oprocentowania opartego na WIBOR-ze. Powołuje się na artykuł 1 ustęp 2 dyrektywy. Przepis ten mówi, że warunki umów odzwierciedlające obowiązujące przepisy ustawowe lub wykonawcze nie podlegają przepisom dyrektywy. Chodzi o to, że stosowanie WIBOR-u określa ustawa o kredycie hipotecznym, ale też w unijne rozporządzenie o wskaźnikach referencyjnych (BMR), obowiązujące od połowy 2018 r.

W przypadku twierdzącej odpowiedzi na pierwsze pytanie sąd dopytuje o art. 4 ust. 2 dyrektywy. Ten zapis mówi, że nie można oceniać nieuczciwego charakteru postanowień, o ile dotyczą one głównego przedmiotu umowy i zostały określone jasno i zrozumiale. Polski sędzia pyta, czy w tym kontekście dozwolone jest badanie postanowień umownych dotyczących WIBOR-u.

Jeśli odpowiedź na dwa powyższe pytania byłaby pozytywna, sąd chce wiedzieć, czy przepisy, które prowadzą do niewłaściwego informowania konsumenta o narażeniu na ryzyko zmiennej stopy procentowej, mogą stać w sprzeczności z wymogami dobrej wiary i doprowadzić do nierównowagi stron ze szkodą dla konsumenta.

Czy w razie uznania postanowień umownych za nieuczciwe, możliwe jest dalsze funkcjonowanie umowy, w której wysokość oprocentowania opiera się wyłącznie na stałej marży banku? W takiej sytuacji kredyt o zmiennym oprocentowaniu staje się de facto kredytem o oprocentowaniu stałym w całym okresie kredytowania.

Warto wiedzieć

TSUE zabierał wcześniej głos ws. wskaźnika z Hiszpanii

Nie są to pierwsze pytania dotyczące wskaźników stosowanych przy kredytach mieszkaniowych o zmiennym oprocentowaniu. TSUE dwukrotnie badał bowiem umowy kredytów wykorzystujące hiszpańską stawkę IRPH. W 2020 r. w sprawie C-125/18 uznał, że dyrektywa 93/13 o nieuczciwych warunkach w umowach konsumenckich zobowiązuje sądy państw członkowskich do badania, czy warunek umowny dotyczący głównego przedmiotu umowy jest prosty i zrozumiały. Stwierdził też, że dyrektywa pozwala, by w razie uznania warunku umownego o wskaźniku referencyjnym za nieważny zastąpić go innym, w sytuacji, gdy unieważnienie całej umowy narażałoby konsumenta na niekorzystne konsekwencje.

Kolejny raz TSUE zabrał głos w styczniu 2022 r. (sygnatura C-655/20). Orzekł, że bank nie musi zawierać w umowie pełnej definicji wskaźnika referencyjnego, ani dostarczać klientowi przed zawarciem umowy broszury informacyjnej o zmianach wskaźnika. Postawił jednak warunek – przeciętny konsument powinien być w stanie zrozumieć metodę obliczania wskaźnika i na podstawie tego ocenić konsekwencje dla swoich zobowiązań. Gdyby jednak sąd krajowy uznał, że klauzule umowne nie są jasne i zrozumiałe, wtedy powinien zaoferować klientowi rewizję umowy na nowy wskaźnik lub jej unieważnienie, jeśli po usunięciu takich klauzul umowa nie może obowiązywać.

XYZ na podstawie treści wyroków unijnego Trybunału Sprawiedliwości

Trzygodzinna rozprawa z udziałem rządów i KE

Rozprawy przed TSUE nie są standardową procedurą przy odpowiadaniu na pytania prejudycjalne. Trybunał decyduje się na to wtedy, gdy pisemne stanowiska obu stron są niewystarczające do wydania wyroku. Stało się tak, np. w październiku 2022 r. w sprawie C-520/21. Dotyczyła ona prawa banków do żądania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przy unieważnianiu umów o kredyty frankowe. Na rozprawie głos zabrał wtedy wyjątkowo szef Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski. Zrobił to głównie dlatego, iż uważał, że sprawa ma konsekwencje o znaczeniu systemowym. Tym razem nie było takiej potrzeby.

Stanowisko polskiego rządu było zgodne z opiniami instytucji sieci bezpieczeństwa finansowego, w tym KNF, Narodowego Banku Polskiego (NBP), Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) oraz Ministerstwa Finansów. Poza stronami sporu i polskim rządem głos w Luksemburgu zabrała jeszcze Komisja Europejska, a także pełnomocnik rządu Portugalii (jako rząd państwa członkowskiego ma do tego prawo). Po przedstawieniu ustnych 15-minutowych stanowisk odpowiadali na dodatkowe pytania sędziów. Cała rozprawa trwała trzy godziny.

Reprezentanci banków: wszyscy po naszej stronie

Pełnomocnicy banku przekonywali, że wskaźnik WIBOR jest zgodny z przepisami unijnymi oraz krajowymi i nie powinien być badany w świetle przepisów dyrektywy 93/13. Dodawali, że WIBOR jest uznany jako kluczowy wskaźnik referencyjny, co świadczy o jego uczciwości. W podobnym kontekście wypowiadał się także pełnomocnik polskiego rządu.

– Pełnomocnicy stron omówili znaczenie wskaźnika referencyjnego. WIBOR jako kluczowy wskaźnik referencyjny w rozumieniu rozporządzenia BMR, podlega dodatkowym, szczególnym wymogom i zaostrzonej kontroli. Pełnomocnicy akcentowali to, że BMR należy uznać za przepisy ustawowe lub wykonawcze w rozumieniu art. 1 ust. 2 dyrektywy 93/13. Dlatego postanowienia dotyczące WIBOR-u nie podlegają ocenie z punktu widzenia abuzywności. Pełnomocnik rządu RP wskazał, że w rozporządzeniu BMR zadbano o wyważenie interesów stron, w tym interesów konsumenta, stąd niezasadne byłoby badanie wskaźnika WIBOR na gruncie przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych – podkreśla Wojciech Wandzel, lider praktyki banking & finance w KKG Legal, obecny na rozprawie.

- Komisja Europejska, rządy Polski i Portugalii zajęły stanowisko korzystne dla banku. Wszystkie strony i zainteresowani, poza konsumentem, stoją na stanowisku, że WIBOR jest wyłączony spod kontroli abuzywności na mocy dyrektywy konsumenckiej, czyli jest uczciwy i rzetelny. Wszystkie strony, w tym Komisja Europejska uważają, że konsument otrzymał od banku odpowiednie informacje i nie został wprowadzony w błąd – relacjonuje Bartosz Miąskiewicz z kancelarii CMS Cameron McKenna, jednej z dwóch reprezentującej w Luksemburgu PKO BP.

Pełnomocnik klienta: zabrakło rzetelnych informacji

Reprezentant kredytobiorcy podkreślał, że przedmiotem sporu nie jest legalność wskaźnika. Problemem jest niewywiązanie się przez bank z obowiązków informacyjnych wobec klienta.

"Uznanie WIBOR-u za kluczowy wskaźnik referencyjny nie uprawnia banku do lekceważenia oczywistych potrzeb konsumenta w zakresie prawdziwej, wyczerpującej i rzetelnej informacji o koszcie kredytu wynikającego ze wskaźnika" – napisała kancelaria Frejowski Twardygrosz Wspólnicy w komunikacie prasowym.

Podczas rozprawy, Sebastian Frejowski powoływał się na 27. motyw rozporządzenia BMR, który mówi o tym, że bank ma obowiązek ujawnić kredytobiorcy wszystkie elementy umożliwiające zrozumienie, w jaki sposób ustalono wskaźnik referencyjny. Uważa, że brak rzetelnych informacji w tym zakresie powoduje, że została zachwiana równowaga stron kredytu. Odrzuca przy tym argument banków, że kredytobiorca mógł zapoznać się z informacjami o WIBOR-ze w dokumentacji administratora wskaźnika (obecnie jest nim spółka GPW Benchmark).

"Nawet pobieżna lektura tych dokumentów wskazuje, że są one adresowane do profesjonalnych uczestników rynku finansowego, a nie konsumentów. Przeciętny, świadomy i rozważny konsument, pomimo zachowania największej staranności, nie jest w stanie ich zrozumieć" – podkreśla prawnik.

Zdaniem pełnomocnika kredytobiorcy optymizm strony bankowej nie ma solidnych podstaw.

– Moim zdaniem sędziowie nie dali się wpuścić w narrację, że wystarczy, aby wskaźnik był certyfikowany, regulowany i przechodził kontrolę, by zapewnić pełne bezpieczeństwo dla konsumentów. Sędziowie wielokrotnie pytali stronę bankową, ale też np. Komisję Europejską, czy rzeczywiście certyfikowanie to wystarczający argument – na co następowała cisza i powtarzanie wcześniej przytaczanych argumentów. Sędziowie pytali nas, jak wyobrażamy sobie odpowiednie poinformowanie klientów o ryzyku. Moim zdaniem klient powinien znać wysokość raty, wiedzieć, czy i kiedy ta rata będzie rosła, a także, od czego zależy wzrost WIBOR-u – podkreśla mecenas.

Już za trzy miesiące opinia rzecznika generalnego

Kolejnym krokiem będzie wydanie opinii Rzecznika generalnego TSUE. Nie ma ona charakteru wiążącego, ale często (choć nie zawsze) późniejszy wyrok Trybunału jest zbieżny ze stanowiskiem rzecznika. Taką opinię poznamy 11 września 2025 r.

– Patrząc na dotychczasową praktykę TSUE wyrok zapadnie nie wcześniej niż pod koniec 2025 r., ale raczej obstawiałbym, że będzie to początek 2026 r. Nie powinno to mieć większego wpływu na zachowania sądów w tych sprawach. Co prawda część sądów zawiesza postępowania w oczekiwaniu na wyrok TSUE. Większość jednak cały czas proceduje sprawy i wydaje rozstrzygnięcia, które są korzystne dla banków – komentuje Robert Wechman, dyrektor departamentu sporów sądowych w Lawspective, kancelarii reprezentującej banki.

Co wydarzy się później? Wszystko zależy od treści wyroku. Może on zamknąć lub otworzyć drzwi do podważania umów o kredyty oparte na stawce WIBOR. Gdyby unijny Trybunał dał prawo do badania postanowień umownych dotyczących wskaźnika, kancelarie ogłosiłyby to jako swój sukces. Wtedy zaczęłyby aktywniej niż dotychczas, szukać nowych klientów. Sprawy w sądach mogłyby przyspieszyć albo w razie dalszych niejasności do TSUE mogłyby trafić kolejne pytania, tak jak miało to miejsce w kwestii kredytów frankowych.

W razie odwrotnego wyroku – część kancelarii mogłaby zrezygnować z pozywania banków w sprawach dotyczących WIBOR-u. Już teraz, największa grupa kancelarii reprezentującej kredytobiorców, Votum, woli się skupić na tzw. sankcji kredytu darmowego, gdzie widzi większe szanse powodzenia na salach sądowych. W sądach jest ok. 16-17 tys. pozwów w tej sprawie. Co więcej, w tej sprawie TSUE zabrał już w tym roku głos - w lutym 2025 r. (sygnatura C-472/23). Obie strony zinterpretowały ten wyrok jako swój sukces i forsowały korzystne dla siebie interpretacje.

Zdaniem eksperta

Standard umów sposobem na ograniczenie ryzyka prawnego

Kwestionowanie kredytów ze stawką WIBOR to zupełnie inne zagadnienie niż podważanie umów o kredyty frankowe. Sektor może się obawiać tego ryzyka, ponieważ przy obecnej linii orzecznictwa w Europie, niczego nie można wykluczyć. Należy jednak pamiętać, że od strony merytorycznej i ekonomicznej nie widać żadnych argumentów, które powinny niepokoić instytucje finansowe. Dlatego, że WIBOR jest regulowany i ma bardzo solidne podstawy, potwierdzone przez instytucje sieci bezpieczeństwa finansowego.
 
Przebieg postępowania przed TSUE może pokazać dalszy kierunek orzecznictwa. Liczę, że stanowisko TSUE będzie jednoznaczne i doprowadzi do zamknięcia tych lekko uchylanych drzwi, którymi dziś próbują wejść kancelarie prawne. Takie podmioty szukają nowego źródła pieniędzy, więc spodziewam się, że będą podejmować kolejne próby. Pozostaję przy zdaniu, że ochrona konsumenta, którą obserwujemy przy sprawach frankowych, wykracza dziś daleko poza to, czego konsument powinien oczekiwać. Mamy do czynienia wręcz z zachęcaniem do nadużyć. Przy kwestiach frankowych wąska grupa kredytobiorców dostała transfery z banku, a tak naprawdę były to transfery od innych klientów banku, przecież banki musiały na to zarobić.
 
Dziś banki z większą niż dawniej ostrożnością patrzą na kredyty hipoteczne. Stąd dyskusje nad stworzeniem standardu umów kredytów hipotecznych. Jako EY byliśmy jednym z inicjatorów tych prac. Chodzi o stworzenie wytycznych, które doprowadziłyby do tego, że warunki oferowania kredytu byłyby korzystne dla klienta i stabilne dla instytucji finansowej i to w długim okresie. Dzięki temu nie byłoby podstaw do kwestionowania takich umów. Można to oceniać jako ograniczanie swobód zawierania umów, ale mówimy o pracach w dobrej wierze oraz takich, których wymaga interes klientów oraz bezpieczeństwa sektora bankowego.

Główne wnioski

  1. 11 czerwca w Luksemburgu Trybunał Sprawiedliwości UE po raz pierwszy w historii zajął się tematem kredytów mieszkaniowych opartych na stawce WIBOR. Na trwającej trzy godziny rozprawie sędziowie wysłuchali opinii różnych stron, a później zadawali im pytania.
  2. Zdaniem reprezentantów PKO BP, ale i innych prawników obserwujących rozprawę, argumenty sektora podziela nie tylko polski rząd, ale też rząd Portugalii i Komisja Europejska. Ich zdaniem postanowienia dotyczące WIBOR-u nie powinny być przedmiotem badania pod kątem abuzywności. Reprezentant kredytobiorców ripostuje: "sędziowie nie dali się wpuścić w maliny, dopytywali, czy regulacja WIBOR-u to wystarczający argument w tej sprawie".
  3. W sądach jest obecnie 1755 pozwów dotyczących WIBOR-u. ZBP wskazuje, że zapadło już 105 prawomocnych wyroków na korzyść banków. Nasi rozmówcy czekają teraz na opinię rzecznika generalnego TSUE, która powinna być znana 11 września. Sam wyrok powinien zapaść w 2026 r.