W największych miastach żyje się lepiej niż w reszcie kraju. Czy nie powinniśmy przyspieszyć rozwoju aglomeracji?
Wśród mieszkańców miast z populacją ponad 500 tys. odsetek zadowolonych z sytuacji ekonomicznej jest znacznie wyższy niż w reszcie kraju. Projekt Strategii Rozwoju Polski do 2035 r. opublikowany niedawno wskazuje jednak policentryczny model rozwoju. Ma być oparty na prawie 80 miastach, w tym 50 miastach średniej wielkości – 40-100 tys. mieszkańców. To wygląda trochę na próbę zawrócenia obecnych trendów. Lepszym rozwiązaniem mogłoby być wsparcie rozwoju największych aglomeracji.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak wygląda zadowolenie z sytuacji ekonomicznej w zależności od miejsca zamieszkania.
- Z czego może wynikać bardzo wysoki odsetek pozytywnych ocen w największych miastach.
- Jakie wnioski z tych wyników można wyciągnąć w kontekście Strategii Rozwoju Polski do 2035 r.
Odsetek gospodarstw domowych pozytywnie oceniających swoją sytuację ekonomiczną w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców jest zdecydowanie wyższy niż we wszystkich innych obszarach. Według danych GUS w 2024 r. prawie 70 proc. gospodarstw w największych miastach oceniło swoją sytuację jako „dobrą” lub „raczej dobrą”. To ponad 9 pkt proc. więcej niż w miastach liczących od 100 do 499 tys. mieszkańców i ponad 12 pkt proc. więcej niż wynik dla całej kraju.
Najniższy odsetek gospodarstw zadowolonych ze swojej sytuacji materialnej notuje się na pozaaglomeracyjnych obszarach wiejskich, czyli na wsiach położonych daleko od miast. Ten odsetek wynosi tam niecałe 52 proc., podczas gdy na aglomeracyjnych terenach wiejskich jest to 56 proc. Uwagę zwraca również niski wynik w miastach poniżej 20 tys. mieszkańców – niecałe 54 proc.
Generalnie rzecz biorąc, wyższe zadowolenie z sytuacji materialnej w większych miastach niż w mniejszych, czy na wsiach nie jest zaskoczeniem. Ale już duża różnica między największymi miastami a całą resztą daje do myślenia. Warto się nad tym pochylić.
Duże miasta: wyższe zarobki i większy rynek pracy
W Polsce jest zaledwie pięć miast, w których populacja przekracza pół miliona mieszkańców. Są to Warszawa (1,86 mln), Kraków (807 tys.), Wrocław (673 tys.), Łódź (648 tys.) oraz Poznań (536 tys.). Łącznie zamieszkuje je ok. 4,5 mln osób, czyli ok. 12 proc. populacji całego kraju.
Z czego wynikają tak dobre oceny sytuacji w największych miastach? Na myśl nasuwają się dwa czynniki – wyższe dochody oraz dostęp do lepszego rynku pracy.
Dochody w przeliczeniu na jedną osobę w gospodarstwie domowym są w największych miastach znacznie wyższe niż w reszcie kraju. W 2024 r. były one nominalnie aż o jedną trzecią wyższe niż średnia dla całej Polski. W ujęciu realnym ta różnica była jednak mniejsza, ponieważ w tych ośrodkach poziom cen (szczególnie usług oraz nieruchomości) jest wyższy. Choć brakuje dokładnych danych, to można zakładać, że ta różnica i tak pozostawała znaczna.
Poza wyższymi dochodami istotny może być także dostęp do znacznie większego i jakościowo lepszego rynku pracy. Wielkość rynku sprawia, że pracownik może znaleźć pracę lepiej dopasowaną do swoich kompetencji oraz preferencji. Ponadto, znalezienie pracy wymaga mniej czasu, co sprawia, że mniejsze są obawy o jej utratę. Jednocześnie duża konkurencja o pracownika powoduje, że poza wyższymi pensjami, firmy oferują również szersze pozapłacowe benefity.
Mniejsze miasta czy wielkie aglomeracje – co powinniśmy rozwijać?
Skoro sytuacja materialna w największych miastach jest najlepsza, to czy polityka gospodarcza powinna wspierać do nich migracje? Czy też odwrotnie, powinna skupić się przede wszystkim na poprawie warunków ekonomicznych w miejscach, gdzie jest ona najniższa? To pytanie o dalszy model rozwoju regionalnego Polski – aglomeracyjny versus policentryczny.
Strategia Rozwoju Polski do 2035 r., czyli projekt średniookresowego dokumentu, opracowany przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, wybiera model policentryczny (zapisy strategii szerzej przeanalizował niedawno Marek Skawiński). Wymienia ona prawie 80 miast, które mają stanowić silne ośrodki napędzające wzrost gospodarczy. Działania w ramach realizacji strategii, w tym zwiększone inwestycje, mają pomóc w osiągnięciu takiego statusu.
Wśród nich 50 mają stanowić miasta średniej wielkości (od 40 do 100 tys. mieszkańców), w dużej części byłe miasta wojewódzkie. Są to jednak ośrodki, które się wyludniają i gdzie ten trend przybierze na sile w kolejnych latach. Można zatem kwestionować, czy będą miały odpowiednie zasoby, aby w większym stopniu przyczyniać się do rozwoju gospodarczego kraju, co zakłada strategia.
Być może zamiast próby powstrzymania naturalnych trendów spadku znaczenia tych miasta, bardziej skuteczne byłoby zaplanowanie rozbudowy polski aglomeracji. Obecnie ten rozwój odbywa się w dużym stopniu w sposób mało przemyślany i jakby „od tyłu”. Często najpierw budowane są osiedla mieszkaniowe, a dopiero później powstaje infrastruktura transportowa i usługowa. Ponadto, ceny nieruchomości w tych miastach są wysokie, co stanowi dużą realną barierę w migracji.
Oczywiście to jest skomplikowany dylemat, który wymaga pogłębionej dyskusji. Trendy demograficzne są jednak nieubłagane, a zasoby państwa ograniczone. Możemy próbować ożywić małe miasta i zatrzymać tam ludzi albo uczynić z Krakowa, Wrocławia, czy Poznania, aglomeracje z ponad milionem mieszkańców podróżujących do pracy metrem. Bardziej uzasadniona wydaje mi się ta druga wizja.
Główne wnioski
- Największe miasta oferują wyraźnie lepszy standard życia. W miastach powyżej 500 tys. mieszkańców aż 70 proc. gospodarstw domowych pozytywnie ocenia swoją sytuację ekonomiczną, o ponad 12 pkt proc. więcej niż średnia krajowa. Najniższe zadowolenie występuje na terenach wiejskich i w małych miastach.
- Źródła przewagi aglomeracji to wyższe dochody i lepszy rynek pracy. Dochody na osobę są tam średnio o jedną trzecią wyższe niż w reszcie kraju, a duży, zróżnicowany rynek pracy zapewnia większe bezpieczeństwo zatrudnienia, lepsze dopasowanie ofert i bogatsze benefity pozapłacowe.
- Przyszły model rozwoju kraju wymaga decyzji: policentryzmu czy aglomeracji. Obecna strategia państwa stawia na policentryczny rozwój wielu średnich miast, jednak realne trendy i potencjał gospodarczy mogą przemawiać za skoncentrowaniem zasobów na rozbudowie silnych aglomeracji, co mogłoby być bardziej efektywne ekonomicznie.