Więcej energii ze słońca niż z węgla. Tak wygląda zielona transformacja UE
W 2024 r. energia słoneczna była najszybciej rosnącym źródłem energii w UE. Fotowoltaika odpowiadała za 11 proc. wyprodukowanego prądu, po raz pierwszy przewyższając udział węgla. Z kolei farmy wiatrowe drugi rok z rzędu wytworzyły więcej prądu niż elektrownie gazowe. To wnioski z najnowszego raportu Ember.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Z jakich źródeł Unia Europejska produkowała energię elektryczną w 2024 r.
- Jak zmieniał się udział paliw kopalnych i OZE w unijnym miksie energetycznym na przestrzeni ostatnich lat.
- Jak na tle innych krajów unijnych wypada Polska.
W unijnej energetyce trwa zielona transformacja. Jak wynika z raportu European Electricity Review, opublikowanego przez think tank Ember, w 2024 r. produkcja energii z gazu w UE spadła już piąty rok z rzędu, a całkowita produkcja energii z paliw kopalnych tąpnęła do poziomu najniższego w historii. Udział elektrowni gazowych w produkcji energii elektrycznej sięgnął w ubiegłym roku 16 proc., podczas gdy w 2023 r. było to 17 proc. Tymczasem elektrownie wiatrowe odpowiadały za 17,4 proc. wyprodukowanego prądu, co powiększyło ich przewagę nad blokami gazowymi.
Wzrósł jednocześnie udział energetyki słonecznej. W minionym roku ze słońca unijne kraje wytworzyły 11 proc. energii elektrycznej (w 2023 r. było to 9 proc.). To oznacza, że fotowoltaika po raz pierwszy wyprzedziła węgiel, którego udział w produkcji energii spadł poniżej 10 proc.
Rozwój energetyki słonecznej w połączeniu ze stabilnym udziałem farm wiatrowych i odbudową roli elektrowni wodnych spowodowały, że udział energii odnawialnej stanowił niemal połowę produkcji energii w UE (47 proc.). Paliwa kopalne wytworzyły natomiast 29 proc. energii. W 2019 r., czyli przed wdrożeniem europejskiego Zielonego Ładu, paliwa kopalne dostarczały 39 proc. energii elektrycznej w UE, a energia odnawialna – 34 proc.
Nadal mocną pozycję ma energetyka jądrowa, która w 2024 r. odpowiadała za 24 proc. energii wytworzonej w UE.
Jak podaje Ember, znaczenie energetyki słonecznej rośnie w każdym kraju unijnym, a ponad połowa z nich nie ma już elektrowni węglowych lub ich udział w miksie energetycznym jest marginalny (wynosi poniżej 5 proc.). W efekcie węgiel spadł z trzeciego co do wielkości źródła energii w UE w 2019 r. do szóstego w 2024 r.
– Paliwa kopalne tracą wpływ na energetykę Unii Europejskiej. W 2019 r., gdy ruszał Zielony Ład, niewielu sądziło, że transformacja energetyczna UE może być w takim miejscu, w jakim jest dzisiaj. Energia wiatrowa i słoneczna spychają węgiel na margines i zmuszają gaz do strukturalnych spadków – komentuje Chris Rosslowe, starszy analityk Ember i główny autor raportu.
Więcej OZE to mniej importowanych paliw
Spadek zużycia paliw kopalnych w energetyce spowodował, że UE zmniejszyła zależność od importowanych surowców. Eksperci Ember wyliczyli, że bez nowych mocy wiatrowych i słonecznych – oddanych do użytku w ciągu ostatnich pięciu lat – UE musiałaby zaimportować dodatkowe 92 mld m sześc. gazu ziemnego i 55 mln ton węgla, co kosztowałoby 59 mld euro.
Walburga Hemetsberger, dyrektor generalna SolarPower Europe, podkreśla, że inwestycje w OZE to nie tylko działanie na rzecz ochrony klimatu, ale też kwestia bezpieczeństwa energetycznego Europy i wzrostu jej konkurencyjności.
– Potrzebujemy teraz większej elastyczności, aby mieć pewność, że system energetyczny dostosowuje się do nowych realiów, a więc potrzebujemy więcej magazynów energii i mądrej elektryfikacji ciepłownictwa, transportu i przemysłu – twierdzi Walburga Hemetsberger.
Polska w czołówce węglowych krajów
Z analizy Ember wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat węgiel ze swojego miksu energetycznego wycofały Austria, Szwecja i Portugalia. Eksperci Ember przekonują, że wkrótce nadejdzie nowa fala zamknięć elektrowni węglowych, bo kolejnych 11 krajów UE ogłosiło całkowite wycofanie czarnego paliwa ze swojej energetyki w najbliższych pięciu latach. Oznacza to, że do 2030 r. tylko siedem krajów będzie nadal korzystało z węgla, a co najmniej 34 GW z pozostałych 101 GW działających elektrowni węglowych zostanie zamkniętych w ciągu tej dekady.
Według wstępnych danych za 2024 r. Polska jako jedyna spośród unijnych krajów, wytworzyła z węgla ponad 50 proc. energii elektrycznej. Udział polskich elektrowni węglowych w węglowej flocie UE sięgnął 34 proc. Pod tym względem wyprzedziły nas tylko Niemcy z udziałem 39 proc.
– Polska poczyniła w ostatnich latach gigantyczne postępy w odchodzeniu od węgla i jasne jest, że tego procesu nic już nie zatrzyma. Nie zmienia to faktu, że mamy jeszcze dużo do zrobienia, a rząd musi przyspieszyć – wciąż czekamy na nowelizację ustawy wiatrakowej, nie mamy legislacji dotyczącej agrowoltaiki ani obszarów przyspieszonego rozwoju OZE, sieci się zapychają, a po strategii energetycznej słuch zaginął. Największym problemem jest jednak brak wizji. Zaczęła się polska prezydencja w Unii, rząd może więc w Brukseli zaproponować rozwiązania, które wzmocnią naszą gospodarkę i zapewnią nam bezpieczeństwo – podkreśla Paweł Czyżak, lider regionu Europy Środkowo-Wschodniej w Ember.
Proponuje zwiększyć inwestycje w nowoczesny przemysł, transport i ogrzewnictwo, które zasilane byłyby czystą energią z OZE. To pozwoliłoby zmniejszyć import gazu i ropy do naszego kraju.
Główne wnioski
- W 2024 r. produkcja energii z gazu w UE spadła już piąty rok z rzędu, a całkowita produkcja energii z paliw kopalnych tąpnęła do poziomu najniższego w historii. W unijnej energetyce rośnie natomiast udział fotowoltaiki, która po raz pierwszy w zestawieniu prześcignęła węgiel – podaje think tank Ember.
- Eksperci Ember wyliczyli, że bez nowych mocy wiatrowych i słonecznych – oddanych do użytku w ciągu ostatnich pięciu lat – UE musiałaby zaimportować dodatkowe 92 mld m sześc. gazu ziemnego i 55 mln ton węgla, co kosztowałoby 59 mld euro.
- Według wstępnych danych za 2024 r., Polska jako jedyna spośród unijnych krajów, z węgla wytworzyła ponad 50 proc. energii elektrycznej. Według ekspertów nasz kraj w ostatnich latach mocno ograniczył produkcję energii z węgla, ale wciąż ma jeszcze wiele do zrobienia. – Największym problemem jest brak wizji – twierdzi Paweł Czyżak, ekspert Ember.