Sprawdź relację:
Dzieje się!
Analizy

Załamanie konsumpcji w Polsce? Bardziej prawdopodobny szum w danych

Najnowsze dane pokazały znaczący spadek sprzedaży detalicznej. Wynika to raczej z wpływu powodzi oraz czynników sezonowych niż faktycznego osłabienia konsumpcji.

Konsumenci z wózkami sklepowymi
Dane o sprzedaży detalicznej pokazują słabość konsumenta, ale takiego obrazu nie potwierdzają żadne inne dane z polskiej gospodarki. (Photo by Jakub Porzycki/NurPhoto via Getty Images)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Ile wyniósł spadek sprzedaży detalicznej w Polsce we wrześniu.
  2. Jakie są możliwe wyjaśnienia tego spadku.
  3. Dlaczego prawdopodobnie nie obserwujemy załamania konsumpcji, a jedynie szum w danych.

Dane o sprzedaży detalicznej opublikowane we wtorek 22 października przez GUS przyniosły ogromne negatywne zaskoczenie. Sprzedaż liczona w cenach stałych spadła we wrześniu aż o 3 proc., podczas gdy analitycy oczekiwali wzrostu o 2,1 proc. Rozbieżność między oczekiwaniami a rzeczywistymi danymi wyniosła zatem ponad 5 pkt proc. Sprzedaż w porównaniu do sierpnia spadła o 5,7 proc. Silny spadek nastąpił przede wszystkim w kategorii odzieży i obuwia oraz wyposażenia domu, a także żywności.

Najnowsze dane wzbudziły nie tylko zaskoczenie, ale też zaniepokojenie. W najprostszej interpretacji oznaczają bowiem załamanie konsumpcji w Polsce. Problem z tą interpretacją jest jednak taki, że nie potwierdzają tego inne dane z polskiej gospodarki, szczególnie te bezpośrednio wpływające na sprzedaż. Płace nominalne we wrześniu wzrosły o 10,3 proc. w ujęciu r/r, z kolei wzrost płac realnych, czyli po skorygowaniu o inflację wyniósł 5,4 proc. Zatrudnienie utrzymywało się na nieznacznie niższym poziomie niż przed rokiem. Dobra jest sytuacja w usługach. Z kolei w przemyśle jest stabilna – produkcja przemysłowa była o 0,3 proc. niższa niż przed rokiem, a uwzględniając zmiany sezonowe, wzrosła o 0,4 proc.

Przeciw tezie o załamaniu konsumpcji świadczą też dane o sprzedaży internetowej oraz badania ankietowe GUS, mierzące nastroje konsumentów. Sprzedaż detaliczna przez internet w cenach bieżących wzrosła we wrześnie o 4,9 proc. w ujęciu r/r oraz 4,6 proc w ujęciu m/m (GUS nie podaje danych w cenach stałych). Z kolei bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej we wrześniu poprawił się we wrześniu zarówno w stosunku do sierpnia, jak i w ujęciu r/r. Poprawę w stosunku do poprzedniego miesiąca zanotował również tzw. wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej, który mierzy nastroje dotyczące konsumpcji w najbliższych miesiącach.

Optyka XYZ

Sprzedaż detaliczna rzadko podlega tak silnym spadkom, jak wynika to z opublikowanych dzisiaj danych. Konsumpcja, czyli bieżące wydatki gospodarstw domowych co do zasady charakteryzują się stabilnością. Gwałtowne zmiany wywołują zwykle tylko istotne wydarzenia o dużym wpływie, jak np. wybuch pandemii czy podwyżki stóp procentowych. Dlatego właśnie zasadne jest przyjrzenie się możliwym wyjaśnieniom niższej sprzedaży detalicznej innym niż gwałtowny spadek aktywności konsumentów.

Pierwszym wyjaśnieniem jest wpływ powodzi na sprzedaż. Dotknęła ona dużą część południowo-wschodniej Polski, a pierwsze zalania wystąpiły w nocy z 13 na 14 września. Stan zagrożenia powodziowego utrzymywał się na różnych terenach praktycznie do końca września.

Ciekawe w tym kontekście badania opublikowali ekonomiści Santander Bank Polska. Przeanalizowali wpływ powodzi na podstawie wydatków kartowych klientów banku na bieżącą konsumpcję. Założyli przy tym, że wpływ powodzi na wydatki konsumentów może ujawniać się kilkoma kanałami, m.in. przez utrudnienia w robieniu zakupów czy zmianę preferencji konsumentów ze względów ostrożnościowych (ludzie w obliczu zagrożenia zwiększają oszczędności). We wnioskach z analizy wskazali, że faktycznie powódź wpłynęła na spadek wydatków, ale głównie w miejscowościach najbardziej nią dotkniętych. Według nich wpływ powodzi na konsumpcję wyniósł od 0 do 0,5 proc. Nie był więc bardzo znaczący.

Drugim wyjaśnieniem jest wpływ powodzi na agregowanie danych. W związku z powodzią GUS opublikował informację, że w razie potrzeby będzie wprowadzał odpowiednie rozwiązania metodologiczne, aby utrzymać kompletność danych. Być może więc w obliczu brakujących danych o sprzedaży od podmiotów działających na terenach dotkniętych powodzią, nastąpiło niedoszacowanie wyników.

Trzecim wyjaśnieniem są czynniki kalendarzowe i efekt wysokiej bazy związany z przedwyborczymi obniżkami cen na stacjach paliw w ubiegłym roku.

„Wrześniowe dane znajdowały się pod negatywnym wpływem czynników kalendarzowych (jedna sobota mniej niż we wrześniu 2023 i mniejsza liczba dni handlowych ogółem). Dodatkowo, negatywnie na dynamikę roczną działał efekt wysokiej bazy statystycznej w sprzedaży paliw, związanej z „przedwyborczymi promocjami” na stacjach benzynowych. Szacujemy, że bez tych efektów jednorazowych sprzedaż we wrześniu znalazłaby się na lekkim plusie, nieco mniejszym niż przed miesiącem” - zwracają uwagę uwagę ekonomiści PKO BP.

Sądzę, że mało prawdopodobne jest, by w Polsce doszło we wrześniu do silnego spadku konsumpcji. Nie potwierdzają tego żadne inne dane makroekonomiczne, ani informacje napływające z gospodarki. Zdecydowanie bardziej prawdopodobna jest wystąpienie mieszanki wymienionych powyżej czynników. Oczywiście scenariusza wyhamowania sprzedaży detalicznej nie można zupełnie wykluczyć, czasami pewne zjawiska są zaskoczeniem także dla analityków.

Zapewne będziemy wiedzieć więcej w najbliższych tygodniach, kiedy będą napływały kolejne dane z gospodarki. Na ten moment sytuacja wydaje się jednak stabilna.

Główne wnioski

  1. Najnowsze dane GUS pokazują spadek sprzedaży detalicznej w cenach stałych o 3 proc. w ujęciu r/r.
  2. W prostej interpretacji można to odczytywać jako załamanie konsumpcji. Możliwe są jednak inne wyjaśnienia tego spadku, związane z powodzią oraz czynnikami sezonowymi.
  3. Inne dane makroekonomiczne oraz informacje z polskiego gospodarki nie wskazują na silny spadek aktywności konsumentów.

=