Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Świat

Zwycięstwo Karola Nawrockiego: Bruksela z dystansem, ale i z nadzieją

Wybór Karola Nawrockiego na prezydenta Polski wywołał w Brukseli mieszankę chłodnej kalkulacji, ostrożnej nadziei i narastającego niepokoju o przyszłość relacji między Warszawą a instytucjami Unii Europejskiej. Zwycięstwo kandydata wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość oraz administrację Donalda Trumpa to wyraźny sygnał, że Polska pozostaje krajem głęboko podzielonym — nie tylko politycznie, ale i w kwestii kierunku integracji europejskiej.

Na zdjęciu Karol Nawrocki
Karol Nawrocki otrzymał gratulacje z całego świata Fot. PAP/Adam Warżawa

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak na zwycięstwo Karola Nawrockiego zareagowały instytucje unijne i europejscy politycy – od dyplomatycznego komunikatu Ursuli von der Leyen po entuzjazm europosłów z Fideszu.
  2. Jak brukselskie media i lobbyści opisują nowego prezydenta Polski – jako populistę, narodowca i sojusznika Donalda Trumpa, który może zakłócić realizację unijnych reform.
  3. Dlaczego Polska mimo 20 lat w UE wciąż nie czuje się jej gospodarzem – i jak brak solidarności między polskimi urzędnikami osłabia naszą pozycję w europejskich strukturach.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zareagowała dyplomatycznie, publikując krótkie oświadczenie na platformie X:

„Gratulacje dla Karola Nawrockiego. Jestem przekonana, że UE będzie kontynuować bardzo dobrą współpracę z Polską. Wszyscy jesteśmy silniejsi razem – w naszej wspólnocie pokoju, demokracji i wartości. Pracujmy więc wspólnie na rzecz bezpieczeństwa i dobrobytu naszego wspólnego domu.”

Nie ulega wątpliwości, że dla przewodniczącej von der Leyen współpraca z prezydentem o jednoznacznie eurosceptycznym przekazie będzie trudna — zwłaszcza w obszarach takich jak polityka klimatyczna, migracyjna czy finansowa.

Bruksela reaguje

Z entuzjazmem natomiast zareagował András László, eurodeputowany węgierskiego Fideszu i członek grupy Patriots for Europe w Parlamencie Europejskim. W emocjonalnym wpisie w mediach społecznościowych określił wynik wyborów mianem „wielkiego sukcesu konserwatystów” i nie krył satysfakcji z porażki Rafała Trzaskowskiego:

"Wielkie zwycięstwo konserwatystów w Polsce! Karol Nawrocki, który startował z pozycji przegranego, pokonał liberalnego kandydata wspieranego przez Obamę i Sorosa! Słyszę, że globalistyczny premier Tusk też ma kłopoty — jego krucha koalicja właśnie dostała kolejny cios.”

Europejskie media: „Nacjonalista”, „były bokser”, „człowiek Trumpa”

W pierwszych relacjach europejskich mediów Karol Nawrocki opisywany jest jako przedstawiciel nowej fali konserwatystów — silnie zakorzeniony w tożsamości narodowej, sceptyczny wobec federalizacji UE i jednoznacznie krytyczny wobec takich projektów jak Zielony Ład, wspólne zadłużenie czy europejska polityka migracyjna.

POLITICO zatytułowało swój artykuł: „Nationalist Nawrocki wins Polish presidential election”, podkreślając bliskość prezydenta-elekta z ruchem MAGA Donalda Trumpa. Euractiv zwrócił uwagę, że Nawrocki może stać się „spoilerem” dla europejskiej agendy rządu Donalda Tuska, przypominając, że w kampanii wyborczej wyrażał sceptycyzm wobec dalszej integracji Unii oraz unijnych mechanizmów zadłużeniowych i klimatycznych.

Głos w sprawie zabrał również lobbysta Connor Allen, reprezentujący w Brukseli koncern Mitsubishi Electric:

„Często da się wyczuć nadchodzące populistyczne zwycięstwo, patrząc na nieuniknione przecieki w mainstreamowych mediach tuż przed głosowaniem. Ale, ale… bił się w lesie! – krzyczy dziennikarz liberalnych mediów, nieświadomy, że to czyni go fajnym dla wielu wyborców.”

Wiele mediów porównuje Nawrockiego do takich liderów jak Viktor Orbán czy Giorgia Meloni, podkreślając jego sprzeciw wobec unijnej polityki klimatycznej, społecznej i geopolitycznej. "Financial Times" zauważa, że jego zwycięstwo może osłabić unijną spójność w kwestii wsparcia dla Ukrainy i polityki wobec Rosji.

Z bardziej stonowaną refleksją wystąpił były premier Szwecji Carl Bildt:

„Głęboko podzielona Polska wybrała nowego prezydenta – narodowo-konserwatywnego Karola Nawrockiego. To cios dla liberalnych reform, ale raczej nie zmieni geostrategicznego kursu kraju.”

Prezydent z ograniczonymi kompetencjami, ale dużym wpływem

Choć prezydent RP nie reprezentuje kraju w Radzie Europejskiej ani nie prowadzi bieżącej polityki zagranicznej, jego prerogatywy – takie jak prawo weta, mianowanie sędziów czy możliwość zablokowania budżetu – dają mu realny wpływ na kierunek, w jakim podąża państwo. Ten wpływ może bezpośrednio rzutować na relacje z Brukselą.

Dla premiera Donalda Tuska oznacza to kontynuację trudnej kohabitacji, dobrze znanej z czasów prezydentury Andrzeja Dudy. Spodziewany paraliż legislacyjny może wpłynąć na realizację Krajowego Planu Odbudowy, reformy sądownictwa zgodnej z wyrokami TSUE czy wdrażanie europejskich standardów w obszarze praworządności i klimatu.

Polska nadal nie czuje się „u siebie” w Brukseli

Zwycięstwo Nawrockiego jest również przypomnieniem o głębszym problemie: mimo dwóch dekad obecności w Unii, Polska wciąż nie czuje się gospodarzem w instytucjach europejskich. Nasza obecność w Brukseli — zarówno polityczna, jak i ekspercka czy biznesowa — bywa bierna, reaktywna, a często ogranicza się do blokowania, zamiast aktywnego współtworzenia prawa, strategii czy funduszy.

Na ten problem zwraca uwagę również jeden z urzędników unijnych, z ponad piętnastoletnim stażem pracy w instytucjach Wspólnoty, który poprosił o zachowanie anonimowości:

„To, co wyróżnia Polaków w instytucjach unijnych, to zdecydowanie mniejsza skłonność do wspierania się nawzajem w karierze. Inne nacje, jak Włosi czy Hiszpanie, zawsze pomogą koleżance czy koledze z własnego kraju. Pomogą w awansie, polecą na stanowisko, zarekomendują w odpowiednim momencie. Wśród Polaków niestety częściej dominuje samotna walka, a nie wspólnota interesów.”

Ten brak wewnętrznej solidarności wśród polskich urzędników, ekspertów czy dyplomatów sprawia, że mimo dużego potencjału, Polska wciąż nie potrafi zbudować realnego „soft power” wewnątrz struktur UE. To tym bardziej istotne dziś — gdy na szczytach władzy w Warszawie i Brukseli rysuje się perspektywa trudnej współpracy.

Aby skutecznie bronić naszych interesów, Polska musi zacząć mówić jednym, spójnym głosem. To wymaga współpracy ponad podziałami — między politykami, przedsiębiorcami, ekspertami i środowiskami naukowymi. Bez tej współpracy głos Polski nadal będzie marginalizowany, niezrozumiały lub po prostu ignorowany.

Karol Nawrocki może być prezydentem kontrowersyjnym — ale jego kadencja może też, paradoksalnie, stać się impulsem do większej dojrzałości i odpowiedzialności innych aktorów życia publicznego. To od nas zależy, czy wykorzystamy ten moment do realnego wzmocnienia pozycji Polski w Europie.

Główne wnioski

  1. Brak wzajemnego wsparcia wśród Polaków robiących karierę w instytucjach UE to poważna bariera, która odróżnia nas od innych narodów i utrudnia budowę trwałej, narodowej obecności w europejskim systemie władzy.
  2. Wybór Nawrockiego pogłębia polityczne napięcie między Warszawą a Brukselą, a jego eurosceptyczna postawa może skutecznie blokować kluczowe reformy rządu Tuska.
  3. Polska potrzebuje wspólnego głosu w UE — ponad partyjnymi i instytucjonalnymi podziałami, obejmującego polityków, biznes i środowiska eksperckie, jeśli chce realnie wpływać na unijne decyzje.