Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Będzie wsparcie dla odbiorców ciepła. A co z cenami energii?

Weto prezydenta Karola Nawrockiego wobec ustawy odblokowującej rozwój farm wiatrowych na lądzie i mrożącej ceny prądu w drugim półroczu nie było zaskoczeniem. Rząd musi teraz ścigać się z czasem, jeśli nie chce dopuścić do podwyżek cen prądu dla Polaków od października. Jednocześnie procedowana będzie ustawa o wsparciu dla tych, którzy płacą najwyższe ceny za ciepło.

Miłosz Motyka, minister energii
Przed ministrem energii Miłoszem Motyką wyzwanie związane z wprowadzeniem tarcz ochronnych dla odbiorców energii elektrycznej i ciepła. Fot. PAP/Marcin Obara

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego prezydent zawetował ustawę wiatrakową.
  2. Co dalej z cenami energii elektrycznej.
  3. Jaki jest plan ministra energii na wsparcie odbiorców ciepła.

Prezydent Karol Nawrocki zawetował tzw. ustawę wiatrakową, do której w trakcie prac sejmowych koalicja rządowa wrzuciła także przepisy wydłużające tarczę ochronną dla odbiorców energii. W ten sposób rząd chciał wywrzeć presję na prezydencie, który już w kampanii wyborczej deklarował, że nie poprze zmian w prawie dotyczących stawiania farm wiatrowych bliżej domów. Od początku jednak nadzieje na to, że Karol Nawrocki podpiszę ustawę wiatrakową, były nikłe, nawet jeśli zaszyte tam były przepisy dotyczące niższych cen prądu dla Polaków. Weta spodziewała się zarówno branża energetyczna, jak i sam rząd.

– Po panu prezydencie spodziewaliśmy się niestety wszystkiego najgorszego – skwitował Miłosz Motyka, minister energii.

Ochrona Polaków przed rosnącymi rachunkami za prąd i ciepło będzie pierwszym wyzwaniem, przed jakim stoi powołane do życia 21 sierpnia Ministerstwo Energii.

Będą dwie ustawy o cenach prądu

W takiej sytuacji najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że we wrześniu sejm rozpatrywać będzie dwie ustawy dotyczące dalszego mrożenia cen energii. Jedną przygotuje rząd, a drugą prezydent. Co ciekawe, oba projekty mogą być identyczne.

– Staję po stronie społecznej, a nie po stronie tych, którzy chcą mieszać kwestie cen energii elektrycznej z wiatrakami i działaniami lobbingowymi. W tej ustawie, która została zawetowana, są natomiast rozwiązania, które spotykają się z moim uznaniem. To jest w sposób oczywisty kwestia zamrożenia cen energii elektrycznej, o którą wołam od początku 2025 r. Dzisiaj podpisałem także projekt, propozycję, która jest literalnie wyjęta z zawetowanej ustawy. Nie zmieniliśmy w kancelarii prezydenta ani przecinka w propozycji zamrożenia cen energii elektrycznej – poinformował prezydent.

Minister energii również zapowiedział złożenie do Sejmu projektu ustawy w sprawie mrożenia cen prądu.

– Przygotujemy własny projekt. Szkoda, że prezydent wybrał grę polityczną. Ustawa była kompleksowa i dawała przestrzeń do zmniejszenia cen energii nie tylko teraz, ale także na przyszłość dzięki uwolnieniu potencjału rozwoju energetyki wiatrowej. Prezydent sugeruje, że my stoimy po stronie jakiegoś zachodniego biznesu wbrew interesowi Polaków, a jest zupełnie odwrotnie. Wystarczy spojrzeć, ile w ostatnich latach wynosił import paliw kopalnych do Polski, szczególnie ze Wschodu – stwierdził Miłosz Motyka.

W najbliższych dniach rząd podejmie ostateczną decyzją o kształcie projektu ustawy. Niewykluczone, że dołączone zostaną do niego także niektóre przepisy z zawetowanej ustawy dotyczące np. przyspieszenia inwestycji wiatrowych, modernizacji starych turbin czy wsparcia dla biogazowni. Z pewnością jednak nie będzie tam przepisu, który wzbudzał największe emocje i dotyczył skrócenia minimalnej odległości wiatraków od domów z 700 m do 500 m.

Czasu jest niewiele

Czasu na wprowadzenie nowych mechanizmów pomocowych jest bardzo mało, bo obecna tarcza ochronna wygasa z końcem września. Dzięki niej gospodarstwa domowe płacą 500 zł za megawatogodzinę (MWh) wykorzystanej energii. To mniej niż wynoszą oficjalne taryfy na sprzedaż prądu tej grupie odbiorców, zatwierdzone przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, sięgające 623 zł/MWh. Sprzedawcy energii zostali zobligowani do tego, by od października obniżyć stawki. W praktyce okazało się, że przestrzeń do korekty taryf w dół jest niewielka, bo sprzedawcy energię dla swoich klientów na bieżący rok kupili już w 2024 r. po cenach wówczas obowiązujących.

Jeśli faktycznie rachunki dla gospodarstw domowych mają pozostać na obecnym poziomie, to konieczne będzie przeprowadzenie całej procedury legislacyjnej w trybie pilnym, aby nowe przepisy mogły wejść w życie najpóźniej 1 października. Jeśli tak się stanie, mrożenie cen prądu na poziomie 500 zł/MWh będzie obowiązywać do końca 2025 r.

Bon ciepłowniczy spóźniony

Równolegle toczyć się będą prace nad ustawą dotyczącą wsparcia dla odbiorców ciepła. Tarcza chroniąca Polaków przed podwyżkami rachunków za ogrzewanie z sieci ciepłowniczej wygasła z końcem czerwca. Spółdzielnie mieszkaniowe już od kwietnia alarmowały rząd, że wygaśnięcie pomocy w wielu przypadkach skończy się gwałtownymi podwyżkami cen ciepła i apelowały o wprowadzenie nowych mechanizmów ochronnych. Tak się jednak nie stało.

„Już w tej chwili większość spółdzielni mieszkaniowych zmuszona jest do podnoszenia opłat za ogrzewanie i podgrzanie wody, a podwyżki cen ciepła, niezależne od spółdzielni a od producenta ciepła, sięgają niekiedy kilkudziesięciu procent. Niezbędne tu staje się zwiększenie skuteczności nadzoru państwa nad kształtowaniem taryf dla ciepła” – napisał Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP w liście do premiera z 7 sierpnia br.

Zapowiedź wprowadzenia przez rząd bonu ciepłowniczego dla osób najbardziej dotkniętych podwyżkami cen ogrzewania spółdzielnie uznają za działanie „zdecydowanie spóźnione”.

„Wsparcie dla gospodarstw domowych jest potrzebne teraz, ponieważ wiele rodzin znajdzie się w niezwykle trudnej sytuacji finansowej, a część gospodarstw domowych powiększy liczbę gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym” – podkreśla Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP.

Kto może liczyć na wsparcie?

Projekt ustawy wprowadzający bon ciepłowniczy ma trafić do Sejmu we wrześniu. Z zapowiedzi ministra energii wynika, że na to wsparcie będą mogły liczyć osoby, które korzystają z ciepła systemowego (płynącego z sieci ciepłowniczej) i płacą za ogrzewanie ponad 170 zł/GJ. Kolejny warunek to niskie dochody, wynoszące maksymalnie 3 272,69 zł w przypadku jednoosobowych gospodarstw domowych i 2 454,52 zł na osobę w gospodarstwach wieloosobowych.

Przewidziano trzy progi wsparcia:

  • dla cen ciepła 170-200 zł/GJ wsparcie ma wynosić 1 tys. zł;
  • dla cen ciepła 200-230 zł/GJ kwota pomocy sięgnie 2 tys. zł;
  • dla cen ciepła powyżej 230 zł/GJ odbiorca może liczyć na 3,5 tys. zł wsparcia.

Pieniądze mają być wypłacane w transzach. Pierwsza z nich ma popłynąć do beneficjentów jeszcze tej zimy: w grudniu 2025 r. lub styczniu 2026 r. Natomiast druga transza wypłacona zostanie w połowie 2026 r.

Co dalej z cenami energii i ciepła?

Rachunki Polaków za prąd i ogrzewanie po wygaśnięciu kolejnych tarcz ochronnych zależeć będą m.in. od kosztów paliw i tempa transformacji polskiej energetyki. Dwa scenariusze transformacji nakreślone zostały w projekcie Krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu (KPEiK). W sektorze wytwórczym energii elektrycznej udział OZE ma wzrosnąć z 16,2 proc. w 2020 r. do 52 proc. w 2030 r. Największy przyrost mają zapewnić technologie wiatrowe i słoneczne. W ciepłownictwie i chłodnictwie udział OZE ma wzrosnąć z 22,1 proc. w 2020 r. do prawie 37 proc. w 2030 r.

Branża ciepłownicza podkreśla, że choć projekt w wielu aspektach wychodzi naprzeciw oczekiwaniom sektora, to są w nim obszary, które wymagają uzupełnienia. Według ciepłowników zbyt mało miejsca poświęcono w dokumencie roli biomasy, która obecnie stanowi ponad 90 proc. OZE w sektorze ciepłownictwa. Brakuje analizy wpływu poszczególnych technologii – gazu, biomasy, odpadów czy elektryfikacji – na jednostkowy koszt ciepła. Zabrakło też prognozy wpływu na koszty ciepła systemowego planowanego wprowadzenia drugiej fazy unijnego systemu handlu emisjami (ETS2).

– Konieczne jest również wskazanie konkretnych zmian legislacyjnych, które poprawią rentowność i „bankowalność” przedsiębiorstw ciepłowniczych. To bowiem główne problemy sektora, realnie zagrażające stabilności cen i bezpieczeństwu dostaw ciepła systemowego – podkreśla Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

Z kolei w sektorze energii elektrycznej wyzwaniem może być spełnienie celów dotyczących udziału OZE w miksie energetycznym. Polskie koncerny energetyczne stawiają już wiatraki na Bałtyku, ale bez zmian w prawie nie można liczyć na dynamiczny rozwój lądowych farm wiatrowych.

– Zawetowanie ustawy wiatrakowej przez prezydenta to smutna i zła decyzja. Stawia ona branżę energetyczną przed nowymi wyzwaniami, bo naszym celem jest przecież obniżka cen energii elektrycznej. Będziemy dążyli do tego, by ten cel zrealizować. Nie wiemy jeszcze jak, ale będziemy dostosowywać się do bieżącej sytuacji – zaznacza Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu.

Apel polskich firm

O odblokowanie inwestycji w farmy wiatrowe na lądzie apelowały polskie firmy i samorządy. Zawetowana ustawa miała umożliwić stawianie wiatraków w odległości 500 m od domów, jeśli zgodzi się na to gmina. Obecnie minimalna odległość to 700 m, co według Fundacji Instrat dopuszcza budowanie wiatraków zaledwie na trzech-czterech proc. powierzchni kraju. Do tego ustawa wprowadzała szereg ułatwień dla inwestorów, które miały usprawnić i przyspieszyć budowę elektrowni wiatrowych. Nowością był też mechanizm partycypacji okolicznych mieszkańców w zyskach z wiatrowych inwestycji. Osoby mieszkające blisko wiatraków mogły liczyć nawet na 20 tys. zł rocznie.

– Potrzebujemy szybkich inwestycji w bezpieczeństwo energetyczne oraz przystępną cenowo energię dla przemysłu. Rząd powinien się teraz skupić na działaniach, które usprawnią i przyspieszą budowę wiatraków (obecnie przez formalności proces trwa pięć-siedem lat). Potrzebujemy też narracyjnej kontrofensywy: niestety w wielu gminach na decyzje o zgodzie na wiatraki mocno wpływają mity czy dezinformacja. Mam nadzieję, że również prezydent i opozycja wykażą się tu elementarną odpowiedzialnością. Wbrew otwartym politycznym sporom, konieczność nadgonienia zaległości z wiatrem na lądzie jest oczywista dla uczestników rynku energii oraz ekspertów ze wszystkich stron barykady – przekonuje Michał Smoleń, ekspert Fundacji Instrat.

Jak pokazują analizy Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, każdy gigawat zainstalowanej energii z lądowych farm wiatrowych obniża ceny energii o ponad 9 zł/MWh.

Główne wnioski

  1. Weto prezydenta Karola Nawrockiego wobec ustawy wiatrakowej powoduje, że konieczne jest ponowne procedowanie przepisów zamrażających ceny prądu dla Polaków. Wydłużenie tarczy ochronnej dla odbiorców energii było wpisane do ustawy odblokowującej inwestycje w farmy wiatrowe na lądzie, aby wywołać presję na prezydenta. Bez nowych przepisów od października Polacy płacić będą wyższe rachunki za prąd.
  2. Własne projekty dotyczące dalszego mrożenia cen prądu na poziomie 500 zł/MWh przygotuje prezydent i rząd. Prezydent zapowiedział już, że jego propozycja będzie identyczna jak ta, którą koalicja rządowa włączyła do ustawy wiatrakowej. Projekty będą rozpatrywane w trybie pilnym.
  3. Równolegle toczyć się będą prace nad ustawą wprowadzającą bon ciepłowniczy. To forma wsparcia przeznaczona dla osób, które płacą najwyższe rachunki za ogrzewanie z sieci ciepłowniczej i jednocześnie mają niskie dochody. Spółdzielnie mieszkaniowe już od kwietnia apelują o wsparcie gospodarstw domowych. Alarmują, że od lipca, gdy skończyła się tarcza ochronna dla odbiorców ciepła, spółdzielnie musiały podnieść opłaty za ciepło nawet o kilkadziesiąt procent.