Eintracht Frankfurt, czyli mistrz transferów
Bayern Monachium od lat dominuje w niemieckiej piłce, a Borussia Dortmund, Bayer Leverkusen czy RB Lipsk regularnie trafiają na czołówki gazet. Tymczasem o polityce transferowej Eintrachtu Frankfurt wciąż mówi się zaskakująco mało – choć to właśnie klub z Hesji stał się specjalistą w sprzedawaniu piłkarzy z ogromnym zyskiem.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Kto odpowiada za politykę transferową Eintrachtu Frankfurt, która jest podziwiana w Niemczech.
- Którego zawodnika sprzedaż pozwoliła Eintrachtowi ustanowić rekord transferowy.
- Którzy piłkarze trafili do klubu z Hesji za darmo, a następnie zostali sprzedani za pokaźne kwoty.
Tego lata Hugo Ekitike zamienił Bundesligę na Premier League, podpisując kontrakt z Liverpoolem. Już w debiucie – w meczu o Tarczę Wspólnoty – przywitał się z kibicami golem. Kolejne trafienie dołożył w inauguracji ligowych zmagań. Szacuje się, że jeśli wszystkie zapisy w umowie zostaną spełnione, Eintracht Frankfurt może zarobić na tym transferze nawet 95 mln euro. To kwota imponująca, biorąc pod uwagę, że Francuz kosztował klub z Hesji zaledwie 16,5 mln euro. A przecież w PSG nie miał realnych szans na regularne występy.
Za wcześnie na Paryż?
Liverpool potrzebował wzmocnienia ofensywy po spodziewanym odejściu rozczarowującego Darwina Núñeza. Wybór padł właśnie na Ekitikę, który we Frankfurcie był kluczową postacią drużyny i wreszcie otrzymał poważną szansę w seniorskiej piłce. Wcześniej wyróżniał się jedynie w rozgrywkach młodzieżowych, a w Paryżu konkurencja w ataku była zbyt duża. Dopiero w Bundeslidze okrzepł i pokazał pełnię swojego potencjału.
– Sukces polityki transferowej Eintrachtu to przede wszystkim zasługa dyrektora sportowego Markusa Krösche, który przeszedł do Frankfurtu z Lipska. W RB nie cieszył się takim zaufaniem, jakie ma teraz w klubie z Hesji. Warto też podkreślić rolę znakomitego działu skautingu, regularnie wyławiającego piłkarskie talenty. Eintracht działa wielotorowo na rynku transferowym, choć widać, że priorytetowo traktuje rynek francuski i szerzej – kraje francuskojęzyczne. Znamienne jest to, że po odejściu Hugo Ekitike jego miejsce ma zająć Elye Wahi – mówi Gabriel Stach, redaktor Futbol News specjalizujący się w niemieckiej piłce.
Wirtuoz z Afryki
Ale transfer z Eintrachtu do potentata Premier League nie musi być zbyt dużym przeskokiem dla ofensywnego zawodnika. Przekonali się o tym kibice, gdy Omar Marmoush został piłkarzem Manchesteru City. Jego nagła eksplozja formy wprawiła ekspertów w zdumienie. Egipcjanin trafił do Niemiec już w 2017 r.. Grał wtedy w rezerwach i pierwszej drużynie Wolfsburga oraz na wypożyczeniach w St. Pauli i Stuttgarcie. Dopiero jednak, gdy Eintracht sprowadził go na zasadzie wolnego transferu, Marmoush rozbłysnął pełnym blaskiem.
Tymczasem w styczniu tego roku, podczas zimowego okna transferowego, Manchester City zapłacił Eintrachtowi 75 mln euro. Omar Marmoush trafił na celownik Pepa Guardioli przede wszystkim ze względu na swoją uniwersalność. Choć jest napastnikiem, nie sposób określić go mianem zawodnika jednowymiarowego. Jest ruchliwy, wszechstronny, nienaganny technicznie, a do tego znakomicie wykonujący rzuty wolne. Właśnie takiego piłkarza szukało City, aby odciążyć Erlinga Haalanda w zdobywaniu bramek.
– Eintracht rozwija się z każdym transferem i sezonem. Wielu ekspertów uważa, że pod względem organizacji i polityki kadrowej nawet największe kluby w Niemczech mogłyby się uczyć od Eintrachtu. Sposób, w jaki Eintracht generuje zyski ze sprzedaży zawodników i zastępuje ich kolejnymi wartościowymi piłkarzami, to prawdziwy strzał w dziesiątkę – podkreśla Gabriel Stach.
Interesy z paryżanami
Dwa lata temu do PSG trafił Randal Kolo Muani, za którego paryżanie zapłacili 85 mln euro. Był to znakomity interes dla Eintrachtu. Zawodnik właśnie we Frankfurcie osiągnął życiową formę, a wcześniej przyszedł do klubu… za darmo z FC Nantes.
On akurat w stolicy Francji nie spełnił pokładanych w nim nadziei, inaczej niż Willian Pacho. Sprzedany rok później za 42,5 mln euro Ekwadorczyk stał się jednym z filarów defensywy zespołu Luisa Enrique. Potężnie zbudowany obrońca kosztował Eintracht zaledwie 9 mln euro, gdy przychodził z Royal Antwerp FC. Niemcy ponownie mogli więc pochwalić się ogromną przebitką. We Francji szybko doceniono jego pewność w interwencjach i stabilność w defensywie.
Niektórzy zastanawiają się, czy Eintracht zdoła odpowiednio wypełnić luki po zawodnikach, których stracił w ostatnich miesiącach.
– Elye Wahi i Jonathan Burkardt to piłkarze, którzy mają stanowić realną wartość dodaną we Frankfurcie. O byłego napastnika Mainz rywalizowało kilka klubów – nie tylko z Niemiec, ale także z Anglii. Ostatecznie to właśnie Eintracht wygrał ten wyścig. Negocjacje trwały dwa miesiące i nie brakowało w nich napięć. Jednak gdy Markus Krösche wkroczył do akcji, przekonał pion sportowy klubu z Moguncji. Dino Toppmöller, dysponujący solidnym warsztatem trenerskim, prowadzi projekt nastawiony na przyszłość. Eintracht ma już za sobą występy w Lidze Mistrzów. Teraz czeka go kolejny sezon w tych rozgrywkach – to mówi samo za siebie – ocenia Gabriel Stach.
Miniwywiad
Krösche i Toppmöller – architekci nowej potęgi Eintrachtu
Dlaczego Eintracht tak dobrze sobie radzi na rynku transferowym?
Zarówno w Bayernie, jak i w Borussii Dortmund widzę ten sam problem: decyzyjność w sprawach transferowych rozkłada się na wiele osób. We Frankfurcie hierarchia jest jasna – główną osobą odpowiedzialną za ruchy kadrowe w Eintrachcie jest Markus Krösche, który od 2021 r. zastępuje na tym stanowisku znanego w Polsce Frediego Bobicia (obecnie pracującego w strukturach Legii Warszawa – przyp. red.). Co ciekawe, to właśnie Niemiec urodzony na terenie dawnej Jugosławii rozpoczął skuteczną politykę transferową.
Dokonał istotnych wzmocnień?
Za jego kadencji Eintracht korzystał z usług słynnego tercetu Sebastien Haller – Luka Jović – Ante Rebić, na którym klub zarobił ogromne pieniądze. Mam jednak pewne zastrzeżenia, zwłaszcza wobec ofensywnych graczy. Poza Omarem Marmoushem, który świetnie radzi sobie w Manchesterze City, żaden z napastników nie osiągnął za granicą takiej formy jak w Niemczech. Haller odbudował się dopiero w Ajaksie po nieudanej przygodzie w West Hamie, Rebić miał przebłyski w Milanie, ale trudno mówić o pełnym sukcesie, a o Joviciu już nawet nie wspomnę. Randal Kolo Muani nie przebił się w PSG i musiał szukać odbudowy we Włoszech. Z kolei Jesper Lindström wraca właśnie do Niemiec po fatalnym okresie w Napoli i Evertonie. Można więc powiedzieć, że z ofensywnymi zawodnikami Eintrachtu trzeba być ostrożnym. Być może właśnie Marmoush przełamie ten negatywny trend?
A czy po odejściu gwiazd nie ma obaw o przyszłość zespołu?
Zdecydowanie nie ma powodu do niepokoju o ofensywę. Eintracht sprowadził niedawno Jonathana Burkardta z Mainz i Ritsu Doana z Freiburga – każdy kosztował po 21 mln euro. Do tego od pół roku w kadrze jest 22-letni Elye Wahi, a w odwodzie pozostają choćby Michy Batshuayi czy Jean-Matteo Bahoya. Jeszcze ciekawiej wygląda to w drugiej linii: na „dziesiątce” gra 22-letni Fares Chaibi czy 19-letni talent Can Üzun, a na pozycji „ósemki” wyróżnia się szwedzka maszyna, Hugo Larsson. Jest na kim zawiesić oko.
Przejdźmy do trenera.
Dino Toppmöller to syn Klausa, szkoleniowca słynnego Bayeru Leverkusen z sezonu 2001/02, który przegrał wszystko na finiszu rozgrywek. Od dwóch lat prowadzi Orły, a wcześniej był asystentem Juliana Nagelsmanna w Lipsku i Bayernie oraz pracował w… Luksemburgu. Warto przypomnieć kompromitujący dla Legii Warszawa dwumecz z Dudelange – wtedy to właśnie Toppmöller prowadził mistrza Luksemburga i awansował z nim do fazy grupowej Ligi Europy. Dziś we Frankfurcie rozwija indywidualnie piłkarzy i osiąga świetne wyniki – trzecie miejsce w poprzednim sezonie było pierwszym ligowym podium Eintrachtu od ponad 30 lat!
Główne wnioski
- Sukces polityki transferowej Eintrachtu Frankfurt to przede wszystkim zasługa dyrektora sportowego Markusa Krösche, który przeszedł do klubu z Lipska. W RB nie cieszył się takim zaufaniem, jakie ma obecnie w Hesji. Duży udział w sukcesie ma także znakomicie funkcjonujący dział skautingu, regularnie wyławiający piłkarskie talenty. Eintracht działa wielotorowo na rynku transferowym, ale szczególnie koncentruje się na zawodnikach z rynku francuskiego i szerzej – krajów francuskojęzycznych.
- W letnim oknie transferowym Hugo Ekitike zamienił Bundesligę na Premier League, przenosząc się do Liverpoolu. Szacuje się, że jeśli wszystkie warunki zostaną spełnione, klub z Hesji może otrzymać za niego nawet 95 mln euro. To imponujące, biorąc pod uwagę, że Francuz – który w PSG nie miał szans na regularne występy – kosztował Eintracht zaledwie 16,5 mln euro.
- Podobny manewr udał się z Omarem Marmoushem. Egipcjanin grał wcześniej w Niemczech (Wolfsburg, wypożyczenia do St. Pauli i Stuttgartu), ale dopiero po wolnym transferze do Frankfurtu rozwinął skrzydła i imponował skutecznością. W styczniu tego roku Manchester City zapłacił za niego 75 mln euro. Dwa lata temu do PSG trafił także Randal Kolo Muani. Francuski napastnik przeszedł do Eintrachtu za darmo z FC Nantes, a następnie został sprzedany za 85 mln euro. Był to jeden z najlepszych interesów w historii klubu, ponieważ to właśnie we Frankfurcie osiągnął szczyt formy.
