Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Sport

Premier League ma problem z hazardem. Tysiące reklam mimo restrykcji

Najlepsze kluby piłkarskie w Anglii oficjalnie przyznały, że muszą ograniczyć współpracę reklamową z bukmacherami. Zgodziły się nawet na wprowadzenie zakazu umieszczania logotypów firm powiązanych z branżą hazardową na przedzie koszulek meczowych. W praktyce jednak niewiele się zmieniło.

Tottenham Hotspur, Dominic Solanke, Premier League
Zarówno kluby występujące w Premier League, jak i sama liga, regularnie prowadzą kampanie przypominające o ryzyku uzależnienia od hazardu. Jednocześnie intensywnie promują zakłady bukmacherskie z całego świata. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę związane z tym ogromne pieniądze. Dla przykładu, w obecnym sezonie firmy płacą około 1 mln funtów za umieszczenie logo na rękawku koszulki meczowej. Od przyszłego sezonu średni koszt tej usługi ma wzrosnąć nawet trzykrotnie – głównie dlatego, że bukmacherzy będą chcieli w ten sposób obejść zakaz umieszczania logotypów na przedzie koszulek. Fot.: Shaun Brooks - CameraSport via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak angielskie kluby chcą walczyć z uzależnieniem od hazardu.
  2. Ile reklam zakładów bukmacherskich można zobaczyć podczas jednej kolejki Premier League.
  3. Dlaczego dotychczasowe próby autoregulacji klubów były nieskuteczne.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Jako dziennikarz sportowy i kibic co tydzień dostarczam Wam najświeższe wiadomości ze świata brytyjskiej piłki nożnej. Polecam pozostałe teksty z serii Wyspa futbolu.

Przez długi czas potencjalna szkodliwość reklam zakładów bukmacherskich była w angielskim futbolu tematem otwartym. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy promocji firm z branży hazardowej mieli mocne argumenty. Z jednej strony zastanawiano się nad rzeczywistym wpływem obstawiania meczów na społeczeństwo, z drugiej – nad korzyściami, jakie świat piłki czerpie z umów sponsorskich.

Dyskusja miała charakter akademicki, dopóki w 2023 r. kluby Premier League nie zagłosowały za zakazem umieszczania logotypów firm hazardowych na przedzie koszulek meczowych. Odbiło się to szerokim echem – uznano, że rosnąca popularność hazardu sportowego przestaje być kwestią teoretyczną, a staje się realnym problemem społecznym. Co istotne, przyznali to sami beneficjenci reklam – ludzie, którzy na nich zarabiają miliony funtów.

Ruch pozorny

Ograniczenie zacznie obowiązywać dopiero od sezonu 2026/27. Tymczasem w trwających rozgrywkach 2025/26 ponad połowa klubów Premier League – 11 z 20 – wciąż ma bukmachera jako głównego sponsora na koszulce. Dla wielu była to okazja, by „rzutem na taśmę” podpisać rekordowo lukratywne umowy. Oferty od firm bukmacherskich były nawet czterokrotnie wyższe niż te z innych branż.

To jednak zaledwie czubek góry lodowej. Współpraca reklamowa niezwiązana bezpośrednio z przodem koszulki sięgnęła niewyobrażalnej skali. Naukowcy z University of Bristol postanowili sprawdzić, jak wygląda rzeczywista ekspozycja marek hazardowych.

Przeanalizowali transmisje telewizyjne i radiowe wszystkich meczów pierwszej kolejki obecnego sezonu Premier League, a także aktywność klubów w mediach społecznościowych podczas spotkań. Za pomocą specjalnego oprogramowania komputerowego zliczali każdy komunikat dotyczący hazardu – od logotypów na strojach meczowych i treningowych, przez reklamy na stadionach i bandach LED, po ścianki wywiadowe widoczne po końcowym gwizdku.

Oczopląs

Podczas około 29 godzin transmisji dziesięciu meczów Premier League badacze zarejestrowali aż 27 440 sygnałów reklamowych powiązanych z zakładami bukmacherskimi. To wynik jedynie o kilka proc. niższy niż rok wcześniej, ale aż trzykrotnie wyższy niż dwa lata temu – w czasie, gdy kluby dopiero zagłosowały za wprowadzeniem zakazu umieszczania logotypów bukmacherów na koszulkach.

Szczególnie wymowny był przykład spotkania Manchester City – Wolverhampton Wanderers. Logo lub inny symbol związany z branżą hazardową był widoczny na ekranie transmisji telewizyjnej przez około 22 minuty. Biorąc pod uwagę, że cały mecz trwa 90 minut, to wynik wręcz zdumiewający. Co czwarty fragment transmisji był przesiąknięty reklamą hazardu.

Jeszcze większe wrażenie robi to w kontekście nowego ograniczenia, tzw. zasady „od gwizdka do gwizdka”. Miała ona znacząco ograniczyć ekspozycję marek bukmacherskich w trakcie meczów. Jak pokazują dane, przepis istnieje, ale jego skuteczność – tylko na papierze.

Nieudana próba

Stacje telewizyjne transmitujące mecze w Anglii od 2018 r. mają zakaz reklamowania bukmacherów na pięć minut przed i po spotkaniach Premier League. Regulacja ta miała chronić widzów w najbardziej ryzykownym momencie – tuż przed rozpoczęciem meczu i zaraz po jego zakończeniu. Czyli wówczas, gdy kibice wykazują największą skłonność do impulsywnego obstawiania, często kończącego się stratami finansowymi.

Rzeczywistość jednak z tym zakazem niewiele ma wspólnego. W trakcie przeanalizowanej przez naukowców pierwszej kolejki sezonu Premier League odnotowano aż 13 200 sygnałów reklamowych powiązanych z bukmacherami w ciągu tych zakazanych minut – na pięć minut przed i pięć minut po meczach.

Logotypy i slogany hazardowe były widoczne na stadionowych bandach reklamowych, w tle wywiadów, a nawet na koszulkach treningowych zawodników podczas rozgrzewki. Dla widza oznaczało to jedno: niezależnie od intencji przepisów, przekaz marketingowy docierał do niego nieustannie. Podobnych przykładów jest znacznie więcej. Obecnie kluby Premier League sponsoruje aż 43 firmy bukmacherskie – to absolutny rekord. Dla porównania, rok wcześniej takich podmiotów było tylko 31. Branża hazardowa nie tylko nie straciła wpływów w angielskiej piłce, lecz wręcz umocniła swoją pozycję.

Brak dyscypliny

Firmy hazardowe, szykując się na zakaz umieszczania logotypów na przodach koszulek meczowych, wyraźnie zwiększyły swoją obecność w każdym innym zakamarku świata angielskiej piłki. Kluby, wypowiadając walkę bukmacherom, osiągnęły więc efekt odwrotny od zamierzonego. Przynajmniej tak to wygląda, jeśli weźmiemy pod uwagę oficjalny przekaz.

Dotychczas kwestie współpracy z firmami bukmacherskimi były regulowane głównie wewnętrznie – przez same kluby i ligę. Poza wspomnianym wcześniej ustawowym zakazem reklam telewizyjnych na pięć minut przed i po meczach, większość ograniczeń wynikała jedynie z decyzji właścicieli zespołów, podejmowanych w drodze głosowania.

Być może właśnie dlatego jest ich tak niewiele, a te, które istnieją, pozostają mało skuteczne. Usunięcie logotypów bukmacherów z przodów koszulek będzie więc przede wszystkim gestem symbolicznym. Czy jednak coś się rzeczywiście zmieni, jeśli stroje treningowe, stadiony i przestrzeń medialna nadal będą pokryte reklamami hazardu? Patrząc na wyniki badań University of Bristol, można mieć poważne wątpliwości.

Jest nadzieja

Coraz głośniej mówi się o konieczności powołania rządowego regulatora, który wprowadzi i będzie egzekwował bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące reklam bukmacherów w angielskiej piłce. Presja społeczna i skuteczne działania lobbystów przynoszą pierwsze efekty – wkrótce w Anglii działalność rozpocznie rządowa organizacja kontrolująca finanse klubów. Skoro udało się w tej kwestii, to podobny nadzór nad reklamami hazardu również wydaje się możliwy.

Więcej mogłaby zrobić sama Premier League, która posiada prawo do wprowadzania regulacji i zakazów wobec klubów uczestniczących w jej rozgrywkach. Jednak rzadko z tego korzysta. Do tej pory tylko raz zdecydowała się na wyraźny ruch w kwestii współpracy z bukmacherami. W zeszłym roku połączyła siły z EFL (organizacją zarządzającą niższymi ligami), FA (angielskim odpowiednikiem PZPN) oraz Women’s Super League.

W efekcie powstały ogólnokrajowe wytyczne dotyczące umów sponsorskich powiązanych z hazardem. Skupiają się one przede wszystkim na ochronie dzieci. Przykładowo, na dziecięcych strojach klubowych sprzedawanych w oficjalnych sklepach nie może widnieć logo bukmachera. Nawet wtedy, gdy jest on głównym sponsorem drużyny.

Tylko co to zmienia, skoro podczas transmisji dzieci i tak widzą tysiące takich logotypów?

Główne wnioski

  1. Kluby Premier League oficjalnie zgodziły się na zakaz umieszczania logotypów firm bukmacherskich na przodzie koszulek meczowych od sezonu 2026/27. W praktyce jednak wciąż intensywnie promują hazard poprzez inne formy reklamy.
  2. Mimo obowiązujących ograniczeń liczba reklam bukmacherskich podczas transmisji meczów Premier League wzrosła trzykrotnie w porównaniu z sytuacją sprzed dwóch lat.
  3. W efekcie rosną naciski na powołanie rządowego regulatora, który mógłby skuteczniej wprowadzać i egzekwować bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące reklam hazardu w angielskiej piłce nożnej.