LPP dołoży miliard w e-commerce. Właściciel Sinsaya i Reserved stawia na aplikacje
Otwierając 1600 sklepów w rok, modowy gigant powiększy ich sieć o połowę. Mimo to sprzedaż internetowa nie straci na znaczeniu, a może nawet zyskać, choć konkurencja się zaostrza.
Z tego artykułu dowiesz się…
- W jaki sposób LPP chce nadążyć z rozwojem e-commerce przy rekordowo intensywnej rozbudowie sieci sklepów stacjonarnych.
- Jak zamierza utrzymywać rentowność mimo rosnącej presji konkurencyjnej w Europie m.in. ze strony chińskich platform.
- Ile jeszcze przestrzeni do wzrostu w e-commerce dostrzega i jakim wskaźnikiem to mierzy.
LPP (właściciel marek Sinsay, Reserved, Cropp, House i Mohito) to zdecydowanie największa polska firma modowa – sprzedaje rocznie ok. 500 mln sztuk odzieży, część w ramach (ok. 40 mln) zamówień internetowych. A będzie jeszcze więcej.
Kolejne miliardy dzięki sklepom i e-commerce
Wyceniana na GPW na ok. 29 mld zł spółka zapowiedziała w grudniu, że w roku obrotowym 2025/26 (luty-styczeń) otworzy ok. 1600 sklepów (w tym 1500 Sinsay), powiększając sieć działającą w 29 krajach o mniej więcej połowę. Nie zamierza jednak zwalniać ze sprzedażą internetową, prowadzoną w 35 państwach, mimo że już teraz jej wartość jest większa od każdej rodzimej firmy modowej e-commerce.
– Przesiadamy się do Formuły 1, a jako osoba odpowiedzialna w zarządzie za e-commerce czuję, że muszę wręcz wcisnąć gaz do dechy, żeby nadążyć za tak intensywną ekspansją sieci stacjonarnej. To największe wyzwanie w mojej dotychczasowej karierze, niemniej koniec końców jedziemy jednym bolidem, oba kanały się zazębiają – komentuje Mikołaj Wezdecki, wiceprezes LPP.
Nie mam obaw, że w kolejnych latach nastąpi tąpnięcie udziału e-commerce w przychodach grupy. Może uda się go nawet nieco zwiększyć
Wyjaśnia, że dzięki otwarciu Sinsaya w nowych miastach kolejni konsumenci dobrze zapoznają się z jego ofertą, a część z nich zostanie przekierowana do aplikacji mobilnej po większy wybór.
– Każdy nowy sklep będzie jednocześnie wzmacniał sprzedaż internetową, oferującą m.in. takie udogodnienia jak program lojalnościowy. Sinsay wprowadził go w 10 krajach, a w następnym półroczu dołożymy osiem. W konsekwencji nie mam obaw, że w kolejnych latach nastąpi tąpnięcie udziału e-commerce w przychodach grupy. Może uda się go nawet nieco zwiększyć – mówi Mikołaj Wezdecki.
W ubiegłym kwartale e-commerce odpowiadał za 26,7 proc. przychodów grupy (rok wcześniej 23,6 proc.). W bieżącym roku obrotowym mierzy ona w ponad 20 mld zł łącznej sprzedaży, a w przyszłym w ok. 26 mld zł. Obroty w kanale internetowym mogą w takim razie urosnąć o ponad 1 mld zł.
Online musi napędzić ruch w sieci stacjonarnej
Od 2019 r. sprzedaż online LPP wzrosła ponad czterokrotnie do przeszło 4 mld zł. W tym okresie wysoką dynamikę osiągnęli także inni detaliści bazujący na sieci stacjonarnej, a także ci działający wyłącznie w e-commerce.
– W handlu detalicznym zaczyna się stabilizacja. Po wybuchu pandemii e-commerce wystrzelił. W konsekwencji udział zakupów online dynamicznie rósł, co napędziło wydatki na performance marketing [płatny ruch na stronach internetowych – red.]. Na przełomie 2022 i 2023 r. wahadło wychyliło się w drugą stronę – konsumenci masowo wrócili do sklepów stacjonarnych, więc firmy mocniej postawiły na ten kanał. Natomiast bieżący rok był, a przyszły jeszcze będzie, powrotem do „normalności”, w której sprzedaż internetowa w odzieży i obuwiu będzie rosła w tempie sprzed pandemii, czyli rzędu 10 proc. W związku z tym konkurencja będzie zdrowsza, nie będzie już rywalizowania o cyfrowego klienta za wszelką cenę. Równolegle na znaczeniu coraz bardziej zyskuje utrzymanie już zdobytego klienta – ocenia Mikołaj Wezdecki.
Do tej pory korzyści płynęły przede wszystkim w jednym kierunku, więc teraz e-commerce musi w jakiś sposób zmobilizować ruch w sklepach
Zwraca uwagę na dużą zmianę roli e-commerce w ciągu kilku lat. Sieci stacjonarne wykonały w LPP ogromną pracę, by wesprzeć jego rozwój, m.in. przysłużyły się do obsługi zamówień i zwrotów oraz wypromowania aplikacji mobilnych.
– Do tej pory korzyści płynęły przede wszystkim w jednym kierunku, więc teraz e-commerce musi w jakiś sposób zmobilizować ruch w sklepach. Stać się największymi drzwiami prowadzącymi do sklepów stacjonarnych. To jeden z naszych priorytetów na 2025 r. Pracujemy m.in. nad nowymi funkcjonalnościami w aplikacjach mobilnych, które będą wspierały efekt ROPO [z ang. research online, purchase offline – red.] – tłumaczy menadżer.
Wskazuje dwa główne wyzwania dla branży. Pierwszy to konieczność ciągłej dbałości o efektywność operacyjną w obliczu m.in. rosnących dynamicznie kosztów pracy – zarówno w sieci stacjonarnej, jak i w e-commerce (logistyka).
– A drugie wyzwanie – nie wiemy, jakie zmiany przyniesie w najbliższym czasie wdrażanie rozwiązań AI. Coś, co jeszcze ponad rok temu było nowinką, dziś odpowiada za automatyzację coraz większej części rozmaitych procesów. Wykorzystanie tej szansy nie jest proste – podkreśla Mikołaj Wezdecki.
Zdaniem eksperta
AI dla małych i dużych, ważne zwłaszcza w modzie
Skala firmy zdecydowanie nie przesądza o aktywnym sięganiu po rozwiązania AI, wpływa natomiast na skalę ich wykorzystania. Duże firmy z uwagi na większe zasoby inwestują w zaawansowane systemy integrowane z własną infrastrukturą. Służą one m.in. personalizacji rekomendacji produktowych, analizy predykcyjnej oraz automatyzacji obsługi klienta. Z kolei mniejsze firmy chętnie korzystają z gotowych produktów, chociażby do tworzenia opisów produktów, analizy danych sprzedażowych czy czatbotów do obsługi klientów. W ten sposób mogą sprawnie i efektywnie wdrażać innowacje, aby konkurować z większymi graczami.
W branży modowej, gdzie personalizacja i budowanie relacji z konsumentem są szczególnie ważne, sztuczna inteligencja odgrywa coraz większą rolę. Zarówno duże marki, jak i mniejsi projektanci wykorzystują ją wielopłaszczyznowo: np. do personalizacji doświadczeń zakupowych, optymalizacji zarządzania zapasami przez prognozowanie popytu i minimalizowanie strat, automatyzacji obsługi klienta (popularne czatboty) czy do tworzenia treści marketingowych.
W AI drzemie ogromny potencjał dla branży modowej. Nie należy jednak rozumieć tego w kontekście technologicznych ciekawostek. Inwestycje firm – dużych i małych – w nowe rozwiązania mają znaczenie przede wszystkim strategiczne – ich celem jest pomoc w stworzeniu produktów, procesów czy struktur stanowiących istotną przewagę konkurencyjną.
Czynniki napędzające e-sprzedaż
W ubiegłym kwartale LPP zwiększyło sprzedaż internetową o 36 proc. (42 proc. bez uwzględnienia różnic kursowych). Dla porównania – Answear.com urósł w tym czasie o 26 proc., eObuwie o 18 proc., a Modivo o 3 proc. Za główne czynniki wpływające na dynamikę LPP uznaje rozwój mobilnych aplikacji sprzedażowych, poszerzenie oferty internetowej i efektywniejszy performance marketing.
– W tym roku zwiększyliśmy wydatki na performance marketing przez jego nieznaczny wzrost w relacji do przychodów. W ciągu dwóch lat nauczyliśmy się efektywniej z niego korzystać, rozwijając analitykę. „Klik” kupiony w konkretnym kanale – np. w wyszukiwarkach i w mediach społecznościowych – nie przekłada się na konkretny zakup. Zrobiliśmy ogromny krok naprzód w zrozumieniu procesu prowadzącego konsumenta do zakupów. Dziś często migruje on między kanałami – strona, aplikacja, sklep stacjonarny – i bez rozwiniętej analityki trudno skutecznie optymalizować budżet – wyjaśnia Mikołaj Wezdecki.
Oferta poszerzyła się znacząco. Średnia powierzchnia sklepu w grupie (różni się w zależności od marki) wynosi ok. 1 tys. m kw. Umożliwia to zaprezentowanie ok. 5 tys. produktów, a asortyment online jest większy trzy- lub nawet czterokrotnie. Mimo to zarządzanie zapasami jest łatwiejsze dzięki możliwości elastyczniejszego reagowania na to, co akurat się sprzedaje. Zwłaszcza wykorzystując do wysyłek sieć sklepów.
Miliony jeszcze nieprzekonanych klientów
W III kw. LPP uruchomiło aplikacje sprzedażowe w dwóch ostatnich markach (Cropp i House), a pozostałe wprowadziło do kolejnych krajów.
– Ta forma zakupów jest jak na razie szczególnie popularna w Polsce, Rumunii i Czechach, a w przypadku Reserved także w Niemczech. Największa wartość aplikacji wynika z tego, że zainstalowanie jej wymaga pewnej pracy i już samo to sprzyja tworzeniu emocjonalnej więzi z marką [aplikacje marek LPP pobrano ok. 37 mln razy – red.]. Smartfon z zainstalowanymi aplikacjami jest dziś odpowiednikiem portfela, w którym przechowujemy prywatne zdjęcia, drobiazgi na szczęście itd. – mówi Mikołaj Wezdecki.
Udział na poziomie 4 proc. to dopiero początek. Zdecydowanie jesteśmy w stanie w ciągu kilku lat przekroczyć 10 proc., a może nawet osiągnąć więcej
Za nawet bardziej miarodajny wskaźnik uznaje liczbę aktywnych klientów (zrobili zakupy w ciągu 12 miesięcy). LPP ma ich w swoich aplikacjach 12 mln w pasie od krajów bałtyckich aż po Włochy, a także Niemcy.
– W sumie ten obszar zamieszkuje ok. 320 mln osób. Udział na poziomie 4 proc. to dopiero początek. Zdecydowanie jesteśmy w stanie w ciągu kilku lat przekroczyć 10 proc., a może nawet osiągnąć więcej. Kluczowa do realizacji tego celu będzie oferta, bo to ona jest fundamentem odpowiadającym za połowę sukcesu. Dopiero wówczas można skutecznie podkręcić marketing i technologię – zapowiada wiceprezes LPP.
Aplikacje mobilne przede wszystkim
Firma zaczęła rozwijać aplikacje mobilne w 2021 r., a już teraz obrała w e-commerce strategię „app-first”. W ciągu roku najwięcej zasobów i czasu w tym obszarze przeznaczyła właśnie na aplikacje.
– Klienci średnio „siedzą” w smartfonach ponad trzy godziny dziennie – coraz dłużej, więc staramy się za nimi podążać. Dlatego projektując aplikacje, musimy pamiętać, że rywalizujemy o uwagę nie tylko z innymi e-sklepami, ale także z mediami społecznościowymi – mówi Mikołaj Wezdecki.
Dostrzega dwie główne różnice między e-sklepami i aplikacjami. Po pierwsze, czas spędzany w drugim z kanałów jest w LPP mniej więcej sześciokrotnie dłuższy, rzędu 30 minut w skali miesiąca.
– O ile do sklepu internetowego wchodzimy zwykle po konkretne zakupy, o tyle przeglądanie aplikacji to forma spędzania wolnego czasu. Obserwujemy wzrost liczby wizyt rano, w czasie lunchu oraz wieczorem. Klienci bardzo często szukają inspiracji, ale dłuższy czas przekłada się także na częstsze zakupy w aplikacji. Kluczowa do tego jest personalizacja komunikacji i rekomendacji produktów. A wyzwanie jest naprawdę duże, bo np. w Sinsayu kupuje pełen przekrój demograficzny: od nastolatków przez dorosłych na użytek własny i rodziny aż po osoby starsze – mówi menedżer.
Firma wychodzi z założenia, podpierając się wynikami badań, że konsumenci są w stanie korzystać regularnie z maksymalnie trzech aplikacji z danej kategorii. Sama oferuje ich już pięć, ale…
– Są zróżnicowane. Cropp i House to marki młodzieżowe, Reserved i Mohito nakierowane na bardziej elegancką ofertę, a Sinsay jest dla całych rodzin. Różnica między sprzedażą w aplikacjach i sieci stacjonarnej nie jest wielka – w drugim przypadku też mamy najwyżej kilka sklepów, które odwiedzamy w poszukiwaniu konkretnego asortymentu. W obu kanałach musimy więc zabiegać o to, by nasze brandy były markami pierwszego wyboru dla ściśle określonych grup – przekonuje Mikołaj Wezdecki.
Warto wiedzieć
Sklepy to filar dobrego e-commerce
Rynek detaliczny w całej CEE (Europie Środkowej i Wschodniej), w tym w Polsce, jest już mocno rozwinięty. Z raportu „Quo vadis e-commerce” autorstwa Cushman & Wakefield wynika, że Europa Środkowa i Wschodnia pozostaje czwartym z kolei regionem na świecie pod względem wzrostu handlu online w ubiegłym roku. Firma szacuje, że Polska odpowiada w nim za ponad połowę obrotów e-commerce, udział następnych w kolejności Czech wynosi 12 proc., Rumunii – prawie 10 proc., Ukrainy – 7 proc., a Węgier – 6,5 proc. Według statystyk Eurostatu i Euromonitora poziom polskiego rynku e-handlu wyprzedza „przedcovidowe” prognozy o prawie cztery lata.
– W strategii firm handlowych dominuje połączenie – w zróżnicowanych proporcjach – sprzedaży stacjonarnej i e-commerce. Omnikanałowe podejście to dziś absolutny „must-have”. Dlatego sieci opierają ekspansję, wbrew wielu „pocovidowym” zapowiedziom, równolegle na sprzedaży internetowej i sklepach stacjonarnych. W Polsce sieć wielu marek jest już mocno nasycona, więc rezygnują one z nierentownych lokalizacji i szukają nowych kierunków rozwoju. Wchodzą np. do parków handlowych, mimo że dotychczas były kojarzone wyłącznie z centrami handlowymi, bo to parki zapewniają zdecydowaną większość nowej powierzchni. Są też inne opcje – Decathlon otworzył sklep w Warszawie przy Metrze Politechnika, a Empik w ikonicznym budynku dawnej Cepelii. Widzimy więc szansę na powrót czasów świetności ulic handlowych, jednak obecne standardy umów, zwłaszcza w miejskich nieruchomościach, nie przystają do biznesowych realiów – komentuje Michał Masztakowski, dyrektor działu wynajmu powierzchni handlowych Cushman & Wakefield w Polsce.
– E-commerce jest w dobrej kondycji, świadczy o tym sytuacja na rynku powierzchni magazynowych. Szacujemy, że w okresie styczeń-wrzesień firmy handlowe, w tym e-commerce, odpowiadały za 27 proc. popytu i zajęły drugie miejsce. Prognozujemy, że w kolejnych miesiącach sektor dalej będzie napędzał zapotrzebowanie na nowoczesne inwestycje magazynowe w Polsce. Wynika to m.in. z kosztów prowadzenia strategicznych dla e-commerce operacji logistycznych o 23 proc. niższych niż w Czechach i o ponad 50 proc. niż w Niemczech – dodaje Damian Kołata, dyrektor działu powierzchni przemysłowo-logistycznych Cushman & Wakefield.
Konkurencja rośnie, marża nie spada
Celem Mikołaja Wezdeckiego po dołączeniu do LPP (w czerwcu 2022 r. po odejściu z zarządu eObuwia, wiceprezesem został w październiku 2023 r.) było m.in. osiągnięcie rentowności e-commerce zbliżonej do sprzedaży stacjonarnej.
– To się udało głównie za sprawą poprawy efektywności performance marketingu i logistyki. Utrzymanie tego stanu jest dla mnie priorytetem, bo zdaję sobie sprawę, że jeśli zwrot z inwestycji w e-commerce byłby niższy niż w sieć sklepów, to znacznie większa część wydatków przeszłaby na drugi cel. Zamierzamy więc istotnie zwiększać sprzedaż internetową, pilnując rentowności [marża operacyjna grupy wyniosła w ciągu dziewięciu miesięcy 12,1 proc. – red.] – zapowiada wiceprezes LPP.
Nie będzie to proste, bo konkurencja rośnie. W Europie rozpychają się Temu i Shein, Tik Tok Shop rozpoczął ekspansję od Hiszpanii, a Zalando (największa na kontynencie platforma modowa) chce przejąć About You za ok. 1,1 mld euro.
– Wzrost konkurencji motywuje do działania. Bronimy się skutecznie, widać to w naszych wynikach. Wschodnia zwinność i stopień stawiania na aplikacje jest nieporównywalna zwłaszcza z graczami z tzw. starej Unii Europejskiej. Nasza przewaga wynika przede wszystkim z szybszej realizacji zamówień – najczęściej dwa dni zamiast kilkunastu – lepszego zrozumienia lokalnych trendów i potrzeb klientów, a także dużej sieci sklepów uwiarygadniających nasze marki, co przekłada się na sprzedaż internetową – podkreśla Mikołaj Wezdecki.
Zwraca też uwagę na dwa czynniki wpływające na osiąganie marży brutto zbliżonej do 55 proc. wobec standardu 40-45 proc. dla marketplace’ów. Pierwszy z nich to stawianie produktu w centrum uwagi.
– W działach produktowych zatrudniamy ok. 1500 osób – projektantów, kupców itd. – a „tylko” 700 w Silky Coders, spółce IT z grupy. Dzięki temu jesteśmy w stanie lepiej i szybciej dostosowywać się do zmieniających się trendów. Natomiast drugi czynnik to wyjątkowa kultura organizacyjna, inna niż w firmach, w których wcześniej pracowałem. Jesteśmy firmą rodzinną i szczerze dbamy o załogę – było to szczególnie widoczne po ataku Rosji na Ukrainę, gdy pomogliśmy pracownikom w sprowadzeniu rodzin i zapewnieniu im odpowiednich warunków do życia – podsumowuje Mikołaj Wezdecki.
Warto wiedzieć
Logistyka, głupcze!
LPP wychodzi z założenia, że fundamentem e-commerce jest sprawna logistyka, dlatego zwiększyło w tym roku powierzchnię magazynową o 35 proc. do 644 tys. m kw. Na przyszły rok zaplanowało ok. 1 mld zł inwestycji w tym obszarze. LPP Logistics, spółka wydzielona do zarządzania całą logistyką, nie tylko powiększy powierzchnię do ponad 700 tys. m kw., ale też zwiększy automatyzację.
– W fulfillment center [magazynem obsługującym zamówienia internetowe – red.] w Bydgoszczy pracujemy nad wdrożeniem rozwiązań z zakresu automatyki najnowszej generacji. Są oparte na tzw. modelu goods to person, w którym produkt „przychodzi” do pracownika, a nie odwrotnie. Jednym z kluczowych elementów będzie system picking engine dostarczający odpowiednie artykuły w pojemnikach do operatora stacji roboczej, ograniczając konieczność przemieszczania się po magazynie. Wsparciem procesu kompletacji zamówień będą również mobilne roboty AMR i ACR, które mogą poruszać się bez dodatkowej infrastruktury zewnętrznej. Planujemy też wdrożenie innowacyjnych sorterów rozdzielających pojedyncze artykuły na poszczególne zamówienia – mówi Mikołaj Wezdecki, wiceprezes LPP.
Główne wnioski
- Mimo powiększenia sieci stacjonarnej w rok o ok. 1600 sklepów, czyli mniej więcej o połowę, i dalszych planów ekspansji, LPP zamierza utrzymać zbliżony udział e-commerce w przychodach, a może wręcz go nieco zwiększyć. W przyszłym roku mierzy w sprzedaż wyższą o 5-6 mld zł, co oznaczałoby wzrost obrotów online o ponad 1 mld zł.
- Każdy sklep w nowym miejscu umożliwia dotarcie z szerszą ofertą internetową do większego grona osób przede wszystkim przez mobilne aplikacje sprzedażowe wszystkich pięciu marek modowych. Na razie korzysta z nich ok. 12 mln konsumentów, ale LPP mierzy w kilkakrotnie wyższą liczbę.
- Firmie udało się osiągnąć w e-commerce rentowność na poziomie sprzedaży stacjonarnej m.in. dzięki rozwinięciu analityki i zamierza utrzymać ten stan. Konkurencja rośnie m.in. w obliczu ekspansji chińskich platform oraz planowanego przejęcia About You przez Zalando. LPP broni się przed tym skutecznie dzięki samodzielnemu zarządzaniu produktem, rozumieniu potrzeb lokalnych klientów oraz sprawnej logistyce.