Sprawdź relację:
Dzieje się!
Lifestyle

2024 – najgorszy rok dla branży alkoholowej (WYWIAD)

Nie. To nie jest jeszcze trzęsienie ziemi, ale czuć już silne ruchy, które wpływają na rynek alkoholi. Według Krzysztofa Apostolidisa, prezesa spółki Partner Center, importera i dystrybutora win, rok 2024 od strony PR-owej był dla branży najgorszy w historii.

Krzysztof Apostolidis, prezes zarządu w spółce Partner
Dziadek Krzysztofa Apostolidisa, prezesa Partner Center, był Grekiem, ale jego wnuk czuje się łodzianinem i nigdy nie myślał o wyjeździe z Polski. / Fot. Materiały prasowe

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaka jest obecnie sytuacja na rynku alkoholi w Polsce.
  2. Jak przez ostatnie lata zmieniał się rynek wina w Polsce.
  3. Co jest największym wyzwaniem w codziennej działalności producentów, importerów i dystrybutorów alkoholi w Polsce.

Jakub Szymanek, XYZ: Ma pan grecko brzmiące nazwisko i konotacje rodzinne związane z Grecją. Czy nie kusiło pana nigdy, żeby zostawić Polskę i wyjechać do ciepłej, słonecznej Grecji?

Krzysztof Apostolidis, prezes zarządu w spółce Partner Center: Mój dziadek ze strony ojca był ateńczykiem, stąd pochodzi moje nazwisko. Historia mojej rodziny jest jednocześnie interesująca, skomplikowana i łącząca wątki rodzinne z historią Pabianic, Łodzi, Syberii i Grecji. Otóż w 1905 r. mój pradziadek Tomasz Urbankowski był jednym z przywódców strajku w Fabryce Krusche- Ender. Historycznie rzecz biorąc, rewolucja 1905 r. nie była związana jedynie z ruchem robotniczym, ale przejawiała się także z dążeniami niepodległościowymi. Mój wspomniany dziadek za udział w strajku został z całą rodziną zesłany na Syberię. Moja babcia, czyli jego córka Eleonora, poznała na Syberii greka Jana Apostolidisa, który sprzedawał tam południowe owoce i tytoń. Po wybuchu II wojny światowej Sowieci uwięzili lub wymordowali wszystkich członków mojej rodziny. Udało się uciec tylko mojej babci Eleonorze z urodzonymi na Syberii dziećmi – moim tatą i jego siostrą. Babcia przedostała się do Polski, a dokładnie do Pabianic, skąd pochodzili. Opowiedziałem tę historię w ogromnym skrócie, ale wyjaśniłem, skąd wzięło się moje nazwisko Apostolidis. Podobnie jak moi rodzice jestem Polakiem. Czuję się łodzianinem, lokalnym patriotą, związanym z ziemią łódzką, więc nigdy nie miałem pomysłu, żeby opuścić Polskę.

Mówi pan o sobie, że jest człowiekiem wielu pasji.

Moją pasją jest przede wszystkim to, aby żyć po prostu w zgodzie z samym sobą. W takim życiu zawarte jest piękno każdej chwili. Pasjonuje mnie wyznaczanie sobie zawodowych celów i ich konsekwentna realizacja, dobre i zdrowe odżywianie, picie dobrych win, otaczanie życzliwymi i interesującymi ludźmi, dzielenie się szczerą przyjaźnią i prawdziwą miłością. Staram się czynić dobro, bo dobro zawsze wraca.

Jest pan biznesmenem, ale także konsulem honorowym Danii. Co ten tytuł dla pana oznacza?

Jest to przede wszystkim dla mnie wielki zaszczyt. Jestem konsulem honorowym Królestwa Danii w Polsce na ziemi łódzkiej i częstochowskiej od 2006 r. Zostałem odznaczony przez królową Małgorzatę  II orderem kawalera Dannebrog.

Na czym dokładnie polega działalność konsula honorowego Dani w Polsce?

Konsul honorowy ma te same uprawnienia i obowiązki co konsul zawodowy, tyle że nie pobiera za wypełnianie swoich obowiązków wynagrodzenia, stąd określenie honorowy. Jako konsul honorowy zajmuję się różnorodnymi kwestiami obywateli Danii w Polsce. Konsulowie Królestwa Dani wspierają biznes duński na terenie Polski, ale również zajmują się promocją szeroko rozumianej kultury duńskiej  w Polsce.

Czy angażuje się pan także w lokalną politykę?

Jestem lokalnym patriotą, nie politykiem. Ważne jest dla mnie, żeby Łódź rozwijała się w sposób maksymalnie dynamiczny. Łódź jest miastem, które rozwija się bardzo szybko, ale niestety weszliśmy w te przemiany, które nastąpiły po 1990 r. z olbrzymim bagażem zaniedbań. W okresie międzywojennym mieszkańcy Łodzi rozwijali z powodzeniem duży biznes. Tu była wolność gospodarcza. Po II wojnie Łódź była eksploatowana i nie dostała przy tym żadnej pomocy. Pomagało się hutnikom, górnikom, stoczniowcom, ale nie tkaczom. A Łódź zasługuje na wsparcie, bo jest pięknym, wielokulturowym miastem ze wspaniałymi zabytkami.

Widać, że w ciągu ostatnich kilku lat Łódź bardzo zmieniła się na plus.

Tak, to prawda. Dlatego wspieramy lokalny samorząd.

Krzysztof Apostolidis, prezes zarządu w spółce Partner Center,
Moim zdaniem polskie winnice to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi gospodarki w Polsce – mówi Krzysztof Apostolidis, prezes zarządu w spółce Partner Center. / fot. Materiały prasowe

Jak zmieniał się rynek wina w Polsce przez ostatnie trzy dekady?

Przejdźmy do biznesu. Od 33 lat prowadzi pan spółkę Partner Center, która jest importerem i dystrybutorem wina. Skąd wziął się pomysł na taką formę biznesu?

Jak pewnie w życiu wielu ludzi tak i w moim firma powstała przez przypadek, a wyrosła z chęci pomocy przyjacielowi w poważnym, życiowym problemie.

Brzmi interesująco.

Bo to bardzo ciekawa historia, ale z uwagi na osobiste wątki mogę powiedzieć jedynie, że historia miała szczęśliwie zakończenie, a Partner Center nadal doskonale prosperuje na polskim rynku alkoholi.

Z perspektywy trzech dekad, co było największym wyzwaniem w codziennej działalności importera i dystrybutora win?

Na pewno początki naszej działalności w Polsce były bardzo trudne i mozolne. Sprowadziliśmy najlepsze wina świata z Bordeaux, które w Polsce byliśmy w stanie sprzedawać w zaledwie kilku miejscach, odwiedzanych przez turystów, Polacy tych win praktycznie nie znali. Rynek win tworzył się dopiero w naszym kraju, natomiast silnym czynnikiem rozwojowym dla nas było wprowadzenie VAT-u, co podwoiło nasze obroty.

Natomiast rynek wina w Polsce rozwinął się dopiero w ciągu ostatnich kilku lat. Dzisiaj mamy konsumpcję tak zwaną per capita 6 l, a 10 lat temu były to 3 l.  W tym czasie rynek urósł zatem dwukrotnie. Jeżeli taka dynamika się utrzyma, to będzie bardzo dobrze. Jak popatrzymy na model konsumpcyjny państw ościennych takich jak Słowacja, Czechy czy Niemcy to polski rynek w omawianym zakresie, powinien wzrosnąć cztero-, a nawet pięciokrotnie. Natomiast kraje, które są dużymi producentami wina to zupełnie inna liga, w nich konsumpcja wina sięga poziomu ponad 30 l per capita. To dla nas ogromne wyzwanie.

Patrząc na te czynniki, jak wygląda budowanie strategii w spółce Partner Center?

W naszej strategii stawiamy na ciągły, nieustający rozwój organiczny, niewykluczający akwizycji.

Jakie przejęcia pana interesują?

Patrzymy szeroko na cały rynek, chcemy postawić na taką akwizycję, która da nam synergię.

Czy alkohol po godz. 20.00 powinno się kupować tylko w restauracji? Proszę bardzo! Moim zdaniem to rozsądne i uczciwe rozwiązanie.

Jakie są obecne wyzwania rynku alkoholi?

Jak ocenia pan obecną sytuację na rynku alkoholi w Polsce?

Nie jest to jeszcze trzęsienie ziemi, ale czuć silne ruchy, które trzęsą tym rynkiem. Rok 2024 od strony PR-owej był chyba najgorszym rokiem dla branży. Wydarzyło się mnóstwo bardzo złych rzeczy. Mieliśmy nieudane inwestycje prywatnych inwestorów w branżę, które zakończyły się katastrofą. Kolejna sprawa to brak jakiegokolwiek rozsądku podczas wprowadzenia na rynek alkotubek. Do tego doszła długa dyskusja na temat prohibicji w wielu miastach.

Myślę, że czeka nas uporządkowanie tego rynku we właściwy sposób, bardziej cywilizowany, bo alkohol pity w nadmiarze nie jest zdrowy. Nadmiar jest zresztą szkodliwy na każdym polu, rozwiązaniem jest umiar. A dlaczego wino jest takie ważne w pojmowaniu umiaru? Dlatego, że model picia wina jest zupełnie inny niż model picia piwa czy wódki. W konsumpcję wina wpisana jest bowiem powściągliwość i pewien stopień wyrafinowania.  

Moim zdaniem kluczowa jest tutaj edukacja na temat każdego rodzaju alkoholu, czy to jest wino, piwo, czy mocne alkohole, żeby była świadomość w społeczeństwie, z jakim alkoholem mamy do czynienia i kiedy można po niego sięgnąć.

Zgadza się, najważniejsza jest edukacja społeczeństwa.

Czy pana zdaniem narracja antyalkoholowa przedstawiana przez niektóre środowiska pomaga, czy przeszkadza w edukacji i budowaniu świadomości dotyczącej konsumpcji alkoholu?

Uważam, że wiele z tych głosów jest rozsądnych, dlatego jako przedstawiciele branży stoimy w zdecydowany sposób na pozycji, w której mówimy nie dla alkoholu dla dzieci i młodzieży do 18 roku życia, nie dla kierowców i kobiet w ciąży. Alkohol pity z umiarem jest produktem dla dorosłych, w pełni dojrzałych i odpowiedzialnych ludzi.

Podobne spojrzenie mam na prohibicję – nie widzę w tym nic złego. Czy alkohol po godz. 20.00 powinno się kupować tylko w restauracji? Proszę bardzo! Moim zdaniem to rozsądne i uczciwe rozwiązanie. Bonusem takiego rozwiązania będzie niewątpliwie większe publiczne bezpieczeństwo i spokój, w szczególności na ulicach i w centrach miast. Postawmy na takie rozwiązanie.

Prowadzona przez pana spółka specjalizuje się w winach, jak ocenia pan potencjał tego rynku w Polsce?

Jak już wspominałem, potencjał wzrostu jest olbrzymi, ale sam rozwój może trwać kilka albo kilkadziesiąt lat. Nie wiadomo. Wszystko zależy od bardzo wielu czynników, m.in. od jakości wina, jaką będziemy wprowadzać na rynek. Polacy coraz częściej wyjeżdżają za granicę. Podróżują do Francji, Portugalii, Hiszpanii, Włoch i Grecji, gdzie jedzą pyszne, tradycyjne potrawy i piją wino tak, jak lokalni mieszkańcy tamtych krajów i kiedy wracają do Polski i chcą pić równie dobre wina, jak te, których próbowali za granicą.

Półka z winami w Polsce, czy to w sklepach specjalistycznych, czy dyskontach, jest bardzo szeroka.

Win produkowanych na świecie są setki tysięcy, to wielkości zupełnie nieporównywalne z rynkiem piw czy wódek. Stąd właśnie wynika, że półka winiarska jest najszerszą spośród półek z napojami alkoholowymi. W dalszym ciągu oferta win w polskich sklepach może być z powodzeniem poszerzana.

Polskie wina kontra wina ze świata

Jak pan ocenia rozwój rodzimego winiarstwa?

Moim zdaniem polskie winnice to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi gospodarki w Polsce. Wielka dynamika wynika z tego, że zaczynamy od bardzo małej bazy, bo tak naprawdę w Polsce mamy dopiero ok. 800-1000 ha winnic. Zwróćmy uwagę na fakt, że winiarze, którzy produkują wino w Polsce, są rolnikami, właścicielami tych ziemi i tworzą miejsca pracy. Bardzo często jest to także agroturystyka, często mały hotelik, restauracyjka. Możliwość legalnej sprzedaży własnych win przez małych producentów za pośrednictwem internetu jest dla nich kluczowa, bez tego nie przeżyją.

A jak pan ocenia polskie wina pod kątem jakości?

Z każdym rokiem ta jakość rośnie. Naprawdę możemy być dumni z polskich winnic. Niektóre są wybitne, niektóre są dobre, jeszcze inne słabe. Natomiast co ważne, musimy przyzwyczaić się do tego, że polskie wina nigdy nie będą tanie. To są i będą drogie wina, ale z czasem ta cena będzie podparta jakością.

Wina produkowane w Polsce nigdy nie będą w stanie konkurować z winami produkowanymi w Hiszpanii, we Włoszech czy w Australii.

Czy to nie będzie minusem, jeśli chodzi o konkurowanie polskich win z winami z innych krajów, pozycjonowanych na tej samej półce cenowej?

Wina produkowane w Polsce nigdy nie będą w stanie konkurować z winami produkowanymi w Hiszpanii, we Włoszech czy w Australii. Tam po prostu potencjał produkcji jest tak olbrzymi, że koszty pośrednie są o wiele niższe i w związku z tym produkcja tych win jest relatywnie dużo tańsza niż w Polsce. To nic złego. Należy wziąć pod uwagę, że polskie wina to jest prawdziwe rzemiosło, a nie masowa produkcja. I tutaj potrzebny jest dobry PR i marketing, żeby przekonać do polskich win konsumentów.

A czy możemy wskazać te kierunki na świecie, z których wina są najchętniej wybierane przez konsumentów?

Cały czas to kraje z południa Europy jak Włochy, Francja i Hiszpania. Bardzo popularne są wina z Mołdawii i Gruzji. Do tego dochodzą wina z Australii, Nowej Zelandii i z Afryki Południowej.

A jak ocenia pan rynek alkoholi mocnych w Polsce?

W mojej opinii spożycie alkoholi mocnych w Polsce będzie spadać. Już spada sprzedaż wódki i to się pogłębi w kolejnych latach. Szansę na wzrosty mają alkohole mocne premium jak whisky czy giny. Coraz bardziej widoczne jest odchodzenie konsumentów od alkoholi mocnych. Polacy coraz częściej w ogóle rezygnują z picia alkoholu, a na popularności zyskują trendy i produkty bezalkoholowe.

Główne wnioski

  1. Zdaniem Krzysztofa Apostolidisa mijający rok nie był udany dla branży alkoholowej pod kątem PR-owym ze względu na wiele nieudanych wydarzeń i inwestycji jak choćby pojawienie się alkotubek.
  2. Rynek win w Polsce ma ciągle ogromny potencjał do dalszego rozwoju, a oferta sklepów z winami stale rośnie.
  3. Według eksperta polskie winnice to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi gospodarki w Polsce, a jakość polskich win z roku na rok staje się coraz lepsza.