Gazowana Kofola – socjalistyczne korzenie, kapitalistyczne owoce
W czasach zimnej wojny kraje bloku wschodniego stworzyły lokalne alternatywy dla zachodnich napojów gazowanych. W Polsce była to Polo-Cockta, w innych krajach Vita-Cola, czy Bajkał, a w Czechosłowacji – Kofola. Większość z nich jest dziś cieniem samych siebie sprzed lat. Ale Kofola z powodzeniem walczy w regionie o prymat z najsilniejszymi zachodnimi markami. Za jej sukcesem stoi… potomek greckich emigrantów.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie alternatywy dla Coca-Coli powstały w socjalistycznych krajach przed 1989 r. i co z tymi markami dzieje się dzisiaj.
- Jak wyglądała historia czechosłowackiej Kofoli i jaką pozycję rynkową ten napój ma obecnie.
- Jak to się stało, że Kofolę wskrzesili greccy emigranci i ich potomkowie oraz jak finansowo na tym skorzystali.
W latach 50. i 60. XX w. kraje tzw. demokracji ludowej – w ramach „bohaterskiej walki z amerykańskim imperializmem” – opracowały recepturę lokalnych, socjalistycznych zamienników „obcej ideologicznie” Coca-Coli. W Polsce była to – znana dziś głównie z filmu Kingsajz Juliusza Machulskiego – Polo-Cockta, w NRD i na Węgrzech – Vita-Cola, a w Czechosłowacji – Kofola. Kiedy upadał mur berliński, a wraz z nim system sowiecki, do państw Europy Środkowej i Wschodniej wkroczyły zachodnie koncerny, w tym także producenci napojów z bąbelkami. I oryginały – które w oczach Polaków, Rumunów, czy Bułgarów były często symbolem kapitalistycznego dostatku – szybko wyparły przaśne, socjalistyczne zamienniki. Większość „colopodobnych” płynów poszła więc w zapomnienie.
Wprawdzie w latach 90. nowi, prywatni producenci niektóre z nich próbowali wskrzesić, ale z reguły kończyło się to klapą i produkt znikał z rynku, a w najlepszym razie stawał się niszową ciekawostką [patrz ramka – red.]. Był jednak jeden, spektakularny wyjątek.
Hegemon i jego lokalny rywal
Coca-Cola z siedzibą w Atlancie to dzisiaj globalny hegemon branży napojów bezalkoholowych, zwłaszcza w segmencie napojów gazowanych. Jego największym rynkiem zbytu są rodzime Stany Zjednoczone. Jest też liderem w zdecydowanej większości europejskich państw, także u nas. Dzięki akcjom reklamowym i marketingowym niektórych Polaków przekonała nawet, że jej napój jest nieodzownym elementem… wigilijnego stołu. Nie wszędzie jednak Coca-Cola to numer jeden, bo np. na Słowacji prym wiedzie postsocjalistyczna Kofola.
– Kofola cieszy się ogromną popularnością na Słowacji, ale również w Czechach. Jest liderem na pierwszym z tych rynków, i wiceliderem na drugim – mówi Eliška Hypšmanová, specjalistka ds. komunikacji w firmie Kofola ČeskoSlovensko.
Według niej w tym przypadku sięgająca lat 60. zeszłego wieku historia to atut, a nie słabość.
– Wtedy właśnie farmakolog docent Zdeněk Blažek stworzył oryginalną, bazującą na czternastu składnikach ziołowo-owocowych recepturę syropu KOFO. Stworzony tak napój szybko podbił serca Czechów oraz Słowaków i Kofola stopniowo zyskiwała na popularności. Tak było aż do Aksamitnej Rewolucji, która położyła kres dotychczasowej historii Kofoli – opowiada Eliška Hypšmanová.
Zmartwychwstanie po Aksamitnej Rewolucji
Czechosłowacki napój w czasie transformacji ustrojowej musiał stawić czoła nie tylko zachodnim gigantom, takim jak Coca-Cola i Pepsi, którzy chcieli podbijać środkowoeuropejskie rynki, ale również zmieniającym się gustom konsumentów. Kofola tę walkę rynkowo przegrała i w latach 90. zniknęła.
Odrodziła się na początku kolejnego wieku za sprawą rodziny Samarasów, która zainwestowała w ożywienie wciąż jeszcze pamiętanej przez konsumentów marki. W 2002 r. Kofolę przejęła firma Santa Nápoje należąca do Kostasa Samarasa i jego syna Jannisa. Samaras senior pochodzi z Grecji, a do socjalistycznej Czechosłowacji wyemigrował z ojczyzny, uciekając przed wojną domową (z lat 1945-1949). Jannis urodził się już w Czechach, w kraju morawsko-śląskim w mieście Karniów, które przez Opawę graniczy z Polską.
Samaras junior nie miał jeszcze nawet 25 lat (ani wyższego wykształcenia, które zdobył dopiero w 2010 r.), kiedy zaczął pełnić różne, kierownicze stanowiska w firmie Santa Nápoje. Potem był wysokim menadżerem w grupie Kofola, do której należała słynna czechosłowacka marka. W 2011 r. Jannis Samaras został uhonorowany przyznawanym przez Ernst & Young (obecnie EY) tytułem Przedsiębiorca Roku w Republice Czeskiej.
Multimilioner, syn imigranta
Dziś biznesmen jest większościowym (68 proc.) właścicielem i kluczową postacią w firmie Kofola ČeskoSlovensko. Magazyn Forbes wycenił ostatnio jego (wraz z rodziną) stan posiadania na 5 mld koron (około 850 mln zł). To dało Jannisowi Samarasowi 90. miejsce na liście najbogatszych Czechów.
„Nie interesują mnie rankingi najbogatszych, dla mnie liczy się to, co robimy, jako firma” – mówi Jannis Samaras, cytowany przez czeskiego Forbesa przy okazji opublikowania spisu miliarderów.
Kofola ČeskoSlovensko ma 14 zakładów produkcyjnych, co czyni firmę jednym z najważniejszych producentów napojów bezalkoholowych w Europie Środkowej. W portfolio przedsiębiorstwa – oczywiście oprócz klasycznej Kofoli – jest też Vinea, której historia również sięga lat 70. i socjalistycznej Czechosłowacji, syropy Jupí, napoje dla dzieci Jupík, a także wody Rajec i Kláštorná Kalcia. Asortyment uzupełnia jeszcze energetyk o wdzięcznej nazwie Semtex, czy tradycyjne mieszanki ziołowe marki Leros. W skład grupy kapitałowej znajduje się również browar Pivovary CZ, który produkuje znane również w Polsce piwa marek Holba, Litovel i Zubr (nie mylić z polskim Żubrem).
Warto wiedzieć
Od Polo-Cockty do Bajkału
W Polsce ludowej o podniebienia i dusze klientów z Coca-Colą i Pepsi-Colą walczyć miała Polo-Cockta. Dziś już mało kto chyba pamięta, że nie był to wcale nasz rodzimy wynalazek, choć PRL-owscy innowatorzy niewątpliwie przyczynili się do jego unikalnego smaku. Nasz produkt „colopodobny” był wytwarzany na bazie jugosłowiańskiej licencji Cockty. Głównymi składnikami tamtejszego gazowanego napoju był oczywiście karmelizowany cukier oraz owoce dzikiej róży i 11 alpejskich ziół. W Polsce – jak w Travel Magazine pisze Damian Buraczewski – zioła zastąpiono barwnikami, a całość wzbogacono kofeiną i fosforanami. Jakby tego było mało Polo-Cockta była często słabo nasycona dwutlenkiem węgla, sprzedawano ją w bardzo różnych butelkach i miała krótki termin przydatności do spożycia. Mimo to na kryzysowym rynku napój zdobył początkowo pewną popularność. Kiedy jednak skończył się realny socjalizm skończyła się też era Polo-Cockty.
Potem były jeszcze próby wskrzeszenia PRL-owskiej coli – najpierw na początku lat 90. XX w. (jako Polo-Cola), a potem w połowie minionej dekady. Dziś produkowany przez Zbyszko Company napój jest dostępny w sprzedaży. To produkt bardzo niszowy, który z liderami nie jest w stanie konkurować.
W NRD i na Węgrzech w dobie socjalizmu produkowano i sprzedawano Vita-Colę. Historia tego napoju sięga jeszcze lat 50. zeszłego wieku. Węgierską Vita-Colę wytwarzano z surowców sprowadzanych z dalekiej Chińskiej Republiki Ludowej i z czasem rozszerzono gamę smaków (m.in. o czekoladowy, kawowy, wiśniowy, kokosowy czy rumowo-wiśniowy), ale na niewiele się to zdało. Produkt nie przekonał do sobie Węgrów i już w latach 60. zniknął z półek sklepowych (wyparty zresztą przez produkowaną na Węgrzech Coca-Colę).
W 2011 r. firma Bambi postanowiła ponownie zaoferować Vita-Colę klientom nad Balatonem. Napój można kupić i teraz i to w kilku wersjach, ale podobnie jak Polo-Cockta u nas nie rywalizuje z patentami rynku.
NRD-owska Vita-Cola były bardzo lubiana przez tamtejszych konsumentów. Jednak zjednoczenie Niemiec pokazało, że socjalistyczna cola nie ma szans z zachodnim oryginałem. Mimo to już w połowie lat 90. firma Thüringer Waldquell Mineralbrunnen przejęła prawa do marki i przywróciła Vita-Colę do życia. Napój o NRD-oskich korzeniach stał się popularny tylko na wschodzie kraju, szczególnie w Turyngii. Lokalnie jest nawet chętniej kupowany niż Coca-Cola, jednak w skali ogólnokrajowej nie stał się czołowym graczem.
Swoją proletariacką colę mieli też mieszkańcy Związku Radzieckiego. Tamtejszy karmelowy napój z bąbelkami otrzymał nazwę Bajkał i wszedł do sprzedaży w 1976 r. Jego skład został opracowany – jak prawie wszystko w ZSRR – kolektywnie przez zespół Wszechzwiązkowego Instytutu Naukowo-Badawczego Przemysłu Piwa i Napojów Bezalkoholowych (WNII PBP). Produkt miał być podobny do zachodniej coli, ale „z radzieckimi akcentami”. W składzie – oprócz cukru i kwasku cytrynowego – znalazły się więc m.in. lawenda, karczoch, olejki eteryczne z eukaliptusa oraz aromatyczne ekstrakty z piołunu, nagietka czy macierzanki.
Prawa do marki i receptury napoju po rozpadzie ZSRR kilka razy przechodziły z rąk do rąk. Bajkał jest produkowany w różnych wersjach smakowych do dziś.
„Jeśli chodzi o akwizycje, to byliśmy w ostatnich latach bardzo aktywni. Teraz są nowe możliwości biznesowe. One pozwalają nam zrobić o kolejny krok do przodu” – mówił w zeszłym roku Jannis Samaras.
Już na początku 2024 r. Kofola zainwestowała w plantację kawy w Kolumbii i kupiła 60-hektarowy sad w okolicy miasta Šumperk na Morawach.
Notowana na giełdzie w Pradze Kofola ČeskoSlovensko od kilku lat regularnie zwiększa przychody. Co roku wypracowuje też przekraczający 1 mld koron zysk netto [patrz wykres – red.]. Jednak wolumen sprzedaży samej Kofoli się kurczy. W 2023 r. był o około 7 proc. mniejszy niż rok wcześniej.
Główne wnioski
- Kofola to napój, który powstał w Czechosłowacji w latach 60. XX w. i nie podzielił losu większości innych socjalistycznych substytutów Coca-Coli. Po okresie zapaści wskrzesiła go rodzina Samarasów.
- Dzisiaj Kofola jest najpopularniejszym napojem gazowanym na Słowacji i wiceliderem tego rynku w Czechach. Firma produkująca tę odmianę coli ma co roku ponad 1 mld koron czystego zysku. Cały czas przeprowadza kolejne akwizycje.
- Właściciele Kofoli – Jannis Samaras wraz z rodziną – znajdują się na liście 100 najbogatszych Czechów. A ich majątek szacowny jest na równowartość 850 mln zł.