Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat

Środkowoeuropejscy „Trumpowie” chcą władzy. Wybory 2025 (część II)

Mieszkańcy naszej części Europy kilkanaście razy pójdą w tym roku do urn wyborczych. W efekcie tych elekcji urząd obejmie czterech prezydentów, mandaty dostanie 561 posłów i posłanek do czterech parlamentów i wyłonione będą setki członków i członkiń władz samorządowych w pięciu państwach.

Călin Georgescu, prorosyjski, populistyczny kandydat na prezydenta Rumunii, który cieszy się najwiąkszym poparciem w sondażach.
Călin Georgescu, prorosyjski, populistyczny kandydat na prezydenta Rumunii, który cieszy się najwiąkszym poparciem w sondażach. (for. Andrei Pungovschi/Bloomberg via Getty Images)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Komu sondaże dają największe szanse na zwycięstwo w zaplanowanych na 4 maja i – ewentualnie – 18 maja wyborach prezydenckich w Rumunii.
  2. Kiedy odbędą się wybory parlamentarne w Kosowie? Czy w ich wyniku kraj może zejść z drogi do NATO i Unii Europejskiej.
  3. Jakie siły polityczne mogą liczyć na największe poparcie w wyborach parlamentarnych w Mołdawii i dlaczego akurat one mogą mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości kraju.

Wiosną, dwa tygodnie przed tym, gdy do urn pójdą Polacy – u nas pierwsza tura wyborów prezydenckich przewidziana jest na 18 maja – zrobią to Rumuni.

Prezydenckie wybory od nowa

Powtórzone wybory prezydenckie w Rumunii odbędą się 4 maja, a ewentualną drugą turę wyznaczono na 18 maja. Planowo nowa głowa państwa rumuńskiego miała być wyłoniona jesienią 2024 r., a pierwsza tura wyborów odbyła się nawet 24 listopada. Na początku grudnia sąd konstytucyjny unieważnił jednak wyniki. Decyzja była zaskakująca, ale uzasadniona. Już na etapie kampanii wyborczej stwierdzono liczne nieprawidłowości (związane m.in. z wykorzystaniem platformy TikTok). Potem doszło do zorganizowanych cyberataków na systemy wyborcze, za którymi stała zapewne Rosja. W efekcie pierwszą turę wygrał antyunijny i prorosyjski Călin Georgescu, zdobywając prawie 23 proc. głosów. To był szok. Przedwyborcze sondaże (5-10 proc.) i exit poll (16 proc.) nie dawały mu bowiem szans na wejście do drugiej tury.

Wielbiciel rosyjskiego dyktatora

Wprawdzie Călina Georgescu nie określa się mianem „rumuńskiego Trumpa”, ale ten 62-letni polityk ma jednak wiele wspólnego z amerykańskim prezydentem-elektem. Powiedzieć o jego poglądach, że są kontrowersyjne, to nic nie powiedzieć.

Călin Georgescu nie tylko mówił o Władimirze Putinie, że jest patriotą kochającym swój kraj i ma wokół siebie profesjonalistów (już po agresji na Ukrainę z lutego 2022 r.!), ale także podważał zasadność członkostwa Rumunii w NATO. Wyrażał za to podziw dla „umiejętności negocjacyjnych” węgierskiego premiera Viktora Orbána. Podczas pandemii bagatelizował niebezpieczeństwo wynikające z COVID-19. Chwalił też Legion Michała Archanioła, czyli rumuńską faszystowską organizację z okresu II wojny światowej, a jej założycieli nazywał bohaterami. Za krzewienie kultu osób winnych ludobójstwa i zbrodni wojennych wszczęto nawet przeciwko niemu sprawę karną. Z Donaldem Trumpem łączy go zatem również to, że jest na bakier z prawem.

Próbował wprawdzie przed rumuńskim trybunałem konstytucyjnym walczyć z decyzją o unieważnieniu poprzednich wyborów, ale może niepotrzebnie. W nowych wyborach może bowiem osiągnąć jeszcze lepszy rezultat. Sondaże dają Călinowi Georgescu co najmniej 40-procentowe poparcie w pierwszej turze i oczywiście niekwestionowane pierwsze miejsce. Choć trzeba tu wyjaśnić, że oficjalnie jeszcze żadne kandydatury nie zostały zgłoszone.

Potencjalni kontrkandydaci

Elena Lasconi, kandydatka liberalnego i proeuropejskiego Związku Ocalenia Rumunii (USR), która jesienią 2024 r. zdobyła prawie 19,2 proc. głosów i miała walczyć o prezydenturę w drugiej turze, teraz jest notowana zdecydowanie niżej. Sondaże dają jej obecnie 7-8 proc. poparcia, co przekłada się na czwarte miejsce.

Wiceliderem prezydenckiego wyścigu jest natomiast Crin Antonescu, którego ewentualną kandydaturę mogłaby poprzeć proeuropejska koalicja Partii Socjaldemokratycznej (PS), Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) oraz Demokratycznego Związku Węgrów w Rumunii (UDMR). 64-letni polityk ma zresztą spore doświadczenie. W 2009 r. startował w wyborach prezydenckich i z 20-proc. poparciem zajął trzecie miejsce. Potem przez kilka tygodni w 2012 r. pełnił obowiązki głowy państwa. Teraz – jeśli wierzyć sondażom – w pierwszej turze może otrzymać około 24 proc. głosów.

Numerem trzy jest tym razem wywodzący się z USR Nicușor Dan. Ten potencjalny kandydat niezależny mógłby liczyć na 17-18 proc. głosów.

Trzeba podkreślić, że wciąż trwają międzypartyjne negocjacje w sprawie ewentualnych kandydatów. Nieoficjalnie pojawiają się głosy o możliwości wystawienia jednego wspólnego kontrkandydata przeciwko Călinowi Georgescu, którego poparłyby wszystkie główne siły polityczne. W tej sytuacji trudno przewidzieć, czy Rumuni zdecydują się w maju na prezydenta prorosyjskiego, czy prozachodniego.

Kosowo na drodze do Unii

Chociaż termin wyborów parlamentarnych w Kosowie wyznaczono na 9 lutego, głosowanie korespondencyjne, w którym mogą wziąć udział obywatele mieszkający za granicą, już trwa. Rozpoczęło się 9 stycznia, a dwa dni później oficjalnie wystartowała kampania wyborcza.

O miejsce w 120-osobowym, jednoizbowym Zgromadzeniu Kosowa ubiega się 1,28 tys. kandydatów reprezentujących 28 ugrupowań politycznych. Jednak badania preferencji wyborczych wskazują, że większość mandatów rozdzielą między siebie cztery główne partie.

Według sondaży największym poparciem – podobnie jak podczas poprzednich wyborów w 2021 r. – cieszy się centrolewicowa partia Samookreślenie (LVV) premiera Albina Kurtiego. Ugrupowanie, które powstało kilkanaście lat temu na bazie ruchu protestu przeciwko korupcji i nepotyzmowi tradycyjnych partii, od lutego 2020 r. jest u władzy, a od czterech lat rządzi samodzielnie.

Kolejne zwycięstwo LVV, na które zanosi się w nadchodzących wyborach, będzie oznaczać, że Kosowo nie powinno zmienić dotychczasowego, prozachodniego kursu. Kraj stara się o przystąpienie do NATO i Unii Europejskiej oraz dąży do odejścia od wykorzystywania węgla brunatnego na rzecz czystszej energii elektrycznej. Te aspiracje Kosowa wielokrotnie potwierdzał premier Albin Kurti.

49-letni premier Kosowa Albin Kurti z żoną Ritą Augestad Knudsen, która jest Norweżką.
49-letni premier Kosowa Albin Kurti z żoną Ritą Augestad Knudsen, która jest Norweżką. (fot. Arturo Holmes/Getty Images)

Wiceliderem sondaży jest Demokratyczna Partia Kosowa (PDK), jedno z ugrupowań wywodzących się z partyzanckiej Armii Wyzwolenia Kosowa (UÇK). Socjalkonserwatywna PDK współrządziła krajem przez kilkanaście lat, aż do lutego 2020 r.

Szanse znalezienia się na wyborczym podium ma jeszcze konserwatywno-liberalna Demokratyczna Liga Kosowa (LDK). To niegdysiejszy koalicjant Samookreślenia, z którym współrządził w latach 2020-2021, aż do przyspieszonych wyborów sprzed czterech lat. Powrót do takiej współpracy byłby zapewne możliwy, jeśli po najbliższych wyborach LVV nie mogłoby samodzielnie utworzyć kolejnego rządu.

Czwarte miejsce sondaże dają innemu stronnictwu, którego korzenie sięgają UÇK – konserwatywnemu Sojuszowi dla Przyszłości Kosowa (AAK).

Mołdawia pod rosyjską presją

O ile prawdopodobieństwo zejścia Kosowa z europejskiej drogi wydaje się dziś niewielkie, to niestety nie można tego samego powiedzieć o Mołdawii. Mimo zeszłorocznego referendum unijnego, w którym większość Mołdawian odpowiedziała twierdząco na pytanie: „Czy popierasz wprowadzenie zmiany w konstytucji w celu przyłączenia Republiki Mołdawii do Unii Europejskiej?”, oraz reelekcji prezydent Mai Sandu, liderki prozachodniego obozu politycznego, przyszłość kraju pozostaje niepewna. O tym, czy Mołdawia obierze kurs proeuropejski, czy prorosyjski, mogą zdecydować zaplanowane na końcówkę lata wybory parlamentarne.

Rosja nie zamierza jednak pozostawić przyszłości dawnej republiki radzieckiej wyłącznie w rękach Mołdawian. Pod koniec zeszłego roku sięgnęła po swoją tradycyjną broń w polityce zagranicznej – szantaż gazowy. Nieustannie stosuje również inny środek nacisku – akcje dezinformacyjne, mające na celu zdyskredytowanie zwycięstwa Mai Sandu.

Prezydent Mołdawii Maia Sandu, liderka prozachodniego obozu politycznego.
Prezydent Mołdawii Maia Sandu, liderka prozachodniego obozu politycznego. (fot. Carl Court/Getty Images)

Na mołdawskiej scenie politycznej działają zarówno ugrupowania prozachodnie, jak i prorosyjskie, a ich siły są obecnie porównywalne. Najlepszym tego dowodem jest wynik wspomnianego unijnego referendum, w którym „tak” powiedziało zaledwie 50,42 proc. wyborców, choć spodziewano się poparcia na poziomie około 60 proc.

Socjaliści, komuniści i aferzyści

Według sondaży pierwszym politycznym wyborem Mołdawian jest centroprawicowa, proeuropejska Partia Akcji i Solidarności (PAS), z której wywodzi się prezydent Maia Sandu. W grudniu zeszłego roku na to ugrupowanie chciało głosować 44 proc. wyborców.

Największym rywalem PAS jest lewicowy, prokremlowski Blok Komunistów i Socjalistów (BCS). Jego liderami są dwaj byli prezydenci kraju: Władimir Woronin, szef Partii Komunistów Republiki Mołdawii (PCRM), oraz Igor Dodon, przewodniczący Partii Socjalistów Republiki Mołdawii (PSRM). Przedstawiciel tego ostatniego ugrupowania, były prokurator generalny Aleksandr Stoianoglo, był najpoważniejszym konkurentem Mai Sandu w zeszłorocznym wyścigu do pałacu prezydenckiego. W drugiej turze przegrał stosunkiem 44,65 proc. do 55,35 proc. Gdyby jednak nie brać pod uwagę głosów diaspory (głównie z państw Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i USA), pokonałby rywalkę.

W badaniach sympatii politycznych BCS zajmuje drugie miejsce i może liczyć na 20,4 proc. głosów.

Również zdecydowanie prorosyjska jest trzecia siła polityczna w Mołdawii – centroprawicowa, populistyczna partia Șor (Republikański Ruch Społeczno-Polityczny Równość), której skrótowa nazwa pochodzi od nazwiska lidera, oligarchy Ilana Șora. To urodzony w Tel Awiwie przedsiębiorca, który zyskał rozgłos w wyniku – jak pisze Piotr Gawrycki z Instytutu Nowej Europy – udziału w największym skandalu finansowym w historii Mołdawii, tzw. „aferze miliarda”. Za wyprowadzenie z trzech banków około 1 mld dolarów (stanowiących wtedy około 12 proc. PKB kraju) został w 2017 r. skazany na 7,5 roku aresztu domowego. Paradoksalnie to właśnie wtedy jego kariera polityczna zaczęła się rozwijać. W 2019 r. jego populistyczne ugrupowanie zdobyło 8,3 proc. głosów, wprowadzając siedmiu posłów do 101-osobowego parlamentu.

Niedługo potem Ilan Șor uciekł do Izraela, którego jest obywatelem. Mołdawskie służby wystawiły za nim list gończy, ale nie przyniosło to rezultatów. Prokremlowski oligarcha, już jako emigrant, nadal aktywnie działa na mołdawskiej scenie politycznej i zamierza ponownie wprowadzić swoich posłów.

Obecnie, według sondaży, partia Șor może liczyć na prawie 14 proc. głosów, co mogłoby przełożyć się nawet na kilkanaście miejsc w parlamencie.

Czwartą siłą polityczną, która przekracza próg wyborczy, jest nowo utworzony – wiosną tego roku – prozachodni blok Razem. Składa się on z czterech ugrupowań, a jego liderem jest Dorin Chirtoacă, szef Partii Liberalnej. Koalicję tę jest gotowych poprzeć 6,9 proc. mołdawskich wyborców.

Obecne poziomy poparcia dla poszczególnych graczy na tamtejszej scenie politycznej dają lekką przewagę siłom proeuropejskim. Jednak do wyborów pozostało jeszcze kilka miesięcy, a do tego czasu – m.in. ze względu na rosyjską presję – sytuacja może się znacząco zmienić.

O tegorocznych wyborach w Europie Środkowej czytaj także w pierwszej części tekstu. A jutro kolejna trzecia część.

Główne wnioski

  1. Największe szanse na zwycięstwo w zaplanowanych na maj wyborach prezydenckich w Rumunii ma antyunijny i prorosyjski Călin Georgescu. Sondaże pokazują, że obecnie cieszy się większym poparciem niż w unieważnionej pierwszej turze wyborów z listopada 2024 r. Jednak największe ugrupowania prozachodnie rozważają wystawienie jednego wspólnego kandydata.
  2. W Kosowie trwa już kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi, które zaplanowano na 9 lutego. Na najwięcej głosów może liczyć rządząca prounijna partia Samookreślenie premiera Albina Kurtiego.
  3. W Mołdawii w wyborach parlamentarnych zmierzą się ze sobą siły prozachodnie i prorosyjskie. Do tych pierwszych należą Partia Akcji i Solidarności prezydent Mai Sandu oraz nowy blok Razem. Do drugich – Blok Komunistów i Socjalistów oraz partia Șor. Już teraz widać, że Rosja ingeruje w mołdawską kampanię wyborczą.