Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Technologia

To nie przez AI. To optymalizacja kosztów. Szef polskiego Della o zwolnieniach w IT i konsekwencjach rozwoju technologii (WYWIAD)

W 2024 r. pracę w Dellu straciło kilkanaście tysięcy osób z całego świata. Dariusz Piotrowski, szef Della na Polskę, w rozmowie z XYZ.pl wyjaśnia, czy przyczyną redukcji było AI, tłumaczy, jak pracuje się z polską administracją publiczną i ocenia, czy ostatnie wydarzenia geopolityczne zepchnęły nasz kraj na peryferia świata technologii.

Dariusz Piotrowski, Dell
Dariusz Piotrowski, szef Della na Polskę, przewiduje, że AI będzie miało gigantyczny wpływ na przyszłość – nie tylko w kontekście liczby miejsc pracy. Już teraz firma eksperymentuje z różnymi technologiami, a to dopiero początek rewolucji. Fot.: materiały prasowe

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak decyzje polityczne, np. limity eksportowe USA wpływają na rozwój technologii w Polsce i co to oznacza dla inwestycji w sektorze AI.
  2. W jaki sposób Dell dostosowuje się do wyzwań związanych z globalną deglobalizacją oraz jakie plany ma firma w związku z rozwojem centrum logistycznego i R&D w Polsce.
  3. Dlaczego eksplozja AI może być problematyczna, np. przy konieczności dokonania wyborów etycznych w sądownictwie czy miejscach pracy.

Grzegorz Nawacki i Cezary Szczepański, XYZ: Jak Dell podejmuje decyzję, gdzie produkuje sprzęt?

Dariusz Piotrowski, dyrektor generalny firmy Dell Technologies na Polskę: Takie decyzje zapadają w Round Rock. My, reprezentując Polskę, jesteśmy wyróżnieni i zaszczyceni, że umiejętności naszych inżynierów oraz całego zespołu produkcyjnego zostały docenione – od ponad 17 lat łódzka fabryka jest jednym z dziesięciu takich miejsc na świecie. Oczywiście, sprzęt powstaje również w Stanach Zjednoczonych, ale pamiętajmy, że w Europie nasz kraj wyrasta na jednego z najsilniejszych sojuszników USA.

Trump i sprawa polska. Szef Della Polska o znaczeniu naszego kraju

Rozmawiamy w momencie, kiedy administracja amerykańska nałożyła limity na eksport chipów także do Polski. To dla was duży problem?

Nie widzę w tym momencie problemu z czysto operacyjnego punktu widzenia. Limit wynosi 50 tys., a można go rozszerzyć do 100 tys. Czy przed nami rok, w którym polski biznes i rząd byłyby w stanie sprowadzać do Polski sprzęt na taką skalę? Oczywiście chciałbym, żebyśmy doszli do tego momentu i mieli taki problem. Jednak w Polsce wciąż za mało inwestuje się w technologię. W 2025 r. na rozwój AI na świecie zostanie przeznaczone 300 mld dolarów. W Polsce, nawet jeśli uwzględnimy inwestycje dokonywane przez oddziały zagranicznych firm, aby osiągnąć ten sam procent nakładów na AI, musielibyśmy w tym roku wydać 3 mld dolarów. Przy takich inwestycjach moglibyśmy się zastanawiać, czy osiągniemy ten limit.

Tylko wciąż to dość symboliczny krok, który może rzutować na wizerunek Polski jako miejsca do inwestowania w technologie.

Też jestem poruszony tą informacją i dziwię się, że taka decyzja została podjęta. Uważam, że nasz rząd oraz nasze kontakty ekonomiczne i biznesowe powinny wysłać jasny sygnał, że Polska ma większe aspiracje i, że mamy świetnych ludzi, którzy chcą ambitnie rozwijać świat AI.

Tyle że to nie jest żadna tajemnica. Nasze talenty budują największe firmy ze świata AI, tyle że w USA. Mimo że jesteśmy symbolicznym sojusznikiem, znaleźliśmy się na liście państw drugiej kategorii. Trudno to zrozumieć.

Problem ten dotyczy nie tylko nas, ale znacznie większej liczby krajów.

Czy po 20 stycznia, czyli inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, Polska spadła do niższej kategorii ?

Nie chcę wdawać się w spekulacje dotyczące polityki. Dell jest od nich daleko. Produkowaliśmy, produkujemy i będziemy produkować rozwiązania dla Polski oraz całej Europy w co najmniej tych samych ilościach. Liczę na pragmatyzm, a pragmatyzm w biznesie jest rzeczą dobrą.

Zmiana w sferze publicznej także w Polsce

Czy 2024 r. to był dobry rok dla Della w Polsce?

Dla nas ten rok jeszcze się nie skończył, nasz rok fiskalny zamyka się z końcem stycznia [rozmowa odbyła się w ostatnich dniach stycznia – red.]. Cały czas podsumowujemy wyniki, ale mogę powiedzieć, że był to rok dość typowy. W porównaniu z czasem pandemii nie odnotowaliśmy tak dużych wzrostów. W Polsce był to dodatkowo rok powyborczy, co wiązało się z pewnymi zmianami w sferze rządowej i spółkach Skarbu Państwa, które trwały dłużej, niż wszyscy się spodziewali. Pojawili się nowi zarządzający, kształtowały się nowe struktury, a to zawsze spowalnia procesy decyzyjne. Dopiero od IV kwartału 2024 r. obserwujemy powrót do realizacji projektów sprzed tych zmian. Wiadomo, że sektor publiczny jest istotnym elementem napędzającym sprzedaż w Polsce.

Dominującym czy tylko istotnym?

Nie jest dominujący. Segment dużych przedsiębiorstw jest równie silny. Natomiast sektor publiczny podlega znacznym fluktuacjom. Przykład? Projekt laptopów dla uczniów – w jednym roku był realizowany, w następnym już nie, a teraz musimy nadrobić dwa lata w jeden rok. Amplituda tych zmian bywa ogromna, ponieważ sprzedaż komputerów w Polsce klientom biznesowym i z segmentu zamówień publicznych wynosi około 300-400 tys. sztuk kwartalnie. Tymczasem w tym roku rząd planuje zakupić od 800 tys. do 1 mln nowych urządzeń na ten cel, co oznacza, że de facto przybywają nam dwa dodatkowe kwartały sprzedaży w skali roku.

Skąd weźmiecie ten sprzęt?

Wyprodukujemy go.

W chińskich fabrykach?

To bardzo dobre pytanie. Nie jesteśmy jedynym dostawcą w tego typu projektach. Jako amerykański producent uważamy jednak, że produkcja w państwach związanych z NATO i Unią Europejską daje nam lepsze gwarancje niż produkcja w innych krajach. Oczywiście, nie mam na myśli państw takich jak Korea Południowa, Tajwan czy Malezja, gdzie produkcja również jest pod dobrą kontrolą. Pamiętajmy, że żyjemy w świecie, który uległ deglobalizacji. Trwa proces bi- lub wręcz tripolaryzacji.

Przyszłość Della w Polsce

Ile sprzętu powstaje w polskich fabrykach?

Znam wyniki naszej fabryki zlokalizowanej w Polsce, która produkuje sprzęt IT. Fabryka Della w Łodzi wytwarza ponad 3 mln urządzeń rocznie. Mowa o komputerach, stacjach roboczych czy serwerach, w tym najnowocześniejszych, dostosowanych do potrzeb sztucznej inteligencji. Taki sprzęt nie może powstać wszędzie – do jego produkcji niezbędny jest odpowiedni know-how. Warto pamiętać, że serwery obsługujące AI to zupełnie inna technologia, niż klasyczne urządzenia umieszczane w szafach serwerowych. Dziś zestaw takich urządzeń potrafi ważyć pół tony i wymaga specjalistycznego chłodzenia. I my produkujemy je w Polsce, w Łodzi.

Jakie macie konkretne plany w Polsce? Będziecie inwestowali?

Decyzje dotyczące rozwoju firmy Dell są podejmowane oczywiście na najwyższych szczeblach – przez Michaela Della i jego zespół doradców. Polska jest ważna dla Della, a Dell jest ważny dla Polski. Biuro sprzedażowe otworzyliśmy 32 lata temu, a fabryka działa od 17 lat. Przez ten czas wyprodukowano 57 mln urządzeń. Od 3 lat mamy tutaj centrum badawczo-rozwojowe oraz kilka biur, w których pracuje ponad 300 osób. Dodatkowo w grudniu rozpoczęliśmy budowę centrum dystrybucyjnego, które będzie miało ponad 40 tys. m kw. Dzięki niemu nasze produkty trafią do 25 krajów w Europie. Takich czterech filarów nie ma żaden kraj w Europie, a tylko nieliczne, poza USA, mogą się pochwalić podobnym osiągnięciem. Rozwijamy się spokojnie, może bez rozgłosu, ale z żelazną konsekwencją.

Dlaczego akurat teraz podjęliście decyzję o budowie centrum logistycznego?

To element budowy całego łańcucha dostaw, produkcji i dostaw sprzętu do klientów. Przykładowo, jeśli nasze centrum logistyczne znajduje się w Tilburgu, czas dostaw komponentów do produkcji wynosi dzień. Mając takie centrum obok fabryki, zyskujemy czas i elastyczność. To również pokazuje, że nasz region jest istotny dla Della. Budowa centrum w Łodzi nie wiąże się z likwidacją żadnej z innych lokalizacji.

Dell może inwestować, ale decyzje nie zostały podjęte

Taka inwestycja sugeruje potencjalną rozbudowę samej fabryki…

Fabryka ma swoje możliwości, ale jest również bardzo elastycznym tworem. Przykład? W czasach pandemii część produkcji w USA przestała funkcjonować. W ciągu tygodnia przezbroiliśmy naszą fabrykę na produkcję sprzętu dla USA. Samoloty i statki zaczęły przewozić przez Atlantyk setki tysięcy dodatkowych urządzeń. Inwestujemy również w inne obszary, np. w monitoring transportu sprzętu z dokładnością do jednego pudełka. Jakakolwiek ingerencja w łańcuch dostaw, jest przez nas wyłapywana. A takie przypadki się zdarzały – zasłabnięcie kierowcy czy próba włamania na parkingu do aut ze sprzętem powodują natychmiastową reakcję centrali.

Centrum R&D – planowaliście, że zatrudnienie znajdzie tam 350 osób. Ile osób udało się zatrudnić?

Jesteśmy blisko osiągnięcia tego celu. Mogę jednak powiedzieć, że centrum w ciągu tych dwóch lat może pochwalić się takim poziomem jakości, że trafiają do niego coraz bardziej odpowiedzialne projekty z poziomu całej firmy. Przykładowo, w centrum powstaje oprogramowanie do najnowszych serwerów przeznaczonych dla AI.

Dell wzywa pracowników do biur. Nie wszystkich

Ściągnęliście już wszystkich pracowników do biur?

Dużo zależy od typu pracy. Pracownicy fabryki muszą być fizycznie na miejscu. Pracownicy zespołów sprzedażowych, którzy muszą wymyślać nowe strategie sprzedaży i uczyć się od kolegów, powinni pracować z biura. Interakcja jest konieczna, zwłaszcza dzisiaj. Kiedy byliśmy zmuszeni do pracy przez Zoom i wszyscy pracowali zdalnie, firma funkcjonowała, chociaż kreatywność rzeczywiście była na niższym poziomie. Teraz, gdy część osób jest w biurze, a część pracuje zdalnie, to już nie działa. Interakcja między osobami pracującymi stacjonarnie a tymi, którzy pracują zdalnie, jest zupełnie inna. Dlatego uważamy, że nasi pracownicy powinni wrócić do biur. Obecnie średnio spędzają tam cztery dni w tygodniu, ale nie wykluczam, że całkowicie przejdziemy do modelu stacjonarnego.

Wszyscy pracownicy?

Pewna część firmy, np. back office, czyli osoby zajmujące się finansami czy księgowością, mogą pracować z domu, oszczędzając czas poświęcany na dojazdy do biura. Oni rzeczywiście mogą kontynuować pracę w modelu jeden czy dwa dni zdalnie w tygodniu. Z mojego doświadczenia praca z domu powoduje spadek kreatywności i produktywności, szczególnie w zespołach sprzedażowych czy marketingowych.

A sekcja IT i programiści?

W tej chwili programiści mogą pracować zdalnie. Oczywiście, mają również swoje spotkania czy treningi, kiedy spotykają się osobiście. W tym przypadku zostawiamy im wybór. Wielu z nich jednak woli przychodzić do biura. Ludzie wciąż mają potrzeby społeczne.

AI jeszcze ich nie zastąpi?

Na szczęście uspokoiliśmy się z hype’em na straszenie AI, teraz przeszliśmy do bardziej racjonalnych rozmów.

AI a zatrudnienie w świecie technologii

Czy rozwój AI stwarza zagrożenie dla zatrudniania w firmach? Dell w ubiegłym roku zwolnił kilkanaście tysięcy osób i jednocześnie mocno chwalił się automatyzacją procesów … dzięki AI.

Rozumiem próbę stworzenia narracji, że to AI zwalnia ludzi, ale rzeczywistość jest inna. Branża IT dojrzewa, a to dojrzewanie polega na optymalizacji kosztów. Większość firm to także spółki giełdowe, a rynek kapitałowy ma swoje wymagania. Albo intensywnie zwiększasz obroty, albo zmniejszasz koszty, albo robisz jedno i drugie. W efekcie wycena inwestorów rośnie. Tak jak cały rynek, podjęliśmy decyzję o optymalizacji kosztowej, która wynikała z przyczyn czysto ekonomicznych. To zbiegło się z rozwojem AI, ale nie jest prawdą, że wynikają z niego zwolnienia.

Pamiętajmy, że Dell zwiększa swoje obroty, ale nie dramatycznie, nie o kilkadziesiąt procent rocznie. To już bardzo duża firma. Michael Dell mówi, że 50 proc. krytycznych danych na świecie jest składowanych i przetwarzanych przez maszyny Della, czyli nasze macierze dyskowe i serwery. Wzrost musi być stopniowy i dlatego trzeba dbać o koszty. Jestem w branży od 35 lat i widziałem zwolnienia także wtedy, kiedy nie było jeszcze AI. Wiem, że w przestrzeni publicznej pojawia się pytanie, na ile AI wpłynie na likwidację miejsc pracy. Pamiętam, że trzy lata temu mówiono, że brakuje setek tysięcy informatyków. Dziś nikt tego nie liczy, tylko analizuje, ilu brakuje specjalistów od AI. Podobno milion!

Na LinkedIn jest wystarczająca liczba.

Kto zweryfikował ten milion i w jaki sposób? Kto się pochylił nad tym, by stwierdzić, czy potrzebni są architekci infrastruktury AI, prompterzy, programiści „pierwszej linii”, czy etycy wykorzystania AI? Dlatego unikam takich dyskusji. AI w najlepszej odsłonie będzie partnerem dla człowieka. Może pomóc w podejmowaniu decyzji, ale musi być nadzorowane. Może podsuwać dane, ale na końcu to człowiek zdecyduje, co z nimi zrobić. To tak jak w czasie lotu samolotem. Przez 95 proc. czasu samoloty latają na autopilocie, czyli na algorytmach. Nie nazywa się tego AI, ale od 30 lat to działa.

W zasadzie powierzyliśmy swoje życie algorytmom, ale nadzór i tak ma pilot, czyli człowiek. Tak będzie się też działo w innych zawodach. Czy to wpłynie na liczbę zatrudnionych w pewnych grupach zawodowych? Pewnie tak. To naturalny kierunek rozwoju technologii, tak jak dziś nie mamy już stenotypistek i stenotypistów. Dziś mocno rozwija się automatyczne generowanie głosów i mimo że jestem zakochany w „żywych” lektorach i uważam, że nie powinni być zastąpieni, to tak się dzieje. Nie jestem tym jednak przerażony.

Zwłaszcza że generatywne AI wciąż jest mocno niedoskonałe i popełnia wiele błędów. Przykład – próbowałem się dowiedzieć, ile było dni roboczych w listopadzie. Nie uzyskałem poprawnej odpowiedzi…

Tak, jeśli zadamy takiemu chatowi proste pytanie, to bardzo prawdopodobne, że złapiemy go na halucynacji. Tak samo jest z ludźmi. Jeśli teraz wyjdę na korytarz i zapytam losowe osoby, ile było dni roboczych w listopadzie, to nie sądzę, by ktokolwiek wiedział. Nie po to jest AI, nie po to są LLM. Podam trywialny przykład. Mój syn zainteresował się zdrowym żywieniem i ćwiczeniami. Stworzył własną instancję AI, zasilając ją danymi o prawidłowym odżywianiu i treningach. Dopiero wtedy zaczął zadawać jej pytania, które były bardzo kompetentne. Oczywiście, nadal mogą wprowadzić w błąd, ale ryzyko jest minimalne. Taki proces zmienia sposób uczenia się. Dziś studenci mogą wstawić wszystkie książki do danego przedmiotu, zapisy wykładów czy egzaminy z ubiegłych lat i uczyć się z takiej bazy. Jeśli AI korzysta tylko z niej, to znakomita większość odpowiedzi będzie poprawna.

Jak Dell inwestuje w AI

Co AI oznacza dla Della biznesowo? Mówił pan już o serwerach, a co z oprogramowaniem?

Dell definiuje AI w trzech aspektach. Pierwszy, czyli algorytmy – tym zajmują się OpenAI czy Meta, nie Dell. My koncentrujemy się na dwóch pozostałych: mocy obliczeniowej i zarządzaniu danymi. Przykładowo, mamy narzędzia, które pozwalają przystosować dane w firmach do wykorzystania przez AI. Nie sztuką jest ściągnąć model LLM, ale wyzwaniem jest odpowiednie „nakarmienie” go dobrymi danymi i pozyskanie z nich konkretnych wniosków. Pracujemy z klientami w ramach fabryki AI…

Niczym wicepremier Gawkowski!

Cieszę się, że pojawiają się takie inicjatywy, ale my używaliśmy tego pojęcia już dawno temu. Dla nas fabryka AI, czyli Dell AI Factory, to cały ekosystem: od zbierania danych, przez ich przetwarzanie, aż po wykorzystanie. Dzięki systemom klasy „vision matching” możemy sprawdzić, czy pracownik taśmy produkcyjnej realizuje swoje zadania poprawnie. Dane są analizowane w czasie rzeczywistym, co pomaga na bieżąco poprawiać proces. Później mogą trafić do centr danych, gdzie algorytmy nauczania są usprawniane. To nie jest tak, że mamy na świecie za mało danych. Ilość tych, które mamy w firmie, jest wystarczająca, jeśli tylko wiemy, co chcemy z nimi zrobić.

Eksperymenty ze światem AI

W takim kierunku idzie też OpenAI i nowe modele ChataGPT. Nie budowa siły na „masie” danych, ale na lepszej weryfikacji wyników wygenerowanych w kolejnych krokach.

Tak, i tutaj otwiera się pole do popisu dla agentów AI oraz ich wzajemnej komunikacji. Wyobraźmy sobie, że jeden agent jest wyspecjalizowany w kontroli zużycia energii w fabryce, a drugi potrafi tworzyć zaawansowane algorytmy. Jeśli wykorzystamy oba, zadanie, czyli optymalizacja zużycia energii, które wcześniej wymagało zaangażowania czterech specjalistów, będzie mogło zostać zrealizowane praktycznie samoistnie. Można pójść krok dalej i na przykład pozwolić takiemu AI na ściąganie agentów, jakich potrzebuje do wykonania konkretnego zadania. W ten sposób w kilka godzin możemy stworzyć cały operacyjny model do konkretnego zastosowania.

Czy Dell ma już wewnętrznie takie systemy?

Tak, inwestujemy w rozwiązania AI. Przykładowo, wspomniany wcześniej system „vision matching”, który analizuje wykonanie pracy w fabryce. To praktyczne przełożenie na jakość, ponieważ system zauważa, że z czterech śrubek wkręcono tylko trzy, i przekazuje odpowiedni sygnał do operatora. W ten sposób kontrola jakości nie odbywa się na końcu procesu produkcji, lecz w trakcie realizacji konkretnego zadania. Inwestujemy również w optymalizację naszych zasobów produkcyjnych, czyli w wykorzystanie surowców oraz kontrolę całego przebiegu produkcji. Korzystamy także z gogli VR do szkolenia pracowników. Zamiast długotrwałego szkolenia przy linii, możemy przeprowadzać je w kontrolowanych warunkach.

Wyzwania świata technologii oczami szefa Dell Polska

Nauka korzystania z AI przez ludzi to ogromne wyzwanie. W USA mamy przecież aferę związaną z teslami. Ludzie manipulowani też przez nachalny marketing, myśleli, że mogą odpalić autopilota i pójść spać za kółkiem. Tak doszło do tysięcy wypadków.

Wiele osób uważa, że AI to magiczne urządzenie, które potrafi wszystko. Tyle że oprogramowanie było na czymś uczone, ma swoje algorytmy, a one są omylne, tak jak omylny jest człowiek. Samoloty są idealnym przykładem. Autopilot działa od 30 lat. Cały czas jest ulepszany i rozwijany, ale i tak jest wyszkolony pilot, który go nadzoruje. Jeśli ktoś zakłada, że ma „autopilota” w samochodzie i nie musi nic robić, to się myli. To myślenie powinno być uznane za błędne. W USA mamy taksówki Waymo, które są całkowicie autonomiczne, ale nie przypominają one zwykłych samochodów i są używane w określony sposób.

I też zdarzają się awarie albo przypadki wpadnięcia takiej taksówki w pętlę, z której musi ją wyprowadzić człowiek…

Widziałem, jak kilka z nich jechało obok siebie. Wyglądało to jak scena z filmu science fiction. Wciąż nie jest idealnie, ale te algorytmy się uczą. Pierwszy komputer szachowy, który pokonał Kasparowa, był niczym w porównaniu do dzisiejszych maszyn szachowych. Dlatego ludzie na pewno będą fascynować się porażkami AI, nawet tymi spektakularnymi, ale to naturalna część postępu. Kiedy w listopadzie 2023 r. po raz pierwszy uruchomiłem Chat GPT, po godzinie korzystania zszedłem do rodziny i powiedziałem: „Właśnie zaczęła się rewolucja, jakiej nie byłem świadkiem przez całe moje 35 lat pracy w IT.” Mam na to świadków!

Rewolucja czy to AI, czy wcześniej chmurowa, ma swoją cenę. Bezpieczeństwo. Jak je zachować?

Nikt nie jest dziś w 100 proc. bezpieczny. Oczywiście wszyscy inwestują mnóstwo pieniędzy w bezpieczeństwo, bo to jedyny sposób na utrzymanie ochrony na poziomie umożliwiającym nam rozwój. Dodatkowo żyjemy w kraju przyfrontowym. Czym jest internet? To tak naprawdę bezpieczne połączenie, tyle że każdy wie, ile jest głównych połączeń między Polską a innymi krajami na świecie. Nie trzeba dużego wysiłku, by je zlikwidować lub zablokować. Co wtedy się stanie? Nie będzie połączenia np. między Warszawą a Londynem.

Na szczęście połączenie między Warszawą, Wrocławiem, Katowicami, Szczecinem czy Lublinem będzie zawsze dostępne, bo tak jest skonstruowany internet w naszym kraju. Dlatego kluczem jest dywersyfikacja. Jeśli chcesz mieć coś w chmurze, to dobrze, ale musisz posiadać replikowaną kopię gdzieś wewnątrz kraju. Są mobilne centra danych, można stworzyć tzw. „cyfrowy bunkier”, czyli miejsce, w którym przechowujemy złote kopie odtworzeniowe dla systemów niezbędnych dla przedsiębiorstwa czy instytucji. Atak fizyczny na kable to jedno, ale ataki ransomware to drugie. Zagrożenia są wszędzie i trzeba być ich świadomym i odpowiedzieć na nie za pomocą odpowiednich środków.

Jak rozwijać AI

Tylko czy polscy przedsiębiorcy w ogóle widzą taką potrzebę? Mówi się o tym od lat, pamiętamy sławny pożar jednego z operatorów chmurowych we Francji, który doprowadził do utracenia mnóstwa danych przez wiele polskich firm. Na końcu jednak trzeba wydać pieniądze, żeby zbudować taki margines bezpieczeństwa dla systemów czy danych.

Myślenie się zmienia, ale zdecydowanie za wolno. Pytam– ile kosztuje dzień czy tydzień przestoju, czyli czas, kiedy nie będziecie mieli dostępu do systemów informatycznych? To mogą być miliony albo dziesiątki milionów złotych. Taki właśnie jest skutek mocnego ataku ransomware. Za procent albo ułamek tej kwoty – równowartość miesięcznego leasingu floty samochodowej – można zbudować system, który skróci ten czas do kilku godzin. Taką rozmowę prezesi rozumieją. Kiedy używa się skomplikowanego technicznego języka, prezes kieruje zadanie do działu IT. Ludzie z IT to rozumieją, ale jak mają przekonać prezesa do inwestycji? Świadomość problemu budują też niestety głośne przykłady branżowe. Jeśli jedna z firm farmaceutycznych staje na tydzień przez atak, to bardzo szybko jej konkurenci inwestują w systemy, aby uniknąć podobnych sytuacji we własnej firmie.

Jak oceniacie współpracę z administracją publiczną w Polsce w porównaniu do innych krajów?

W ostatnich 20 latach zrobiono bardzo dużo w zakresie pogłębienia wiedzy w sferze rządowej na temat cyfryzacji. Niezależnie od tego, kto rządził. Dialog prowadzony przez Ministerstwo Cyfryzacji z rynkiem jest ważny, tak samo jak podejmowanie trudnych tematów. W wielu obszarach jesteśmy naprawdę innowacyjni (np. mObywatel). Pewnym wyzwaniem jest budowa cyberbezpieczeństwa, ale to się zmieniło od wybuchu wojny na Ukrainie. Generalnie współpracę oceniam bardzo dobrze. Działamy, by wzbogacać wiedzę, np. nt bezpiecznego sprzętu i odpowiedniego serwisu. Widać to w przetargach publicznych. Niestety, wciąż ograniczeniem są nasze przepisy.

To znaczy?

Nasze prawo zamówień publicznych limituje premiowanie tych dostawców, których produkty mają wyższy poziom bezpieczeństwa od konkurentów. Przyznawane za to punkty dodatkowe, mają znaczenie nieadekwatne do tego, ile waży cena. Niestety, wciąż to właśnie „cena czyni cuda” i czasem bywa tak, że urzędnicy wybiorą sprzęt, którego koszt to kilka tysięcy złotych, dlatego że był tańszy o 50 zł, mimo że jest to produkt dwie klasy gorszy od innego porównywanego w tym postępowaniu. Pamiętajmy, że żyjemy w świecie bipolarnym. Koszt urządzeń chińskich jest niższy od zachodnich. Pisaliście o tym na XYZ w artykule o samochodach elektrycznych z Chin…

Chiny w świecie technologii

Widzimy też spory lobbing w wielu branżach, np. telekomunikacyjnej, by wyrzucić Chiny z rynku…

To nie jest kwestia pojedynczego przedsiębiorstwa czy branży, to jest kwestia bezpieczeństwa państwa i podmiotów odpowiedzialnych za infrastrukturę krytyczną. Ministerstwo Cyfryzacji wypowiada się dość jednoznacznie w tym temacie. Daleko jednak do konkretnych przepisów czy ustaw, które by to egzekwowały. Tyle że decyzję o zakupie konkretnego sprzętu podejmuje najczęściej przedsiębiorca. Mamy więc producenta krzeseł, który sam narzeka na konkurencję ze strony tańszych produktów z Chin. A jak przyjdzie do wyboru sprzętu IT czy samochodu, to chce kupić taniej – czyli z Chin. Zachęcam do prostej analogii. Czy chcesz wspierać polską lub „naszą –zachodnią” gospodarkę, czy tworzyć sobie konkurencję w postaci silniejszej gospodarki chińskiej? Jestem daleki od krytykowania kogoś za jego wybory biznesowe, ale długofalowo musimy wspierać taką świadomość.

Czyli patriotyzm nawet nie polski, ale cywilizacyjny, powinien zacząć odgrywać rolę w podejmowaniu decyzji, także biznesowych?

Myślę, że tak. Nie wszystkie produkty mogą pochodzić z Polski, ale starajmy się, żeby pochodziły z naszego regionu świata. Oczywiście, nie unikniemy komponentów z Chin…

W sprzętach Della są komponenty z Chin?

Strategiczne komponenty, myśl techniczna i know-how pochodzą od nas i naszych partnerów, a to w przypadku rozwiązań technologicznych jest najważniejsze. Wszystkie części podlegają audytom i rygorystycznym testom jakości obejmującym każdą partię. By wyprodukować bezpieczny sprzęt musimy mieć sprawdzone, bezpieczne komponenty, technologię i procesy. Tu w grę wchodzi też kwestia bezpieczeństwa łańcucha dostaw i dywersyfikacji, o których rozmawialiśmy wcześniej. Dlatego jeśli możemy wybrać, to starajmy się wybierać sprzęt, w którym nie musimy obawiać się backdoora do producenta który w ten sposób dowie się, jak używamy naszego sprzętu albo ile prądu wykorzystujemy.

Wizja świata technologii

Zakładam, że w Dellu są wizjonerzy, którzy snują obraz przyszłości. Jak wygląda wasza przyszłość świata technologicznego za parę lat?

Jesteśmy coraz bliżej wizji z filmów science fiction. Roboty humanoidalne, które mają zmysły i potrafią nabywać doświadczenia w interakcji ze światem dzięki świadomości otoczenia. Olbrzymi potencjał widzimy w zrozumieniu tego, co dzieje się w naszym umyśle. Jesteśmy coraz lepsi w skanowaniu, przetwarzaniu i zapisywaniu tego, co dzieje się w głowach. W pierwszej kolejności skorzystają na tym osoby z niepełnosprawnościami, którym pomagamy dzięki wszczepianiu elektrod czy elementów elektronicznych.

W kontekście AI mówiliśmy o największej rewolucji od 30 lat, ale czy czeka nas jeszcze kolejna?

Świat cały czas nas zaskakuje i na pewno to nie jest ostatnia rewolucja. Nie wiem, czy będzie to jakiś nowy AI, AGI, podróże gwiezdne, silnik fotonowy czy „replatforming” człowieka na inną, cyfrową powłokę. Na pewno zastanawiam się, w jakim świecie będą żyły moje dzieci. Nie potrafię jednak powiedzieć, co się wydarzy. Przypominam, że wychowywaliśmy się w czasach, kiedy telefon był tylko jeden – w bloku – i żeby gdzieś zadzwonić, ktoś musiał przepiąć kabelki w centrum telekomunikacyjnym. Postęp technologiczny jest gigantyczny. Już niebawem czeka nas zresztą wielka inwestycja – będziemy musieli wymienić wszystkie komputery osobiste, co nie miało swojego odpowiednika w historii.

Czym się różni komputer AI PC od zwykłego, oprócz tego, że ma taką naklejkę?

Zwykły komputer składa się z komponentów, których mózgiem jest procesor CPU. On zarządza innymi podzespołami, np. kartą graficzną, pamięcią RAM, dyskiem twardym. Jeśli włączyliśmy za dużo aplikacji na komputerze, pamięć się zapchała i komputer zaczął się przycinać. Znamy to wszyscy. Dziś jednak wszędzie wchodzi AI. Problem polega na tym, że algorytmy AI są zaawansowane i część zapytań jest procesowana nie w chmurze czy na serwerach firmy tworzącej rozwiązania AI, ale u nas na komputerze.

Niestety, nasze PC-ty nie są do tego dobrze przystosowane, bo idealne do obsługi procesów AI są karty GPU. Dlatego komputery będą składały się z trzech, specjalnych procesorów. Pierwszy to CPU, czyli taki, jak do tej pory. Drugi to GPU, czyli część graficzna. Trzeci, to NPU, czyli Neural Processor Unit, do obsługi wszystkich zadań związanych z AI. Nowe systemy operacyjne potrafią rozdzielać pracę komputera na te trzy poziomy. Dzięki temu wszystko będzie działało płynnie. Już teraz oprogramowanie pisane jest w taki sposób, by część obliczeń wykonywanych była po stronie urządzenia końcowego – czyli przykładowo naszego komputera. Te nie są do tego dobrze dostosowane, musimy więc przejść na urządzenia nowej generacji. Oczywiście, to uproszczenie, ale dobrze opisuje, czym są komputery AI.

AI a energetyka. Co to oznacza dla Polski

Czy czeka nas globalny kryzys energetyczny przez rosnące zapotrzebowanie na energię przez AI?

Rzeczywiście coraz częściej mówi się, że ograniczeniem do rozwoju technologii będzie nie szybkość procesorów, ale sufit energetyczny. Już teraz niektóre stany nie pozwalają podłączać do sieci energetycznej nowych, energożernych centrów danych.

W USA wracamy do rozwoju energetyki atomowej, by odpowiedzieć na te potrzeby.

Tak, rozwiązanie znajdziemy, ale pytanie, jak to wpłynie na globalną równowagę energetyczną? Dużym źródłem energii jest OZE. Co zrobić, jeśli nie wieje i nie świeci słońce? Co wtedy z gigantycznym zapotrzebowaniem na energię ze strony AI? To wyzwanie na poziomie całych kontynentów, większe niż możliwości jednego kraju. Zróbmy eksperyment myślowy i spróbujmy pokryć pół Sahary panelami, co da gigantyczne zasoby energii. Kto może zrealizować ten projekt? Jak zapewnić jego bezpieczeństwo? Obawiam się, że dojdzie do mocnej polaryzacji. Więksi będą jeszcze więksi. Oni sobie poradzą, uzyskają dostęp do energii i będą rozwijali technologie. Inni będą skazani na porażkę. Taki powiększający się dystans nigdy nie kończył się dobrze, patrząc na historię.

A co my możemy zrobić z tym w Polsce?

Nie jestem specjalistą od energetyki i nie odpowiem na pytanie o to, jak zbilansować polską sieć energetyczną. Na pewno każdy z nas ma jakiś wpływ. Przykładowo, kupując urządzenia, które są mniej energożerne. Współczesne serwery w porównaniu z tymi sprzed sześciu lat zużywają tylko 20 proc. energii przy podobnych mocach obliczeniowych. Wymiana sprzętu może być oszczędnością.

I wygeneruje tony elektrośmieci…

Nie zgodzę się. Jeśli chodzi o elektrośmieci, to jesteśmy w stanie je recyklingować. Odbieramy sprzęt od klientów i odzyskujemy komponenty, w tym metale rzadkie.

Recykling odbywa się w Polsce czy… gdzieś te części wysyłacie?

Zanim do tego przejdziemy, robimy kilka innych kroków. W pierwszej kolejności stawiamy na odsprzedaż, a w drugiej – odzyskiwanie części. Naszym celem jest maksymalizacja ponownego wykorzystania. Tylko wtedy, gdy żadna z tych opcji nie jest już możliwa, recyklingujemy. W tym zakresie współpracujemy z partnerami z Niemiec i Czech.

AI uratuje świat

Czy twoim zdaniem technologia będzie w stanie docelowo rozwiązać każdy z metaproblemów ludzkości, czyli demografię, klimat czy pozyskiwanie energii?

Technologia, w taki sposób, jak ją rozumiemy, nie ma specjalnych ograniczeń. Z drugiej strony tworzy zagrożenia. Jeśli zaprzęgniemy technologię do rozwiązywania wszystkich naszych problemów i za X lat przyjdzie do nas AI-przyjaciel i powie, że może skopiować mój mózg na nośnik i będę sobie wiecznie żył w jakiejś formie, to jaką decyzję podejmę? Czy to będzie jeszcze decyzja naszej wolnej woli? Jeśli mówimy o przyszłości technologii, to są to także rzeczy, o których musimy myśleć!

Jest taki proces myślowy, zgodnie z którym nie powinniśmy przeszkadzać w rozwoju AGI, bo jeśli kiedyś dojdzie do cyfryzacji naszej świadomości, to „przyszłe” AGI będzie mogło stosować wieczne męki na tych, którzy blokowali jego rozwój…

Wszelkie rozmowy o powstrzymywaniu rozwoju technologii są bezzasadne. Nigdy, nikomu w dziejach świata to się nie udało. Dlaczego miałoby się udać teraz? To nie jest bomba atomowa, która miała wyłącznie destrukcyjny wpływ na świat. Czy ktoś by nie chciał poznać diagnozy choroby z dokładnością 99 proc., zamiast dzisiejszej pielgrzymki przez gabinety lekarzy? Tyle że pytań jest wiele. Co zrobimy, jeśli okaże się, że za dziesięć lat sztuczna inteligencja będzie wydawała w sądach wyroki, które są w 99,9 proc. poprawne według kryteriów, które przyjęliśmy? Ludzie na pewno mają mniejszą skuteczność… Pozwolimy na to, żeby AI nas sądziło? A jeśli tak, to czy w każdym zakresie? Gdzie będzie ta granica? Technologia nie jest czarna ani biała. Od nas zależy, jak ją wykorzystamy.

Główne wnioski

  1. Polska jako strategiczne centrum produkcji i logistyki Della. Dell od 17 lat utrzymuje silną obecność w Polsce, z fabryką w Łodzi produkującą ponad 3 miliony urządzeń rocznie oraz rozwijającym się centrum badawczo-rozwojowym. Najnowsza inwestycja – budowa centrum dystrybucyjnego – podkreśla znaczenie Polski w globalnym łańcuchu dostaw firmy.
  2. Wyzwania geopolityczne i technologiczne. Polska, mimo silnych relacji z USA, zmaga się z ograniczeniami eksportowymi dotyczącymi chipów. Ograniczenia te nie wpływają bezpośrednio na działalność operacyjną Della, ale podkreślają potrzebę większych inwestycji w sektor AI w Polsce, aby zwiększyć jej pozycję w globalnym ekosystemie technologicznym.
  3. Racjonalne podejście do AI i transformacji pracy. Dell dostrzega potencjał AI jako wsparcia dla ludzi, a nie zagrożenia dla miejsc pracy. Optymalizacja zatrudnienia wynika głównie z konieczności dostosowania kosztów do wymagań rynkowych, a nie automatyzacji. Firma kładzie również nacisk na znaczenie pracy stacjonarnej dla efektywności i kreatywności zespołów.