Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Polityka

Polska prezydencja: czas dobrze wykorzystany, ale co dalej? Biznes podzielony w ocenie

Skończyła się półroczna polska prezydencja w Radzie UE. Z punktu widzenia promowania pozycji Polski w Brukseli i narzucania tematów, które są dla nas ważne – można mówić o sukcesie. Ale jeśli spojrzymy szerzej – na aktywność polskiego biznesu, nauki i organizacji społecznych – nadal jesteśmy bardziej lobbingowym turystą niż rozgrywającym unijnych rozgrywek. Sprawdziliśmy, co się zmieniło z perspektywy konkretnych branż.

Zdjęcie przedstawia flagi Polski i UE
Fot. NurPhoto/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego polska prezydencja w Radzie UE była sukcesem dyplomatycznym, ale nie lobbingowym.
  2. Jakie środowiska w Polsce podjęły próbę aktywizacji w Brukseli i na ile była ona skuteczna.
  3. Co konkretnie pokazuje analiza spotkań z Komisją Europejską i jak bardzo odstajemy od europejskich liderów wpływu.

Nie można polskiej prezydencji odmówić sukcesów. Głównym z nich jest skuteczne narzucenie narracji, która stawia bezpieczeństwo – w najszerszym możliwym sensie – na pierwszym miejscu europejskiej agendy. Nie chodzi tylko o Ukrainę i obronność, ale także o bezpieczeństwo energetyczne, technologiczne i żywnościowe. Dowodem konkretnego wpływu Polski jest m.in. program SAFE – the Security Action for Europe.

Dania będzie kontynuować polskie starania

Znamienne jest także to, że nadchodząca duńska prezydencja ogłosiła bezpieczeństwo jednym ze swoich dwóch kluczowych priorytetów. Można to traktować jako uznanie i kontynuację wysiłków Warszawy – co samo w sobie jest rzadkością w rotacyjnym systemie prezydencji.

Zdaniem eksperta

Przełom w sprawie monopolu na leki

Z dwóch ważnych aktów legislacyjnych, które były dyskutowane, więcej udało się osiągnąć w sprawie pakietu farmaceutycznego. Polska prezydencja doprowadziła do tego, że osiągnięto długo oczekiwany kompromis w ramach państw członkowskich w Radzie UE co do wszystkich elementów tego pakietu. Mamy wreszcie określone ramy porozumienia. To etap niezbędny do tego, żeby rozpocząć negocjacje poszczególnych elementów pakietu z Parlamentem Europejskim i Radą w ramach tzw. trilogów.

Największe osiągnięcie prezydencji to ustalenie, że okresy ochrony wyłącznej leków nie będą już bardziej wydłużane. To oznacza, że przyszłe negocjacje będą szły raczej w stronę skracania tych okresów. Bardzo nam na tym zależy.

Druga bardzo ważna rzecz to umożliwienie prowadzenia prac przygotowawczych do wprowadzenia leku do obrotu jeszcze podczas trwania monopolu rynkowego. Zamiast czekać do ostatniego dnia trwania kilkunastoletniej ochrony patentowej, będziemy mogli wcześniej i w szerszym zakresie podejmować prace nad przyspieszeniem wejścia konkurencyjnych leków.

Natomiast Critical Medicine Act (CMA) zajmie się już prezydencja duńska. Musi wypracować stanowisko rządów państw, podobnie jak polska prezydencja uczyniła to w sprawie pakietu farmaceutycznego. W marcu Komisja Europejska przedstawiła projekt aktu o lekach krytycznych Critical Medicines Act (CMA). Z perspektywy polskiego przemysłu farmaceutycznego najważniejsze jest uruchomienie wsparcia finansowego dla produkcji leków i substancji czynnych w Europie. Na konkretne rozwiązania trzeba będzie jednak zaczekać jeszcze minimum rok.

Wydaje się, że dla Duńczyków jest to istotny temat, bo także mają bezpieczeństwo lekowe w planie prac na swoją prezydencję.

Warto wiedzieć

Inicjatywa transportowa – nie ma się czym chwalić

Polska postanowiła mocnym akcentem zakończyć swoją prezydencję w Unii Europejskiej i zaproponowała istotne zmiany w prawach pasażerów linii lotniczych. Chodzi o wydłużenie minimalnego czasu opóźnienia lotu, po którym podróżny miałby prawo do odszkodowania. Zmniejszają także kwotę odszkodowania za spóźniony lot. Propozycje te wywołały kontrowersje. Krytykują je kancelarie reprezentujące pasażerów, ale także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK), który uznał, że obniżają dotychczasowy poziom ochrony konsumentów. Z kolei linie lotnicze wyrażają umiarkowane poparcie, licząc na uproszczenie przepisów i większą przejrzystość procedur.

Nowoczesna komunikacja rządu i polskich dyplomatów

Przez ostatnie sześć miesięcy pod polską flagą w Brukseli działo się naprawdę sporo. Zespół Stałego Przedstawicielstwa RP przy UE (czyli de facto naszej ambasady w Brukseli) był wyjątkowo aktywny – nie tylko „na salonach” Rady UE, ale też w przestrzeni medialnej i społecznościowej. To zasługuje na uznanie. Styl komunikacji był nowoczesny i dynamiczny, a przez to z pewnością zauważony także przez branżę lobbingowo-polityczną.

Wizerunek Polski w Brukseli zyskał nowe oblicze, oparte nie na defensywie, lecz na konstruktywnej obecności. To właśnie ten „soft power” powinien stać się trwałym elementem naszej obecności w UE. Oby nie zgasł wraz z końcem prezydencji.

Warto wiedzieć

Polska prezydencja odegrała kluczową rolę

Polska prezydencja w Radzie UE miała na celu wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego Europy. Ważnymi elementami były zarysowanie harmonogramu eliminacji importu rosyjskich paliw do UE i zapobieganie szokom cenowym na rynku energii.

– Po ostatnich sześciu miesiącach dla wszystkich w Unii jest jasne, że priorytet na przyszłość to „Bezpieczeństwo, Europo!”. Natomiast zapewnienie pewnych, stabilnych i przystępnych cenowo dostaw energii jest nieodłącznym i kluczowym tego elementem. To również przesłanie przyjętych w czerwcu konkluzji prezydencji w sprawie bezpieczeństwa energetycznego. Będą one kompasem działań instytucji unijnych w tym obszarze w najbliższych latach – podkreśla Marcin Laskowski, wiceprezes rady zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej i wiceprezes PGE.

W konkluzjach znalazły się m.in. zapisy o konieczności ochrony krytycznej infrastruktury energetycznej czy utrzymania i rozwijania sterowalnych mocy wytwórczych jako podstawy systemów energetycznych państw członkowskich.

 – Co szczególnie istotne dla polskiego sektora, podkreślono też znaczenie mechanizmów mocowych [wsparcie dla elektrowni konwencjonalnych – red.] i przyśpieszenia ich zatwierdzania w UE. Wezwano też Komisję Europejską do pilnego przygotowania strategii dla ciepłownictwa systemowego. Cieszy ponadto, że w minionym półroczu temat modernizacji i rozwoju sieci energetycznych stał się jednym z wiodących w Brukseli. Mamy nadzieję, że teraz znajdzie to odzwierciedlenie chociażby w propozycji nowego wieloletniego budżetu Unii – dodaje Marcin Laskowski.

Szefowa Forum Energii Joanna Pandera podkreśla, że presja na UE jest ogromna. Wciąż odczuwalne są skutki niedawnego kryzysu energetycznego.

– Polityczna rola Polski jest obecnie największa w historii. Nasz tradycyjny sojusz z USA słabnie, a za wschodnią granicą trwa brutalna wojna Rosji z Ukrainą. W takiej sytuacji zdolność do szybkiego reagowania staje się kluczowa. Polska zmienność i skłonność do szarży dobrze wpisują się w potrzeby dzisiejszej Unii. W obszarze energetycznym udało się osiągnąć jeden z kluczowych celów. To przyjęcie konkluzji Rady dotyczących bezpieczeństwa energetycznego. Zostały formalnie zatwierdzone w czerwcu i zawierają ważne decyzje kierunkowe. Transformacja energetyczna staje się dziś fundamentem bezpieczeństwa energetycznego. Równocześnie UE zdecydowanie odchodzi od rosyjskich surowców. Przyjęto ambitną mapę drogową RePowerEU do 2027 r. Jeszcze niedawno nie było to oczywiste. Polska prezydencja – w szczególności Ministerstwo Klimatu i Środowiska – odegrała w tej debacie kluczową rolę – twierdzi Joanna Pandera.

Pospolite ruszenie – ale czy z potencjałem na ciąg dalszy?

Aktywność była widoczna nie tylko po stronie administracyjnej. Na szczególne podkreślenie zasługuje swoiste „pospolite ruszenie” polskich środowisk gospodarczych i eksperckich, które postanowiły wykorzystać polityczne światło reflektorów, jakie dawała Polska Prezydencja, i realnie zaistnieć w Brukseli. Od państwowych gigantów po organizacje pozarządowe i think tanki – wiele podmiotów potraktowało ten czas jako dobry moment do przypomnienia o sobie na forum europejskiej debaty.

Wśród instytucji, które szczególnie się aktywizowały, należy wymienić Business & Science Poland (BSP) – polski hub lobbingowy utworzony jeszcze za rządów PiS. Przez lata zbierał zasłużoną krytykę za brak widoczności i bycie polityczną przechowalnią stacjonującego w Warszawie zarządu. W ostatnich miesiącach rzeczywiście jednak nabrał wiatru w żagle. Zespół kierowany przez Bartka Czyczerskiego stawał na głowie, by wypełnić prestiżowe biuro przy Belliard 40 wydarzeniami i debatami.

To się udało – BSP był bardziej widoczny niż kiedykolwiek wcześniej. Ale wciąż brakuje sygnałów o realnym zaangażowaniu członków tej organizacji w budowanie obecności w Brukseli. Pojawiły się co prawda informacje o nowych członkach, jak choćby Polska Grupa Zbrojeniowa. Dotyczą jednak głównie formuły „wirtualnego biura”, czyli obecności pozornej.

Konferencje, które budowały kapitał relacyjny

W siedzibie Stałego Przedstawicielstwa RP oraz w biurze Business & Science Poland niemal nieustannie odbywały się debaty, konferencje i spotkania eksperckie. BSP zorganizował imponujący pod względem skali Competitiveness & Security Business Summit 2025 (CSBS25) – z udziałem przede wszystkim swoich firm członkowskich.

“Jak Europa może uczynić elektromobilność korzystną dla ludzi, klimatu i przemysłu?” – to pytanie padło podczas konferencji Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych kierowanej przez Marcina Korolca, byłego ministra środowiska i wieloletniego uczestnika międzynarodowych negocjacji klimatycznych. Z kolei Forum Energii zorganizowało debatę „Sustainable Energy Security. Learning from the past, ready for the future”. Mówiono o odporności systemów energetycznych, łańcuchach dostaw surowców krytycznych i nowym paradygmacie bezpieczeństwa energetycznego.

Nie brakowało także wydarzeń poświęconych postępowi technologicznemu i cyfryzacji, takich jak CEE AI Challenger Forum 2025 czy „Shaping Europe’s Digital Edge”. W przypadku tych wydarzeń, odbywających się w biurze BSP, warto jednak postawić pytanie – w jakim zakresie faktycznie promowały polski interes przemysłowy, skoro ich głównymi sponsorami były firmy amerykańskie?

Polska nauka – wielki nieobecny

Świat polskiej nauki wciąż jest niesłyszalny w Brukseli. Nie chodzi tylko o brak biur kluczowych polskich ośrodków akademickich, ale o brak relacji, propozycji, inicjatyw. Pozytywnym wyjątkiem przez długie lata było biuro NCBiR, które niestety wygasiło aktywność po zmianie kierownictwa. To ogromna strata. W czasie, kiedy trwają prace nad nową perspektywą budżetową UE i gdy Komisja Europejska projektuje programy badawcze warte miliardy euro, brak aktywności oznacza pozostanie na peryferiach wpływu.

Zdaniem eksperta

Komisja zrobiła więcej, ale prezydencja nagłaśniała

W czasie polskiej prezydencji dużo się działo na poziomie Komisji Europejskiej, która chwilę po powołaniu w nowym składzie przystąpiła do tworzenia nowych strategii. Postawiono na poprawę konkurencyjności . Tu rzeczywiście uruchomione zostały pewne działania, które mogą być korzystne dla naszej branży.

Polska prezydencja nagłośniła problem konkurencyjności gospodarki UE na poziomie dyskusji z krajami członkowskimi. Efektem współpracy prezydencji i KE jest zdefiniowanie obszarów i zaproponowanie pakietów deregulacyjnych (tzw. omnibusy). Pierwszy z nich  idzie w kierunku ułatwień w raportowaniu środowiskowym, w tym CBAM . To jest bardzo potrzebne. Z tego ,co wiemy, w tym roku Komisja ma także zaproponować zaległy raport z propozycją rozszerzenie działania CBAM na importerów gotowych urządzeń spoza UE.

Obawiamy się, że podczas polskiej prezydencji nie udało się przekonać Komisji do włączenia przemysłu AGD do przemysłów kluczowych w ramach Clean Industry Deal.
Ważne byłoby też, nie tylko dla nas, wprowadzenie realnych narzędzi do kontroli sprzedaży sprzętu na platformach. Branża wciąż postuluje zwiększenie nadzoru i ograniczenie napływu taniego, niespełniającego norm sprzętu kupowanego w internecie. Nadzieją jest zapoczątkowana w czasie polskiej prezydencji dyskusja w Radzie UE dotycząca e-commerce.

Warto wiedzieć

Jak działa CBAM (Carbon Border Mechanism):

CBAM to mechanizm opłaty lub podatku za emisję CO2 nałożony na importowane produkty (m.in. cement, nawozy mineralne i chemiczne (zawierające dwa lub trzy pierwiastki nawozowe: azot, fosfor, potas, żeliwo, stal i aluminium). Jego celem jest wyrównanie konkurencyjnej pozycji produktów spoza Unii Europejskiej z wytwarzanymi w UE, które podlegają restrykcyjnym regulacjom klimatycznym. W teorii ma kompensować niekorzystną sytuację europejskich producentów i chronić ich przed tanim importem z krajów o łagodniejszych normach środowiskowych. CBAM uzupełnia unijny System Handlu Uprawnieniami do Emisji (ETS).

Stopniowe wdrażanie CBAM zaplanowano na lata 2026–2034. Proces ten będzie odbywać się równolegle z wycofywaniem bezpłatnych przydziałów emisji w ramach ETS.

Opłatom w ramach CBAM podlegają także towary, które powstają na terenie Unii, ale wykorzystują surowce z listy CBAM, np. w urządzeniach AGD albo autach, co wpłynie na podwyższenie ceny tych produktów. Natomiast towary w całości importowane do UE nie będą obciążone dodatkowymi opłatami.

Spotkania z Komisją – namacalny przykład naszej słabości

Wyniki analizy oficjalnych zestawień spotkań komisarzy i ich gabinetów z przedstawicielami polskiego biznesu, think tanków i instytucji publicznych w trakcie naszej prezydencji rozczarowują.

Tak, kilka spotkań się odbyło. Allegro rozmawiało z komisarzem Šefčovičem o reformie celnej. KGHM, JSW i BGK spotkały się z członkami gabinetu wiceprzewodniczącego Séjourné'a w kontekście unijnej polityki surowcowej. Przedstawiciele Fundacji Pułaskiego i Związku Banków Polskich także pojawili się na spotkaniach – odpowiednio w sprawie Warsaw Security Forum i finansowania rolnictwa.

Ale ogólnie: skala kontaktów była mała. Niemieckie, francuskie, skandynawskie czy amerykańskie firmy i organizacje goszczą w gabinetach komisarzy regularnie. My – nawet podczas własnej prezydencji – zaledwie musnęliśmy powierzchnię.

Przeczytaj czego oczekiwał biznes na starcie prezydencji: Polska prezydencja w UE. Lista życzeń krajowych firm do urzędników jest długa

Lista tych, z którymi się nie spotkano

Z niektórymi komisarzami i ich zespołami nie odbyło się ani jedno spotkanie z polskimi interesariuszami – m.in. z Teresą Riberą (wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej i komisarz ds. czystej, sprawiedliwej i konkurencyjnej transformacji), Wopkem Hoekstrą (komisarzem UE ds. klimatu), Valdisem Dombrovskisem (komisarz UE ds. gospodarki i wydajności oraz wdrażania i upraszczania) czy Danem Jørgensenem (komisarz UE ds. energii i mieszkalnictwa). To realny brak wpływu na kierunki polityk, które decydują o przyszłości naszych branż.

Czy spotkanie się z komisarzem albo członkami gabinetu jest trudne? Nie jest. Na przykład Fundacja Pułaskiego spotkała się z gabinetem wiceprzewodniczacego Séjourné'a, by zaprosić go na Warsaw Security Forum. Nie potrzeba armii konsultantów ani milionowego budżetu. Wystarczy wiedzieć, do kogo napisać i czego chcieć. Jeśli “zwykły” think tank potrafi doprowadzić do takiego spotkania, to dlaczego nie robią tego największe polskie firmy? Gdzie jest reszta sektora energetycznego, spożywczego, chemicznego, cyfrowego? Gdzie są izby gospodarcze, uczelnie, klastry innowacyjne?

Nieobecność większości z nich w unijnym ekosystemie decyzyjnym to nie wynik braku możliwości. To efekt braku ambicji i świadomości o tym, jak wiele tracimy.

Zdaniem eksperta

Usługi dla biznesu – niewiele się wydarzyło

Polska prezydencja w Unii przypadła na okres kilku wojen i konfliktów zbrojnych oraz wewnątrzpolskich procesów wyborczych i została przez te wydarzenia zdominowana. Większość działań miała cele bardziej polityczne, np. nacisk na obronność i zbrojenia niż gospodarcze. Z oczekiwań branży nowoczesnych usług dla biznesu niezbyt wiele się zdarzyło. Niemniej te obszary nie straciły na aktualności i nadal powinny być rozwijane, niezależnie od tego kto stoi na czele Unii.

Najważniejsze dla sektora są trzy obszary.
Rzetelne podejście do migracji zarobkowych. Wypracowanie rozwiązań, które ułatwią dostęp do unijnego rynku pracy dla wykwalifikowanych pracowników spoza UE. Powinno to obejmować przyspieszenie procedur legalizacji pracy i pobytu, co jest kluczowe dla szybszego wejścia obcokrajowców na rynek.
Równowaga między bezpieczeństwem a otwartością. Zrozumiałe są potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa Polski i Unii, jednak ważne jest, by wprowadzone regulacje nie tworzyły zbędnych barier dla legalnej migracji, która wspiera rozwój gospodarczy.
Promocja Polski jako lidera w sektorze nowoczesnych usług biznesowych. Ten obszar nie zostanie raczej realizowany przez inne kraje. Natomiast my powinniśmy dokładać wszelkich starań, aby pokazywać, że nasz kraj to nie centrum tanich i prostych usług, ale mocny ośrodek badawczo-rozwojowy, z doskonałym zapleczem technicznym i technologicznym, gotowy do współpracy z europejskimi i światowymi firmami i branżami. Widzę bardzo duży potencjał w budowaniu biznesowych mostów z naszymi sąsiadami zza zachodniej granicy oraz z krajów nordyckich.

Czas poczuć się gospodarzami

Naprawdę najwyższy czas, żebyśmy przestali zachowywać się w Brukseli jak goście – i zaczęli działać jak gospodarze. Narzekanie, które regularnie pojawia się w debacie publicznej – że „Bruksela jest rządzona przez lobbystów” albo że „taki czy inny lobbying coś sobie załatwił” – to w gruncie rzeczy ucieczka od odpowiedzialności. To wygodne teorie spiskowe, które mają ukryć niewygodną prawdę: że inni potrafią korzystać z dostępnych narzędzi wpływu, a my wciąż nie umiemy ich obsługiwać.

Nie ma żadnych tajemnych mechanizmów. Lobbying to nie magia. To systematyczna praca, obecność w procesie, budowanie relacji, słuchanie, zadawanie pytań, przypominanie o tym, co ważne. To umiejętność mówienia: „nasz punkt widzenia również się liczy – i mamy argumenty, by go przedstawić”.

Amerykanie potrafią przyjść na spotkanie z polskim europosłem i – dosłownie – nakrzyczeć na niego, że nie rozumie, co jest naprawdę ważne. To nie fikcja – to autentyczna scena ze Strasburga sprzed kilku miesięcy. W jednej z ważnych spraw legislacyjnych dotyczących regulacji środowiskowych pewna polska organizacja branżowa zwróciła się do europosłów… dzień po głosowaniu w komisji. W mailu prosiła o „uwzględnienie jej stanowiska” w dalszym procesie – nie wiedząc, że decyzje w praktyce już zapadły.

Inni robią to bez kompleksów. Z życia wzięte: polski biznes wciąż zbyt często szuka spotkania z „jakimś polskim politykiem w Brukseli”. Zamiast tego powinien pomyśleć, że warto usiąść z europosłem z Niemiec, Francji czy Grecji. To właśnie on może mieć kluczowy wpływ na głosowanie, które zadecyduje o przyszłości całej branży. Musimy dołączyć do grona tych, którzy czują się w Brukseli u siebie. Bez lęku, bez fałszywej skromności, bez wiecznego usprawiedliwiania się, że „my to tylko z Polski”.

Co dalej?

Nie ma wątpliwości, że w wielu przypadkach to właśnie prezydencja była impulsem do wyjścia z cienia. Brawo dla wszystkich, którzy się do tego pospolitego ruszenia przyczynili. Ale czy ten impuls zamieni się w strategię? Czy polski biznes, sektor publiczny, nauka i społeczeństwo obywatelskie potraktują Brukselę jako codzienne miejsce działania, a nie jednorazową okazję?

To najważniejsze pytanie, jakie powinniśmy sobie dziś postawić.

Warto wiedzieć

Batalia o import żywności z Ameryki Południowej jeszcze trwa

Dla sektora rolnictwa największy zgryz stanowiła i wciąż stanowi umowa o wolnym handlu rolnym UE-Mercosur (Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj). Polski rząd nie popiera umowy w obecnym kształcie, domagając się wzmocnienia ochrony rolników z UE. Podobne stanowisko zajmuje Francja.


By wspólnie inicjować rozwiązania korzystne dla UE w zakresie rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich, Polska, Niemcy i Francja chcą ożywić współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego. Sektor produkcji żywności w Europie chce zmian Wspólnej Polityki Rolnej, która, jak mówi minister rolnictwa Czesław Siekierski, "powinna być mniej obciążona biurokracją, zwiększającą koszty produkcji i niezadowolenie rolników".


Polska nie ma jednak poparcia Niemiec w sprawie Mercosuru. Prezydencja niewiele była w stanie wskórać w tej sprawie. Do zablokowania umowy potrzebna jest siła minimum czterech państw reprezentujących 35 proc. ludności UE. Polska i Francja to za mało, ale wątpliwości co do umowy mają także Włochy, Węgry, Austria, Irlandia i Rumunia. Ostateczną propozycję porozumienia KE ma przedstawić krajom członkowskim w lipcu.


Na koniec polskiej prezydencji Komisja Europejska i Ukraina zawarły porozumienie w sprawie nowej umowy handlowej dotyczącej produktów rolnych. O nieprzedłużanie starego porozumienia, trwającego od początku wojny, postulowali m.in. politycy z Polski.
Jak podała PAP, importowe kwoty handlowe z Ukrainy w przypadku produktów wrażliwych, jak jaja, cukier, pszenica, drób, miód i kukurydza, wzrosły. Pozostają jednak poniżej "historycznych wolumenów handlowych", aby zapewnić stabilność rynku UE. Ukraina ma też zwiększyć kwoty na eksport z UE wieprzowiny, drobiu i cukru oraz obniżyć lub zlikwidować cła na inne produkty. Będzie się też stopniowo (do 2028 r.) dostosowywać do norm produkcyjnych obowiązujących na terenie Unii.

Główne wnioski

  1. Prezydencja była szansą na strategiczną obecność Polski w UE, ale nie została w pełni wykorzystana przez biznes, naukę i instytucje publiczne.
  2. Skala kontaktów z Komisją Europejską pokazuje, że nadal jesteśmy biernym uczestnikiem procesu, a nie jego współautorem.
  3. Potrzebujemy zmiany mentalności: z gości na gospodarzy. Bruksela to nie obce terytorium – to pole gry, na którym powinniśmy działać codziennie i bez kompleksów.

Artykuł opublikowany w wydaniu nr 252
Strona główna Biznes Polska prezydencja: czas dobrze wykorzystany, ale co dalej? Biznes podzielony w ocenie