Kanadyjska rewolucja w NBA. Koszykarze z dalekiej północy biorą ligę szturmem
W amerykańskiej lidze koszykarskiej od lat rywalizują gracze spoza Stanów Zjednoczonych. Przez lata większość z nich pochodziła jednak z państw europejskich, ale dziś dominującą grupą stają się reprezentanci Kanady. Państwo o populacji zbliżonej do Polski ma w NBA ponad dwudziestu reprezentantów. Dwóch z nich wywalczyło niedawno tytuł mistrzowski, a jeden zdobył prestiżową nagrodę MVP.
Fot.: Matthew Stockman/Getty Images
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak szkoli się młodych koszykarzy w Kanadzie.
- Dlaczego tak wielu z nich trafia do NBA.
- Czym różnią się od europejskich graczy.
Shai Gilgeous-Alexander ma za sobą rekordowy sezon. Kanadyjczyk, pochodzący z miasta Hamilton w prowincji Ontario, zdobył w minionym sezonie NBA niemal wszystkie możliwe nagrody. Przyznano mu statuetkę najbardziej wartościowego zawodnika ligi oraz włączono do najlepszej piątki sezonu zasadniczego. Uznano go również za najlepszego gracza finałów, które jego drużyna, Oklahoma City Thunder, wygrała z bilansem 4-3 przeciwko Indianie Pacers.
Kto osiąga takie sukcesy na boisku, ten może liczyć na spore uznanie również poza nim. W sklepach na zakup czekają “Shai 001”, buty marki Converse dedykowane kanadyjskiemu koszykarzowi. Wkrótce na konsolach zawita gra wideo “NBA 2K26” ze zdjęciem zawodnika na okładce. Za to w księgarniach dostępne jest już nowe wydanie magazynu “Slam”, poświęcone nowemu MVP i mistrzowi najlepszej koszykarskiej ligi świata.
Mało kto zauważył
Shai Gilgeous-Alexander (SGA) jest obecnie jednym z najbardziej znanych koszykarzy na świecie. Nie powinno więc dziwić, że jednocześnie uznaje się go za najpopularniejszego kanadyjskiego gracza występującego w NBA. Konkurencja o ten tytuł jest jednak dość spora, bo w ostatnich latach namnożyło się naprawdę zdolnych zawodników zza północnej granicy Stanów Zjednoczonych. Jest ich więcej niż kiedykolwiek.
W niedawno zakończonych finałach NBA występowało aż czterech Kanadyjczyków. Barw Thunder wraz z SGA bronił Lu Dort, a o honor Indiany Pacers walczyli Andrew Nembhard i Benedict Mathurin. Co ciekawe, panowie dobrze się znają z lat młodości. Każdy z nich pierwsze koszykarskie kroki stawiał w kanadyjskich szkołach podstawowych i lokalnych klubach. Gilgeous-Alexander pierwszy mecz przeciwko Nembhardowi rozegrał w wieku 9 lat.

Ciekawa postać
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, większość grających dziś w NBA Kanadyjczyków wyjechało do USA dopiero pod koniec liceum. Występy w jednej z renomowanych amerykańskich szkół dają po prostu większą szansę na oferty z uniwersytetów występujących w akademickiej lidze NCAA, a stamtąd już prosta droga do NBA. Jeżeli jednak chodzi o wyszkolenie, kanadyjskie kluby młodzieżowe niczym nie ustępują amerykańskim.
Pieczę nad systemem szkoleniowym w Kanadzie sprawuje Rowan Barret, generalny menadżer związku Canada Basketball. Jako zawodnik w przeszłości występował w reprezentacji Kanady, ramię w ramię ze Steve’m Nashem, dwukrotnym MVP w NBA i pierwszym kanadyjskim koszykarzem znanym na światową skalę.
Za to po zakończeniu kariery zawodniczej Rowan Barrett przyczynił się do sukcesów wielu młodych zawodników. Między innymi poprowadził swojego syna, RJ’a Barretta, do debiutu w NBA w barwach New York Knicks i uzyskania pozycji gwiazdy w Toronto Raptors.
Inne podejście
Wielkie sukcesy zawodników, takich jak obecnie Gilgeous-Alexander czy kiedyś Steve Nash, zwiększają popularność koszykówki w Kanadzie. Natomiast historie pozostałych graczy występujących w NBA są prawdziwym odzwierciedleniem tego, czego uczy się młodych zawodników w kraju klonowego liścia. Od najmłodszych lat wtłacza się tam koszykarzom do głów, że nie muszą wybitnie rzucać, by grać w NBA. Wystarczy, że robią jedną inną rzecz naprawdę dobrze.
Liczba ról, jaką Kanadyjscy gracze pełnią w NBA, jest imponująca. Lu Dort jest znany ze znakomitej obrony na obwodzie. Andrew Nembhard ma renomę kogoś, kto doskonale znosi grę pod presją. Benedict Mathurin daje drużynie energetycznego kopa wchodząc z ławki. Dillon Brooks powstrzymuje w defensywie największe gwiazdy. Można by tak wymieniać bardzo długo.
W kanadyjskich szkółkach przekonują dzieci, że czasem solidne fundamenty techniczne i taktyczne wystarczą, by zaistnieć w NBA. Nie potrzeba krzykliwego stylu i zagrań w blasku fleszy. Przy ciężkiej pracy i całkowitemu poświęceniu się celowi wszystko jest możliwe.
Istotny szczegół
Obecnie w NBA występuje 21 Kanadyjczyków. Nie przełożyło się to jeszcze na osiągnięcia kadry narodowej, której dotychczas największym sukcesem w ostatnim czterdziestoleciu jest ćwierćfinał w zeszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Widać jednak progres i ciężko nie być optymistycznym, patrząc na młode kanadyjskie talenty. Wielkie nadzieje są wiązane m.in. z Isaiah Hamiltonem i Paulem Osaruyi. To nastolatkowie, którzy zdaniem skautów za 2-3 lata niemal na pewno rozpoczną występy w NBA.
Osaruyi niedawno przeprowadził się do Arizony, by tam dołączyć do licealnej drużyny Bella Vista Prep. Hamilton jeszcze mieszka w Kanadzie, ale wkrótce jego też czeka przeprowadzka do USA. Tego typu droga, wybierana przez większość kanadyjskich koszykarzy uznawana jest za jeden z sekretów ich dobrej gry. Przez to, że dość wcześnie opuszczają domowe strony i poznają grę w nieznanym środowisku, to są silniejsi psychicznie.
Jednocześnie mają zebrane przed przeprowadzką podstawy taktyczne, których np. wielu Europejczykom brakuje. Koszykówka europejska od strony taktyki jest nieco inna od amerykańskiej, a w Kanadzie uczą stricte pod amerykański styl gry. Przewagą koszykarzy z Europy jest zazwyczaj technika indywidualna, bo na Starym Kontynencie dużą uwagę poświęca się m.in. pracy nóg młodych zawodników.
Od strony taktyki to jednak Kanada góruje i m.in. dlatego ma więcej graczy w NBA niż Francja czy Niemcy. Trenerzy w USA o wiele mniej czasu muszą poświęcać czasu na naukę Kanadyjczyków pracy na boisku w danym systemie. Dlatego przy porównywalnych umiejętnościach technicznych często wybierają ich, a nie Europejczyków.
Jako akredytowany dziennikarz NBA co tydzień dostarczam Wam najświeższe wiadomości zza kulis najlepszej koszykarskiej ligi świata. Polecam pozostałe teksty z serii „Rzut za ocean”.
Główne wnioski
- Kanadyjscy koszykarze stają się dominującą grupą spoza USA w NBA. Mają ponad dwudziestu reprezentantów w lidze. Dwóch Kanadyjczyków zdobyło ostatnio tytuł mistrzowski, a jeden, Shai Gilgeous-Alexander, otrzymał nagrodę MVP.
- System szkolenia w Kanadzie jest bardzo efektywny i różni się od europejskiego, zwłaszcza pod względem taktyki. Kanadyjczycy uczą się gry zgodnej z amerykańskim stylem, co ułatwia im adaptację do NBA i sprawia, że są chętniej wybierani przez trenerów niż zawodnicy europejscy o podobnych umiejętnościach technicznych.
- Kanadyjscy zawodnicy często wyjeżdżają do USA pod koniec liceum, aby zwiększyć swoje szanse na karierę w NBA, co pomaga im nie tylko w rozwoju sportowym, ale też w budowaniu odporności psychicznej. W Kanadzie kładzie się nacisk na rozwijanie jednej wyróżniającej się umiejętności, a niekoniecznie na krzykliwe, efektowne zagrania, co pozwala na różnorodne role w drużynach NBA i zwiększa ich wartość na rynku koszykarskim.

