Ministerstwo ds. mieszkalnictwa jest bardziej niż potrzebne. Jakie są szanse, że powstanie?
Kto tak naprawdę odpowiada za mieszkalnictwo w Polsce? Odpowiedź na to pytanie jest dziś trudniejsza niż znalezienie taniego mieszkania na wynajem. Kompetencje rozrzucone między różnymi resortami, brak spójnej strategii i polityczne przepychanki sprawiają, że zamiast jednolitej polityki mieszkaniowej mamy organizacyjny chaos. Czy jednak powołanie odrębnego ministerstwa mogłoby realnie coś zmienić?
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie są obecnie realne szanse na utworzenie resortu ds. mieszkalnictwa lub centralizację kompetencji w jednym ośrodku decyzyjnym.
- Jakie zmiany formalne i strukturalne są niezbędne w polityce mieszkaniowej.
- Czy aktualna sytuacja polityczna sprzyja uporządkowaniu tego obszaru.
Kwestie mieszkalnictwa są przedmiotem publicznej debaty od wielu miesięcy. Były też jednym z tematów kampanii wyborczej w 2023 r. Jednak ani wtedy, ani dziś w rozmowach nie pojawia się jedno zasadnicze pytanie: o potrzebę długoterminowej strategii mieszkaniowej dla Polski, która mogłaby rozwiązać problemy tego sektora na wielu poziomach.
Nie znaczy to, że nic się w tej sprawie nie dzieje – wręcz przeciwnie. Za nami m.in. przyjęcie istotnej nowelizacji ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa, zmiany w przepisach o planowaniu przestrzennym czy ustawa o jawności cen mieszkań. Rząd zawiesił także pomysł dopłat do kredytów – od początku oceniany jako kontrowersyjny.
Ministerstwo ds. mieszkalnictwa. Czy jest potrzebne?
Jeśli jednak spojrzeć na kwestie mieszkaniowe z szerszej, długoterminowej perspektywy, uwidacznia się problem strukturalny. Obecnie za sprawy bezpośrednio lub pośrednio związane z mieszkalnictwem i rynkiem nieruchomości odpowiadają w praktyce trzy resorty: Rozwoju i Technologii, Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Sportu. Co gorsza, wiele wskazuje na brak współpracy między nimi – co dobitnie pokazało ostatnie głosowanie nad poprawkami do ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa. Rodzi się więc pytanie o konieczność, jeśli nie powołania odrębnego resortu, to przynajmniej skonsolidowania kompetencji mieszkaniowych w ramach jednego ministerstwa.
– Moim zdaniem Ministerstwo Mieszkalnictwa jest niezbędne, by prowadzić racjonalną politykę i przede wszystkim dawać Polkom i Polakom wybór. Nie chodzi o to, by skazywać ludzi wyłącznie na kredyt, ale umożliwić im spokojne bogacenie się i dochodzenie do własnego mieszkania różnymi drogami. Takie ministerstwo jest więc jak najbardziej potrzebne – mówi Krzysztof Kukucki, prezydent Włocławka.
Moim zdaniem Ministerstwo Mieszkalnictwa jest niezbędne, by prowadzić racjonalną politykę i przede wszystkim dawać Polkom i Polakom wybór.
Samorządowiec w pierwszych miesiącach funkcjonowania obecnej koalicji rządzącej pełnił funkcję senatora oraz wiceministra rozwoju i technologii z ramienia Nowej Lewicy. Odpowiadał wówczas za politykę mieszkaniową resortu i zainicjował prace nad ustawą, która została niedawno przyjęta. Na późniejszych etapach koordynacją zajmował się wiceminister Tomasz Lewandowski.
– Potrzebne jest uporządkowanie kompetencji w administracji państwowej. Mówię to z własnego doświadczenia – nadzorowałem dział administracji odpowiedzialny za budownictwo. Wszystko wydawało się jasne, dopóki nie dowiedziałem się, że Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe (SIM-y) wcale nam nie podlegają, tylko Ministerstwu Funduszy. To jest całkowicie nielogiczne. Ministerstwo Mieszkalnictwa powinno skupiać wszystkie sprawy związane z realizacją mieszkań, budownictwem, administracją budowlaną i planowaniem przestrzennym – wszystko w jednym miejscu. Uważam też, że obecny rząd potrzebuje mocnych impulsów i wyraźnych sygnałów dla obywateli, że naprawdę zajmuje się ich problemami. Utworzenie Ministerstwa Mieszkalnictwa byłoby takim właśnie sygnałem – może nawet przełomowym w historii tego rządu – podkreśla Krzysztof Kukucki.
Ministerstwo Mieszkalnictwa powinno skupiać wszystkie sprawy związane z realizacją mieszkań, budownictwem, administracją budowlaną i planowaniem przestrzennym – wszystko w jednym miejscu.
Mieszkalnictwo w nowym rządzie. Komu przypadnie?
Trwa rywalizacja o mieszkalnictwo między Polską 2050 a Nową Lewicą. Obie partie zabiegają o to, by to ich przedstawiciel lub przedstawicielka objęła odpowiedzialność za ten obszar w zrekonstruowanym rządzie Donalda Tuska.
– Wszystkie tematy są na stole. Bez względu na to, czy taki resort powstanie, kwestia mieszkalnictwa jest intensywnie dyskutowana. To bardzo ważna sprawa – zarówno dla rządu, jak i dla Lewicy – przyznaje Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu i współprzewodniczący Nowej Lewicy.
O walce o wpływ na politykę mieszkaniową mówi także Łukasz Michnik, rzecznik Nowej Lewicy. Jak podkreśla, „kryzys mieszkaniowy to jeden z najbardziej palących problemów młodego pokolenia”.
Nie jest najważniejsze, czy ten rząd będzie największy czy najmniejszy w Europie, ale czy będzie rozwiązywał realne problemy.
– Nie jest najważniejsze, czy ten rząd będzie największy czy najmniejszy w Europie, ale czy będzie rozwiązywał realne problemy. Lewica jako jedyna partia opracowała kompleksową strategię mieszkaniową. Opiera się ona przede wszystkim na budowie mieszkań na tani wynajem – również dla osób znajdujących się w tzw. luce czynszowej, czyli tych, którzy zarabiają za dużo, by dostać lokal komunalny, ale za mało, by otrzymać kredyt hipoteczny. To także program odnowy zasobu komunalnego – wylicza Łukasz Michnik.
Długa lista spraw do załatwienia
Jak dodaje rzecznik Nowej Lewicy, wśród celów partii w obszarze mieszkalnictwa znajduje się również walka z najmem krótkoterminowym, który wpływa na ceny nieruchomości, oraz zjawiskiem flippingu.
– Dla osób chcących nabyć mieszkanie na własność postulujemy wprowadzenie jednolitych umów kupna. Ewentualne Ministerstwo ds. Mieszkalnictwa mogłoby zająć się także spółdzielczością. Kiedyś to właśnie spółdzielnie realizowały jedne z najbardziej ambitnych projektów mieszkaniowych – dziś tego nie robią. Potrzebne są nowe linie kredytowe dla spółdzielni oraz ich demokratyzacja. Można zrobić wiele, by mieszkania służyły do życia, a nie do inwestowania. O to właśnie walczy Lewica – podkreśla Łukasz Michnik.
Mieszkalnictwo było głównym priorytetem kampanijnym Magdaleny Biejat, kandydatki Nowej Lewicy w wyborach prezydenckich. W poniedziałek rano na antenie TVN24 wicemarszałkini Senatu przekonywała, że obok prywatnego rynku mieszkaniowego powinien funkcjonować również rynek publiczny. Dzień później, we wtorek rano w Polskim Radiu, wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski wyraził nadzieję, że polityką mieszkaniową będzie zajmował się Tomasz Lewandowski – nawet jeśli nie otrzyma rangi ministra konstytucyjnego.
Polska 2050 również liczy na objęcie tego obszaru. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, kierowane przez Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, zajmuje się funduszami unijnymi i krajowymi wspierającymi rozwój mieszkalnictwa. Resortowi podlega także Krajowy Zasób Nieruchomości. Sama ministra aktywnie działa w sferze polityki mieszkaniowej, a Szymon Hołownia jeszcze niedawno zabiegał dla niej o funkcję wicepremiera. Premier Donald Tusk przeciął jednak te spekulacje.
Ambicje Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz
Politycy Polski 2050 przyznają, że chcieliby, aby całość polityki mieszkaniowej przypadła Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz. Nie jest ona zresztą jedyną ministrą z nadania tej partii, której koledzy partyjni chcieliby powierzyć szersze kompetencje.
– Mieszkalnictwo to jeden z kluczowych obszarów dla naszej formacji. Istotna jest także energetyka. W kampanii wyborczej zapowiadaliśmy „elektrownię w każdym domu”, by Polacy mogli być energetycznie samowystarczalni w swoich gospodarstwach. Tymczasem ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska nie ma wszystkich niezbędnych narzędzi – nadzór nad instytucjami związanymi z energetyką jest rozproszony. To ona powinna odpowiadać za ten obszar w pełnym zakresie – mówi Rafał Komarewicz, poseł Polski 2050 i przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju.
Podkreśla również, że podobny problem dotyczy mieszkalnictwa.
– To kwestia niezwykle istotna dla Polaków. Choć nie była bezpośrednio obecna w naszej agendzie wyborczej, widzimy jej wagę i staramy się działać skutecznie – zwłaszcza ministra Pełczyńska-Nałęcz. W tym rządzie problemem jest rozproszenie kompetencji. Część spraw mieszkaniowych podlega Ministerstwu Funduszy, część Ministerstwu Rozwoju i Technologii. Powinniśmy wspierać wszystkie formy budownictwa mieszkaniowego. Nie popieramy dopłat do kredytów na mieszkania deweloperskie, ale opowiadamy się za ułatwieniami dla inwestycji mieszkaniowych. Konieczne jest także wspieranie gmin w budowie mieszkań komunalnych i pamięć o kilkuset tysiącach mieszkańców TBS-ów – zaznacza Rafał Komarewicz.
Dodaje jednak, że gdyby to od niego zależało, priorytetem dla Polski 2050 powinna być energetyka.
– To obecnie najważniejsza kwestia dla bezpieczeństwa kraju i jedna z naszych głównych obietnic wyborczych – przyznaje przewodniczący Komisji Gospodarki.
Wielotorowa polityka mieszkaniowa
W Koalicji Obywatelskiej słychać głosy, że w nowym rządzie polityka mieszkaniowa ma zyskać większe znaczenie niż dotąd. Poseł Mariusz Witczak z KO zwraca uwagę, że temat ten był źródłem napięć między koalicjantami. Na razie jednak za wcześnie, by jednoznacznie stwierdzić, komu przypadnie ten obszar.
– To będzie decyzja premiera. Istnieją różne podejścia do rozdziału kompetencji w zakresie zarządzania państwem. Możliwe są różne rozwiązania. Mieszkalnictwo to gorący temat. Mieliśmy już trochę niepotrzebnej, jałowej dyskusji między dwoma podmiotami koalicyjnymi – co ciekawe, toczyła się ona w ramach Trzeciej Drogi, między ministrą Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz a ministrem Krzysztofem Paszykiem – przypomina Mariusz Witczak.
Oprócz budownictwa społecznego, komunalnego i na wynajem, nie wolno pomijać wsparcia dla osób dążących do posiadania własnego mieszkania.
Polityk KO przekonuje, że polityka mieszkaniowa powinna być prowadzona wielotorowo.
– Jestem zwolennikiem prowadzenia działań na kilku płaszczyznach – tzw. gry na wielu fortepianach. Oprócz budownictwa społecznego, komunalnego i na wynajem, nie wolno pomijać wsparcia dla osób dążących do posiadania własnego mieszkania. Polacy cenią sobie własność – nawet jeśli zdobywają ją latami, daje im ona poczucie bezpieczeństwa. Im więcej prywatnej własności w rękach obywateli, tym większy rating państwa i rodziny. Dlatego nie można tracić z pola widzenia rozwiązań wspierających własność mieszkaniową – ocenia poseł KO.
Dodaje również, że trzeba wrócić do dyskusji o wsparciu dla młodych osób chcących kupić mieszkanie. Jak przekonuje, stabilna podaż mieszkań może przełożyć się na stabilność rynku.

Klamka jeszcze nie zapadła
Decyzja dotycząca przyszłego kształtu polityki mieszkaniowej w zrekonstruowanym rządzie jeszcze nie zapadła. Nieoficjalnie mówi się jednak, że temat ten może zostać włączony w kompetencje planowanego superresortu gospodarczego, który miałby skonsolidować działania kilku obecnych ministerstw zajmujących się różnymi dziedzinami gospodarki.
Na konieczność większego zaangażowania państwa w mieszkalnictwo wskazuje także lewica parlamentarna. W kampanii prezydenckiej był to jeden z kluczowych tematów Adriana Zandberga. Po pierwszej turze pojawiły się spekulacje, że w zamian za poparcie Rafała Trzaskowskiego, współprzewodniczący partii Razem miał otrzymać propozycję objęcia resortu ds. mieszkalnictwa. Informacjom tym zaprzecza jednak Mateusz Merta, rzecznik i członek zarządu partii Razem.
– Być może odrębny resort mógłby pomóc skoordynować działania, ale to nie on rozwiąże kryzys mieszkaniowy. Kluczowa jest realna gwarancja środków w budżecie państwa na publiczne budownictwo mieszkaniowe. Rząd co prawda przyjął tzw. ustawę ratunkową, ale przedstawia ją jako podniesienie limitów, które może przeznaczyć na ten cel. A co z tego, skoro nie ma pewności, że te środki rzeczywiście znajdą się w budżecie? Co roku będzie trwała walka o finansowanie. A mieszkań nie buduje się w tydzień – potrzebny jest plan inwestycyjny na 10-15 lat. Inaczej nie poradzimy sobie z głodem mieszkaniowym, szczególnie w dużych miastach – mówi polityk partii Razem.

Eksperci: zmiana musi nastąpić
Przedstawiciele sektora nieruchomości i rynku mieszkaniowego nie mają wątpliwości – zmiany są konieczne. Choć niektóre procesy posuwają się do przodu, kluczowy pozostaje brak systemowej koordynacji.
– Utworzenie resortu ds. mieszkalnictwa jest niezbędne, by rząd mógł sprawnie realizować swoje zadania w tym obszarze. Jeśli nie powstanie, konieczne jest przynajmniej stworzenie stałej grupy zadaniowej z odpowiednimi kompetencjami i realną sprawczością – mówi Mateusz Piegza, ekspert ds. mieszkalnictwa i szef rozwoju i innowacji w Habitat Poland.
W podobnym tonie wypowiada się Joanna Maj, radca prawny z kancelarii SWK Legal Sebzda–Załuska Wójcik Kamińska, choć z większym sceptycyzmem co do skuteczności nowego resortu.
– Polska potrzebuje przemyślanej i skoordynowanej polityki mieszkaniowej – to fakt. Ministerstwo ds. mieszkalnictwa? Zdecydowanie tak. Ale pytanie brzmi: czy taki resort byłby skutecznym narzędziem do jej realizacji? Kluczowe jest, aby mieszkalnictwo wreszcie stało się realnym priorytetem polityków – niezależnie od struktury administracyjnej czy partii aktualnie sprawującej władzę. To zbyt poważna sprawa, by była jedynie kartą przetargową lub pustą obietnicą wyborczą – podkreśla ekspertka.
Z perspektywy branży deweloperskiej kluczowe jest, aby kwestie mieszkalnictwa – niezależnie od struktury administracyjnej państwa – były traktowane priorytetowo i prowadzone w dialogu z wszystkimi interesariuszami: inwestorami, samorządami oraz środowiskami budowniczych.
– Oczekujemy spójnej i długofalowej polityki mieszkaniowej, która odpowiada na realne potrzeby rynku oraz obywateli – mówi Bartosz Guss, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Jednym z najpilniejszych wyzwań pozostaje dziś zwiększenie podaży mieszkań, co wymaga uproszczenia procedur administracyjnych oraz przyspieszenia procesów inwestycyjnych.
– Liczymy na to, że projekt tzw. ustawy podażowej będzie krokiem w tym kierunku. Niezależnie od tego, czy kwestie mieszkalnictwa znajdą się w kompetencjach osobnego resortu, czy pozostaną w dotychczasowej strukturze, niezbędna jest współpraca międzysektorowa oraz realne zaangażowanie w poprawę warunków inwestycyjnych, które przełożą się na większą dostępność mieszkań w Polsce – dodaje dyrektor generalny PZFD.
Zwraca uwagę, że mieszkalnictwo wymaga nie tylko doraźnych działań, ale przede wszystkim strategicznego podejścia, stabilności i konsekwentnej realizacji celów.
Celowo unikam określenia „polityka mieszkaniowa”. Kluczem do sukcesu jest strategiczne planowanie i odpowiednie umocowanie instytucjonalne.
– Celowo unikam określenia „polityka mieszkaniowa”. Kluczem do sukcesu jest strategiczne planowanie i odpowiednie umocowanie instytucjonalne – zaznacza Dorota Dymyt-Holko, prawniczka specjalizująca się w projektach deweloperskich.
Jej zdaniem konieczne są głębokie zmiany nie tylko formalne, ale przede wszystkim strukturalne – dotyczące zakresu działań i przypisanych im kompetencji.
– Z punktu widzenia racjonalności ustrojowej i efektywności regulacyjnej istnieją silne argumenty zarówno za powołaniem resortu mieszkalnictwa, jak i – alternatywnie – za gruntowną reorganizacją obecnych struktur. Obecny stan prawny i instytucjonalny prowadzi do rozproszenia kompetencji między co najmniej trzy resorty. W efekcie mamy do czynienia z fragmentaryzacją odpowiedzialności, brakiem spójności regulacyjnej oraz ograniczonymi możliwościami prowadzenia zintegrowanej, długofalowej strategii mieszkaniowej – zarówno w ujęciu legislacyjnym, jak i wykonawczym – podsumowuje Dorota Dymyt-Holko.
Struktura, narzędzia i kompetencje
Dlatego powołanie wyspecjalizowanego resortu ds. mieszkalnictwa może być zasadne – o ile zostanie on wyposażony w realne kompetencje, budżet oraz instrumenty koordynacji międzyresortowej.
– Alternatywnie, możliwe byłoby utworzenie trwale umocowanej jednostki międzyresortowej lub przekazanie pełnej odpowiedzialności jednemu z istniejących resortów. Oczywiście przy równoczesnej rewizji ustaw kompetencyjnych. Mniej politykowania, więcej konkretnych działań i spójna strategia rozwoju. W obu przypadkach kluczowe jest zrozumienie, że mieszkalnictwo to nie tylko sfera socjalna, lecz także filar polityki gospodarczej, przestrzennej i demograficznej państwa. Jako takie wymaga spójnego i przewidywalnego modelu zarządzania na poziomie centralnym – podkreśla Dorota Dymyt-Holko.
Czy jesteśmy gotowi potraktować mieszkalnictwo jako system wymagający rzeczywistej koordynacji, decyzji opartych na danych oraz współpracy międzysektorowej?
Na jeszcze inny aspekt zwraca uwagę Dawid Michna, wiceprezes Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości na Wynajem „Mieszkanicznik”. Jego zdaniem stawką nie jest wyłącznie instytucjonalna struktura, lecz zasadnicze pytanie: czy jesteśmy gotowi potraktować mieszkalnictwo jako system wymagający rzeczywistej koordynacji, decyzji opartych na danych oraz współpracy międzysektorowej.
– W mediach często mówi się, że mieszkalnictwo jest rozproszone między trzy resorty: Ministerstwo Rozwoju i Technologii (budownictwo), Ministerstwo Finansów (podatki) oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (samorządy, służby). To prawda – ale nie cała. Tylko w przypadku najmu krótkoterminowego w proces legislacyjny i nadzorczy zaangażowanych jest aż dziewięć instytucji państwowych. Oprócz wspomnianych są to również Ministerstwo Sportu i Turystyki, Ministerstwo Zdrowia (Sanepid), Krajowa Administracja Skarbowa, Państwowa Straż Pożarna, Policja oraz jednostki samorządu terytorialnego – wylicza Dawid Michna.

Kto weźmie za mieszkalnictwo prawdziwą odpowiedzialność?
Warto pamiętać, że najem krótkoterminowy to jedynie fragment znacznie szerszego rynku nieruchomości w Polsce.
– Taka fragmentaryzacja odpowiedzialności pokazuje nie tylko złożoność problemu, ale przede wszystkim brak jednego ośrodka koordynacji – dodaje wiceprezes Stowarzysznia Mieszkanicznik.
Nie ulega wątpliwości, że samo powołanie nowego resortu czy komórki odpowiedzialnej za mieszkalnictwo nie rozwiąże wszystkich problemów. Ale też nie o to chodzi.
– Zdecydowanie podkreślamy, że bez centralnego podmiotu odpowiedzialnego za integrację informacji, prowadzenie analiz i wyznaczanie standardów, nie uda się stworzyć spójnej polityki mieszkaniowej. Dziś każda instytucja działa w swoim zakresie – nikt nie odpowiada za całość –zwraca uwagę na kluczową kwestię Dawid Michna.
Wśród ekspertów pojawiają się jednak także głosy krytyczne wobec idei tworzenia nowego ministerstwa. Problem, ich zdaniem, leży gdzie indziej.
Mnożenie bytów?
– Nie jestem przekonana, że potrzebujemy osobnego resortu do spraw mieszkalnictwa. Jestem przeciwniczką rozbudowy aparatu państwowego. Nowe ministerstwa nie rozwiążą problemów. Dziś wielu obywateli nie wie nawet, ile mamy resortów, kto czym się zajmuje i kto za co odpowiada. To efekt nadmiernego rozdrobnienia struktur – mówi Karolina Trzeciak-Wach, radca prawny z kancelarii Trzeciak-Wach & Partnerzy, autorka portalu prawomieszkaniowe.pl.
Jej zdaniem obecne instytucje mają wystarczające możliwości do przeprowadzania potrzebnych reform – pod warunkiem, że znajdzie się wola polityczna.
– Nie brakuje nam resortów ani kompetencji – brakuje determinacji do wprowadzenia kompleksowych zmian i dobrego ustawodawstwa – podkreśla Karolina Trzeciak-Wach.
Przeciwny tworzeniu nowego resortu jest także dr hab. Bogusław Półtorak, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
– W mojej ocenie nie ma uzasadnienia dla odrębnego ministerstwa. W zakresie dostępności mieszkań odpowiednie kompetencje ma resort polityki społecznej. Finansowanie mieszkań odbywa się na tych samych zasadach, co w innych sektorach – przez BGK i banki komercyjne. Casus tzw. Bezpiecznego kredytu 2 proc. pokazał, że takie interwencje mogą wręcz destabilizować rynek i ograniczać dostęp dla osób naprawdę potrzebujących – ocenia Bogusław Półtorak.
Jego zdaniem państwo powinno skupić się na stworzeniu uniwersalnego systemu długoterminowego finansowania mieszkalnictwa. A więc nie tylko na budowie nowych zasobów, ale również rewitalizacji istniejących. Trzeba poprawić płynność rynku i obniżyć koszty utrzymania.
– Brakuje u nas mechanizmów, takich jak hipoteczne listy zastawne, znane z innych krajów UE, które pozwalają rozwijać inwestycje długoterminowe. Liczba mieszkań w Polsce zbliża się do średniej unijnej, ale ich struktura nadal wymaga poprawy. Głównym wyzwaniem jest polityka przestrzenna i lepsza współpraca z samorządami, które powinny odgrywać kluczową rolę w lokalnej polityce mieszkaniowej. Państwo powinno zaś zapewniać im odpowiednie narzędzia – prawne i finansowe – umożliwiające szczególnie młodym osobom dostęp do pierwszego mieszkania – podsumowuje ekspert.
Główne wnioski
- Konieczność centralizacji polityki mieszkaniowej. Obecny system zarządzania mieszkalnictwem w Polsce jest rozproszony między kilka resortów i instytucji, co skutkuje brakiem spójności, rozmytą odpowiedzialnością i ograniczoną efektywnością. Powołanie Ministerstwa Mieszkalnictwa mogłoby ten problem rozwiązać, skupiając kompetencje w jednym miejscu. Alternatywą pozostaje reorganizacja obecnych struktur i jednoznaczne przypisanie odpowiedzialności.
- Potrzeba długoterminowej strategii mieszkaniowej. Brakuje wieloletniego, stabilnego planu rozwoju mieszkalnictwa. Eksperci są zgodni, że bez inwestycyjnego horyzontu 10-15 lat nie da się skutecznie odpowiedzieć na potrzeby obywateli – szczególnie w dużych miastach. Ad hocowe ustawy nie zastąpią przemyślanej, konsekwentnej polityki uwzględniającej zmiany demograficzne i gospodarcze.
- Mieszkalnictwo jako filar rozwoju, nie karta przetargowa. Mieszkalnictwo to nie tylko kwestia społeczna, lecz również gospodarcza, przestrzenna i strategiczna. Nie może być przedmiotem jedynie kampanii wyborczych i politycznych targów. Potrzebne są nie tylko struktury i budżety, ale przede wszystkim: wola polityczna, międzysektorowa współpraca i decyzje oparte na danych i analizach.
