Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Nie będzie superresortu, który zajmie się całą transformacją energetyczną. Przed ministrem energii trudne zadanie

Nie sprawdził się dotychczasowy model zarządzania polską energetyką, skupiony w kilku resortach. Dlatego w nowym rządzie Donalda Tuska reaktywowane zostanie Ministerstwo Energii, a na jego czele stanie Miłosz Motyka (PSL). Nowy resort przejmie kompetencje Ministerstwa Przemysłu i część zadań Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Czy to wystarczy, aby sprawniej realizować transformację energetyczną? Eksperci zwracają uwagę, że mimo zmian podział kompetencji w sprawie energetyki pozostanie... rozproszony.

Miłosz Motyka, minister energii
Stanowisko ministra energii obejmie Miłosz Motyka, dotychczasowy wiceminister klimatu i środowiska. Fot. PAP/Marcin Obara

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie kompetencje przejmie Ministerstwo Energii.
  2. Jakie zadania stoją przed ministrem energii.
  3. Jak zmiany oceniają eksperci.

– W kwestii bezpieczeństwa w wymiarze energetycznym podjąłem trudną decyzję, aby to, co jest możliwe bez zmiany ustawy, przeprowadzić i zmienić chorą strukturę rządu, jaką odziedziczyliśmy po PiS-ie – tak zmiany w rządzie w obszarze energii zaanonsował premier Donald Tusk.

Zmiana polegać będzie na likwidacji niedawno powstałego Ministerstwa Przemysłu i przeniesienia działu energia z Ministerstwa Klimatu i Środowiska (MKiŚ) do nowo utworzonego Ministerstwa Energii. Na czele tego resortu stanie Miłosz Motyka, dotychczasowy wiceminister klimatu. Podobny resort działał za rządów PiS w latach 2015-2019, a kierował nim Krzysztof Tchórzewski. 

– Aby uspójnić politykę energetyczną, aby nie było rozsypania energetyki po różnych resortach – jeśli chodzi o energetykę jądrową czy regulacje energetyczne – to musi być skupione w jednym centrum decyzyjnym – stwierdził Donald Tusk.

W praktyce jednak centrum decyzyjne będzie wciąż niejednolite i rozproszone po kilku ministerstwach.

Czym zajmie się Ministerstwo Energii?

Skonsolidowania nadzoru nad transformacją energetyczną w jednym resorcie od dawna domaga się branża energetyczna i eksperci. Dotychczas część spółek z szeroko rozumianego sektora energetyki gubiła się w tym, do którego resortu ma zwracać się ze swoimi problemami i postulatami. Branża narzekała też na to, że niektóre ministerstwa działają po przeciwnej stronie barykady – np. MKiŚ chciało przyspieszyć zieloną transformację, natomiast Ministerstwo Przemysłu pilnowało, by rezygnacja ze spalania węgla nie postępowała szybciej, niż wynikałoby to z umowy społecznej z górnikami. Rekonstrukcja rządu miała być odpowiedzią na te bolączki.

W praktyce jednak część kompetencji energetycznych pozostanie w gestii MKiŚ. Chodzi tu o energetykę odnawialną. To ministerstwo klimatu będzie rysować plany dotyczące rozwoju OZE, w tym fotowoltaiki oraz farm wiatrowych na lądzie i na morzu. Te kompetencje znajdują się w dziale klimat, a przeniesienie ich do działu energia wymagałoby zmiany ustawy.

– Odnawialne źródła energii pozostają w MKiŚ, w tym też przyspieszenie rozwoju OZE i poprawa ich efektywności, zwłaszcza źródeł rozproszonych i prosumenckich. Tym zamierzamy się dalej skutecznie zajmować. Podobnie jak wzmocnieniem innowacji w tym obszarze, przykładem jest tu budowa prototypu lokomotywy wodorowej, która pojawi się na torach tam, gdzie nie ma elektryfikacji. Tego typu innowacje będziemy wspierać, bo polska transformacja energetyczna i klimatyczna wymaga wielu innowacyjnych rozwiązań – podkreśliła Paulina Hennig-Kloska, która pozostanie na stanowisku szefowej MKiŚ.

Ministerstwo Energii przejmie natomiast kompetencje Ministerstwa Przemysłu, a więc dotyczące gospodarki surowcami energetycznymi i energetyki jądrowej. Z naszych informacji wynika, że do resortu energii w roli wiceministra przejdzie Wojciech Wrochna, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Dziś jest on wiceministrem przemysłu.

ME przejmie także dział energii od MKiŚ. To kompetencje związane z tworzeniem polityki energetycznej państwa, funkcjonowaniem rynku energii, cenami prądu, zapewnieniem bezpieczeństwa dostaw energii, współpracy międzynarodowej w tym obszarze. Oznacza to, że właśnie ME zajmie się aktualizacją Polityki energetycznej państwa do 2040 r. i tworzeniem strategii dla ciepłownictwa. Nie jest natomiast jasne, kto ostatecznie przejmie nadzór nad Krajowym planem na rzecz energii i klimatu do 2030 r. (KPEiK), który Polska musi wysłać do Komisji Europejskiej. KPEiK wchodzi bowiem w kompetencje ME i MKiŚ.

Nadzór nad kontrolowanymi przez państwo spółkami energetycznymi pozostanie w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Szefem MAP zostanie Wojciech Balczun, który zastąpi na tym stanowisku Jakuba Jaworowskiego.

Gdzie będzie siedziba Ministerstwa Energii?

Wciąż nie jest jasne, gdzie konkretnie ulokowana zostanie siedziba Ministerstwa Energii.

– Ustalamy – przekazał nam Miłosz Motyka, przyszły minister energii.

Z naszych informacji wynika, że najpewniej nowy resort zadomowi się w warszawskiej siedzibie Ministerstwa Przemysłu. Resort przemysłu oficjalnie siedzibę ma w Katowicach, ale część załogi pracuje w stolicy przy ul. Książęcej.

Nie wiadomo natomiast, co się stanie z katowickim biurem Ministerstwa Przemysłu i jaki los spotka zatrudnionych tam pracowników. W grze jest pozostawienie tej jednostki jako zamiejscowego oddziału ME. Szefowa przemysłu Marzena Czarnecka od zera budowała swój resort i zapewniała, że pozostanie on na dłużej na Śląsku. Według informacji z marca tego roku, w MP zatrudnionych było 159 osób, z czego większość pracowała w Katowicach.

– Jeśli ktoś mówi, że Ministerstwo Przemysłu powinno być zlikwidowane, a jest ze Śląska, to jest haniebne – mówiła niedługo przed rekonstrukcją rządu Marzena Czarnecka w Radiu Katowice.

Trudne zadanie przed ministrem energii

Eksperci liczą na kontynuację w Ministerstwie Energii prac rozpoczętych w MKiŚ.

– Zmiany w rządzie są częściowo pozytywne, ale zdecydowanie nie mamy tu do czynienia z utworzeniem megaministerstwa energii, które byłoby silnym ośrodkiem i zarządzało całą transformacją energetyczną. Na plus oceniam zakończenie nieudanego eksperymentu z Ministerstwem Przemysłu. Dobrze oceniam też nowego ministra energii Miłosza Motykę, który sprawdził się w resorcie klimatu. Nie zaczyna od zera i jest szansa na to, że będzie kontynuował procesy transformacji rozpoczęte w MKiŚ. Nie będzie miał jednak łatwego zadania – podkreśla Paweł Wiejski, starszy analityk ds. polityk publicznych w Instytucje Reform.

Jego zdaniem wiele do życzenia pozostawia podział kompetencji między ME a pozostałymi ministerstwami.

– W resorcie klimatu pozostanie np. energetyka odnawialna. Przeniesienie tego obszaru do działu energia wymagałoby zmiany ustawy. Nawet pomijając pytanie, czy prezydent taką ustawę podpisze, to szefowa MKiŚ niekoniecznie będzie chciała ten obszar oddać Ministerstwu Energii. Widzę tu potencjalne pole do konfliktu w rządzie. Minister energii będzie też musiał współpracować z innymi instytucjami, m.in.: z MAP, gdzie pozostaje nadzór nad spółkami energetycznymi, Ministerstwem Finansów i Gospodarki np. w zakresie transformacji energetycznej budynków, czy Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), które najpewniej pozostanie pod nadzorem MKiŚ, a jest kluczowym narzędziem finansowania transformacji w Polsce – wylicza Paweł Wiejski.

Wśród kolejnych wyzwań, które czekają na ministra energii, wymienia też aktualizację strategii energetycznej i wypracowanie realistycznego scenariusza odchodzenia od węgla.

– Po działaniach w tych obszarach przekonamy się, czy ME stanie się realnym centrum zarządzania polską energetyką, czy będzie to powtórka z doświadczeń resortu przemysłu – ministerstwo bez pełni kompetencji, które utknie w rozmowach z górnikami i próbach zadowolenia wszystkich interesariuszy – kwituje analityk Instytutu Reform.

Również wiceprezes Forum Energii Tobiasz Adamczewski podkreśla, że choć rekonstrukcja rządu idzie w kierunku konsolidacji tematów energetycznych, to nadal kompetencje będą rozproszone po różnych resortach i departamentach.

– Kluczowa będzie współpraca między tymi jednostkami. Niestety, ze względu na ciągły brak Krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu, trudno będzie administracji znaleźć wspólny mianownik. Trudno oczekiwać od administracji osiągania celów, jeśli rząd nie potrafi ich wyznaczyć – komentuje Tobiasz Adamczewski.

Liczy się skuteczność

Zmianom w rządzie z uwagą przyglądają się górnicze związki zawodowe.

– Na razie trudno jednoznacznie ocenić rekonstrukcję rządu. Zlokalizowane w Katowicach Ministerstwo Przemysłu dawało nam nadzieję, ale jej nie spełniło. Tutaj, na Śląsku, wszyscy widzimy, że resort ten nie wypełnił żadnych naszych oczekiwań. Przejęcie kompetencji MP przez resort energii to teoretycznie ciekawa opcja. Jednak z drugiej strony mamy też MAP [Ministerstwo Aktywów Państwowych – red.] i superministerstwo finansów i gospodarki i obawiam się, że to tam będą skupiały się główne siły związane z transformacją energetyczną, funkcjonowaniem hutnictwa, motoryzacji, przyszłością Zielonego Ładu, przyszłością umowy społecznej rządu z górnikami. Ostatecznie może się okazać, że z dużej chmury będzie mały deszcz – ocenia Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Podkreśla jednak, że daje ministrowi energii kredyt zaufania.

– Ostatecznie chodzi przecież o skuteczność. I nie ma znaczenia, czy w Katowicach będzie rządowa komórka, izba czy pałac. Jeśli kompetentni ludzie w Warszawie zajmą się przemysłem, energetyką i górnictwem, to będzie w porządku. Po czynach ich poznamy. Natomiast na razie wiceminister klimatu Miłosz Motyka pokazał nam się jako orędownik energetyki wiatrowej na lądzie i na morzu. Patrząc z perspektywy polskiej gospodarki, to nie jest dobre rozwiązanie, bo tracimy niezależność energetyczną, a dodatkowo z morskich wiatraków będziemy mieli drogą energię. Wygląda na to, że w kwestii wiatraków porywamy się z motyką na słońce – podkreśla Dominik Kolorz.

„Cyrk na kółkach”

Krytycznie zmiany w rządzie ocenił natomiast Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.

„Będzie cyrk na kółkach” – ocenił na platformie X Andrzej Guła. Stwierdził, że nowy minister energii będzie zarządzał takimi obszarami jak ciepłownictwo czy zaopatrzenie gospodarstw domowych w energię, a nie będzie miał kontroli nad finansowaniem tych zadań przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

„Dziś już wiemy, że minister energii jest pozbawiony podstawowych narzędzi prowadzenia polityki energetycznej. Powstaje kuriozalna sytuacja w której minister energii:
– nie odpowiada za odnawialne źródła energii, magazyny energii
– nie dysponuje pieniędzmi na transformację energetyczną (ciepłownictwo, magazyny, energii, OZE), które są w NFOŚiGW
– nie ma kontroli nad transformacją energetyczną budynków (efektywność energetyczna, prosumenci)” – napisał Andrzej Guła.

Główne wnioski

  1. Rekonstrukcja rządu pociągnie za sobą zmiany w zarządzaniu polską energetyką. Zlikwidowane zostanie Ministerstwo Przemysłu, a jego kompetencje przejmie nowo powołane Ministerstwo Energii. Nowy resort przejmie też część zadań od Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Ministrem energii zostanie Miłosz Motyka, dotychczasowy wiceminister klimatu.
  2. Ministerstwo Energii nie będzie miało jednak pełni władzy nad transformacją energetyczną w Polsce. Na przykład rozwój odnawialnych źródeł energii pozostanie w gestii MKiŚ. Nie wiadomo też, co stanie się z katowicką siedzibą Ministerstwa Przemysłu i zatrudnionymi tam pracownikami. Ministerstwo Energii prawdopodobnie przejmie natomiast warszawskie biuro MP, zlokalizowane w budynku, gdzie siedzibę ma Giełda Papierów Wartościowych.
  3. Eksperci zwracają uwagę, że pomimo zmian podział kompetencji energetycznych w rządzie pozostaje rozproszony. Branża energetyczna spodziewała się natomiast skupienia w jednym resorcie odpowiedzialności za całą transformację energetyczną. Kredyt zaufania ministrowi energii dają górnicze związki zawodowe, choć nie podoba im się, że Miłosz Motyka jest orędownikiem rozwoju energetyki wiatrowej. – Ostatecznie chodzić o skuteczność. Po czynach ich poznamy – kwituje Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.