Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Koniec kobiecego EURO. Piłkarki zarobiły najwięcej w historii, ale nieporównywalnie mniej niż mężczyźni

Po serii rzutów karnych Angielki pokonały Hiszpanki w finale mistrzostw Europy i obroniły tytuł najlepszej drużyny na kontynencie. Kończące się Euro miało rekordową frekwencję na stadionach. Rekordowe są też nagrody dla zawodniczek – podobnie jak prognozowane zyski UEFA z turnieju. Wciąż jednak mowa o kwotach bardzo odległych od pieniędzy w męskim futbolu. Na udziale polskich piłkarek w mistrzostwach zarobią nie tylko one same i PZPN, ale także niektóre kluby Ekstraligi.

Natalia Padilla-Bidas ze statuetką dla najlepszej zawodniczki meczu Polska-Dania. Polki wygrały 3:2, a napastniczka, która ostatni sezon ligowy spędziła w Sevilli, strzeliła pierwszą bramkę. Fot. PAP/Marcin Bielecki

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są różnice między nagrodami UEFA dla grających na EURO kobiet i mężczyzn.
  2. Ile pieniędzy za grę w tegorocznych mistrzostwach Europy otrzymała reprezentacja Polski.
  3. Jak wyglądają zarobki piłkarek w klubach.

Mistrzynie Europy dostaną od UEFA 1,75 mln euro premii. Sumując bonusy z poprzednich faz turnieju, zarobią w Szwajcarii 5 mln euro. Łączna pula nagród dla uczestniczących w mistrzostwach drużyn wynosiła 41 mln euro. To wzrost o ponad 250 proc. względem poprzedniej edycji mistrzostw.

UEFA ma się czym dzielić. Szacuje się, że podwoiła wpływy z umów sponsoringowych (do 32,5 mln euro). Znacznie zwiększyła też przychody ze sprzedaży praw do transmisji turnieju (do ponad 72 mln euro). Wszystkie te liczby to jednak ułamek pieniędzy funkcjonujących w męskiej w piłce.

Tak się złożyło, że w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy mężczyzn w finale również zagrały reprezentacje Anglii i Hiszpanii. Za sam udział w fazie grupowej obie drużyny dostały więcej (9,25 mln euro) niż finalistki turnieju kobiet zarobią łącznie przez całą imprezę (9,2 mln euro).

Ośmiokrotnie wyższa pula nagród dla mężczyzn ma swoje uzasadnienie. Przychody tylko z tytułu sprzedaży praw medialnych do EURO 2024 przekroczyły miliard euro.

Ile chcą zarabiać piłkarki?

Powyższe wyliczenia wyraźnie zarysowują finansową przepaść między piłką kobiet i mężczyzn. Wbrew krążącym w niektórych mediach mitom, piłkarki są świadome tych różnic i mechanizmów, z których one wynikają. Dlatego wcale nie chodzi im o zrównanie pensji z najlepiej opłacanymi piłkarzami.

– Mam dość tłumaczenia tego. Oczywiście, że potrzebujemy więcej pieniędzy na rozwój kobiecej piłki. Ale są nieliczne zawodniczki, które mówią o takich zarobkach, jakie mają piłkarze. Ja takich dużych pieniędzy nie chcę – powiedziała niedawno 145-krotna reprezentantka Niemiec Alexandra Popp.

– Oni obracają ogromnymi pieniędzmi, których my nie generujemy. Taka jest rzeczywistość. Mam tego świadomość, dlatego chcę tylko minimum, by każda z nas miała zapewnione podstawowe warunki – wtóruje skrzydłowa reprezentacji Hiszpanii Athenea del Castillo.

Te podstawowe warunki to zapewnienie poziomu, który pozwoli piłkarkom na utrzymanie się z gry w piłkę. W wielu państwach wciąż nie ma w pełni profesjonalnych lig, a krajowe federacje po macoszemu traktują drużyny kobiece. Żeby móc wziąć udział w poprzednim mundialu, reprezentacja Jamajki zbierała pieniądze na platformie crowdfundingowej.

Polskie kluby też zarobią

W swoich finansowych regulacjach UEFA obliguje uczestników tegorocznego EURO, by co najmniej 30 proc. uzyskanych od niej premii trafiło bezpośrednio do piłkarek. Ma to zapobiec sytuacji, w której federacje przejmują nagrody i przeznaczają je na inne cele. Podobny mechanizm zastosowała na ostatnich mistrzostwach świata FIFA. Tyle że wówczas każda piłkarka dostała od FIFA konkretną kwotę – co najmniej 30 tys. dolarów. Premie rosły wraz z kolejnymi rundami turnieju – finalistki wróciły do domów bogatsze o 270 tys. dolarów.

Zwiększanie nagród jest godne pochwały, ale trzeba pamiętać, że FIFA późno przypomniała sobie o piłkarkach. Pierwszy mundial zorganizowała im w 1991 roku (mężczyźni zaczęli w 1930) i to dopiero wtedy, gdy rozegrana dwa lata wcześniej pilotażowa impreza okazała się ekonomicznym sukcesem.

Autorzy raportu "Rise Of Women's Football" wskazują, że na trzech ostatnich mundialach kobiet FIFA zarobiła ponad 2,5 mld dolarów – z czego blisko połowę na turnieju w 2023 roku. Te liczby trzeba mieć w głowie, chwaląc FIFA za znaczne zwiększenie puli nagród dla uczestniczek – z 30 mln dolarów w 2019 do 110 mln w 2023.

Reprezentacja Polski za grę w EURO otrzyma 1,9 mln euro (1,8 mln za udział i 100 tys. euro za wygraną z Danią). To oznacza, że bezpośrednio do polskich piłkarek powinno trafić co najmniej 570 tys. euro.

19 z 23 powołanych na EURO Polek gra na co dzień w zagranicznych klubach. Czwórka z polskich boisk – Klaudia Słowińska i Kinga Seweryn z GKS-u Katowice, Paulina Tomasiak z Górnika Łęczna i Natalia Radkiewicz z Pogoni Szczecin – zapewniła swoim zespołom przelewy z UEFA.

Zgodnie z ogłoszonymi przez UEFA nowymi stawkami benefitów dla klubów wysyłających swoje piłkarki na EURO za każdy dzień zgrupowania (przed turniejem i w trakcie) zespoły otrzymają 985 euro. Ponieważ Polki odpadły po fazie grupowej, ich kluby dostaną po 19 700 euro (w przypadku GKS-u należy liczyć razy dwa). Drużyny, w których grają finalistki EURO, otrzymają niemal dwa razy tyle.

Gospodarze liczą franki

To było nie tylko najlepiej opłacane, ale też najchętniej oglądane EURO w historii. Na ulicach ośmiu szwajcarskich miast, w których rozgrywano mecze, królowały kolorowe korowody kibiców, którzy dość szczelnie wypełniali trybuny. Na żadnym z poprzednich turniejów nie było wyższej frekwencji.

UEFA cieszy się z rekordowej sprzedaży biletów i argumentów do negocjowania wyższych umów sponsorskich i medialnych.

Obrazujące napływ kibiców do Szwajcarii dane przedstawiła Visa. Bazując na danych z dokonanych kartami płatniczymi transakcji, firma obliczyła, że liczba odwiedzających Szwajcarię osób wzrosła rok do roku o 12 proc.

Posiadacze kart Visa wydali w pierwszym tygodniu turnieju o 27 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok temu – najwięcej na rozrywkę i gastronomię. To dane, które mogą zainteresować polskich przedsiębiorców, bo PZPN stara się, by w 2029 roku EURO kobiet zorganizować w Polsce.

Setki tysięcy euro dla najlepszych, drugi etat dla większości

W transparentnej finansowo amerykańskiej National Women’s Soccer League (NWSL) obowiązuje wynagrodzenie minimalne. Żadna grająca w lidze piłkarka nie zarabia tam mniej niż 48,5 tys. dolarów rocznie. Władze ligi chcą, by w pięć lat ta kwota wzrosła do 82,5 tys. dolarów. Średnie wypłaty grających w Stanach piłkarek to 65 tys. dolarów rocznie.

Mallory Swanson, Maria Sánchez i Sophia Smith zarabiają po 500 tys. dolarów rocznie. Na inflację swoich pensji nie mają co liczyć. W NWSL (tak jak chociażby w NBA czy NHL) obowiązuje dyscyplinujące klubowe finanse tzw. salary cap.

W Europie tak ostrych regulacji finansowych nie ma, więc kluby mogą płacić zawodniczkom więcej. Najlepiej swoje piłkarki wynagradza FC Barcelona, która też notuje największe sukcesy. To pięć finałów Ligi Mistrzów w ciągu ostatnich pięciu lat, z czego trzy wygrane oraz sześć mistrzostw Hiszpanii z rzędu.

Na najwyższe pensje mogą liczyć zwyciężczynie czterech ostatnich edycji Złotej Piłki, a przy tym finalistki tegorocznego euro: Aitana Bonmati (950 tys. euro) i Alexia Putellas (ok. 700 tys. euro). Według katalońskich mediów 500 tys. euro rocznie ma zarabiać Ewa Pajor.

W Polsce takie płace są na razie nie do pomyślenia. Średnia pensja w Ekstralidze to 4-5 tys. złotych. Niektóre zawodniczki poza grą w piłkę pracują gdzie indziej. W I lidze i niżej to standard.

Pieniędzy jest coraz więcej

Ten rok jest w kobiecej piłce rekordowy nie tylko z uwagi na zainteresowanie i nagrody na EURO. Wcześniej padła symboliczna bariera na rynku transferowym. Londyńska Chelsea zapłaciła 1,1 mln dolarów (1 mln euro) za grającą do tej pory w amerykańskim San Diego Wabe FC Naomi Girmę. Nigdy wcześniej za żadną zawodniczkę nie zapłacono siedmiocyfrowej kwoty. Poprzedni rekord, ustanowiony w 2024 roku, wynosił 735 tysięcy euro. Amerykański Bay FC zapłacił tyle za Zambijkę Racheal Kundananji, grającą wcześniej w Madryt CFF (nie mylić z Realem Madryt).

Spośród 12 najwyższych transferów w historii kobiecej piłki 11 zostało sfinalizowanych w tym lub ubiegłym roku. Wśród tych 12 transakcji jest przejście Ewy Pajor z Wolfsburga do FC Barcelony. Według katalońskich mediów Barca zapłaciła za Polkę 400 tys. euro.

To wyraźny dowód na to, że kluby mają coraz większe pieniądze i chcą je pożytkować na wzmacnianie swojej kadry.

Wszystkie te kwoty wskazują, że w kobiecej piłce pieniędzy jest coraz więcej. Oczywiście nieporównywalnie mniej niż w męskiej. Te porównania mają jednak wartość tylko statystyczną. Kobiecy futbol znajduje się w innymi miejscu swojego rozwoju i wcale nie zamierza przepychać się z męskim. Ponadto według jednego z raportów UEFA śledzi go nieco inna grupa kibiców. Ok. 1/3 fanów kobiecej piłki deklaruje, że męska odmiana ich nie interesuje.

Główne wnioski

  1. Tegoroczne EURO kobiet było finansowo rekordowe – zarówno dla UEFA, jak i poszczególnych reprezentacji, które otrzymają od piłkarskiej centrali najwyższe w historii premie.
  2. Ogromne różnice w nagrodach dla uczestniczących w mistrzostwach Europy piłkarek i piłkarzy wynikają z różnego poziomu zainteresowania sponsorów i mediów – przychody UEFA z męskich turniejów są wielokrotnie wyższe.
  3. Polskie piłkarki otrzymają bezpośrednio co najmniej 30 proc. premii, jaką za grę na EURO wypłaci PZPN-owi UEFA. Na udziale w turnieju grających w Ekstralidze piłkarek zarobią trzy polskie kluby.