Branża chce na nowo uregulować ceny ciepła. Ruszyła dyskusja
Ciepło systemowe musi być atrakcyjne dla odbiorców, bo to oni ostatecznie zdecydują, czy chcą korzystać z naszych usług, czy wolą odłączyć się od sieci i budować alternatywne źródła ogrzewania – podkreśla branża ciepłownicza. Polskie ciepłownie zabiegają o pilne zmiany regulacji, aby ułatwić transformację sektora. W dłuższej perspektywie chcą wywrócić model kształtowania cen ciepła. Obecnie mieszkańcy niektórych polskich miast zmagają się z potężnymi podwyżkami rachunków za ogrzewanie.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Kto dziś decyduje o cenach ciepła w Polsce.
- Jakich pilnych zmian w regulacjach oczekuje branża ciepłownicza.
- Jak może wyglądać nowy model kształtowania taryf na sprzedaż ciepła.
Po wygaśnięciu z końcem czerwca tarczy chroniącej odbiorców ciepła systemowego (płynącego z sieci ciepłowniczej) przed wysokimi rachunkami za ogrzewanie, temat cen ciepła powrócił na agendę. Mieszkańcy niektórych polskich miast zderzyli się z kolosalnymi podwyżkami rachunków. Rząd w pilnym trybie próbuje wprowadzić bon ciepłowniczy dla osób najbardziej potrzebujących. Doraźna pomoc jest potrzebna, ale w dłuższej perspektywie sektor ciepłowniczy myśli o rewolucji w kształtowaniu taryf na sprzedaż ciepła. Dziś przedsiębiorstwa ciepłownicze składają wnioski taryfowe do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE) i to on ostatecznie zatwierdza taryfy na ciepło. W przyszłości rola URE w tym procesie może się diametralnie zmienić.
Drastyczne podwyżki
Ekstremalnie wysokie rachunki za ogrzewanie płacą np. mieszkańcy Rudy Śląskiej. To efekt tego, że dostawca ciepła – Węglokoks Energia ZCP – podpisał umowę na zakup gazu od PGNiG Obrót Detaliczny w 2022 r., czyli w momencie, gdy ceny gazu były rekordowo wysokie. W efekcie oferuje on ciepło w średniej cenie 255,31 zł/GJ. To zdecydowanie powyżej progu, od którego wypłacany będzie bon ciepłowniczy (170 zł/GJ). Według regulatora średnie ceny ciepła wytwarzanego z gazu sięgały w ubiegłym roku 144,18 zł/GJ.
Po burzy, jaka rozpętała się w społeczności lokalnej, Węglokoks Energia ZCP zawnioskował o zmniejszenie taryfy do 209,88 zł/GJ. Taką stawkę zaakceptował prezes URE. Nowy cennik zacznie obowiązywać od 1 października. Jak doszło do obniżki cen?
– Wypracowaliśmy rozwiązanie, które ogranicza wzrost opłat i w efekcie oznacza niższe koszty ogrzewania dla odbiorców końcowych – tłumaczy Łukasz Kozakowski, wiceprezes ds. finansów Węglokoks Energia ZCP.
Próbowaliśmy dowiedzieć się w spółce, jakie to rozwiązanie i czy doszło do renegocjacji umowy z dostawcą gazu.
– Od początku swojej działalności w spółce (od lipca 2024 r.) obecny zarząd podkreślał, że priorytetem jest stabilizacja cen. Dlatego szczegółowo przeanalizowano sytuację kosztową. Przygotowano wniosek o zmianę taryfy. Jest skalkulowana już na podstawie bieżących realiów rynkowych – podkreśla Marzena Pieczyńska z biura prasowego Węglokoks Energia ZCP.
Nie odpowiedziała jednak na pytanie o kontrakt z PGNiG OD.
Regulacje do poprawki
Niezależnie od problemów z cenami surowców, sektor ciepłowniczy apeluje o zmiany regulacji taryfowych. Branża musi inwestować w nowe, mniej emisyjne źródła ciepła, a jednocześnie utrzymywać ceny ciepła na poziomie akceptowalnym dla odbiorców. Obecnie wciąż ponad 60 proc. polskich ciepłowni opalanych jest węglem. Branża szacuje, że dekarbonizacja sektora pochłonie od 299 mld do 466 mld zł do 2050 r., w zależności od przyjętego scenariusza. Tymczasem pieniędzy na niezbędne inwestycje brakuje. Od kilku lat średnia rentowność przedsiębiorstw ciepłowniczych znajduje się na minusie.
– Największym wyzwaniem dla sektora jest zmiana podejścia do klienta. Dziś prezes URE ustala taryfy za ciepło. Natomiast jeśli ta ustalona taryfa byłaby tylko ceną maksymalną, to byłoby to otwarcie się na dyskusję z klientem o możliwym poziomie stawek. Musimy zmienić sposób myślenia. Pozostawienie dużej elastyczności po stronie przedsiębiorstw ciepłowniczych dałoby impuls do zmian. Wymaga to jednak zaufania, że firmy nie odwrócą się od klientów i nie podniosą drastycznie cen, bo to wbrew ich interesom. Ostatecznie to klient zdecyduje, czy chce korzystać z naszych usług, czy woli odłączyć się od sieci. Taki odwrót od ciepła systemowego obserwujemy np. w Finlandii – wyjaśnia Piotr Górnik, prezes Fortum Power and Heat Polska.
Branża chciałaby napisać regulacje na nowo, aby docelowo zmienić model kształtowania cen ciepła. Ministerstwo Energii zapowiedziało powołanie zespołu z udziałem organizacji branżowych, które będzie pracować m.in. właśnie nad nowym modelem regulacji.
– Obecny model zbudowany został 25 lat temu. Nie przystaje do obecnych realiów rynkowych, w tym konieczności dywersyfikacji technologii wytwarzania ciepła. Warto przeanalizować, jak ceny ciepła regulowane są u naszych sąsiadów – np. w Niemczech czy Czechach. W niektórych krajach same przedsiębiorstwa ustalają stawki w oparciu o precyzyjne przepisy prawa i kontrole odpowiednich instytucji. Ta dyskusja dopiero przed nami. Natomiast teraz musimy zawalczyć o to, by obecny model regulacji został poprawiony z korzyścią dla branży i dla odbiorcy końcowego. Tak, by można było np. w taryfach uwzględniać koszty finansowe od zaciągniętych kredytów. Obecnie wielu firm po prostu nie stać na inwestycje. Ostatecznie chodzi o to, by sektor się transformował, przechodził na mniej emisyjne źródła ciepła, działał efektywnie i jak najmniej obciążał klientów – proponuje Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP).

Rusza dyskusja
Część ekspertów chciałaby całkowitego odejścia od cen regulowanych. Inni mówią o pozostawieniu jedynie funkcji kontrolnej organom administracji. Jeszcze inni – o przeniesieniu kompetencji ustalania taryf z URE np. do samorządów.
– Nie widzę sensu, by prezes URE decydował o tym, ile ma kosztować ciepło np. w Białej Podlaskiej. Niech decyzje podejmuje burmistrz czy prezydent miasta. Bo to on jest rozliczany z tego, czy mieszkańcy mają tanie, czy drogie ciepło – zaproponował w maju na łamach XYZ prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorz Onichimowski.
Takie podejście krytykują jednak przedsiębiorstwa ciepłownicze, bo obawiają się wpływu na ceny lokalnej polityki.
– Przy rozpędzonej dekarbonizacji, inwestycjach wartych setki milionów złotych zmiana regulacji nie może być zabawą z prochem. Z niepokojem słucham informacji, że jest pomysł, by kształtowanie taryf wróciło do samorządów. Musimy rozpocząć dyskusję o tym już teraz, bo gdy zobaczymy projekt ustawy, to będzie już za późno. Chcemy być partnerem do rozmów z administracją. Widzimy, że np. Wody Polskie nie radzą sobie z wydawaniem taryf na dostawy wody. Może to moment, by zastanowić się, jak powinna wyglądać kwestia taryfowania w całym kraju. Być może mamy za dużo urzędów. Może taryfowanie energii elektrycznej, ciepła i wody mogłyby zostać skupione w URE – zastanawia się Krzysztof Zamasz, wiceprezes Veolii w Polsce.
Nie tylko ciepło
Podczas tegorocznego Forum Ciepłowników Polskich w Międzyzdrojach jednym z najważniejszych tematów, poza taryfami, była także kwestia współpracy branży z sektorem wytwarzania energii elektrycznej. Już teraz niektóre ciepłownie poza energią cieplną produkują również prąd. Ich rola we wspieraniu i stabilizowaniu systemu energetycznego mogłaby być jednak znacznie większa. Wymagałoby to inwestycji w elektryczne kotły elektrodowe oraz dobowe lub sezonowe magazyny ciepła.
– Sektor ciepłowniczy mógłby wspomóc system energetyczny, pobierając z sieci nadwyżki zielonej energii, której coraz więcej się marnuje. Możemy tę energię wykorzystać od razu do produkcji ciepła albo ją magazynować. To wymaga jednak zmian w prawie, które spowodują, że produkcja ciepła w kotłach elektrodowych napędzanych zieloną energią będzie spełniała kryteria efektywnego systemu ciepłowniczego. Warto też rozważyć zwolnienie elektrociepłowni z części opłaty dystrybucyjnej czy mocowej w godzinach, gdy mamy nadwyżki energii elektrycznej na polskim rynku. To dodatkowo mobilizowałoby sektor, by te nadwyżki pobierać i w ten sposób ograniczać zjawisko wyłączania elektrowni słonecznych lub wiatrowych przez operatora – argumentuje Jacek Szymczak, prezes IGCP.
Główne wnioski
- Z końcem czerwca wygasły mechanizmy chroniące Polaków przed drastycznymi podwyżkami cen ciepła. W niektórych miejscowościach m.in. w Rudzie Śląskiej, spowodowało to duży wzrost rachunków za ogrzewanie. Problemy mają ciepłownie na gaz, które umowy na zakup surowca zawierały w 2022 r. Ceny błękitnego paliwa były wtedy rekordowe. Dla osób dotkniętych wysokimi cenami ciepła, które mają niskie dochody, rząd przygotował bon ciepłowniczy.
- Docelowo branża proponuje, aby na nowo ustalić sposób kształtowania cen ciepła. Dziś to prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdza taryfy wszystkim ciepłowniom. Ruszyła dyskusja o tym, czy w przypadku ogrzewania całkowicie odejść od cen regulowanych, pozostawić organom administracji jedynie funkcję kontrolną, czy może przenieść kompetencje ustalania taryf z URE np. do samorządów.
- Już teraz potrzebne są natomiast przepisy, które umożliwią branży ciepłowniczej ściślejszą współpracę z sektorem wytwarzania energii elektrycznej. – Sektor ciepłowniczy mógłby wspomóc system energetyczny, pobierając z sieci nadwyżki zielonej energii, której coraz więcej się marnuje. Możemy tę energię wykorzystać od razu do produkcji ciepła albo ją magazynować. To wymaga jednak zmian w prawie – podkreśla Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
