Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Czy Polska potrzebuje więcej menedżerów produktu? Dynatrace liczy na współpracę z uczelniami

Jesteśmy świetnymi podwykonawcami zachodnich firm. Ale musimy to zmienić – klienci powinni przychodzić do nas nie z gotowym zadaniem, lecz z problemem do rozwiązania – mówi Michał Bojko, szef firmy IT z misją. Nie wszyscy jednak podzielają jego opinię.

Michał Bojko, szef Dynatrace
85 proc. pracowników Dynatrace w Polsce, którym kieruje Bojko, to inżynierowie oprogramowania zaangażowani w prace B+R. W firmie funkcjonuje także zespół wsparcia technicznego pracujący z klientami oraz niewielki dział sprzedaży. Dynatrace posiada sieć partnerów w Europie, a w Polsce obsługuje około 50 klientów – podczas gdy na świecie ma ich kilkanaście tysięcy. Fot.: materiały prasowe

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak rozwija się Dynatrace w Polsce i jakie ma dalsze plany.
  2. Co mówią eksperci, którzy nie dostrzegają deficytu takich specjalistów.
  3. Jakie argumenty wysuwają zwolennicy zwiększenia liczby menedżerów produktu w Polsce.

Dynatrace to notowana na NYSE spółka z siedzibą w Bostonie, posiadająca największe centra badawczo-rozwojowe w Europie w austriackim Linzu oraz w Gdańsku. Oferuje m.in. narzędzia do obserwacji i analityki danych z rozbudowanych infrastruktur IT, wspierające procesy biznesowe firm poprzez analitykę predykcyjną.

System może np. ostrzec bank przed zbliżającym się Black Friday, wskazując potrzebę skalowania infrastruktury, aby uniknąć przeciążenia terminali w sklepach.

Michał Bojko, kierujący polskim oddziałem, od niedawna zarządza także Dynatrace w Estonii – po przejęciu przez firmę spółki SpectX, specjalizującej się w wyszukiwaniu danych w dużych zbiorach. Menedżer nie kryje zadowolenia z nowego wyzwania – uważa, że od Estończyków można się wiele nauczyć.

Być jak Estończycy

– Estonia ma 1,4 mln mieszkańców, a jej sektor IT działa globalnie. Firmy myślą szerzej – ich punktem odniesienia nie jest rynek lokalny, lecz cały świat. Taki sposób myślenia wynika ze struktury edukacji, która była systematycznie reformowana od lat 90. – ocenia Michał Bojko.

Chciałby, aby podobne podejście przyjęli także polscy informatycy.

– Jesteśmy znakomitymi podwykonawcami zachodnich firm. Ale nie wygramy w ten sposób z Indiami, Wietnamem, Rosją czy USA. Musimy zacząć dostarczać większą wartość. Musimy to zmienić, żeby klienci nie przychodzili z listą zadań, ale z realnymi problemami do rozwiązania. To dałoby branży IT w Polsce „drugi bieg” – mówi szef Dynatrace'a w Polsce.

Jesteśmy znakomitymi podwykonawcami zachodnich firm. Ale nie wygramy w ten sposób z Indiami, Wietnamem, Rosją czy USA. Musimy zacząć dostarczać większą wartość. Musimy to zmienić, żeby klienci nie przychodzili z listą zadań, ale z realnymi problemami do rozwiązania. To dałoby branży IT w Polsce „drugi bieg”.

Gdańsk jeszcze tego nie ma

Aby to się zmieniło, polski sektor IT – a także firmy z innych branż – potrzebują menedżerów produktu. Liczą się kreatywne usługi i innowacyjne produkty, a do ich powstawania i sprzedaży potrzebni są kreatywni liderzy.

– Menedżer produktu to osoba, która potrafi opracować strategię nie tylko dla rynku polskiego, ale globalnego. Taki kierunek studiów nie istnieje jeszcze w Gdańsku, ale mam nadzieję, że się pojawi. Prowadzimy rozmowy na ten temat z prof. dr hab. Piotrem Stępnowskim, rektorem Uniwersytetu Gdańskiego i przewodniczącym Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich – mówi Michał Bojko.

Warto zaznaczyć, że na AGH funkcjonuje już kierunek Enter IT – zarządzanie i projektowanie produktów IT. To studia podyplomowe skierowane do osób bez wykształcenia technicznego, które aspirują do ról kierowniczych w projektach IT. Program przygotowuje do pracy jako kierownik projektów IT, menedżer produktu IT oraz właściciel produktu.

Świetni, ale jako podwykonawcy?

– W Polsce jesteśmy świetni w świadczeniu usług na rzecz innych – i naprawdę dobrze nam to wychodzi. Sukces centrów usług wspólnych w naszym kraju jest tego najlepszym dowodem. Mamy jednak trudność w tworzeniu własnych rozwiązań od podstaw i skutecznym ich wdrażaniu. Jednym z powodów jest sposób myślenia – jako społeczeństwo zmagamy się z mentalnością poddostawcy: nie mierzymy wysoko, nie wierzymy w sukces – mówi Agnieszka Porębska, dyrektor zarządzająca w firmie konsultingowej Proservartner.

Nie oznacza to jednak, że w Polsce brakuje inicjatyw w tym zakresie.

– Tu pojawia się drugi problem: niedojrzały ekosystem. Znam projekty, które startowały w Polsce równolegle z podobnymi produktami w USA. Choć miały pomysł, potencjał i wizję, nie miały szans konkurować – tamte startupy mogły liczyć na znaczne finansowanie, zaangażowanie inwestorów, wdrożenia w ramach grup kapitałowych. U nas tego brakuje – mówi Agnieszka Porębska.
Z danych Atomico wynika, że startup technologiczny w Europie ma o połowę mniejsze szanse na pozyskanie rundy finansowania przekraczającej 15 mln dolarów niż w USA.

– W Polsce sytuacja jest jeszcze trudniejsza – kapitału jest mniej, a przedsiębiorcy są zdani na siebie. Walczą z rynkiem, z niechęcią klientów do podejmowania ryzyka – i niestety także z urzędami – podsumowuje szefowa Proservartnera.

Startup technologiczny w Europie ma o połowę mniejsze szanse na pozyskanie rundy finansowania przekraczającej 15 mln dolarów niż w USA. W Polsce sytuacja jest jeszcze trudniejsza.

Koniec proletariatu IT

Nie wszyscy zgadzają się z opinią, że w Polsce brakuje specjalistów zajmujących się rozwojem produktów.

– W mojej ocenie na rynku nie brakuje kompetentnych menedżerów produktu. Bardziej potrzeba pomysłów na innowacyjne rozwiązania. Aby je tworzyć, niezbędna jest dogłębna wiedza branżowa i solidne fundamenty naukowe. Dlatego warto kłaść większy nacisk na rozwijanie kreatywności i przedsiębiorczości. Rozwiązaniem mogą być kursy akademickie, podczas których uczestnicy uczą się definiować problemy, szukać pomysłów, walidować je, budować prototypy i wdrażać rozwiązania – wszystko w pracy zespołowej. Im bardziej programy te będą oparte na realnych wyzwaniach, z jakimi mierzą się inżynierowie i naukowcy, tym większa szansa na prawdziwą innowację. Kończy się era wykorzystywania wyłącznie podstawowych kompetencji IT. Firmy odchodzą od modelu, w którym stworzenie nowej aplikacji wymaga jedynie czasu i pracy inżynierów. Tego typu zadania coraz łatwiej zautomatyzować – mówi Przemek Berendt, szef Tech Hubu Volvo Cars.

O ścieżce, jaką informatycy pokonują, by zostać menedżerami produktu, mówi Andrzej Żyławski, prezydent Warszawskiej Wyższej Szkoły Informatyki.

– Większość liderów i menedżerów w branży IT ma podstawowe wykształcenie techniczne. Później często uzupełniają je studiami podyplomowymi z zarządzania projektami albo programem MBA, np. na uczelniach takich jak Koźmiński czy SGH. W programie naszych studiów znajdują się elementy zarządzania, jednak aby dobrze zarządzać technologiami, trzeba przede wszystkim naprawdę je rozumieć. Tego nie zapewnią same studia z zarządzania – choć są wyjątki. Analizując kariery naszych absolwentów, widzę, że znajomość technologii jest kluczowa. Wszystko jednak się zmienia – wydaje się, że większość absolwentów kierunków IT będzie w przyszłości raczej menedżerami technologii IT i AI niż ich wykonawcami. A czy kierunek kształcący menedżerów produktu jest dziś deficytowy? Nie dostrzegam takich braków – ocenia Andrzej Żyławski.

Kwestia skali

Według Tomasza Szpikowskiego, twórcy i prezesa Bergman Engineering – firmy zatrudniającej inżynierów na potrzeby branży lotniczej i motoryzacyjnej – problem leży gdzie indziej.

– Jesteśmy kreatywni – powstały przecież takie produkty jak LiveChat, Booksy czy ZnanyLekarz. Naszym problemem jest jednak skalowanie produktu, czyli wyjście na rynki globalne. Wąskim gardłem okazuje się brak doświadczenia i kapitału, który trzeba zainwestować. Najważniejsze pytanie brzmi: ile środków przeznaczyć na rozwój, żeby nie zagrozić stabilności firmy? Kluczowe jest znalezienie równowagi między zarabianiem a skalowaniem – uważa Tomasz Szpikowski.

Na kolejnych etapach działalności niezbędna jest osoba odpowiedzialna za kształtowanie i prowadzenie rozwoju produktu.

– Często twórcy to mistrzowie technologii i funkcjonalności – doskonali rzemieślnicy w swoim fachu. Ważne, by nasi geekowie wiedzieli, kiedy warto przekazać stery i skoncentrować się na tym, co robią najlepiej. Połączenie technologii, rozwoju i zarządzania w jednej osobie to rzadkość – podkreśla Tomasz Szpikowski. 

Rośnie społeczność IT

W Gdańsku trwają przygotowania do uruchomienia kierunku studiów dla menedżerów projektów.

– We współpracy z AmChamem oraz firmami Intel, Amazon, Dell i ManpowerGroup stworzyliśmy ankietę dotyczącą edukacyjnych potrzeb biznesu. Otrzymają ją wszyscy członkowie AmChamu – ponad 300 firm zatrudniających dziesiątki tysięcy osób. Liczę, że do końca maja otrzymamy wyniki, które pokażą, jakich kompetencji brakuje. To nie tylko misja, ale i strategiczny cel. Lepiej współpracuje się z dobrze przygotowanymi kandydatami. Zróbmy to systemowo – raz, a porządnie – mówi Michał Bojko.

Szef Dynatrace'a w Polsce działa z poczuciem misji.

– Jesteśmy wśród liderów, jeśli chodzi o systemowe wspieranie edukacji na poziomie szkół średnich i wyższych. Wciąż mamy zbyt mało kobiet w IT. Dlatego już dziś zachęcamy uczennice szkół średnich, by nie bały się studiować informatyki – mówi Michał Bojko.

W biurze firmy regularnie odbywają się spotkania tematyczne (meetupy) z zakresu cyberbezpieczeństwa, metodyk zwinnych [agile – elastyczne podejście do zarządzania projektami – przyp. red.], technologii chmurowych (Azure), krytycznego myślenia i observability (analizy danych).

– Region pomorski ma coraz silniejszą społeczność IT – podkreśla menedżer.

Warto wiedzieć

Powrót do biura udał się aż za dobrze

Dynatrace nie planuje przenosin do innej części Polski. W Gdańsku zatrudnia obecnie 430 osób, a w najbliższych latach planuje zwiększyć zespół do 570 pracowników.

– Przedłużyliśmy najem ponad 4 tys. m kw. powierzchni biurowej w Gdańsku i zastanawiamy się, czy nie wynająć dodatkowej przestrzeni – mówi Michał Bojko.

Biuro Dynatrace jest nie tylko nowoczesne, ale i docenione – rok temu zdobyło nagrodę w konkursie PRO Tiger za najlepszą koncepcję biurową w Polsce. To nie tylko ocena ekspertów, ale także samych pracowników.

– Dwa lata temu wprowadziliśmy model powrotu do biura, oczekując obecności pracowników dwa razy w tygodniu. Udało się – dziś większość z nich pracuje z biura od dwóch do pięciu dni tygodniowo. Co zadziałało? Być może fakt, że jesteśmy firmą produktową – musimy ze sobą rozmawiać, a online to po prostu trudniejsze. Nasze biuro jest odświeżane co dwa lata, projektujemy je z myślą o funkcjonalności i wygodzie. Staliśmy się biurem referencyjnym – odwiedzały nas już inne firmy, by zobaczyć, jak to robimy. Wciąż nie wiem dokładnie, co robimy dobrze – nie mam na to wzoru – ale wiele naszych działań po prostu podoba się pracownikom – opowiada Michał Bojko.

Dynatrace

Główne wnioski

  1. Michał Bojko, szef Dynatrace'a w Polsce i Estonii, uważa, że Polsce potrzebni są menedżerowie produktu. Ich zadaniem powinno być tworzenie strategii produktowych z myśleniem globalnym, a nie wyłącznie lokalnym. W Gdańsku brakuje kierunku studiów kształcącego menedżerów produktu, jednak Dynatrace prowadzi w tej sprawie rozmowy z Uniwersytetem Gdańskim. Dla porównania – na AGH działa już kierunek Enter IT, czyli studia podyplomowe przygotowujące m.in. do roli menedżera produktu IT.
  2. Agnieszka Porębska z Proservartnera zwraca uwagę na „mentalność poddostawcy” jako jedną z głównych barier w tworzeniu i wdrażaniu własnych produktów. Kolejną przeszkodą jest „słaby ekosystem” – szczególnie w porównaniu do Stanów Zjednoczonych. W Europie szansa na pozyskanie rundy finansowania powyżej 15 mln dolarów jest o połowę mniejsza niż w USA, a w Polsce – jeszcze mniejsza. Przemek Berendt z Volvo Cars uważa natomiast, że na rynku nie brakuje kompetentnych menedżerów produktu. Większym problemem, jego zdaniem, jest niedobór innowacyjnych pomysłów, które wymagałyby głębokiej wiedzy branżowej i solidnych podstaw naukowych. Tomasz Szpikowski z Bergman Engineering dostrzega kreatywność polskich twórców oraz powstawanie interesujących produktów, takich jak LiveChat, Booksy czy ZnanyLekarz, ale wskazuje na trudności w skalowaniu ich na rynki globalne. Główne przeszkody to brak doświadczenia i kapitału niezbędnego na etapie ekspansji.
  3. Dynatrace to notowana na NYSE spółka z siedzibą w Bostonie, która posiada największe centra badawczo-rozwojowe w Europie – w Linzu i Gdańsku. Oferuje m.in. rozwiązania do obserwacji i analityki danych w dużych infrastrukturach IT, zapewniające analitykę predykcyjną wspierającą procesy biznesowe. W Gdańsku firma zatrudnia obecnie 430 osób, a w najbliższych latach planuje zwiększyć zespół do 570 pracowników.