Donald Trump z okazji świąt życzył sąsiadom, żeby zostali przyłączeni do USA
Prezydent-elekt Donald Trump życzył „wesołych świąt każdemu, (…) także gubernatorowi Justinowi Trudeau”. W rzeczywistości Trudeau jest premierem Kanady, jednak to nie była raczej omyłka. Trump stwierdził też w ramach swoich świątecznych życzeń, że w Kanadzie są za wysokie podatki, a gdyby została 51. stanem, „byłyby one o 60 proc. niższe, a biznesy natychmiast podwoiłyby swoją wielkość”.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czego życzył w święta bliskim sąsiadom USA Donald Trump.
- Dlaczego na nikim nie robi to już za bardzo wrażenia.
- Jakie nieuświadomione pragnienia prezydenta-elekta mogą mieć w najbliższym czasie istotny wpływ na politykę zagraniczną USA.
W kolejnym wpisie w święta w swoim własnym serwisie społecznościowym Truth Social Donald Trump stwierdził z kolei, że „właśnie rozmawiał” z legendą kanadyjskiego hokeya Wayne’em Gretzky’im.
Kanada 51. stanem? „Premier Kanady już niedługo będzie jej gubernatorem”
Prezydent-elekt miał mu powiedzieć:
Słuchaj, dlaczego byś nie kandydował na premiera Kanady, który już niedługo będzie znany jako gubernator Kanady (gubernatorowie to urzędnicy sprawujący najwyższą władzę wykonawczą w poszczególnych stanach USA – przyp. red.). Wygrałbyś z łatwością, nawet nie musiałbyś prowadzić kampanii.
Jak stwierdził Trump, Gretzky nie wyraził zainteresowania. „Ale myślę, że ludzie w Kanadzie powinni zacząć ruch na rzecz jego wyboru. To byłaby super zabawa to oglądać!” – napisał przyszły 47. prezydent USA.
To nie pierwsza wypowiedź Trumpa, w których sugeruje przyłączenie Kanady do USA.
Przyłączona do USA ma być też duńska Grenlandia
W swoich życzeniach świątecznych Trump zwrócił też uwagę na to, że w Kanale Panamskim nielegalnie operują żołnierze chińscy (ogólnie twierdzenia o tym, że Chiny kontrolują kanał, są niepotwierdzone przez fakty). A także złożył w szczególności życzenia ludności Grenlandii „którą Stany Zjednoczone potrzebują ze względu na Narodowe Bezpieczeństwo, która chce być częścią USA i nią będzie!” (pis. oryg.).
To też kolejna wypowiedź, w której Trump stwierdza, że zaanektuje Grenlandię.
Warto wiedzieć
Grenlandia to autonomia zależna od Danii
Będącą częścią Danii wyspę zamieszkuje nieco powyżej 50 tys. osób. Od 2009 r. wyspa ma prawo ogłosić niepodległość, ale nie zdecydowała się na to. Dania rok co roku dopłaca spore kwoty do lokalnego budżetu.
Dania, podobnie jak Kanada i USA, jest częścią NATO, co oznacza, że wszystkie te kraje wiąże zobowiązanie do wzajemnej obrony w przypadku zewnętrznej agresji.
Premier Grenlandii Mute Egede zdążył już oświadczyć, że wyspa „nie jest na sprzedaż”. Z kolei Dania ogłosiła, że dodatkowo przeznaczy ok. 1,5 mld dol. na obronę wyspy. Jak stwierdził minister obrony tego kraju, zbieżność daty ogłoszenia tego faktu z wypowiedziami Trumpa jest przypadkową „ironią losu”.
Nie słuchajmy, co Trump mówi, przyjrzyjmy się temu, czego pragnie?
Premier Kanady Justin Trudeau jak na razie zignorował „życzenia” ze strony Trumpa.
Pod koniec listopada odbył już jednak specjalną podróż do Mar-a-Lago (luksusowa rezydencja Trumpa) na Florydzie, aby porozmawiać z Trumpem o dosyć niespodziewanym pomyśle wprowadzenia ceł na wszystkie produkty z Kanady i Meksyku.
Już wtedy Trump miał mu zasugerować, że gdyby przyłączył Kanadę do USA, ceł by nie było. Obecny na spotkaniu minister bezpieczeństwa publicznego Kanady stwierdził później, że były to żarty. Podobnie, jak podkreślali inni przedstawiciele kanadyjskich władz, Trump żartował zresztą już za pierwszej kadencji.
Jak zauważyli z kolei na łamach theconversation.com prof. psychoanalizy Ilan Kapoor i prof. nauk politycznych Gavin Fridell (obaj panowie są wykładowcami kanadyjskich uniwersytetów), zamiast szukać racjonalnych podstaw do zachowań Trumpa, powinniśmy zastanawiać się, jakie nieuświadomione pragnienie Trumpa przejawiają się w manifestowanej przez niego chęci zaanektowania Kanady.
Międzynarodowy handel jest w ogóle – w ich ocenie – zagadnieniem „fetyszyzowanym i budzącym skrajne emocje, co wiąże się z niemal magicznymi oczekiwaniami wyborców wobec niego, które daleko wykraczają poza ekonomiczny zdrowy rozsądek”.
Jak podkreślili Kapoor i Fridell, kampania Trumpa wykorzystała te magiczne wyobrażenia skutecznie. Kanada z kolei próbowała się mu przypodobać, wprowadzając podobne do zapowiadanych przez niego cła na produkty z Chin, czy powtarzając jego zarzuty wobec Meksyku. A i tak stała się przedmiotem populistycznych ataków ze strony Trumpa.
To, co robi Trump teraz, to – w ich ocenie – „wypina muskuły i próbuje podporządkowywać sobie innych”, aby nie musieć sprostać realnym problemom amerykańskiej gospodarki.
To podstawowy psychologiczny mechanizm obronny: zamiast pracować nad własnymi słabościami, przenosimy je na jakiś stereotypowych innych – Chiny, migrantów, muzułmanów, itd.
Tego typu „prezydencki bulling” ma być – w ich ocenie – w nadchodzącej kadencji na porządku dziennym, „jeśli tylko będzie potrzebny”.
Główne wnioski
- To nie pierwszy raz, gdy Donald Trump sugeruje przyłączenie do USA Kanady i Grenlandii.
- Amerykański prezydent-elekt nie jest w tym kontekście traktowany poważnie ani w Kanadzie, ani na Grenlandii.
- Jak zauważyli kanadyjscy profesorowie Kapoor i Fridell, z tego typu „prezydenckim bullingiem” będziemy mieć do czynienia często w trakcie drugiej kadencji Trumpa, gdy „wypina on muskuły i próbuje podporządkowywać sobie innych”, aby nie musieć sprostać realnym problemom własnej prezydentury.