Kanada wykorzystuje chaos w USA. 1,7 mld dolarów na odzyskanie naukowców
Nawet 25 proc. absolwentów kierunków technicznych i naukowych kanadyjskich uczelni pracuje poza krajem. Rząd chce odwrócić ten trend i przeznacza 1,7 mld dolarów kanadyjskich, by przyciągnąć talenty ze Stanów Zjednoczonych i odbudować konkurencyjność gospodarki.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego kanadyjscy naukowcy i specjaliści przez dziesięciolecia wybierali pracę w USA.
- Jak rząd Kanady zamierza wykorzystać obecną sytuację w USA, by zachęcić utalentowanych badaczy do pracy w kraju.
- W jaki sposób zeznania podatkowe pozwoliły ustalić, ilu kanadyjskich specjalistów wybiera pracę za granicą.
Przez dziesiątki lat kanadyjscy naukowcy i specjaliści wyjeżdżali do USA po lepsze pieniądze. Obecna niechęć waszyngtońskiej administracji do nauki może odwrócić ten trend. W dodatku na zatrudnienie najlepszych zapisano w budżecie blisko dwa miliardy dolarów kanadyjskich.
W Kanadzie nie brakuje znakomitych uczonych i badaczy, ale przez lata chętnie dołączali do amerykańskich uczelni. Małżeństwo kanadyjskich lekarzy z wieloletnią praktyką w USA mówi wprost: lepsze pieniądze. Dodają też, że dla naukowców większe możliwości publikacji i również większe pieniądze. W sektorze technologicznym zarobki w USA mogą być nawet o 46 proc. wyższe niż w Kanadzie. Tak pisał portal The Logic, obliczając, że inżynier w Toronto zarabiał średnio 106 tys. dolarów kanadyjskich, a w San Francisco nawet równowartość 260 tys. dolarów kanadyjskich.
Skargi na odpływ najwybitniejszych intelektualistów na południe trwały lata. Środowisko akademickie dobrze znało pojęcie „brain drain” – pisał wiosną 2024 r. Martin Eichenbaum z C.D. Howe Institute, profesor ekonomii na Northwestern University. „Dzięki prezydentowi Donaldowi Trumpowi Kanada ma bezprecedensową szansę, by ten drenaż mózgów odwrócić” – podkreślał.
Aaaaa… zatrudnię naukowca
W listopadzie w uchwalonym budżecie federalnym znalazło się 1,7 mld dolarów kanadyjskich na zatrudnienie ponad tysiąca wybitnych badaczy i talentów. Już w marcu br. Timothy Snyder przeniósł się z Yale na University of Toronto (UofT), a razem z autorem „Drogi do niewolności”, który od tego roku akademickiego wykłada w Munk School of Global Affairs, do Toronto przeniosła się również jego żona, historyczka Marci Shore, oraz specjalizujący się w filozofii języka i analizie faszyzmu profesor Jason Stanley.
Wiosną kanadyjskie uniwersytety sygnalizowały, że otrzymują liczne zapytania z USA w sprawie pracy w Kanadzie. Możliwości zatrudnienia eksplorują także szpitale. W kwietniu br. torontoński University Health Network (UHN) – sieć szpitali współpracujących m.in. z UofT, zatrudniająca ponad 6 tys. naukowców i badaczy – uruchomiła program Canada Leads, oferując 100 miejsc pracy w Toronto General Hospital dla wyróżniających się badaczy. 25 osób, m.in. z USA i Europy, już rozpoczęło pracę. Jak mówił mediom Brad Wouters, wiceprezes ds. nauki i badań UHN, „Kanada chce być miejscem, które chroni i promuje naukę – w ostrym kontraście do tego, co dzieje się w USA”.
Samo University of Toronto przeznaczyło 24 mln dolarów na zatrudnienie stu wybitnych młodych naukowców z doktoratami. Zapytałam, czy spodziewają się, że będą to głównie specjaliści z USA, czy także z innych krajów. Biuro prasowe UofT odpowiada, że program kładzie nacisk na zatrudnienie „badaczy z Kanady i całego świata” oraz wsparcie naukowców z doktoratami zaczynających kariery już na UofT.
Oferta jest globalna, ale zwraca uwagę na swobodę prowadzenia badań. Chodzi o „udostępnienie najlepszym umysłom z całego świata zasobów, opieki i wolności prowadzenia innowacyjnych badań na UofT – jednej z najlepszych instytucji badawczych na świecie” – czytamy w odpowiedzi. Podkreślono też, że program dotyczy badaczy kanadyjskich i zagranicznych, którzy „wykazują wyjątkowy potencjał w swoich dziedzinach”.
Warto wiedzieć
Talenty z Indii zamiast do USA – do Kanady
Postawienie na naukę i wysokie kwalifikacje może również odebrać strumień specjalistów trafiających dotychczas głównie do USA. Od kilku miesięcy trwa kanadyjskie ocieplenie relacji z Indiami, zamrożonych po tym, jak dwa lata temu Ottawa ujawniła zaangażowanie osób powiązanych z rządem Narendry Modiego w zabójstwo sikhijskiego lidera w Kolumbii Brytyjskiej. Znów oba kraje mają ambasadorów, a Kanada wprowadziła ułatwienia wizowe dla wysoko wykwalifikowanych pracowników z Indii.
Warto przypomnieć, że Kanada zmniejszyła limity imigracji dla studentów zagranicznych, co uderzyło głównie w osoby z Indii. Co rozpoczął rząd Justina Trudeau – po wykryciu, że wiele „college’ów” istnieje głównie po to, by zarabiać na ścieżkach imigracyjnych – kontynuuje rząd Marka Carneya, jeszcze bardziej ograniczając limity imigracyjne ogółem.
Natomiast jeśli chodzi o przyciąganie wykwalifikowanych pracowników, Kanada zamierza wykorzystać wprowadzenie przez USA opłat za wizy H-1B. To wizy m.in. dla pracowników sektora obronnego, ale także dla modelek. Opłata ma wynosić 100 tys. dolarów, co dla wielu pracodawców jest ceną zaporową.
„70 proc. pracowników z wizami H-1B w USA to obywatele Indii” – pisał Hindustan Times.
Mark Carney wskazywał we wrześniu, że chodzi bezpośrednio o pracowników technologicznych, a w budżecie zapisano otwarcie:
„W celu wzmocnienia kanadyjskiego ekosystemu innowacji, rozwiązania problemu niedostatków zatrudnienia oraz zachęcenia najlepszych talentów w opiece zdrowotnej, badaniach, przemyśle zaawansowanych technologii i innych kluczowych sektorach, w nadchodzących miesiącach rząd uruchomi przyśpieszoną ścieżkę dla posiadaczy wiz H-1B”.
Polityczna szczerość
Sformułowania budżetu federalnego są również bardzo bezpośrednie w sprawie intelektualnego drenażu. „Wiedza tych ekspertów wesprze naszą światową konkurencyjność i przyczyni się do budowy gospodarki przyszłości” – czytamy.
W ramach 1,7 mld dolarów kanadyjskich pierwszy miliard – rozłożony na 13 lat – zostanie przekazany trzem radom naukowym odpowiedzialnym za badania w dziedzinach nauk ścisłych, społecznych i humanistycznych oraz nauk o zdrowiu, w celu „przyśpieszonego” procesu rekrutacji „wyjątkowych międzynarodowych badaczy dla kanadyjskich uniwersytetów”.
Następne 400 mln dolarów kanadyjskich – rozłożonych na siedem lat, w tym już w trwającym roku budżetowym – trafi do Kanadyjskiej Fundacji na rzecz Innowacji na finansowanie infrastruktury badań. Dalsze 133,6 mln dolarów otrzymają wspomniane rady naukowe na „ułatwienie najlepszym międzynarodowym doktorantom i pracownikom z doktoratami przeniesienia się do Kanady”.
Ostatnie 120 mln dolarów – na 12 lat – to wsparcie dla uniwersytetów rekrutujących adiunktów z innych krajów.
Eksport już był. Czas na import
W 2018 r. migrację zarobkową specjalistów analizował wspólny raport naukowców z UofT i Brock University. Sprawdzono losy studentów kierunków ścisłych i technicznych z trzech dużych kanadyjskich uczelni: UofT, University of Waterloo i University of British Columbia. Dane określono jako alarmujące. Aż 25 proc. absolwentów kierunków kluczowych dla rozwoju gospodarczego pracowało poza Kanadą. W tym 66 proc. specjalistów ds. oprogramowania i 27 proc. inżynierów.
Migracja dotyczyła szeroko pojętych dziedzin związanych z komputerami i IT, ale nie obejmowała np. biologii. Raport zwracał uwagę, że wygrana Donalda Trumpa w 2016 r. nie doprowadziła do „odwrotnego drenażu mózgów”. Zachęcano rząd do zwiększenia wynagrodzeń w nauce i działań na rzecz zatrzymania zdolnych studentów. Dwa lata później zaczęła się pandemia i rząd miał inne priorytety. Teraz pieniądze się znalazły.
STEM ucieka na południe
W latach 90. Kanada utraciła wielu wykwalifikowanych pracowników na rzecz USA, a podkupywanie dotyczyło przede wszystkim lekarzy i pielęgniarek. Dziś problemem jest drenaż specjalistów sektora STEM – podsumowała opublikowana w lipcu br. analiza Statistics Canada, sprawdzająca sytuację w dziedzinach STEM: nauk ścisłych, technologii, inżynierii, matematyki i IT.
To popularne kierunki i liczba studentów z licencjatem STEM wzrosła z 45 380 w 2010 r. do 63 250 w 2021 r. Długo nie było wiadomo, ilu absolwentów kierunków STEM pozostaje w Kanadzie, więc zastosowano dane z zeznań podatkowych. Tu właśnie widać stały odpływ zasobów intelektualnych.
W grupie absolwentów z 2010 r.:
- 90 proc. złożyło zeznanie podatkowe w Kanadzie rok po studiach,
- 10 lat później – 83 proc.
Im wyższe wykształcenie, tym gorzej dla Kanady:
- wśród osób z doktoratem tylko 83 proc. rozliczało się podatkowo w Kanadzie.
Analitycy Statistics Canada zauważyli także, że do migracji przyczyniła się umowa NAFTA (1994 r.), zastąpiona pięć lat temu porozumieniem CUSMA. Co ciekawe, liczba zagranicznych studentów STEM wzrosła czterokrotnie – z 5 550 do 24 900 – i ci absolwenci najczęściej zostają w Kanadzie.
Główne wnioski
- Nawet 25 proc. absolwentów dużych kanadyjskich uniwersytetów – z kierunków kluczowych dla rozwoju gospodarczego – może pracować poza Kanadą.
- W budżecie przyjętym w listopadzie znalazło się 1,7 mld dolarów kanadyjskich na wsparcie rekrutacji wybitnych specjalistów i międzynarodowych talentów.
- Postulat zwiększenia finansowania, zachęcającego kanadyjskich oraz zagranicznych ekspertów do pracy w Kanadzie, był już wysuwany w 2018 r. Obecnie w budżecie wprost wpisano cel: wzmocnienie konkurencyjności Kanady i budowę nowoczesnej gospodarki. Kanadyjskie uniwersytety i szpitale już zaczęły poszukiwać w USA kandydatów gotowych do przeniesienia się do kanadyjskich ośrodków.