Kultura jako soft power. Czy Polska ma swoją opowieść dla świata?
Kultura jest dziś najbardziej długofalowym instrumentem wpływu: nie krzyczy, tylko działa w tle – kształtuje emocje, wzorce i wyobraźnię. Zmienia sposób, w jaki o kraju myślą inni, ale i to, jak kraj myśli o sobie. W Polsce coraz częściej mówi się o „miękkiej sile” jako realnym zasobie gospodarczym i geopolitycznym. Jeśli jednak soft power ma przynosić trwały efekt, potrzebuje spójnej opowieści, konsekwentnych instytucji i partnerstwa z biznesem.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak instytucje kultury i twórcy w Polsce mogą budować międzynarodowe soft power kraju.
- Dlaczego kultura jest nie tylko wartością symboliczną, ale też realnym zasobem gospodarczym i społecznym.
- Czy Polska ma spójną opowieść o sobie – i jak może ją stworzyć, by skutecznie komunikować swoje osiągnięcia światu.
Kultura coraz częściej staje się narzędziem wpływu – buduje markę kraju, zaufanie i emocjonalną więź z odbiorcami na całym świecie. O tym, czy Polska ma własną opowieść dla świata i jak może budować swoje „soft power”, dyskutowali uczestnicy panelu „Kultura jako soft power. Czy Polska ma swoją opowieść dla świata?” podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie.
Muzyka, prawo i prestiż – polska opowieść o twórcach
Tradycja jest jednym z najważniejszych elementów polskiej tożsamości – to ona spaja pokolenia i nadaje kierunek naszej opowieści o kulturze. Właśnie do niej nawiązał Miłosz Bembinow, kompozytor, dyrygent, pedagog i prezes ZAiKS-u, wskazując, że to właśnie głębokie przywiązanie do tradycji stanowi o naszej sile kulturowej.
– Słowo „tradycja” jest kluczem – to ona wyróżnia nas najbardziej, nadaje sens i ciągłość temu, co tworzymy. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS powstało w marcu 1918 r., jeszcze zanim Polska odzyskała niepodległość. Historia tej organizacji to w zasadzie historia polskiej kultury. Działała nieprzerwanie przez 107 lat, z wyjątkiem krótkiego okresu II wojny światowej. Od początku była inkluzywna – skupiała twórców różnych gatunków i stylów. Założyli ją m.in. Julian Tuwim i Antoni Słonimski, którzy oprócz poezji tworzyli również teksty kabaretowe i teatralne. – Chodziło o jedno – o ochronę praw autorów, by ich twórczość mogła żyć i przynosić im realne korzyści – podkreślał w trakcie dyskusji Miłosz Bembinow.
ZAiKS to dziś organizacja działająca w globalnej sieci blisko dwustu podobnych instytucji. Każdego dnia w Polsce rozliczanych jest ponad sto pięćdziesiąt tysięcy utworów, a stowarzyszenie wypłaca autorom z całego świata wynagrodzenia za korzystanie z ich dzieł.
Słowo „tradycja” jest kluczem – to ona wyróżnia nas najbardziej, nadaje sens i ciągłość temu, co tworzymy.
– W ubiegłym roku przekazaliśmy twórcom środki o łącznej wartości 610 mln zł – to około 10–15 proc. budżetu Ministerstwa Kultury. Te pieniądze trafiają bezpośrednio do autorów. Ale ZAiKS to nie tylko zbiorowy zarząd prawami autorskimi – to również aktywny mecenas kultury. Wspieramy liczne wydarzenia artystyczne i tworzymy własne inicjatywy o charakterze horyzontalnym – takie, które budują repertuar i dziedzictwo na lata – zaznaczył Miłosz Bembinow.
Konkurs, który stał się wizytówką
Jednym z przykładów takiego działania jest Międzynarodowy Konkurs Kompozytorski, organizowany co dwa lata z inicjatywy Miłosza Bembinowa we współpracy z Filharmonią w Szczecinie – jednym z najpiękniejszych i najbardziej innowacyjnych obiektów kultury w Europie.
– Konkurs powstał w stulecie ZAiKS-u i od początku miał charakter międzynarodowy. Co dwa lata otrzymujemy setki partytur symfonicznych z całego świata. Wyróżnieni twórcy to zarówno artyści uznani, jak i młodzi kompozytorzy, którzy dzięki temu zyskują szansę zaistnienia na światowej scenie – dodał prezes ZAiKS.
Ten projekt – podobnie jak działalność całego stowarzyszenia – ma znaczenie większe niż tylko artystyczne. To przykład, jak instytucja z tradycją może kształtować współczesne soft power Polski: promować rodzimą twórczość, chronić jej wartość ekonomiczną i wzmacniać prestiż polskiej kultury na świecie.
ZAiKS nie tylko chroni prawa, lecz także współtworzy narrację o Polsce jako kraju kultury, innowacji i artystycznej odwagi.
– Polska szkoła kompozytorska, polski jazz, muzyka współczesna – to marki rozpoznawalne na całym świecie. W tym sensie ZAiKS nie tylko chroni prawa, lecz także współtworzy narrację o Polsce jako kraju kultury, innowacji i artystycznej odwagi. To właśnie jest soft power – oddziaływanie poprzez jakość i trwałość tego, co tworzymy – podsumował swoją wypowiedź Miłosz Bembinow.

Czym właściwie jest soft power?
Rozumienie miękkiej siły wymaga połączenia teorii i praktyki – bo choć pojęcie to jest często przywoływane, jego sens bywa spłycany. Andrzej Leder, filozof kultury, podkreślał, że soft power to nie tylko modny slogan, lecz sposób oddziaływania poprzez wartości, kulturę i styl życia, który może budować autentyczny wpływ.
– Soft power to subtelne sprawianie, by inni chcieli tego samego wskutek niewymuszonego wyboru. Joseph Nye, który upowszechnił to pojęcie, wyróżnił trzy jego filary: polityczne wartości, wzorce kulturowe i idee. Później dodano jeszcze styl życia – bo sposób funkcjonowania społeczeństwa również jest komunikatem. Kultura staje się elementem soft power wtedy, gdy potrafi w tym, co ma szczególnego, otworzyć okno na to, co uniwersalne i zrozumiałe dla innych – zauważył prof. Andrzej Leder.
Kultura staje się elementem soft power wtedy, gdy potrafi w tym, co ma szczególnego, otworzyć okno na to, co uniwersalne i zrozumiałe dla innych.
To właśnie zdolność łączenia wyjątkowości z uniwersalizmem sprawia, że kultura może wpływać na świat. Nie działa ani zamknięcie w narodowym narcyzmie, ani udawanie, że jesteśmy tacy sami jak wszyscy inni.
– Kultury, które nieustannie się chwalą, nie budują soft power. Ale też nie zbudują jej te, które próbują zatrzeć swoją odrębność. Trzeba znaleźć w sobie coś szczególnego – i pokazać to w sposób zrozumiały dla innych. W tym tkwi klucz do prawdziwego oddziaływania – podkreślił profesor.
Subtelność i siła
Miękka siła nigdy nie istnieje w próżni. Potrzebuje twardych podstaw – od stabilnych instytucji po bezpieczeństwo i gospodarkę. Europa, jak zauważył profesor, przez dekady korzystała z amerykańskiego zaplecza militarnego, dlatego mogła rozwijać swoją kulturę, naukę i dyplomację.
– Nie ma soft power bez hard power. Europa przez dziesięciolecia „jechała na gapę” dzięki sile Stanów Zjednoczonych. Dziś ponosimy tego konsekwencje. Historia pokazuje, że nawet najbardziej wyrafinowana kultura – jak dawne Chiny – może zostać zniszczona przez przewagę czystej siły. Soft power potrzebuje twardego gruntu, by mogła działać skutecznie – mówił Andrzej Leder.
Historia pokazuje, że nawet najbardziej wyrafinowana kultura – jak dawne Chiny – może zostać zniszczona przez przewagę czystej siły.
Ta perspektywa wyznaczyła ton dalszej dyskusji: czym Polska może oddziaływać na świat i jakie warunki musi spełnić, by jej kultura stała się realnym narzędziem wpływu.
Muzea jako ambasady kultury
W świecie, w którym sztuka staje się językiem dyplomacji, muzea odgrywają kluczową rolę w budowaniu międzynarodowego wizerunku kraju. Muzeum Narodowe w Warszawie – jako jedna z najstarszych instytucji kultury w Polsce – łączy tradycję z nowoczesnym podejściem do współpracy międzynarodowej. Projekty, które realizuje, nie tylko promują polskie dziedzictwo, ale też wzmacniają pozycję Polski jako partnera kulturalnego w Europie.
– Muzeum Narodowe ma szczególny kapitał, ale też szczególną odpowiedzialność w prowadzeniu dyplomacji kulturalnej. W ostatnich latach podjęliśmy szereg współprac międzynarodowych, które zaowocowały fascynującymi opowieściami o Polsce. Wierzę, że mamy ciekawą, barwną i różnorodną ofertę – odmienną od tego, w jaki sposób sztuką chwali się Zachód – podkreśliła Agnieszka Lajus, dyrektorka Muzeum Narodowego w Warszawie.
Polska oczami świata
Wystawy „Wyśniona Polska” i „Wymarzona Polska”, prezentowane m.in. w oddziale Luwru na północy Francji oraz w Fondation de l’Hermitage w Lozannie, stały się pretekstem do rozmowy o tym, jak Europa widzi polską kulturę. To nie tylko ekspozycje obrazów – to projektowanie opowieści o kraju, którego historia i wyobraźnia artystyczna fascynują zagranicznych partnerów.
– Naszych partnerów interesowało to, co w polskiej kulturze szczególne: dawna Rzeczpospolita jako barwna mozaika narodów, języków i religii. Nie chodziło o powielanie znanych tropów, lecz o pokazanie tego, co odrębne i autentyczne. Wystawy, katalogi w obcych językach, programy wydarzeń towarzyszących – to wszystko tworzy długofalową opowieść o Polsce – zaznaczyła Agnieszka Lajus.
Wystawy, katalogi w obcych językach, programy wydarzeń towarzyszących – to wszystko tworzy długofalową opowieść o Polsce.
Dzięki takim inicjatywom polska sztuka zyskuje nowe konteksty i trwały wpływ. Współpraca z muzeami we Francji, Szwajcarii i Belgii przerodziła się w sieć relacji, które owocują kolejnymi zaproszeniami i wymianami artystycznymi. To właśnie w ten sposób – konsekwentnie, przez lata – kultura staje się narzędziem wpływu, budującym nie tylko prestiż instytucji, ale i autorytet całego kraju.
– Owoce takich projektów trwają wiele lat. Dzięki nim polscy artyści są zapraszani na międzynarodowe wystawy, a my z kolei gościmy dzieła z zagranicy. To proces, który wzmacnia pozycję Polski i potwierdza, że wiara w moc soft power ma głęboki sens – podsumowała Agnieszka Lajus.
Folklor jako opowieść o autentyczności
Z perspektywy samorządu kultura ma nieco inny wymiar – bardziej codzienny, bliski ludziom, osadzony w rytmie miejsca. Tak właśnie o niej mówił Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego, wskazując, że to nie tylko festiwale i wydarzenia wysokiej rangi tworzą tożsamość miasta, lecz także codzienność jego mieszkańców.
– W Zakopanem kultura wysoka ma się dobrze – organizujemy festiwale jazzowe, muzyki kameralnej czy organowej. Kiedyś nawet mieliśmy Rubensa w Zakopanem. Ale tym, czym naprawdę żyjemy na co dzień, jest folklor. To nasza opowieść dla świata. Dziś, gdy panuje moda na etno i powrót do korzeni, to właśnie Podhale staje się autentycznym symbolem życia w rytmie tradycji – powiedział Łukasz Filipowicz.
Tradycja, która się nie starzeje
Zakopiański folklor, zdaniem burmistrza, nie jest jedynie estetycznym dodatkiem czy turystyczną atrakcją. To żywy element lokalnej tożsamości, który wciąż odradza się w nowych pokoleniach i budzi zainteresowanie także poza Polską.
– Nasz folklor jest modny, kolorowy, ale przede wszystkim prawdziwy. Pokazujemy się z nim w Dubaju, w Azerbejdżanie, w miastach partnerskich w całej Europie. To kultura, którą tworzą ludzie – rzemieślnicy, muzycy, artyści – i która działa, bo jest szczera – zaznaczył Łukasz Filipowicz.
Podkreślił też, że fenomen Podhala polega na naturalności. Tu przywiązanie do tradycji jest częścią codzienności – nie wymaga pokazów ani promocji.
– Największą siłą Podhala jest autentyczność. Ludzie mówią gwarą, chodzą w strojach góralskich do kościoła i na rodzinne uroczystości – nie dlatego, że muszą, tylko dlatego, że chcą. To dzieje się samo, naturalnie. I to właśnie przyciąga uwagę świata – dodał Łukasz Filipowicz.
Największą siłą Podhala jest autentyczność. Ludzie mówią gwarą, chodzą w strojach góralskich do kościoła i na rodzinne uroczystości – nie dlatego, że muszą, tylko dlatego, że chcą.
Dla burmistrza Zakopanego to nie tylko powód do dumy, ale i przykład dla innych regionów. Po latach przerwy tradycja znów wraca do łask – dzieci uczą się tańców, noszą stroje, a góralska tożsamość przeżywa drugą młodość.
– Dwadzieścia lat temu wydawało się, że to wszystko zanika. Dziś jest odwrotnie – młodzi wracają do korzeni. I to właśnie daje nam przewagę: bo nie tworzymy folkloru na pokaz, tylko naprawdę nim żyjemy – podsumował Łukasz Filipowicz.
Pamięć, edukacja i wpływ – siła Muzeum POLIN
Historia Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN to przykład, jak instytucja kultury może stać się symbolem miękkiej siły – nie przez politykę czy ekonomię, lecz przez pamięć, edukację i sztukę. Od momentu otwarcia muzeum jest jednym z najważniejszych punktów odniesienia dla międzynarodowej refleksji o polskiej historii i tożsamości.
– Już samo to, że powstało Muzeum POLIN, jest przejawem soft power na arenie międzynarodowej. Zaraz po otwarciu otrzymaliśmy wszystkie najważniejsze międzynarodowe nagrody muzealne, w tym tzw. Oscara muzealnictwa – nagrodę EMYA. To wielkie osiągnięcie dla polskiej kultury i dowód, że potrafimy tworzyć instytucje na światowym poziomie – zaznaczył Michał Kulisewicz, kierownik Programu Współpracy z Biznesem w Muzeum POLIN.
Muzeum od początku postrzegane jest jako nowoczesna instytucja kultury, łącząca tradycję z nowymi formami edukacji społecznej. Najbardziej rozpoznawalnym projektem, który stał się symbolem polskiego soft power, jest akcja „Żonkile” – upamiętniająca powstanie w getcie warszawskim.
Istnienie Muzeum POLIN pokazuje, jak ważna była kiedyś wielokulturowość. Dziś jesteśmy społeczeństwem bardziej jednolitym, ale pamięć o tamtej różnorodności przypomina nam, kim byliśmy i jak wiele możemy z tego czerpać.
– Akcja „Żonkile”, która zaczynała się jako lokalna inicjatywa, dziś ma zasięg międzynarodowy. Obejmuje 30 proc. polskich szkół i blisko milion uczniów. Dzięki współpracy z ambasadami, instytutami polskimi i World Jewish Congress jest obecna na każdym kontynencie. W Polsce osiąga 50 mln kontaktów medialnych rocznie, a symbolicznie co roku rozdawanych jest 365 tys. papierowych żonkili – tyle, ile przed wojną było żydowskich mieszkanek i mieszkańców Warszawy – podkreślił Michał Kulisewicz.
Muzeum, które opowiada o współczesnej Polsce
Dla świata POLIN jest nie tylko miejscem pamięci, ale też opowieścią o współczesnej Polsce – kraju, który potrafi mierzyć się z własną historią i budować na niej kulturę dialogu.
– Istnienie Muzeum POLIN pokazuje, jak ważna była kiedyś wielokulturowość. Dziś jesteśmy społeczeństwem bardziej jednolitym, ale pamięć o tamtej różnorodności przypomina nam, kim byliśmy i jak wiele możemy z tego czerpać – powiedział Michał Kulisewicz.
W tym sensie POLIN jest jednym z najważniejszych przykładów polskiego soft power: łączy emocje z edukacją, lokalność z uniwersalnym przesłaniem, a historię z przyszłością, w której kultura i pamięć stają się narzędziem budowania zaufania i zrozumienia między narodami.
Kultura jako inwestycja w przyszłość gospodarki
W debacie o gospodarce rzadko mówi się o kulturze w kategoriach twardych danych. Tymczasem, jak podkreślił Miłosz Bembinow, sektory kreatywne mają dziś realny i mierzalny wpływ na rozwój ekonomiczny kraju.
W Polsce w sektorach kreatywnych pracuje około 300 tys. osób, które generują przychody rzędu 80–90 mld zł rocznie, zależnie od metodologii.
– W Polsce w sektorach kreatywnych pracuje około 300 tys. osób. Generują one przychody rzędu 80–90 mld zł rocznie, zależnie od metodologii – zaznaczył Miłosz Bembinow.
To zestawienie pokazuje, że kultura nie jest dodatkiem do gospodarki, lecz jednym z jej kluczowych filarów. Przekonanie, że „na kulturę nas nie stać”, które pojawiło się po transformacji ustrojowej, Bembinow nazywa jednym z największych błędów tamtego okresu.
– Bez kultury nie ma innowacji, nie ma inwestycji, nie ma rozwoju. Kultura jest duszą świata – od niej wszystko się zaczyna i to ona napędza każdą zmianę – podsumował Miłosz Bembinow.
Dane, które zmieniają myślenie
Prezes ZAiKS-u zwrócił uwagę, że kraje, które zrozumiały znaczenie kultury jako czynnika rozwoju – takie jak Szwecja, Francja czy Niemcy – zbudowały dzięki temu silniejsze i bardziej innowacyjne przemysły. Polska, jego zdaniem, powinna pójść tą samą drogą.
– Te państwa już w latach 60. i 70. dostrzegły, że kultura i kreatywność są motorem gospodarki. My też musimy to zrozumieć. Kultura nie jest kosztem, lecz inwestycją. I jeśli będziemy o tym mówić, edukować i pokazywać twarde dane, biznes sam zrozumie, że to się po prostu opłaca – powiedział Miłosz Bembinow.
Według niego największym zagrożeniem nie jest brak pieniędzy, lecz brak świadomości. Dopóki kultura będzie postrzegana jako sfera symboliczna, a nie gospodarcza, Polska nie wykorzysta w pełni swojego potencjału. Dlatego – jak dodał – kluczowe jest, by liczby, badania i fakty stały się częścią publicznej debaty o roli kultury w rozwoju kraju.
Polska potrzebuje własnej opowieści
W końcowej części dyskusji pojawił się temat, który był wspólnym mianownikiem dla wcześniejszych wątków. Pytanie – czy Polska ma swoją opowieść dla świata? Zdaniem uczestników, odpowiedź pozostaje niejednoznaczna. Kultura ma ogromny potencjał, ale wciąż brakuje jej spójnej narracji, która łączyłaby sukces, tożsamość i współczesność.
– Kultura nie jest dodatkiem, lecz fundamentem dobrostanu społecznego. Społeczeństwo bez kultury, która je buduje, po prostu się pogarsza. Ale by rozwijać się dalej, musimy nauczyć się krytycznego myślenia o własnych narracjach. W Polsce od dziesięcioleci dominuje opowieść o klęskach i cierpieniu. Tymczasem brakuje nam historii o sukcesie. O tym, jak z kraju dotkniętego dramatami staliśmy się społeczeństwem, które dokonało ogromnego cywilizacyjnego awansu – powiedział Andrzej Leder.
Według niego właśnie taka opowieść mogłaby być polskim wkładem w światową debatę o rozwoju i emancypacji. A jednocześnie inspiracją dla społeczeństw, które dziś mierzą się z podobnymi wyzwaniami.
Kultura nie jest dodatkiem, lecz fundamentem dobrostanu społecznego. Społeczeństwo bez kultury, która je buduje, po prostu się pogarsza.
Sukces, w który jeszcze nie wierzymy
Do słów profesora Ledera nawiązała Marta Cienkowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego, zwracając uwagę, że problem nie leży w braku osiągnięć, lecz w sposobie, w jaki o nich mówimy – lub raczej, jak ich nie dostrzegamy.
– Umiemy komunikować sukces na zewnątrz, ale nie potrafimy mówić o nim wewnątrz kraju. To kwestia tożsamości – wciąż myślimy w kategoriach „starej biedy”. Nie zauważamy, jak bardzo zmieniło się nasze życie. Mamy historycznie rekordową liczbę odwiedzin w muzeach – 40 mln rocznie. Zaczynamy uczestniczyć w kulturze, bywać, korzystać z jej oferty. Ale w naszych głowach ta zmiana jeszcze się nie dokonała – podkreśliła Marta Cienkowska.
Problem nie leży w braku osiągnięć, lecz w sposobie, w jaki o nich mówimy – lub raczej, jak ich nie dostrzegamy.
Minister dodała, że choć Polska nie ma jeszcze jednej spójnej opowieści o sobie, prace nad nią już trwają.
– Polska nie ma swojej opowieści – nadal jej nie ma. Ale możemy ją stworzyć, jeśli połączymy siły. Potrzebujemy badań, współpracy między resortami i wspólnego celu. Wierzę, że w ciągu najbliższego półtora roku jesteśmy w stanie przygotować spójny projekt i konsekwentnie promować Polskę za granicą – zaznaczyła Marta Cienkowska.
Jej słowa zamknęły dyskusję symboliczną klamrą – pokazując, że polskie soft power może zacząć się tam, gdzie kończy się martyrologia, a zaczyna świadomość własnej wartości.
Główne wnioski
- Kultura jest fundamentem rozwoju i tożsamości państwa – nie dodatkiem do gospodarki, lecz inwestycją, która napędza innowacje, wzmacnia markę kraju i buduje zaufanie.
- Soft power Polski opiera się na różnorodności instytucji i autentyczności przekazu – od ZAiKS-u i Muzeum POLIN po folklor Podhala i działalność muzeów narodowych. To właśnie te narracje tworzą współczesny obraz polskiej kultury.
- Brakuje jednej spójnej opowieści o Polsce – jak zauważyli Andrzej Leder i minister Marta Cienkowska, powinniśmy nauczyć się mówić o własnych sukcesach i przekuć je w pozytywną, rozpoznawalną na świecie narrację.
Artykuł powstał na zlecenie ZAiKS.

