Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Polityka

Mark Brzezinski: Mam nadzieję, że prezydent Nawrocki wykorzysta swoją relację z prezydentem Trumpem, by odpowiednio pozycjonować Polskę (WYWIAD)

Propozycja podatku cyfrowego jest dla Polski niebezpieczna, rząd powinien zrobić wszystko, by nie znaleźć się na czarnej liście amerykańskiej administracji – ostrzega były ambasador USA w Polsce. Uważa, że wygranym w wojnie celnej są Chiny, ale europejskie firmy motoryzacyjne, w tym polscy dostawcy części, mogą skorzystać, bo obowiązują je niższe taryfy niż dotychczasowych dostawców USA, czyli Kanadę i Meksyk. Jego zdaniem dobre relacje prezydentów obu krajów trzeba przekuć w umocnienie pozycji Polski przy odbudowie Ukrainy. Właściciel Brzezinski Global Strategies mówi też o książce, w której ze swoją partnerką opowiadają o pracy w ambasadzie, i o tym, czy chciałby wrócić na to stanowisko.

Mark Brzezinski – Polska to ojczyzna mojej rodziny i tu się czuję jak w domu. Fot. materiały prasowe

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co może pogorszyć polsko-amerykańskie relacje.
  2. Jak prezydent Karol Nawrocki może umocnić pozycję Polski.
  3. W których sektorach polsko-amerykańskie relacje handlowe mają szanse na największe pogłębienie.

Małgorzata Grzegorczyk, XYZ: Ostatnio rozmawialiśmy przed wyborami prezydenckimi w USA. Po wygranej Donalda Trumpa przestał pan być ambasadorem USA w Polsce. Założył pan firmę doradczą, jest pan w radzie nadzorczej Pelionu i doradcą strategicznym Unimotu. Czym dziś żyje były ambasador?

Mark Brzezinski, ambasador USA w Polsce w latach 2021-2025: Obecnie najwięcej czasu poświęcam mojej firmie doradczej Brzezinski Global Strategies. Mamy mały, ale zwinny zespół po obu stronach Atlantyku. Pracujemy z klientami, by budować biznesowe związki między USA a regionem. To dynamiczny czas dla Europy i pojawia się wiele okazji, które mogą być korzystne dla obu stron.

Jestem w radzie nadzorczej Pelionu, mądrej i innowacyjnej firmy z sektora dystrybucji farmaceutyków, która w wielu aspektach jest ucieleśnieniem tej pełnej energii kultury, którą dzielą Polska i USA, kultury napędzanej chęcią parcia do przodu, sprytem i dążeniem do osiągnięcia celów. Uwielbiam historię założyciela i prezesa Pelionu Jacka Szwajcowskiego, który kilkadziesiąt lat temu zaczął od dostawy farmaceutyków dla swojej teściowej. Dziś to firma warta miliard złotych. To właśnie historia Polski, mógłbym opowiedzieć 50 takich historii.

Jestem też w strategicznej radzie Unimotu. Bezpieczeństwo energetyczne w Europie było priorytetem podczas mojej pracy na stanowisku ambasadora. Wiedziałem, że pozostanie nim także po zakończeniu mojej kadencji i konieczne będą działania zapewniające Europie Środkowej i Wschodniej bezpieczeństwo energetyczne. Dlatego z wielką radością pracuję z kolegami z Unimotu, by to osiągnąć. I znowu mamy świetną historię Adama Sikorskiego, który 30 lat temu dostarczał z bratem diesla w całej Polsce. Dziś Unimot jest wart ponad miliard złotych. To kolejna wielka historia w Polsce.

Czy może pan powiedzieć więcej o pana firmie doradczej?

Pracujemy z klientami, którzy szukają sojuszy między Ameryką a Europą i innymi regionami świata, czy to na Bliskim Wschodzie, czy w Azji. Nie mogę mówić o moich klientach. Siedziba firmy znajduje się w USA.

Ale zostaje pan w Polsce?

Działam w Europie Środkowej, ale Polska to ojczyzna mojej rodziny i tu się czuję jak w domu. W Polsce przecinają się geopolityczne drogi, a kraj ma świetną historię nadziei i dobrobytu, wzrostu mimo niewiarygodnych wyzwań.

Z moją partnerką Olgą Leonowicz wydamy po polsku książkę o naszym czasie w ambasadzie USA i gościnności, którą okazała nam cała Polska. Tematem książki jest partnerstwo między mężczyzną a kobietą, Amerykaninem a Polką. Muszę podkreślić, że Olga była dla mnie jako ambasadora wyjątkową partnerką. Wiele z naszych najlepszych pomysłów – czy to dyplomacja i zdrowie psychiczne, czy to równość płci, wyszło od Olgi. Sprawiła, że praca w ambasadzie była przyjemnością i świetną zabawą. Bardzo się cieszę, że możemy opowiedzieć tę historię. Książka zostanie wydana przez Agorę w listopadzie. Pracujemy z ghost writerką, Anną Pamułą, która wcześniej pracowała z naszą przyjaciółką Martyną Wojciechowską. Chcemy podzielić się naszą historią z lat 2021-2025 spędzonych wspólnie w ambasadzie. To będzie historia o Polsce i jej związkach z USA, opowiemy o zmianach, zwrotach akcji i niespodziankach, które nas spotkały.

Olga Leonowicz, Jill Biden i Mark Brzezinski. W czerwcu b.r. była Pierwsza Dama gościła w Warszawie na zaproszenie Fundacji Omeny Mensah w związku z wydarzeniem Change Maker. Fot. materiały prasowe

A propos tych więzi. Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, powiedział pan, że bez względu na to, kto zostanie prezydentem USA, relacje między naszymi krajami się nie zmienią. Czy się pan nie pomylił?

Nadal wierzę, że amerykańsko-polskie relacje opierają się na wspólnych wartościach i celach. To relacje na głębszym poziomie niż politycy. Naród amerykański i naród polski łączą głębokie więzi. To więzi, które nie zostaną zerwane z dnia na dzień. Wierzę też, że wspaniałe relacje między naszymi krajami są zakorzenione we wspólnych interesach, jak na przykład bezpieczeństwo Europy, niezależność energetyczna, sukces demokracji, rozwój gospodarczy i wolność. Nic się nie zmieniło w listopadzie ubiegłego roku i czerwcu tego roku. Dlatego nie sądzę, by doszło do fundamentalnych zmian.

Są jednak po obu stronach zjawiska, które mogą zaszkodzić relacjom w najbliższym czasie i powinniśmy podjąć wspólne wysiłki, by im zapobiec.

Jakie zjawiska?

Niepokojący jest na przykład podatek od usług cyfrowych, który planuje polski rząd. Widzieliśmy reakcję prezydenta Trumpa na propozycję takiego podatku ze strony Kanady i Unii Europejskiej. Prezydent postrzega go jako pozataryfową barierę handlową dla USA. Zlecił swojemu zespołowi identyfikowanie krajów, które proponują wprowadzenie tego podatku i działania odwetowe. Warszawa powinna zrobić wszystko, żeby nie znaleźć się na tej liście, bo może mieć to reperkusje dla całej Europy. Kanada i UE już zdecydowały, by nie wprowadzać samodzielnie podatku od usług cyfrowych. Polska nie powinna tego robić, szczególnie tuż po zaprzysiężeniu nowego prezydenta i przed przyjazdem ambasadora USA. UE i USA osiągnęły właśnie tymczasowe porozumienie dotyczące taryf. To naprawdę nie jest dobry czas na kolejne komplikacje w transatlantyckich relacjach.

Czyli odradza pan polskiemu rządowi ten pomysł?

Tak, rząd powinien go porzucić. Mógłby stać się czynnikiem, który rozdrażni USA.

Powiedział pan, że fundamentalnych zmian w relacjach pan nie widzi, ale wiele się przecież zmieniło w ostatnich miesiącach.

Tak, szczegóły na pewno się zmieniają i działania dostosowują się do otoczenia politycznego każdego kraju. Obserwowaliśmy to na przykład podczas szczytu NATO, gdy członkowie aliansu zobowiązali się do podniesienia wydatków militarnych i na infrastrukturę krytyczną. Polski rząd, przyspieszając te trendy, umacnia pozycję pierwszorzędnego partnera administracji USA i staje się wzorem dla Europy.

W przypadku energii w USA odczuwana jest frustracja w związku z tempem zmian w Europie. Dla Polski natomiast USA stały się już w ostatnich latach kluczowym dostawcą energii. Sprzedaż LNG przez USA i w zamian zakup elementów infrastruktury OZE i samochodów elektrycznych było korzystne dla obu stron. USA starają się teraz zwiększyć możliwości eksportu LNG do Europy, a przeszkodą są głównie bariery w wydawaniu zezwoleń i budowy infrastruktury. USA tną jednocześnie zwolnienia podatkowe, które zachęcały do kupna infrastruktury OZE z Europy.

Chcemy, żeby prezydent USA odniósł w naszym regionie sukces dzięki ugruntowanym amerykańsko-polskim relacjom, kontynuacji współpracy w sferze obronności i energetyki. Jest też pole do współpracy przy nadchodzącej odbudowie Ukrainy, w której Polska może odegrać bardzo ważną rolę.

A czy właśnie zaprzysiężony Karol Nawrocki jest lepszym partnerem dla Donalda Trumpa niż byłby Rafał Trzaskowski?

Wszyscy chcemy, żeby nowy prezydent Polski i nowy prezydent USA utrzymywali świetne konstruktywne relacje. Polacy rozumieją fundamentalną wartość tych relacji. Prezydent Nawrocki ma zespół ludzi gotowych rozmawiać z urzędnikami w Waszyngtonie, a to się na pewno opłaci.

Polska musi kontynuować strategię zaangażowania przez cały przekrój politycznego spektrum w USA, koncentrując się na wspólnych interesach i wzmacnianiu partnerstwa w przyszłości. Dlatego tak ważne jest unikanie czynników zapalnych, jak podatek od usług cyfrowych. Jest to ważniejsze niż to, kto pełni urząd prezydenta.

Przyznaję jednak: fakt, że prezydent Nawrocki już ma relacje z prezydentem Trumpem jest bardzo ważny i może pomóc Polsce wykorzystać okazje, na przykład przy odbudowie Ukrainy.

Mówiąc o relacjach, ma pan na myśli wizytę Karola Nawrockiego w Białym Domu?

Tak. Było to bardzo symboliczne i bardzo ważne. To dowód, że prezydent Nawrocki może liczyć na uwagę prezydenta Trumpa. Może to przekuć w praktyczne korzyści, a jedną z nich może być mocna pozycja Polski przy odbudowie Ukrainy.

Wspomniał pan o tymczasowym porozumieniu USA z UE. Kto wygrał ten konflikt?

Gdy mówimy o cłach, nie ma wygranych. Cła i cła odwetowe wywołują w transatlantyckich relacjach niepotrzebne napięcia, przerywają kluczowe łańcuchy dostaw i szkodzą przemysłowi po obu stronach oceanu. Na ten moment Polska może odczuć ulgę, bo w kluczowym dla niej sektorze samochodów i części do nich cła nałożone przez USA są niższe niż na te same produkty z Meksyku i Kanady, które były tradycyjnymi dostawcami USA. W umowie USA-UE są też wyjątki dla konkretnych branż, ale wciąż nie znamy tu szczegółów. Cła to jednak problem po obu stronach Atlantyku. Amerykańscy konsumenci będą płacić więcej i kupować mniej z Europy.

A czy Wielka Brytania nie jest w tej wojnie wygrana, skoro ma niższe, 10-procentowe cła?

Wielka Brytania na pewno skorzystała na tym, że działała szybko, a ponadto premier Keir Starmer ma bliskie relacje z prezydentem Trumpem. UE trudno by było zawrzeć podobną umowę ze względu na nastawienie prezydenta i wyższy deficyt handlowy USA. Ale żadna z tych umów nie jest idealna, nawet Wielkiej Brytanii, bez względu na to, czy to 10, czy 15 proc. Cła zabolą po obu stronach Atlantyku.

Coraz więcej firm i rządów szacuje straty. Jest ktoś, kto na tym zyskał?

To dobre pytanie. Pod wieloma względami wielkim wygranym są Chiny, zwłaszcza jeśli zawrą w miarę korzystną umowę z Waszyngtonem. Rozmowy jeszcze trwają, ale Chiny tak dużą część eksportu przeniosły do Europy, że jest to już tutaj boleśnie odczuwalne. Europejski eksport samochodów, do których produkcji wykorzystuje się dużo części z Polski, spada. Dzieje się tak głównie dlatego, że Chiny przestały kupować te samochody. A teraz mamy rosnącą sprzedaż chińskich aut w Europie. Z ostrożnym optymizmem liczę, że europejscy liderzy zdają sobie sprawę z tych zagrożeń, negocjując umowę z USA.

A które firmy stracą bardziej: polskie czy amerykańskie?

Wszystkie. Amerykańskie firmy muszą sobie radzić nie tylko z cłami z Europy, ale z całego świata. To będzie bolało, bo przerzucą koszty na konsumentów. Polski biznes też musi jednak ostrożnie nawigować przez ten okres niepewności. Na pewno wiele będzie zależeć od kursu walutowego i jego wpływu na koszty, ale przyszłość jest niepewna. W takim świecie prezesi i zarządy będą musieli mądrze unikać zagrożeń.

Ale jak to robić? Żyliśmy w ostatnich latach bez wojny celnej, kto teraz wie, jak sobie z nią radzić? Ma pan jakąś radę poza tą, żeby mądrze zarządzać?

Punktem wyjścia powinna być inwestycja w analizę ryzyka politycznego.

Czy polsko-amerykańska wymiana handlowa spadnie?

Polska ma niewielki deficyt handlowy z USA. Cła mogą się odbić na wymianie handlowej. Jak bardzo, będzie zależało od kursu walutowego i reakcji amerykańskich konsumentów. Będzie też miało znaczenie, które sektory zostaną uznane za „sektory narodowego bezpieczeństwa”. Interesujące okazje pojawiają się dzięki wspomnianej bardziej konkurencyjnej cenie części do samochodów w porównaniu z Meksykiem czy Kanadą. Zobowiązanie UE do zakupu większych ilości LNG, w czym Polska daje dobry przykład, to również pole do szerszej współpracy.

Gdzie jeszcze widzi pan szanse dla polskiego biznesu?

Największą okazją jest strategiczne pozycjonowanie Polski przy odbudowie Ukrainy, która może kosztować nawet bilion dolarów. Polska ma uprzywilejowaną pozycję, wszystko, co jedzie do Ukrainy, musi przejechać przez Polskę. I to szansa dla prezydenta Nawrockiego. Donald Trump niewiele mówi o odbudowie Ukrainy. Prezydent Nawrocki może lepiej wiedzieć, co jest potrzebne i jak stworzyć platformę dla globalnej społeczności, by zmierzyć się z tym problemem. Mam nadzieję, że prezydent Nawrocki wykorzysta swoją relację z prezydentem Trumpem, by odpowiednio pozycjonować Polskę. Dobre relacje to wielki atut.

Ale kiedy ta odbudowa się w końcu zacznie?

Zachód i prezydent Trump mają do czynienia z bardzo trudnym prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który niestety postanowił kontynuować wojnę. Tym bardziej ważne będzie dla prezydenta Nawrockiego, by mieć kontakt z prezydentem Trumpem. Polska jest bliżej, Polacy to Słowianie, mają bardzo dobrą wiedzę o regionie i tym, co trzeba zrobić, żeby zakończyć tę wojnę. Mam nadzieję, że prezydent Nawrocki wykorzysta okazję, by dzielić się wiedzą z prezydentem Trumpem.

Ile potrwa wojna celna?

Mamy krótką przerwę we wzajemnym nakładaniu ceł. Najbliższym ważnym wydarzeniem będzie decyzja amerykańskiego sądu, czy cła były legalne. Jeśli sąd zdecyduje, że nie, czeka nas kolejny okres niepewności, bo rząd USA będzie szukał legalnego sposobu na autoryzację ceł. Biały Dom jest zdeterminowany, by je wprowadzić, więc nie spodziewałbym się, że w najbliższym czasie zostaną zlikwidowane. Nawet potencjalny rząd demokratów w 2029 roku może chcieć je utrzymać.

Jest ktoś, kto mógłby to zmienić?

Nie, ale Europa zrobiłaby dobrze, gdyby unikała niepotrzebnych działań, które mogą zirytować administrację Trumpa i raczej poszukała sposobów współpracy.

Mówi pan bardzo amerykańsko.

Bo jestem Amerykaninem!

Ale myślałam, że nas pan lubi.

Oczywiście, że tak! Bycie ambasadorem USA to był największy zaszczyt w moim życiu. Udało się wiele dobrego zrobić dla wzmocnienia relacji. To dlatego, że Amerykanie i Polacy się lubią, wierzą w siebie, są zjednoczeni w obliczu wspólnych wyzwań. Jako obywatel mam wielką nadzieję na sukces prezydenta Donalda Trumpa i prezydenta Karola Nawrockiego. Mam nadzieję, że wykorzystają swoje relacje do zacieśnienia współpracy USA i Polski. Zrobiłbym wszystko, by tak się stało.

A gdyby pan dostał propozycję, by jeszcze raz zostać ambasadorem w Polsce, to by się pan zgodził?

Jestem wielkim szczęściarzem, że dostałem jedną taką szansę. Nigdy się nie spodziewałem, że zostanę ambasadorem w Polsce. Mój zmarły ojciec Zbigniew Brzezinski powiedział mi kiedyś: „Mark, wiem, że chcesz być ambasadorem. Ale nigdy nie będziesz ambasadorem USA w Polsce, bo twoje nazwisko kończy się na <<ski>>. Gdybym był prezydentem USA, nigdy bym nie wysłał do Polski kogoś, kto ma rodzinne powiązania w tym kraju”. Jestem więc bardzo wdzięczny prezydentowi Bidenowi za to, że mnie wysłał do Polski. Patrzę w niebo i mówię: „Widzisz tato, zrobiłem to i mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumny”.

Czyli już wystarczająco dużo miał pan szczęścia?

Jestem wdzięczny za ten jeden raz.

Główne wnioski

  1. Fundamenty łączące USA i Polskę się nie zmieniły. To więzi, które nie zostaną zerwane z dnia na dzień. Są zakorzenione we wspólnych interesach, jak na przykład bezpieczeństwo Europy, niezależność energetyczna, sukces demokracji, rozwój gospodarczy i wolność – uważa Mark Brzezinski, ambasador USA w Polsce w latach 2021-2025.
  2. Ostrzega jednak, że są zjawiska, które mogą zaszkodzić relacjom. Jest nim m.in. pomysł wprowadzenia podatku cyfrowego forsowany przez polski rząd. Były ambasador uważa, że należy z niego zrezygnować. W przeciwnym razie Polsce grożą działania odwetowe administracji USA.
  3. Choć na wojnie celnej tracą wszyscy, to zdaniem Marka Brzezinskiego, skorzystać mogą producenci części do samochodów, bo import z Europy jest objęty niższym cłem niż z Kanady czy Meksyku, dotychczasowych głównych dostawców tych produktów do USA. Globalnie wygrywają jednak Chiny, które przekierowały eksport do Europy, jednocześnie nie kupując europejskich produktów.