Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Minister rolnictwa: Polskie rolnictwo jest niezorganizowane. Powinniśmy brać przykład z mleczarstwa

– Bezpieczeństwo żywnościowe w Polsce nie jest zagrożone. To efekt pracy rolników, przetwórców i przedsiębiorców. Naszym celem jest, aby rolnikom opłacało się produkować żywność w kraju, bo jeśli przestanie im się to opłacać, mogą rezygnować z produkcji. A to w konsekwencji mogłoby zagrozić bezpieczeństwu żywnościowemu – mówi Stefan Krajewski, minister rolnictwa i rozwoju wsi.

- W polskim rolnictwie brakuje rąk do pracy, wiele procesów musi zautomatyzować się, bo obecnie mamy więcej ciągników, maszyn w gospodarstwach niż operatorów do ich obsługi, to ogromne wyzwanie - mówi Stefan Krajewski, minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi. /fot. materiały prasowe MRiRW
- W polskim rolnictwie brakuje rąk do pracy, wiele procesów musi zautomatyzować się, bo obecnie mamy więcej ciągników, maszyn w gospodarstwach niż operatorów do ich obsługi, to ogromne wyzwanie - mówi Stefan Krajewski, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Fot. materiały prasowe MRiRW

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są największe wyzwania polskiego rolnictwa.
  2. Ile Polska produkuje i eksportuje żywności oraz czy jest ona bezpieczna.
  3. Jakie priorytety ma Stefan Krajewski po 100 dniach kierowania resortem rolnictwa.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Polska jest jednym z liderów europejskiego rolnictwa. Według danych GUS za 2023 r. wartość globalnej produkcji artykułów rolno-spożywczych (łącznie z napojami) wyniosła prawie 430 mld zł. W 2024 r. eksport polskiej żywności osiągnął 232,3 mld zł, co plasuje nas na 7. miejscu wśród największych eksporterów UE.

Jesteśmy liderem w eksporcie mięsa drobiowego i wołowego, mleka, jaj, produktów mlecznych (szczególnie serów i masła), jabłek, pieczarek oraz zbóż – głównie pszenicy i kukurydzy.

– Kiedy w 2004 r. wchodziliśmy do Unii Europejskiej, eksport rolno-spożywczy wynosił 5,2 mld euro. Dziś to dziesięć razy więcej. Polska żywność cieszy się uznaniem na rynkach europejskich i światowych, ale musimy nadal wzmacniać tę pozycję – podkreśla podkreśla Stefan Krajewski, minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi. 

Kiedy w 2004 r. wchodziliśmy do Unii Europejskiej, eksport rolno-spożywczy wynosił 5,2 mld euro. Dziś to dziesięć razy więcej.

Mleczarstwo wzorem dla polskiego rolnictwa 

– Niezorganizowanie polskich rolników to jedna z największych strat dla całego sektora. Tak naprawdę tylko rynek mleka udało się utrzymać w dobrej kondycji. Spółdzielnie mleczarskie są dziś dobrze zorganizowane i potrafią reagować na kryzysy. Największe zakłady mleczarskie, działające jako spółdzielnie, mają możliwość odkładania środków w postaci udziałów, dzięki czemu nie muszą obniżać cen w skupie przy pierwszych oznakach problemów. Polski rynek mleka to przykład nowoczesnych, rozwiniętych gospodarstw, które zainwestowały ogromne środki – często kredytowane – w rozwój. Produkcja mleka stale rośnie, a mimo mniejszej liczby przetwórców, zwiększa się ilość surowca w skupie. Mleczarze są dziś najlepiej zorganizowaną grupą rolników, posiadają spółdzielnie i związki zawodowe, które aktywnie reagują na wyzwania. Tymczasem rynek mięsa i zbóż pozostaje niemal całkowicie niezorganizowany. W 2015 r., gdy przekazywaliśmy władzę naszym następcom, działało około 1,4 tys. grup producenckich. Dziś pozostało ich zaledwie 700 – przyznaje Stefan Krajewski. 

Grupy producenckie siłą rolnictwa

Czemu mają służyć grupy producenckie? 

– W grupie jest siła. Rolnicy mogą w ten sposób dokonywać wspólnych zakupów – np. nawozów czy paliwa – aby obniżyć koszty, ale też wspólnie organizować rynek zbytu. Dziś niestety ten model praktycznie nie funkcjonuje w polskim rolnictwie. Pamiętamy ogromny sprzeciw rolników, gdy pojawiły się pierwsze informacje o kwotowaniu mleka czy cukru na rynku europejskim. Wówczas podnoszono zarzuty, że w ten sposób ogranicza się produkcję. Dziś problemem jest odwrotna sytuacja. Przy nadprodukcji i braku kwotowania czy kontraktowania działają jedynie mechanizmy rynkowe, a to zbyt mało – skarży się minister.

Efektem są zbyt długie łańcuchy dostaw, brak bezpośrednich relacji między producentem a sprzedawcą oraz zbyt wielu pośredników, z których każdy chce zarobić.

– W poprzednich latach zmagaliśmy się z suszą, a w tym roku – mimo anomalii pogodowych – plony są znacznie wyższe. To wynik nie tylko sprzyjających warunków, ale również większego areału upraw. Problem w tym, że w Polsce brakuje planowania produkcji. Zasiewy powinny być oparte na analizach i estymacjach, tak jak dzieje się to w innych krajach. Rolnicy z różnych branż powinni brać przykład z mleczarzy. Czyli organizować się i precyzyjnie planować produkcję – dodaje minister rolnictwa i rozwoju wsi.

Zdaniem eksperta

Najważniejsze stają się czynniki ekonomiczne przy współpracy producent-przetwórca

Na pewno organizowanie się w większe struktury jest korzystne, choćby ze względu na większą siłę oddziaływania na kontrahentów, czyli siłę przetargową. W mleczarstwie tradycja tworzenia spółdzielni ma już ponad sto lat, i gdyby inne grupy producentów – warzyw czy owoców – chciały, dawno mogłyby pójść śladem mleczarzy.

Sądzę, że nie stało się tak dlatego, iż więź między rolnikiem-producentem mleka a zakładem przetwórczym jest szczególna – silniejsza niż w innych branżach. Jednak nawet w mleczarstwie widać dziś, że lojalność wobec własnej spółdzielni nie jest już bezwarunkowa. Coraz częściej o współpracy producenta z przetwórcą decydują względy ekonomiczne.

Wyzwania rynku mięsa 

Polska jest niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o produkcję drobiu. Jednak branża mierzy się z poważnymi wyzwaniami, w tym chorobami zakaźnymi ptaków, takimi jak rzekomy pomór drobiu czy grypa ptaków. Wysoce zjadliwa grypa ptaków (HPAI) to jedna z najgroźniejszych chorób wirusowych drobiu, dotykająca zarówno ptaki hodowlane, jak i dzikie.

– Zwalczanie tej choroby wymaga ogromnego zaangażowania sił i środków, a także szerokiej współpracy odpowiednich służb. Często na poziomie międzynarodowym, ponieważ Polska nie jest jedynym krajem zmagającym się z tym problemem. Sytuacja epizootyczna w zakresie HPAI, zarówno w Europie, jak i na świecie, jest obecnie bardzo dynamiczna. Od 1 września do 29 października 2025 r. potwierdzono 86 ognisk HPAI w krajach UE, w tym 14 w Polsce. Mimo tych trudności robimy wszystko, by polski drób mógł być eksportowany na rynki całego świata. Naszym ostatnim sukcesem jest zniesienie zakazu importu mięsa drobiowego, produktów drobiowych oraz jaj konsumpcyjnych z siedmiu województw: mazowieckiego, kujawsko-pomorskiego, zachodniopomorskiego, dolnośląskiego, lubelskiego, lubuskiego i opolskiego – do Zjednoczonych Emiratów Arabskich – zdradza Stefan Krajewski.

Stało się to możliwe dzięki zasadzie regionalizacji, zgodnie z którą zakaz dotyczy wyłącznie regionów, gdzie występuje wirus.

– Prowadzimy również rozmowy z Japonią, Koreą Południową, Arabią Saudyjską i Singapurem, który stanowi ważny hub dla wielu krajów azjatyckich. Na wszystkich kontynentach staramy się powoływać radców rolnych i współpracować z Polską Agencją Inwestycji i Handlu, by otwierać kolejne rynki i rozwijać eksport – dodaje minister rolnictwa.

W 2025 r. wypłacono ponad 1,8 mld zł pomocy dla rolników, w których gospodarstwach wystąpiły choroby zakaźne zwierząt. W tej kwocie uwzględniono także odszkodowania dla hodowców trzody chlewnej.

– Obecnie mamy najniższe pogłowie trzody chlewnej od czasu II wojny światowej, choć produkcja utrzymuje się na stosunkowo stabilnym poziomie – ok. 2 mln ton. Od 2014 r. mierzymy się z ASF. Organizujemy środki finansowe na bioasekurację i zabezpieczenie gospodarstw, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby. Trzeba również pamiętać o umowie Mercosur, która może zmienić układ sił – zwłaszcza na rynku wołowiny. Polska wołowina, mimo utrzymującej się ceny, może być zagrożona konkurencją ze strony mięsa z Ameryki Południowej. Zmieniają się też trendy żywieniowe, wpływające na wybory konsumenckie. W ostatnich latach mięso stopniowo traci na znaczeniu – wylicza minister rolnictwa

Rynek wieprzowy pozostaje trudny. Od lat prowadzony jest import warchlaków, głównie z Danii.  

Zdaniem eksperta

Branża wieprzowa chce się integrować

Wiele grup producenckich, które powstały kilka lub kilkanaście lat temu, rozwiązywało się po około pięciu latach – prawdopodobnie dlatego, że po tym okresie kończyło się wsparcie finansowe w postaci dotacji, a dalsze funkcjonowanie przestawało być opłacalne.

Obecnie jednak można zaobserwować coraz silniejsze procesy integracji poziomej, czyli współpracy pomiędzy samymi producentami. Wcześniej były to raczej niewielkie organizacje, natomiast dziś grupy często zrzeszają nawet kilkuset rolników. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w branży wieprzowej.

Na przykład w Wielkopolsce działają już duże grupy producenckie, które sprzedają nawet 6000 tuczników tygodniowo – to znacznie więcej, niż może sprzedać pojedyncza duża ferma. Coraz więcej profesjonalnych rolników dostrzega więc potrzebę i korzyści wynikające z integracji.

Członkowie grup producenckich mogą uzyskiwać lepsze ceny sprzedaży, ponieważ przy większej skali produkcji łatwiej jest negocjować warunki handlowe. Mogą też wspólnie kupować środki produkcji, takie jak pasze, które stanowią główny koszt w hodowli trzody chlewnej. Dzięki temu zyskują korzystniejsze warunki zakupu i wyższe marże niż w przypadku działania indywidualnego.

– Brakuje nam pogłowia i krajowej hodowli, dlatego chciałbym uruchomić działania na rzecz odbudowy polskiej trzody chlewnej prowadzonej przez polskich producentów. To jest ściśle powiązane z rynkiem zbóż – zaznacza Stefan Krajewski.

Rok do roku notujemy około 8 proc. wzrostu produkcji zbóż.

– Zboże dobrze obrodziło na całym świecie, nie wystąpiły poważne klęski, które mogłyby spowodować niedobory i zwiększyć popyt na polskie ziarno. Brakuje natomiast produkcji zwierzęcej, która mogłaby wykorzystać te nadwyżki. W efekcie znaczną część zbóż kierujemy na eksport. Na razie ruch eksportowy jest niewielki, ale poszukujemy potencjalnych kontrahentów, by wywieźć nadwyżki, podobnie jak w 2024 r., kiedy dzięki dopłatom udało się wyeksportować znaczące ilości zboża. Trzeba pamiętać, że Ukraina – kraj ogarnięty wojną – stara się wywozić swoje towary. Naszym zadaniem jest jej pomóc, ale nie może się to odbywać kosztem polskich rolników i producentów. Ważne, aby ukraińskie zboże nie pozostawało w Polsce. Pamiętamy, co wydarzyło się w 2022 r., gdy napływ ukraińskiego zboża zalał krajowy rynek – dodaje Stefan Krajewski.

Czy polskie bezpieczeństwo żywnościowe jest zagrożone? 

Zdaniem ministra rolnictwa polska żywność jest bezpieczna, a bezpieczeństwo żywnościowe kraju nie jest obecnie zagrożone.

– Bezpieczeństwo żywnościowe nie jest zagrożone, ponieważ to efekt pracy rolników, przetwórców i przedsiębiorców. Dążymy do tego, aby rolnikom opłacało się produkować żywność w Polsce. Jeśli przestanie im się to opłacać, mogą rezygnować z produkcji, co w konsekwencji mogłoby zagrozić bezpieczeństwu żywnościowemu. Dziś jednak produkujemy dużo bezpiecznej, wysokiej jakości żywności. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się rolnictwo ekologiczne i produkcja żywności premium. Nadal mamy jednak sporo do zrobienia w zakresie oznaczeń geograficznych, które dają konsumentom gwarancję pochodzenia i jakości – nie tylko w Polsce, ale także w Europie i na świecie – podkreśla Stefan Krajewski.

Według ministra ogromnym wyzwaniem dla polskiego rolnictwa jest demografia – coraz częściej młodzi potencjalni sukcesorzy nie chcą kontynuować pracy w gospodarstwach.

– W polskim rolnictwie brakuje rąk do pracy. Wiele procesów musi zostać zautomatyzowanych, bo dziś mamy więcej ciągników i maszyn niż operatorów, którzy mogliby je obsługiwać. To ogromne wyzwanie. Przed wojną wielu Ukraińców pracowało w Polsce, jednak znaczna część z nich wróciła do kraju po wybuchu wojny. Z jednej strony słychać głosy sprzeciwu wobec migrantów, z drugiej – branża apeluje o brak pracowników. Największym wyzwaniem jest dziś znalezienie sposobu na uporządkowanie tej sytuacji – wskazuje minister.

Lista priorytetów ministra rolnictwa 

Zdaniem Stefana Krajewskiego na szczególną uwagę zasługują cztery ustawy, które uznaje za „priorytetowe regulacje całego środowiska rolniczego”.

– Pierwsza to ustawa o aktywnym rolniku – projekt jest już po konsultacjach publicznych, a prace nad regulacjami prowadzone są w tempie gwarantującym jej wejście w życie 15 marca 2026 r. Druga – ustawa o ochronie produkcyjnych funkcji wsi, regulująca m.in. zasady współistnienia zróżnicowanych społeczności na terenach wiejskich – oczekuje na wpis do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Trzecia – ustawa o dzierżawie rolniczej, która w listopadzie trafi do konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych. Na liście priorytetów znajduje się także ustawa o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, w której resort planuje wydłużenie o 10 lat zakazu sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Obecnie jest ona na etapie analizy uwag zgłoszonych w konsultacjach publicznych i pracach międzyresortowych – wylicza minister.

Niedawno w XYZ opisywaliśmy proceder związany z Goodvalley. 

Decyzja dotycząca OPR-ów jest ostateczna i odpowiada potrzebom rolników, organizacji branżowych, związków zawodowych oraz izb rolniczych. Ziemia będzie przydzielana zarówno indywidualnym rolnikom, jak i spółkom Skarbu Państwa oraz państwowym instytutom prowadzącym działalność rolniczą – zgodnie z realnymi potrzebami branży – zapewnia minister rolnictwa.

Główne wnioski

  1. Wartość produkcji artykułów rolno-spożywczych (łącznie z napojami) w Polsce wynosi blisko 430 mld zł. Eksport polskiej żywności w 2024 r. osiągnął 232,3 mld zł, co daje Polsce 7. miejsce wśród największych eksporterów UE. Dla porównania – w 2004 r., w momencie wejścia do Unii Europejskiej, eksport rolno-spożywczy wynosił 5,2 mld euro. Dziś to dziesięciokrotnie więcej.
  2. Ogromnym wyzwaniem dla polskiej wsi pozostaje demografia. Coraz częściej młodzi potencjalni sukcesorzy nie chcą kontynuować pracy w rolnictwie. W sektorze brakuje rąk do pracy, a wiele procesów musi zostać zautomatyzowanych, ponieważ w gospodarstwach jest dziś więcej maszyn niż operatorów, którzy mogliby je obsługiwać.
  3. Brak organizacji wśród rolników to poważna strata dla całego sektora. Jak podkreśla Stefan Krajewski, minister rolnictwa i rozwoju wsi, najlepiej zorganizowaną grupą rolników są mleczarze, którzy mają własne spółdzielnie i związki. Tymczasem rynek mięsa i zbóż pozostaje niemal całkowicie niezorganizowany. W 2015 r. działało około 1,4 tys. grup producenckich, dziś pozostało ich jedynie 700.