Sprawdź relację:
Dzieje się!
Świat

Norweski podatek od elektromobilności. Opłaty za ładowanie budzą silny sprzeciw 

Norweski rząd planuje wprowadzić od przyszłego roku podatek od ładowania samochodów elektrycznych. Ma zwiększyć dochody budżetowe, ale spotyka się z ostrym sprzeciwem kierowców i ekologów. Nowa opłata może zahamować rozwój elektromobilności w kraju, który teraz jest jej liderem.

Ładowanie samochodu elektrycznego
Liczba samochodów elektrycznych w UE stale rośnie. Fot. GettyImages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są szczegóły dotyczące nowego podatku od ładowania samochodów elektrycznych w Norwegii. 
  2. Dlaczego kierowcy i ekolodzy sprzeciwiają się planowanym opłatom. 
  3. Jak podatek może wpłynąć na rozwój elektromobilności i cele klimatyczne Norwegii. 

Norwegia szykuje się do wprowadzenia nowego podatku od ładowania aut na prąd. Rząd chce w ten sposób zwiększyć dochody budżetowe. Jednak propozycja budzi ogromne kontrowersje wśród kierowców, ekologów i organizacji takich jak Norsk elbilforening (NGO promujący elektromobilność). Nowa opłata, która ma wejść w życie w 2026 roku, może podważyć dotychczasowe sukcesy Norwegii w promowaniu zeroemisyjnego transportu i opóźnić realizację celów klimatycznych.

Norweski rząd planuje wprowadzić podatek od ładowania samochodów elektrycznych w wysokości 0,5 NOK (równowartość ok. 0,18 zł) za kilowatogodzinę, co ma dotyczyć zarówno publicznych, jak i prywatnych stacji ładowania. Dla przeciętnego kierowcy, który ładuje auto o baterii 60 kWh dwa razy w tygodniu, oznacza to dodatkowy koszt 60 NOK (ok. 22 zł) tygodniowo, czyli 240 NOK (ok. 88 zł) miesięcznie i 2880 NOK (ok. 1060 zł) rocznie.

Rząd szacuje, że nowa opłata przyniesie budżetowi 2 mld NOK (738,3 mln zł) rocznie, które mają zostać przeznaczone na rozwój infrastruktury drogowej. Jednak Norsk elbilforening ostrzega, że podatek uderzy w kierowców, którzy już teraz borykają się z wysokimi kosztami energii. W 2024 roku średnia cena energii w Norwegii wynosiła 1,5 NOK za kWh, co oznacza, że po wprowadzeniu podatku koszt ładowania wzrośnie o 33 procent.

Podatek od ładowania na drogi i ładowarki

Rząd uzasadnia wprowadzenie podatku koniecznością utrzymania „stabilnych dochodów budżetowych”.

Norwegia od lat finansowała rozbudowę dróg i infrastruktury z opłat nakładanych na benzynę i olej napędowy, ale w 2024 roku ich konsumpcja spadła o ponad 20 procent w porównaniu z dekadą wcześniej. Rząd nie podniósł podatków na auta spalinowe, które dotyczą coraz mniejszej grupy kierowców i mogłyby wywołać protesty w regionach wiejskich, zależnych od tradycyjnych pojazdów. Zamiast tego zdecydował się na podatek od ładowania pojazdów elektrycznych, widząc w nim bardziej zrównoważone źródło dochodów w erze elektromobilności. Środki mają wesprzeć nie tylko budowę dróg, ale i dalszą rozbudowę sieci ładowarek.

Nowy podatek od ładowania samochód elektrycznych. „Krok wstecz” 

Kierowcy i ekolodzy ostro krytykują plany rządu, widząc w nich zagrożenie dla elektromobilności.

– Norwegia stała się liderem w adopcji aut elektrycznych dzięki ulgom i zachętom. Teraz rząd chce nałożyć na nas nowy podatek, który sprawi, że jazda elektrykiem będzie droższa. To absurd i krok wstecz w walce ze zmianami klimatycznymi – pisze organizacja Norsk elbilforening.

Ekolodzy podzielają te obawy, wskazując, że podatek może zniechęcić ludzi do zakupu aut elektrycznych.

– Transport odpowiada za 30 procent emisji CO2 w Norwegii, a elektryfikacja jest kluczem do ich redukcji. Wprowadzenie podatku to sygnał, że rząd nie traktuje priorytetowo celów klimatycznych – podkreśla Ingrid Skjoldvær, aktywistka z organizacji Naturvernforbundet, która w 2024 roku zorganizowała kampanię przeciwko nowym opłatom.

Zagrożenie dla celów klimatycznych 

Nowy podatek może znacząco wpłynąć na rozwój elektromobilności w Norwegii i realizację celów klimatycznych. W 2017 roku norweski parlament postawił sobie za cel, by do 2025 roku wszystkie nowe samochody były zeroemisyjne. Cel ten prawie osiągnięto już w 2024 roku, gdy 82 procent nowych aut stanowiły elektryki. Jednak podatek od ładowania może spowolnić ten trend, szczególnie wśród mniej zamożnych kierowców, którzy już teraz borykają się z wysokimi kosztami życia. W 2024 roku inflacja w Norwegii wyniosła 4,5 procent. Co więcej, Norwegia zobowiązała się do redukcji emisji o 55 procent do 2030 roku w porównaniu z poziomem z 1990 roku, a transport jest kluczowym sektorem w tej strategii. W 2024 roku emisje z transportu spadły o 15 procent dzięki elektryfikacji, ale nowy podatek może zahamować ten postęp, jeśli kierowcy wrócą do aut spalinowych.

Krytycy nowego podatku proponują inne rozwiązania, które pozwoliłyby zwiększyć dochody budżetowe bez obciążania użytkowników aut elektrycznych. Norsk elbilforening sugeruje wprowadzenie wyższych opłat za rejestrację samochodów spalinowych, co mogłoby przynieść budżetowi 1,5 mld NOK (ok. 554 mln zł)rocznie, jednocześnie zachęcając do dalszej elektryfikacji.

Innym pomysłem jest podniesienie podatków od paliw kopalnych. W 2024 roku litr benzyny w Norwegii kosztował średnio 20 NOK (7,38 zł), z czego 60 procent stanowiły podatki. Ale organizacje ekologiczne uważają, że można je jeszcze zwiększyć, by bardziej zniechęcić do korzystania z aut spalinowych.

Takie podejście, według ekspertów, pozwoliłoby utrzymać Norwegię na czele globalnej transformacji transportowej, zamiast ryzykować regres w elektromobilności.

Rozbudowa infrastruktury pod presją

Podatek może również zahamować rozwój infrastruktury ładowania, kluczowej dla dalszej ekspansji elektromobilności. W 2024 roku Norwegia miała 25 tysięcy publicznych punktów ładowania, co dawało 4,6 ładowarki na 1000 mieszkańców. To najwięcej w Europie. Dla porównania, w Polsce w tym samym roku było 8659 ładowarek, czyli zaledwie 0,23 na 1000 mieszkańców, co pokazuje przepaść w dostępności infrastruktury między tymi krajami.

Główne wnioski

  1. Norwegia ryzykuje spowolnienie swoich ambitnych celów klimatycznych, jeśli nie wycofa się z kontrowersyjnego planu wprowadzenia nowego podatku.
  2. Norweski podatek od ładowania samochodów elektrycznych, choć ma zwiększyć dochody budżetowe, budzi sprzeciw kierowców i ekologów, którzy widzą w nim zagrożenie dla elektromobilności.
  3. Opłata w wysokości 0,5 NOK za kilowatogodzinę może zniechęcić do zakupu aut na prąd, szczególnie w obliczu rosnących kosztów energii.