Orlen Neptun szykuje swój morski projekt wiatrowy do aukcji. Wkrótce wybierze zagranicznego partnera
– Wiemy, że w niektórych krajach z powodów ekonomicznych nie udały się aukcje dla morskich farm wiatrowych. My natomiast upatrujemy w tym szansy, bo im mniej projektów na świecie, tym mniejsza konkurencja o dostawy kluczowych komponentów – mówi Janusz Bil, prezes Orlenu Neptun. Firma rozwija kilka projektów w polskiej części Bałtyku. Najbliżej realizacji jest farma Baltic East, która w grudniu powalczy o wsparcie.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie są plany inwestycyjne Orlenu Neptun.
- Jakie znaczenie dla branży ma grudniowa aukcja na sprzedaż energii z morskich farm wiatrowych.
- Dlaczego udział polskich firm przy budowie morskich wiatraków jest niewielki.
Pierwsze wiatraki w polskiej strefie Bałtyku już stoją i w przyszłym roku rozpoczną produkcję energii. Kolejna faza inwestycji w morską energetykę wiatrową ma szansę ruszyć za kilka lat. Najpierw jednak projekty staną do walki o wsparcie w postaci tzw. kontraktu różnicowego. Dzięki niemu elektrownie mają gwarantowany przez państwo odbiór energii po określonej cenie. Wiadomo już, że co najmniej trzy projekty gotowe są konkurować o kontrakt różnicowy. A to oznacza, że zaplanowana na 17 grudnia aukcja na sprzedaż energii z morskich farm może się odbyć.
Inwestorzy przygotowują właśnie strategie, które pomogą im wygrać aukcję. Zwyciężą projekty, które zaoferują najniższe ceny za energię elektryczną, a ich łączna moc nie przekroczy 90 proc. mocy zgłoszonych we wszystkich ofertach. Punktem wyjścia będą maksymalne stawki sięgające od 485,71 zł do 512,32 zł/MWh (waloryzowane co roku o poziom inflacji) w zależności od tego, jak daleko od brzegu zlokalizowana będzie farma.
– Projekt Baltic East jest przygotowany do grudniowej aukcji. Mamy już wszystkie potrzebne do tego pozwolenia. Z uwagi na fakt, że aukcja jest postępowaniem konkurencyjnym, nie będę ujawniać więcej szczegółów. Dzisiejsze warunki regulacyjne, rynkowe i ekonomiczne dla budowy farm wiatrowych na polskim morzu są atrakcyjne i powinny przyciągnąć inwestorów – przekonuje Janusz Bil, prezes Orlenu Neptun.
Trwa poszukiwanie partnera
Baltic East o mocy 1 GW to drugi projekt morski realizowany przez grupę Orlen i pierwsza inwestycja zależnej spółki Orlen Neptun. Orlen Neptun ma w sumie pięć koncesji na budowę farm wiatrowych na Bałtyku o łącznej mocy 5,2 GW. Cztery z nich znajdują się na Ławicy Odrzańskiej, w pobliżu Świnoujścia, gdzie koncern otworzył w czerwcu tego roku port instalacyjny dla morskich farm. Piąta lokalizacja położona jest na wysokości miejscowości Choczewo w odległości ok. 22,5 km od wybrzeża Morza Bałtyckiego – tuż obok budowanej właśnie przez Orlen i kanadyjski Northland Power farmy Baltic Power. Tam właśnie stanie elektrownia Baltic East, która jest najbardziej zaawansowanym projektem Orlenu Neptun.
– Po wygranej aukcji projekt wejdzie w fazę realizacji. Rozpoczniemy postępowania dotyczące zakupu głównych komponentów, w tym turbin, kabli, fundamentów i usług instalacyjnych. Dalej będziemy prowadzić prace przygotowawcze i projektowe. Istotna będzie też budowa modelu finansowego dla tej inwestycji. Otrzymaliśmy już pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, z których możemy sfinansować prace przy morskiej części projektu. Zakładamy, że w latach 2029-2030 zamkniemy finansowanie i podejmiemy ostateczną decyzję inwestycyjną. Rozpoczęcie produkcji energii przez farmę wiatrową planujemy na przełomie lat 2032-2033 – zapowiada Janusz Bil.
Orlen Neptun chce projekt zrealizować razem z partnerem. Grupa Orlen pierwszą farmę buduje z Kanadyjczykami. Decyzja o wyborze wspólnika dla Baltic East zapadnie po grudniowej aukcji. Chętnych nie brakuje.
– Chcemy rozłożyć koszty i ryzyka między nami a firmą, która ma większe doświadczenie w branży morskiej energetyki wiatrowej. Widzimy duże zainteresowanie polskim rynkiem ze strony inwestorów, rozmawiamy już z potencjalnymi partnerami. Natomiast ostatecznego wyboru dokonamy po wygranej aukcji – podkreśla szef Orlenu Neptun.
Zawirowania omijają polski Bałtyk
Zainteresowanie zagranicznych graczy to dobry prognostyk. W Europie bowiem morska energetyka wiatrowa złapała zadyszkę. Stowarzyszenie WindEurope informuje, że w ciągu ostatniego roku doszło do nieudanych aukcji dla inwestorów w Niemczech, Francji, Holandii, Danii i na Litwie. Jednocześnie wiele projektów, które wygrały aukcje w ciągu ostatnich trzech lat, ma obecnie problemy z realizacją inwestycji z powodu rosnących kosztów. Prezes Orlenu Neptun jest jednak dobrej myśli.
– Wiemy, że w niektórych krajach z powodów ekonomicznych nie udały się aukcje dla morskich farm wiatrowych. Tam jednak nie było takich mechanizmów wsparcia dla inwestorów jak kontrakt różnicowy. Wiemy też o decyzjach politycznych w USA, gdzie nie powstaną wszystkie zapowiadane projekty. My natomiast upatrujemy w tym szansy, bo im mniej projektów na świecie, tym mniejsza konkurencja o dostawy turbin, statków i innych kluczowych elementów inwestycji. Inwestorzy i gospodarka mogą na tym skorzystać. Polska i Wielka Brytania są dziś najlepiej ocenianymi rynkami, jeśli chodzi o warunki dla inwestycji w morskie wiatraki – podkreśla Janusz Bil.
Czy polska aukcja się uda?
Dla branży ważne jest to, aby grudniowa aukcja dla morskich farm wiatrowych w ogóle się odbyła i wyłoniła zwycięzców. Kolejna taka rywalizacja zaplanowana jest dopiero na 2027 r. Fiasko aukcji oznaczałoby, że opóźni się realizacja najbardziej zaawansowanych projektów z tzw. drugiej fazy.
– Przesunięcie wszystkich projektów na kolejną aukcję skutkowałoby skumulowaniem się inwestycji w jednym czasie. Wtedy mielibyśmy do czynienia z presją cenową wskutek spiętrzenia zamówień u dostawców kluczowych urządzeń. Dla nas ważne jest też to, że nasze zespoły projektowe już pracują przy pierwszej morskiej farmie wiatrowej i powinny płynnie przejść do drugiego projektu. Już w przyszłym roku farma Baltic Power zostanie oddana do użytku. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie już teraz pracujących tam zespołów, żeby nie musiały czekać na start drugiej inwestycji do 2027 r. Potencjalna przegrana w tegorocznej aukcji wymusiłaby rozważenie dostępnych opcji i kierunków oraz tempa dalszego rozwoju tego segmentu w grupie – wyjaśnia Janusz Bil.
Konkurencja nie śpi
Strategie na zbliżającą się aukcję przygotowują też pozostali inwestorzy – Polenergia i Equinor z projektem Bałtyk 1 oraz PGE z projektem Baltica 1.
– Wraz z Equinorem jesteśmy w pełni gotowi do grudniowej aukcji pod względem założeń finansowych, biznesowych i przygotowania operacyjnego, które jest na tym etapie potrzebne. Obserwujemy rynek i konkurencję. Obecnie najważniejszą kwestią jest dyskusja o strategii i finalna decyzja o koncepcji cenowej, z którą wejdziemy do aukcji. Celem jest maksymalizacja zwrotu z tej inwestycji. Zwłaszcza w obliczu tego, co dzieje się na rynku – podkreśla Filip Wojciechowski, wiceprezes Polenergii.
Dodaje, że komercyjne uruchomienie farmy Bałtyk 1 będzie możliwe w 2032 r. Po wygranej aukcji kolejne miesiące spółka poświęci na prace projektowe, pozyskiwanie pozwoleń i zakup najważniejszych komponentów elektrowni. W ciągu dwóch lat Polenergia chce podjąć finalną decyzję inwestycyjną.
Szansa dla polskich dostawców
Kontynuacja inwestycji wiatrowych na Bałtyku ma ogromne znaczenie dla krajowych firm, które chcą walczyć o zlecenia przy tego typu projektach. Dotychczas udział krajowego komponentu w budowie farm na polskim morzu sięgnął zaledwie około 20 proc., ale ma się podwoić.
– Pierwsze farmy wiatrowe to początek rozwoju energetyki morskiej w naszym kraju. Wszyscy się uczyliśmy, nie było jeszcze wykształconego krajowego łańcucha dostaw. Tak więc udział polskich firm przy tych projektach nie zależał wyłącznie od inwestorów, ale też od dostępności polskich firm na rynku. Ten łańcuch dostaw już się rozwija, ale ważne dla jego budowy będzie uruchomienie drugiej fazy inwestycji. Powstała już fabryka wież wiatrowych w Gdańsku i montowania gondol w Szczecinie, a to w sumie ponad tysiąc miejsc pracy. Przy kolejnych projektach z pewnością udział polskich firm będzie wyższy – przekonuje Janusz Bil.
Prezes Orlenu Neptun zapowiada kolejne spotkania z dostawcami. Zapewnia też, że spółka na bieżąco koryguje praktyki tak, aby budować lokalny łańcuch dostaw. Na etapie prac przygotowawczych większość zadań np. w zakresie badania dna morskiego czy badań środowiskowych zrealizowały rodzime przedsiębiorstwa.
– Wiele natomiast zależy od samych firm – czy będą chciały się przygotować, zaangażować i zdobyć odpowiednie kompetencje. Porozumienie sektorowe wskazuje, że przy inwestycjach wiatrowych tzw. drugiej fazy udział krajowych podmiotów powinien sięgać 45 proc. w całym cyklu życia. To ambitny cel, który wymagać będzie zaangażowania inwestorów, strony rządowej i dostawców – kwituje prezes.
Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej około 500 polskich przedsiębiorstw posiada dziś potencjał produkcyjny i usługowy dla morskiej energetyki wiatrowej.
Warto wiedzieć
Kolejny projekt na Bałtyku wchodzi w fazę realizacji
Do grona inwestorów rozpoczynających budowę farm wiatrowych w polskiej części Bałtyku dołączył Ocean Winds, należący do francuskiego Engie i portugalskiego EDP Renewables. Spółka zamknęła finansowanie projektu i pozyskała na realizację inwestycji około 2 mld euro. Za jedną trzecią finansowania odpowiada Europejski Bank Inwestycyjny. Pozostały kapitał wyłożyli: Instituto de Crédito Oficial Español (ICO) i 13 banków komercyjnych. Farma BC-Wind o mocy 390 MW zlokalizowana będzie 23 km od wybrzeża, w pobliżu gmin Krokowa i Choczewo. W planie jest także budowa bazy operacyjno-serwisowej we Władysławowie. Elektrownia ma rozpocząć produkcję w 2028 r.
– Zamknięcie finansowania dla BC-Wind stanowi znaczący kamień milowy zarówno dla projektu, jak i dla całej polskiej branży morskiej energetyki wiatrowej. To potwierdzenie, że Polska jest gotowa realizować duże projekty offshore, opierając się na lokalnych kompetencjach, technologiach i determinacji. Razem z naszymi polskimi dostawcami rozpoczynamy kolejną fazę – budowę nowej farmy wiatrowej na Bałtyku – podkreśla Kacper Kostrzewa, dyrektor zarządzający Ocean Winds w Polsce.
Ocean Winds realizuje inwestycję w ramach tzw. pierwszej fazy rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce. Wszystkie projekty z tej fazy otrzymały wsparcie od państwa w postaci kontraktu różnicowego na mocy decyzji prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Inwestorzy z tzw. drugiej fazy muszą walczyć o kontrakty różnicowe w aukcjach.
Główne wnioski
- Deweloperzy morskich farm wiatrowych szykują się do zaplanowanej na 17 grudnia aukcji, w ramach której mogą otrzymać wsparcie dla swoich inwestycji na Bałtyku. Orlen Neptun zgłosi tam projekt farmy Baltic East. – Dzisiejsze warunki regulacyjne, rynkowe i ekonomiczne dla budowy farm wiatrowych na polskim morzu są atrakcyjne i powinny przyciągnąć inwestorów – przekonuje Janusz Bil, prezes Orlenu Neptun.
- Sukces grudniowej aukcji jest ważny dla dalszego rozwoju branży w naszym kraju. Jeśli żaden projekt nie przejdzie rywalizacji, kolejna taka szansa pojawi się dopiero w 2027 r. Przesunięcie wszystkich projektów na kolejną aukcję spowodowałoby kumulację inwestycji w jednym czasie. Zabrakłoby też ciągłości pracy zespołów, które pracują przy obecnie realizowanych projektach wiatrowych. – Potencjalna przegrana w tegorocznej aukcji wymusiłaby rozważenie dostępnych opcji i kierunków oraz tempa dalszego rozwoju tego segmentu w grupie – podkreśla szef Orlenu Neptun.
- Orlen Neptun po wygranej aukcji podejmie decyzję o wyborze zagranicznego partnera, z którym wybuduje farmę Baltic East. Spółka zapewnia, że chętnych firm nie brakuje. Harmonogram zakłada zamknięcie finansowania dla projektu i podjęcie finalnej decyzji inwestycyjnej w latach 2029-2030. Elektrownia ma ruszyć na przełomie lat 2032-2033.


