Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Świat

Polska masłem płynąca

Podczas gdy media w Polsce od tygodni narzekają na coraz wyższe ceny masła, sąsiedzi z południa masowo przyjeżdżają po masło do nas, bo jest… tanie. Ekonomiści wyjaśniają ten fenomen.

Masło w Polsce jest znacznie tańsze niż u sąsiadów z Południa.
Masło w Polsce jest znacznie tańsze niż u sąsiadów z południa. fot. PAP/Wojciech Pacewicz

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Ile za masło płacą Czesi i Słowacy.
  2. Jakie są powody aż tak dużych różnic cenowych.
  3. Przed czym przestrzega czeska organizacja zrzeszająca producentów żywności.

Czesi coraz częściej kupują masło w Polsce. Nic w tym dziwnego, skoro po tamtej stronie granicy jest ono o kilkadziesiąt koron, czyli prawie o połowę droższe – podaje portal TN.cz czeskiej telewizji Nova.

Koszyki pełne kostek

W ostatnich dniach czeskie media podają coraz więcej informacji i reportaży o transgranicznej „turystyce maślanej”. Na zdjęciach polskie sklepy, a przed nimi czeskie rodziny, które pchają wózki wypełnione dziesiątkami kostek masła. Jeden z takich „maślanych turystów” pokazuje paragon ze sklepu w Szklarskiej Porębie: „Popatrz, masło za cztery zł, czyli 23 korony. Ta kostka ma wprawdzie tylko 200 gramów, ale nawet jeśli przeliczyć tę cenę na naszą, ćwierćkilogramową to wychodzi 29 koron za sztukę. To mniej niż połowę ceny za jaką teraz masło sprzedaje się w Czechach” – cytuje jego słowa portal dziennika „Mladá fronta Dnes” („MfD”).

Po spożywcze, w tym maślane zakupy do Polski jeżdżą również nasi drudzy sąsiedzi z południa. Powód ten sam.

Najdroższa Słowacja

„Ceny masła w Polsce są znacznie niższe niż w Czechach, gdzie 250-gramowa kostka kosztuje równowartość 2,70-3,50 euro. Ale ceny u nas są jeszcze wyższe. Wahają się od 2,89 euro do nawet 4,19 euro. Mniej niż na Słowacji płaci się za masło nie tylko w Polsce i Czechach, ale także na Węgrzech i w Austrii” – podawał kilka dni temu portal tvnoviny.sk. Słowackie ceny masła rosną nieprzerwanie od wiosny. Jeszcze w kwietniu, jak wynika z danych Urzędu Statystycznego Republiki Słowackiej, standardowa kostka kosztowała tam przeciętnie 1,86 euro.

Niedawno politycy opozycyjnego ugrupowania Hnutie Slovensko ponownie porównali ceny po obu stronach polsko-słowackiej granicy, jak informuje agencja SITA. Zakupili identyczne produkty w tej samej sieci handlowej. Jak wyliczył parlamentarzysta partii Július Jakab w Polsce okazały się one o prawie połowę (dokładnie o 49 proc.) tańsze. W koszyku znalazło się m.in. masło. Słowacy płacą za nie aż o 78 proc. więcej niż my (większa różnica była tylko w przypadku kiełbasy – 116 proc.).

Inwestorzy wolą Polskę

Masło to produkt wśród artykułów spożywczych, którego cena zmienia się w największym stopniu – mówił w zeszłym tygodniu w rozmowie z TN.cz Tomáš Maier, ekonomista z Czeskiego Uniwersytetu Przyrodniczego w Pradze (ČZU).

Jego zdaniem, jednym z głównych powodów tak skrajnie różnych cen masła w Polsce i w Czechach jest wielkość rynków. Im większy rynek, tym niższe średnie koszty jednostkowe, które ponosi producent. Dlatego też zagraniczni inwestorzy chętniej wchodzą do Polski, niż do Czech, które liczą cztery razy mniej mieszkańców.

„W grę wchodzą tu również formalne warunki prowadzenia działalności gospodarczej. U nas uzyskanie pozwolenia na budowę trwa średnio półtora roku, a czasami nawet dwa lata. W Polsce można je otrzymać w ciągu około sześciu miesięcy” – argumentuje ekonomista z ČZU.

Skutek? Inwestorzy znacznie chętniej wybierają Polską.

„Nie przypominam sobie, aby u nas były w ostatnich latach jakiekolwiek inwestycje typu greenfield w mleczarstwie. W efekcie konkurencja między czeskimi producentami jest znacznie mniejsza niż między producentami w Polsce” – mówi Tomáš Maier.

Cena masła nie chce stopnieć

Problemem czeskiego rynku produktów mlecznych jest również fakt, że tamtejsze mleczarnie eksportują dużo surowego mleka.

„Potem musimy sprowadzać z zagranicy produkty o większej wartości dodanej, czyli różnego rodzaju sery, czy właśnie wspomniane masło. A ta wartość dodana zostaje w Niemczech, w Austrii, czy właśnie w Polsce” – zwraca uwagę ekonomista.

Inny czynnik to znacząco podnoszona przez handlowców marża detaliczna. Firma Česká distribuční przeanalizowała ostatnio promocyjne ceny siedmiu największych sieci handlowych działających w Czechach. Porównała też koszty zakupu masła. Okazało się, że jego promocyjna cena w październiku tego roku była średnio o 43 proc. wyższa, niż rok wcześniej – informuje w poniedziałek „MfD”. Nieznacznie, bo 7 proc. w ujęciu rok do roku wzrosła również promocyjna cena jajek. Natomiast inne podstawowe produkty spożywcze potaniały: cena jabłek oferowanych w promocji spadła o 13 proc., ziemniaków – o 22 proc., a cukru – aż o 31 proc.

Poza oczywistymi, są też inne powody różnicy cen produktów rolno-spożywczych po obu stronach granicy.

„Rolnik w Polsce może liczyć na spore ulgi. Jeśli jest osobą fizyczną, płaci niską, preferencyjną składkę na ubezpieczenie społeczne. To oczywiście dość znacząco poprawia sytuację ekonomiczną tamtejszych plantatorów i hodowców” – tłumaczy Tomáš Maier.

Jest nadzieja na spadek

Cytowany przez serwis novinky.cz Petr Havel, analityk ds. rolnictwa zwraca uwagę na koszty pracy. Ponieważ w Polsce są one niższe niż w Czechach, to ostateczna cena różnych produktów, w tym masła, jest niższa.

„Z kolei w Niemczech stawka podatku VAT jest niższa niż u nas, co również odgrywa pewną rolę” – argumentuje Petr Havel. Niższe opodatkowanie powoduje, że cena towaru na sklepowej półce również jest niższa.

Ekonomiści zauważają, że masło to produkt żywnościowy, którego ceny wahają się najbardziej. Tomáš Maier jest przekonany, że najpóźniej za kilka miesięcy w detalu nastąpi ich znaczący spadek, ponieważ sieci handlowe dokonują zmian cen przez cały rok.

„Bardzo możliwe, że gdzieś w połowie przyszłego roku marże będą w ogóle ujemne. Sieci wybierają to, na czym w danym momencie zarabiają. Raz jest to masło, innym razem banany, a jeszcze innym warzywa. Niestety tak właśnie myślą i działają ci handlowcy” – konkluduje ekonomista z ČZU.

Zapasy i widmo kryzysu

Dla swoich rodaków ma także dobrą wiadomość „uważam, że masło zacznie tanieć jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Myślę, że ceny zaczną spadać już na początku grudnia” – deklaruje.

Podobne, choć nie aż tak optymistyczne wizje, ma zrzeszająca producentów żywności Izba Spożywcza Republiki Czeskiej (PK ČR) „zakładamy, że podwyżki cen masła zakończą się najpóźniej przed świętami” – powiedział cytowany przez serwis novinky.cz Marek Zemánek, rzecznik organizacji.

Przedstawiciel PK ČR przestrzegł jednocześnie przed… zbyt radykalnymi obniżkami cen w detalu. Sieci handlowe chcąc zwabić klientów mogłyby doprowadzić do sytuacji, że konsumenci zaczęliby robić wielkie zapasy masła. To spowodowałoby problemy w sektorze mleczarskim, mogłoby nawet wywołać kryzys.

O kłopotach z masłem w Rosji czytaj tu.https://xyz.pl/coraz-trudniej-o-maslo-w-rosji-to-tylko-jeden-z-objawow-przegrzewajacej-sie-gospodarki/

Główne wnioski

  1. Ceny masła w Czechach i na Słowacji są znacznie wyższe niż w Polsce. Sąsiedzi z Południa przyjeżdżają więc coraz częściej do nas po maślane zakupy.
  2. Powodów tych różnic w cenach jest kilka. Ekonomiści wskazują na wielkości rynków, zdolność przyciągania inwestycji zagranicznych, ale także na wysokość składek, które na ubezpieczenie społeczne płacą polscy rolnicy.
  3. Eksperci spodziewają się, że ceny masła u sąsiadów z południa zaczną spadać przed Bożym Narodzeniem. Przedstawiciele producentów ostrzegają jednak przed problemami, które z tego powodu mogą się pojawić na rynku.