Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Polski drób i wołowina coraz bliżej wejścia na stoły Korei Południowej

Mieszkańcy Korei Południowej cenią sobie żywność dobrej jakości. Dlatego wysoko oceniają polskie marki spożywcze. Króluje tam nasze mleko, ale polscy producenci mięsa też już zacierają ręce.

Korea Południowa to kraj kulturowo nam bliski. Dla Koreańczyków Polska jest znakomitym rynkiem, otwartą drogą do zachodniej Europy. /fot. gettyimages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie znaczenie dla polskich producentów żywności ma rynek Korei Południowej.
  2. Które produkty spożywcze dominują na tamtym rynku, a które zadebiutują na nim w najbliższym czasie.
  3. Jaka jest specyfika koreańskiego rynku i który kolor jest „zakazany” w komunikacji biznesowej?

Żywność z logo „made in Poland” jest dzisiaj rarytasem, docenianym i pożądanym przez niemal wszystkie rynki świata, m.in. ze względu na wysoką jakość. I faktycznie dociera do najodleglejszych zakątków globu i świetnie sobie tam radzi. Dzisiaj pod lupę bierzemy rynek Korei Południowej, która zajmuje 50. miejsce wśród rynków zbytu dla polskiego eksportu rolno-spożywczego.

Polskie mięso szykuje się na podbój Korei Południowej

Producenci polskiego mięsa mają chrapkę na wejście na rynek Korei Południowej. Zwłaszcza że w przeszłości najważniejszą kategorią eksportową na tamten rynek było mięso wieprzowe.

– W 2013 r. stanowiło 60 proc. polskiego eksportu rolno-spożywczego do Korei. Niestety, wprowadzenie w 2014 r. zakazu importu wieprzowiny z Polski z powodu afrykańskiego pomoru świń (ASF) spowodowało wstrzymanie wysyłek – mówi Mariusz Dziwulski, ekspert PKO Bank Polski.

Dzisiaj mamy podpisane warunki fitosanitarne na eksport drobiu i wieprzowiny na teren Republiki Korei w wyniku bilateralnej współpracy. Import polskiej wieprzowiny Korea rozpoczęła w maju 2024 r., natomiast eksport drobiu z Polski jeszcze się nie zaczął.

– Dopiero w grudniu 2024 r. kilka pierwszych zakładów przechodzi audyt, także pod koniec 2024 r. lub na początku 2025 r. pierwsze zakłady zostaną dopuszczone do eksportu. Z kolei import wołowiny jest na etapie procedowania na poziomie Komisji Europejskiej, dlatego Polska nie może jeszcze eksportować tego rodzaju mięsa do Korei. Obecnie tylko Dania, Francja, Irlandia oraz Królestwo Niderlandów mają uprawnienia do eksportu produktów wołowych na rynek koreański – mówi Marcin Graczyk z PAIH-u.

Koreańczycy jedzą dużo wieprzowiny, ale bardzo sobie cenią polską wołowinę, dlatego zależy im na możliwości importu naszego mięsa. Ministerstwa rolnictwa są w trakcie negocjacji. Myślę, że w 2025 r. będzie to już możliwe, co z kolei otworzy kolejne możliwości dla polskich producentów zapewnia Adam Smuga, managing partner TIAS.

Polska boryka się z pewnymi wyzwaniami w tym zakresie.

Ograniczeniem są choroby zwierzęce, takie jak grypa ptaków czy ASF. Polska czyni starania, by zakończyć prowadzone negocjacje i zamknąć procedury, które umożliwią eksport mięsa na ten rynek w najbliższej przyszłości. Pierwsze efekty prowadzonych działań widoczne były już na koniec 2023 r. – w danych handlowych Polski zaczęto odnotowywać eksport mięsa ze świń do Korei Płd. Według GUS w pierwszych 10 miesiącach 2024 r. wyniósł on 1,4 tys. ton wylicza Mariusz Dziwulski.

Rynek koreański wydaje się wymagający, ale też perspektywiczny. Wysoka jakość produktów w stosunku do ceny, jaką oferują polskie produkty, stwarzają szansę na dalszą ekspansję, chociaż m.in. z uwagi rosnące koszty produkcji, w tym koszty pracy, coraz trudniej jest konkurować ceną na rynkach międzynarodowych – mówi Mariusz Dziwulski, ekspert PKO Bank Polski.

Korea Południowa stoi/płynie polskim mlekiem

W 2023 r. wartość polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych do Korei Południowej wyniosła 82,6 mln euro, co stanowiło 12 proc. wartości wszystkich towarów tam wysyłanych.

Z danych GUS wynika również, że wartość polskiego eksportu rolno-spożywczego do Korei Płd. w ostatniej dekadzie (2014-2023) zwiększała się w tempie 8,3 proc. Jest to mniejszy wzrost niż w przypadku całego eksportu rolno-spożywczego na poziomie 9,8 proc. rocznie. Chociaż udział Korei w polskim eksporcie rolno-spożywczym zmalał w ciągu dekady z 0,18 proc. w 2013 r. do 0,16 proc. w 2023 r., dane za pierwsze 10 miesięcy 2024 roku pokazują wyraźną poprawę – eksport wzrósł w tym czasie o 18 proc. rok do roku, przy zaledwie 2 proc. wzroście całego eksportu rolno-spożywczego z Polski – mówi ekspert PKO Bank Polski.

Wiele polskich firm z sukcesami eksportuje do Korei Południowej.

Wśród marek kosmetycznych warto wymienić, chociażby producentów takich jak Ziaja, 4 Szpaki czy Uroda Polska. Jeśli chodzi o firmy spożywcze to w Republice Korei obecne są m.in. Maspex z Tymbarkiem, Mieszko i Wawel z czekoladkami, Sante z granolą, Tago i Bogutti z ciastkami czy Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Łowiczu, SM Mlekovita, Mlekpol i Polmlek z mlekiem UHT. Oczywiście są to tylko niektóre polskie firmy obecne w Korei, w rzeczywistości na tamtejszym rynku działa ich dużo, dużo więcej – mówi Anna Łagodzińska, kierownik zagranicznego biura handlowego PAIH w Seulu.

Najważniejszym elementem polskiego eksportu rolno-spożywczego do Korei Południowej są produkty mleczarskie.

– W 2023 r. odpowiadały za 37 proc. wartości wysyłek do tego kraju, co czyni je najszybciej rosnącą kategorią wśród artykułów spożywczych. Średnioroczny wzrost eksportu produktów mleczarskich w latach 2014–2023 wynosił aż 46 proc., choć warto pamiętać, że startowaliśmy z niskiego poziomu. W tej grupie kluczową rolę odgrywa mleko płynne (UHT), którego eksport osiągnął wartość 28,1 mln euro, stanowiąc 91 proc. polskiego eksportu mleczarskiego, 34 proc. eksportu rolno-spożywczego i 3 proc. całkowitego eksportu Polski do Korei – dodaje Mariusz Dziwulski

Zdaniem eksperta

SM Mlekpol – Widzimy potencjał do dalszego rozwoju eksportu do Korei Południowej

Sprzedaż na rynek koreański Mlekpol rozpoczął kilkanaście lat temu. Jak każdy kierunek działalności handlowej jest on dla nas ważny, zwłaszcza ze względu na lokalizację poza granicami EU, gdzie w sposób szczególny możemy poczuć się ambasadorem polskiej jakości.

Proces rejestracji produktów mleczarskich, umożliwiający import przez koreańskich odbiorców jest złożony i czasochłonny, jednak współpraca przebiega płynnie. Spółdzielnia Mleczarska Mlekpol w ciągu ostatnich kilku lat znacznie zwiększyła eksport do Korei Płd., do której wysyłamy produkty takie jak mleko UHT, ser mozarella, masło czy wyroby proszkowe, a marki Łaciate, Happy Barn i Milcasa są tam rozpoznawalne i  coraz bardziej popularne. To dla nas powód  do zadowolenia, tym bardziej że obecna skala współpracy jest duża, a w związku z brakiem warunków do produkcji mleka na terenie Korei i kulturą coraz większego spożycia produktów mleczarskich w krajach Azji – widzimy potencjał do dalszego rozwoju eksportu w tym kierunku.

Mleko UHT znajduje się w czołówce eksportowanych na rynek koreański produktów, obok akumulatorów (65,6 mln euro), odpadów metali i złomu (57,2 mln euro), wyrobów ceramicznych (35,3 mln euro), pojazdów silnikowych (30,4 mln euro) i chemikaliów nieorganicznych.

Dzięki korzystnej relacji jakości w stosunku do ceny, Polska mogła zdobywać rynek w zakresie niektórych produktów, np. mleka płynnego, wykorzystując siłę krajowego sektora mleczarskiego oraz rosnące zapotrzebowanie w Korei na ten produkt w ostatnich 10 latach. Co istotne, Polska jest największym dostawcą mleka płynnego do Korei pod względem wolumenu, ale zajmuje dopiero czwarte miejsce pod względem wartości eksportu, za Włochami, Francją i Niemcami. Polska wygrywa niższymi cenami jednostkowymi, co przyciąga importerów – wylicza ekspert PKO BP.

Producenci mleka zdominowali rynek w Korei Południowej, budując swoją silną pozycję pod markami własnymi.

Na znaczeniu zyskuje również skrobia, która w 2024 r. awansowała na drugie miejsce wśród produktów rolno-spożywczych eksportowanych do Korei.

Z kolei piwo, które wcześniej było istotnym produktem eksportowym, traci na znaczeniu – w latach 2018–2023 jego eksport zmalał łącznie o 25 proc., a dalsze spadki odnotowano w 2024 r. – dodaje Mariusz Dziwulski.

Zdaniem eksperta

Korea Południowa jest perspektywicznym rynkiem dla polskiej żywności, szczególnie kiedy przed nami widmo utraty rynku chińskiego

Producentom mleka i w ogóle polskiej żywności bardzo zależy na tym, żeby budować pozycję polskich produktów na rynkach poza UE. Dlatego m.in. Korea Południowa jest rynkiem bardzo perspektywicznym dla polskiej żywności i polskiego mleka. Szczególnie dzisiaj, w sytuacji, kiedy przed nami widmo utraty rynku chińskiego a jeszcze niedawno Polska zajmowała drugie miejsce wśród dostawców mleka UHT do Chin. Chiny dążą do samowystarczalności produkcji mleka, przez co konkurencja na tym runku staje się coraz trudniejsza.

Rynek chiński nadal jest istotny dla polskich przetwórców mleka, ponieważ duże zapotrzebowanie na produkty mleczne stwarza możliwości eksportowe, jednak jego znaczenie stopniowo maleje. Utrata tego rynku oznaczałaby dla nas całkiem spore problemy, bo każdy uszczerbek możliwości wyeksportowania naszego mleka to starty dla rolników i przetwórców mleka. Z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że od stycznia do sierpnia 2024 r. wartość wyeksportowanych produktów mlecznych z Polski do Chin wyniosła 37,5 mln euro, podczas gdy w analogicznym okresie poprzedniego roku 63,7 mln euro. W związku z tym trzeba dywersyfikować wszystkie możliwe kanały eksportu.

Już jakiś czas temu zaczęliśmy działania promocyjne, wspierające eksport mleka do Korei Południowej, w przyszłym roku planujemy zorganizować tam targi, co na pewno wzmocni świadomość naszych brandów.

Jak wejść na rynek Korei Południowej?

Największe wyzwania dla polskich producentów żywności w kontekście rozwoju w Korei Południowej? To odległość między naszymi krajami, różnice kulturowe i specyfika koreańskiego stylu biznesowego.

Kultura biznesu w Korei Południowej jest bardzo relacyjna, wymagająca czasu, spotkań, rozmowy. Tam wspólny posiłek interesariuszy jest bardzo istotnym elementem negocjacji, często będącym podsumowaniem i zwieńczeniem wspólnych rozmów. To nie jest kultura zachodnia, że wystarczy wymienić się mailami i już możemy zacząć współpracę, tam warto pojechać, nawiązać relację, poznać się. Oni bardzo cenią swoją kulturę i zależy im, żeby kontrahenci również doceniali ich język, zwyczaje, tradycje – wylicza Adam Smuga.

Podczas negocjacji z przedstawicielami z Korei Południowej trzeba pamiętać, żeby wizytówkę podać dwoma rękami i żeby nie używać czerwonego koloru w komunikacji. My wiemy, że jeśli klient pisze do nas, używając czerwonej czcionki, to jest bardzo źle – mówi Adam Smuga, managing partner TIAS.

Co ciekawe coraz częściej polskie firmy, które chcą zacząć eksportować swoje spożywcze produkty do Korei Południowej, najpierw chcą skorzystać z usług szkoleniowych np. z różnić kulturowych.

Koreańskie społeczeństwo bardzo się zmienia i dąży do tego, co lepsze, szuka żywności wysokiej jakości, która sprosta gustom Koreańczyków, a pamiętajmy, że to kraj z bogatą kulturą kulinarną. W oczach Koreańczyków znak „Made in Poland” często jest synonimem tej jakości – mówi Adam Smuga, managing partner TIAS.

– Dzięki temu przed negocjacjami mają szansę się dowiedzieć, że wizytówkę trzeba podać dwoma rękami, że nie powinno się używać czerwonego koloru w komunikacji – my wiemy, że jeśli klient pisze do nas, używając czerwonej czcionki, to jest bardzo źle. Jako TIAS  mamy holistyczne podejście do biznesu, mamy departament, który rekrutuje menadżerów i pracowników do koreańskich przedsiębiorstw, i taki, zajmujący się szkoleniami z różnic kulturowych. Staramy się uzupełniać te usługi, podążając za potrzebami naszych klientów. W ten sposób obsługujemy koreańskie inwestycje i funkcjonowanie koreańskich przedsiębiorstw w Polsce. Przed negocjacjami biznesowymi warto dobrze się przygotować, żeby nie popełnić żadnego faux pas. Pomocnym może być także np. nauczenie się kilku słów po koreańsku, co zawsze jest bardzo mile widziane i przyjmowane z dużym pozytywnym zaskoczeniem – zapewnia Adam Smuga.

Co ciekawe, jeżeli dwa zespoły (polski i koreański) negocjują jakąś umowę, to szefowie firm nie biorą udziału w negocjacjach, w przeciwieństwie do tego, jak to wygląda w Polsce, gdzie często prezes firmy osobiście bierze udział w rozmowach na każdym szczeblu. W Korei szefowie pojawiają się dopiero na finalizacji umowy, która jest zwieńczona celebracją podczas wspólnego posiłku.

Potencjał rynku Korei Południowej

Koreański rynek jest dla polskich producentów żywności niezwykle perspektywiczny.

Wynika to przede wszystkim z połączenia wysokiego zapotrzebowania na produkty rolno-spożywcze z mało urodzajnymi glebami w Korei, ale nie tylko. Koreańskie społeczeństwo bardzo się zmienia i dąży do tego, co lepsze, szuka żywności wysokiej jakości, która sprosta gustom Koreańczyków, a pamiętajmy, że to kraj z bogatą kulturą kulinarną. W oczach Koreańczyków znak „Made in Poland” często jest synonimem tej jakości – mówi Adam Smuga, managing partner TIAS.

Rynek koreański jest dojrzały i wymagający, co wymusza na polskich firmach konieczność szczególnego przygotowania i przemyślanej strategii wejścia.

Konieczne jest znalezienie i przekonanie do siebie lokalnego partnera, bez niego nie ma możliwości wejścia na rynek czy też rejestracji produktu. W Republice Korei bardzo silny jest też patriotyzm konsumencki oraz wpływ konglomeratów na łańcuchy dostaw. Wysoki stopień biurokracji oraz często zmieniające się przepisy również znacząco wpływają na proces rejestracji produktów. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że nierzadko informacje o tych zmianach są dostępne jedynie w języku koreańskim – komentuje Anna Łagodzińska, kierownik zagranicznego biura handlowego PAIH w Seulu.

Największe sukcesy jeśli chodzi o eksport produktów spożywczych do Korei Południowej mają zdecydowanie firmy z branży spożywczej, w szczególności te, oferujące mleko UHT. Mleko jest tutaj bardzo ciekawym przypadkiem, ponieważ jego eksport do Korei Południowej gwałtownie rośnie mówi Anna Łagodzinska, kierownik zagranicznego biura handlowego PAIH w Seulu.

Jednocześnie jest to rynek z ogromnym potencjałem.

– Mimo że Korea jest trzy razy mniejsza od Polski i w 70 proc. pokryta górami, to jest dużym rynkiem z około 52 mln mieszkańców. Topografia kraju wymusza na Koreańczykach dodatkowo stały import na dużą skalę, o czym przekonały się już niektóre polskie firmy i mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej – dodaje Anna Łagodzińska.  

Adam Smuga jest przekonany, że apetyt polskich firm spożywczych na koreański rynek będzie rósł w najbliższych latach.

– Korea Południowa to kraj kulturowo nam bliski. Dla Koreańczyków Polska jest znakomitym rynkiem, otwartą drogą do zachodniej Europy, pozostając jednocześnie atrakcyjnym miejscem pod względem niższych niż na Zachodzie kosztów inwestycji. Obecnie Koreańczycy bardzo mocno są zainteresowani projektem odbudowy Ukrainy po wojnie i Polska ma szansę tutaj odegrać ogromną rolę. Korea założyła, że Polska będzie hubem przeładunkowo-logistycznym dla tych projektów, które się będą działy w Ukrainie, bo mamy  tak naprawdę najbezpieczniejszą drogę do Ukrainy i najlepsze w tym zakresie możliwości logistyczne – dodaje Adam Smuga.

Potencjał rynku koreańskiego jest ogromny, tylko od zaangażowania i przygotowania polskich producentów i decydentów zależy, jak bardzo ten potencjał wykorzystamy.

– Rynek koreański wydaje się wymagający. Wysoka jakość produktów w stosunku do ceny, jaką oferują polskie produkty, stwarzają szansę na dalszą ekspansję, chociaż m.in. z uwagi rosnące koszty produkcji, w tym koszty pracy, coraz trudniej jest konkurować ceną na rynkach międzynarodowych – dodaje Mariusz Dziwulski, ekspert PKO Bank Polski.

Główne wnioski

  1. Najważniejszym elementem polskiego eksportu rolno-spożywczego do Korei Południowej są produkty mleczarskie. W 2023 r. r. Polska była pierwszym dostawcą mleka pasteryzowanego do Korei Południowej, blisko 90 proc. koreańskiego importu mleka pochodziło właśnie z naszego kraju.
  2. Dzisiaj mamy podpisane warunki fitosanitarne na eksport drobiu i wieprzowiny na terenach Republiki Korei w wyniku bilateralnej współpracy. Jest szansa, że pierwsze partie drobiu pojawią się na rynku Korei Południowej na początku 2025 r. Z kolei import wołowiny jest na etapie procedowania na poziomie Komisji Europejskiej.
  3. Koreańskie społeczeństwo bardzo się zmienia, szuka żywności wysokiej jakości. W oczach Koreańczyków znak „Made in Poland” często jest synonimem tej jakości.