Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Polski winiarz rusza na podbój świata. JNT kupił historyczną markę w Hiszpanii

Prawie najstarszy producent cavy, musującego wina, otworzy polskiej grupie drzwi do kilkudziesięciu rynków. To nie pierwsze i nie ostatnie jej przejęcie na drodze do miliarda złotych przychodów. – Marzy mi się zbudowanie międzynarodowego biznesu. To świetny czas dla polskich przedsiębiorców – mówi Jakub Nowak, prezes i właściciel JNT Group.

Jakub Nowak, prezes JNT Group
Jakub Nowak jest związany z rynkiem wina od prawie trzech dekad i spełnia kolejne zawodowe marzenia. Wykupił od funduszu JNT Group, przejął właściciela winnic w Rumunii, a ostatnio również prawie najstarszego producenta hiszpańskiej cavy. Fot. materiały prasowe/JNT Group

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak polskiej grupie alkoholowej udało się przejąć historycznego producenta hiszpańskiej cavy.
  2. Jakie ma względem niego plany i na jakie efekty liczy.
  3. Jak JNT Group rozwija się na tle rynku i jakie strategiczne cele po ubiegłorocznym wykupie menedżerskim ma Jakub Nowak.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

W branży alkoholowej Polska słynie na całym świecie z wódki i wciąż jest jej topowym producentem. Równolegle coraz śmielej przebija się na międzynarodowym rynku wina, na którym prym wiodą takie kraje jak Włochy, Francja czy Hiszpania.

Ekspansja rodzimych winiarzy ma dwa wymiary. Po pierwsze, w ciągu kilkunastu lat liczba plantatorów wzrosła z kilkudziesięciu do ponad 600, a równie dynamicznie zwiększyła się powierzchnia winnic – przekroczyła już tysiąc hektarów. Coraz więcej polskich win trafia na eksport.

Po drugie, polskie grupy alkoholowe dokonują zagranicznych przejęć. Maspex, największy producent spożywczy, ma już niezbędne zgody na zakup kontrolnego pakietu akcji rumuńskiego Purcari Wineries, wycenianego na ponad 700 mln zł.

Polscy przedsiębiorcy przejmują w Europie Zachodniej

Do drugiej grupy należy też JNT Group, wicelider polskiego rynku wina. W ostatnich tygodniach zrealizowała drugą akwizycję za granicą. Przejęła za nieujawnioną kwotę Marqués de Monistrol z Hiszpanii. Z nieoficjalnych ustaleń XYZ wynika, że wartość transakcji wyniosła kilkanaście milionów euro.

– Polski przedsiębiorca, który jeszcze niedawno był kojarzony głównie z „winem owocowym”, przejął prawie najstarszego producenta cavy [hiszpańskiego wina musującego – red.] ze 143-letnią tradycją. To bardzo nieoczywisty scenariusz – komentuje Jakub Nowak, prezes i właściciel JNT Group.

Przyznaje, że jest w tym biznesie już 26 lat i marzy mu się zbudowanie międzynarodowego biznesu, bez kompleksu względem zagranicznej konkurencji. To niestety wciąż nieoczywisty kierunek, bo nadal najczęściej to zachodnie korporacje przejmują w Polsce.

– Na szczęście coraz więcej polskich przedsiębiorców podbija kolejne rynki także dzięki przejęciom, w tym w Europie Zachodniej – jak Jan Kolański z Colianem czy Rafał Brzoska z InPostem. To świetny czas dla polskich przedsiębiorców, bo nam wciąż się chce i jesteśmy głodni sukcesu, podczas gdy zagraniczni rywale są już często zblazowani. Oni z powodu sytuacji makrogospodarczej dużo się zastanawiają i mało robią, a my przystępujemy do ofensywy – mówi Jakub Nowak.

Zdaniem eksperta

Sięganie po okazje

W polskim sektorze alkoholi jest spore grono dużych firm z solidnymi fundamentami. Ostatnie transakcje M&A [fuzji i przejęć – red.] wskazują na rosnącą ekspansję rodzimych producentów na arenie międzynarodowej. Punktem zwrotnym było szczególnie przejęcie przez Maspex spółki CEDC [właściciela m.in. Żubrówki – red.] na początku 2022 r. Grupa z tak silną historią akwizycji zdynamizowała rynek pod tym względem.

Dziś widzimy w tej branży dwa główne kierunki przejęć w wykonaniu polskich firm. Jedne podmioty, jak wspomniany Maspex, skupiają się na pozyskiwaniu silnych marek alkoholi: dobrym przykładem tego było przejęcie Becherovki w 2023 r. Innym kierunkiem są akwizycje producentów alkoholi, które nie są wytwarzane w Polsce. W tę kategorię wpisuje się ostatnia transakcja JNT w Hiszpanii, a także szereg przejęć producentów win w Rumunii przez JNT, Ambrę i Maspex. Polskie firmy wykorzystują fakt, że obecnie wiele aktywów – zwłaszcza w sektorze winiarskim w Europie – jest na sprzedaż.

Element strategii wykupu menedżerskiego

Dawny Jantoń – znany z takich marek jak Monte Santi, Grzaniec Galicyjski czy Cydr Dobroński – znów jest rodzinnym biznesem. W 2017 r. przejął go fundusz private equity Enterprise Investors wraz z prezesem spółki, którym już wtedy był Jakub Nowak. Siedem lat później dokonał wykupu menedżerskiego dzięki wsparciu banków i wspólnika: Grzegorza Hryciuka, właściciela Gabony.

– Nauczony współpracą z funduszem, przygotowałem pięcioletni masterplan. Pierwszą fazę, zakładającą zgromadzenie aktywów do prawdziwie międzynarodowej ekspansji, skończymy w bieżącym roku obrotowym, czyli do czerwca 2026 r. Jej pierwszym elementem było przejęcie winiarni w Rumunii jako pierwsza firma z Polski – mówi Jakub Nowak.

Na początku 2024 r. JNT kupił za kilkanaście milionów złotych większościowy pakiet udziałów w Domeniile Boieru – właściciela 200 ha winnic w Ciumbrud i Sebes w Transylwanii oraz zakładu produkcyjnego.

Eksport od Ameryki, przez Europę, po Azję

Drugim krokiem polskiej firmy na przyjętej drodze było stworzenie portfela alkoholi mocnych. Nie udało jej się przekuć rozmowy o akwizycji w transakcje, więc działa na tym polu własnymi siłami – rozszerzając ofertę dotychczasowych marek i kreując nowe. Ma już Gin Dobroński i ziołowy Galicyjski Sztos, a dołoży jeszcze rum i białą wódkę. Do kwietnia wszystko będzie gotowe.

– Natomiast trzecim etapem było przejęcie producenta cavy, który stałby się naszym oknem na świat. 70 proc. jej całej hiszpańskiej produkcji trafia na eksport. Zakup winiarni Marqués de Monistrol to dołożenie brakującego puzzla do strategii przygotowanej dwa lata temu. Zapewnia nam dostęp do ok. 30 rynków w różnych częściach świata – od USA i Ameryki Południowej, przez Europę po Japonię i Koreę Południową – wyjaśnia Jakub Nowak.

W kolejnych latach chciałby powiększyć liczbę eksportowych rynków do ok. 50. W konsekwencji Polska nie będzie już aż tak dominować w strukturze sprzedaży JNT jak obecnie, choć prawdopodobnie utrzyma większościowy udział – na poziomie 60 proc.

Zdaniem eksperta

Siła polskich producentów

JNT Group to niezwykle ambitna i dynamiczna firma, która z sukcesem realizuje plany zagranicznej ekspansji. Polskie winiarstwo jest dziś głodne rozwoju i ma ku temu solidne podstawy. Szczególny potencjał tkwi w segmencie napojów winiarskich, zwłaszcza win owocowych i cydrów. Tylko w minionym roku Polska wyeksportowała niemal 28 mln litrów tych produktów. To dowód na to, że nasze wyroby zyskują uznanie i są cenione na rynkach zagranicznych.

Polscy producenci uważnie śledzą światowe trendy i są otwarci na innowacje, a tego właśnie oczekują dziś konsumenci zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Na wysoką jakość rodzimych napojów winiarskich wpływ mają m.in. krajowe regulacje, które stawiają wyjątkowo wysokie wymagania – wyższe niż w innych krajach Unii Europejskiej.

Niebagatelne znaczenie ma także zaplecze technologiczne. Dzięki dynamicznemu rozwojowi w ostatnich latach polscy producenci dysponują nowoczesnymi zakładami, które pozwalają im konkurować z najlepszymi i bez kompleksów ruszać na podbój zagranicznych rynków.

Nietypowa droga do transakcji

Do transakcji z Marqués de Monistrol doszło w pewnym sensie przypadkiem. Najpierw polska firma wraz z hiszpańskim Banco Sabadell wytypowała dziesięciu producentów cavy do rozmów.

– Część, jak to zawsze bywa, nawet nie chciała usiąść do stołu. Z pozostałymi nie doszliśmy do porozumienia. Jednak równolegle doradca z polskiego oddziału KPMG bardzo chciał nawiązać z nami współpracę. Okazało się, że hiszpańskie biuro firmy współpracuje z dużą hiszpańską grupą mającą pięć winiarni: Marqués de la Concordia. Nas interesowała tylko jedna, skoncentrowana na cavie – tłumaczy prezes JNT.

Zapewnia, że o wyborze kupca z Polski zadecydowała nie cena – udało się wynegocjować korzystne warunki – tylko determinacja i zapewnienie rozwoju przejętego biznesu.

– Ważny był głos pracowników, którym zależało na utrzymaniu winiarni. W takich sytuacjach zawsze jest ryzyko, że dojdzie do sprzedaży majątku w częściach. Kupiliśmy zdrowe aktywa i wykorzystamy je do ekspansji na kilku kontynentach – mówi Jakub Nowak.

Skala i potencjał hiszpańskiej winiarni

Marqués de Monistrol ma obroty na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych. Plan grupy zakłada doprowadzenie w ciągu czterech lat do 100-120 mln zł, by móc osiągnąć do tego czasu cel 1 mld zł łącznych przychodów.

– Hiszpańska winiarnia ma bardzo dobrą rentowność EBITDA – podobną do poziomu w całej grupie – wynoszącą kilkanaście procent. Chcemy ją utrzymać i jednocześnie dynamicznie zwiększać sprzedaż – zapowiada Jakub Nowak.

Wolumen produkcji JNT wzrośnie dzięki akwizycji o 10-30 proc., w zależności od stopnia wykorzystania możliwości hiszpańskiej winiarni. Na razie wytwarza w Polsce i Rumunii ok. 40 mln butelek wina, a chciałby dojść w ciągu kilku lat do 100 mln butelek całego asortymentu.

– Jesteśmy w stanie osiągnąć ten poziom bez większych inwestycji w rozbudowę zakładów. To tylko kwestia rozwinięcia sprzedaży – zapewnia przedsiębiorca.

Cava fermentuje w butelkach, więc wymaga specjalnych piwnic do przechowywania. W kupionym zakładzie jest miejsce na 12 mln butelek. Jeszcze kilka lat temu było wypełnione.

– Teraz bez większego wysiłku moglibyśmy osiągnąć produkcję na poziomie 4 mln butelek rocznie, ale szybko chcemy zwiększyć wolumen do 6-7 mln, a w ciągu kilku lat może dojść do maksymalnej liczby 12 mln butelek cavy. To wymagałoby już inwestycji – mówi Jakub Nowak.

Rozważa równolegle wznowienie produkcji ok. 4-5 mln butelek rocznie hiszpańskiego wina spokojnego (niemusującego). Dotychczasowy właściciel prowadził ją w swoich pozostałych zakładach.

Winiarnia Marques de Monistrol jest położona w hiszpańskim regionie Sant Sadurní d’Anoia.
Winiarnia Marqués de Monistrol jest położona w hiszpańskim regionie Sant Sadurní d’Anoia. Wytwarzane w niej od 1882 r. wina są rozpoznawane na najważniejszych rynkach. Tylko w ciągu ostatniej dekady otrzymały 165 międzynarodowych nagród. Fot. materiały prasowe/JNT Group

Cava do Polski, a rodzime marki na eksport

Jakub Nowak jest przekonany o ogromnych możliwościach synergii płynącej w obu kierunkach dzięki tej transakcji. W Polsce chce zacząć sprzedawać na szeroką skalę cavę. Pierwsze butelki na sklepowych półkach pojawią się jeszcze w tym roku, ale z rozmachem ruszy od pierwszego kwartału 2026 r.

– Wymaga to przygotowania odpowiedniej strategii. Mamy dwie marki – Monistrol oraz Marqués de Monistrol czyli MM – i trzy rodzaje cavy: dojrzewającą 9, 18 i 30 miesięcy. Poza tym musimy edukować rynek. Popularność cavy jest mniejsza, niż powinna. Metoda jej produkcji jest podobna do francuskiego szampana, a cena taka jak włoskie prosecco, mimo znacznie lepszej jakości. Kto pozna się na tej różnicy, już regularnie wybiera cavę – mówi szef JNT Group.

Równolegle wykorzysta pozycję Marqués de Monistrol w Hiszpanii i jej międzynarodowe kontakty z dostawcami do sprzedaży swoich pozostałych produktów. W zależności od uwarunkowań poszczególnych rynków będzie oferować m.in. wina z Transylwanii, wina aromatyzowane Monte Santi, alkohole mocne, a także produkty bezalkoholowe.

Sukces rumuńskiej akwizycji

JNT przejął w poprzednich latach marki Grzaniec Galicyjski, Wino Makłowicz i Selekcja Makłowicz, a także importera i dystrybutora win: Platinum Wines. Po kilkunastu miesiącach od akwizycji w Rumunii Jakub Nowak jest pewny, że decyzja była słuszna. Grupa już podwoiła sprzedaż rumuńskich win w Polsce, a w Rumunii zbudowała fundamenty pod przyspieszenie ekspansji i teraz „wjeżdża na autostradę”.

– Dokonałem już kilku przejęć i wiem, z czym to się wiąże. Doradcy i bankowcy często przekonują, że już od pierwszego dnia zacznie się czerpać duże korzyści. Tymczasem najpierw trzeba zmierzyć się z niespodziewanymi wyzwaniami i dopiero po co najmniej pół roku można liczyć na stabilny rozwój. Niespodzianką w Rumunii okazał się wymóg dodatkowej rejestracji alkoholi, nieznany w Polsce, co wydłuża czas wprowadzenia produktu na rynek – mówi Jakub Nowak.

Rumuński zakład umożliwił firmie produkcję w puszkach – wcześniej ją kontraktowała. Wydajność istniejącej linii okazała się za mała, więc druga pojawiła się w Polsce.

– Wytwarzamy kilka milionów produktów w puszkach rocznie, a potencjał jest znacznie większy. Dotyczy przede wszystkim win aromatyzowanych oraz napojów „zero”. Za nami dopiero pierwszy sezon, a już dostrzegamy duże możliwości szczególnie w eksporcie – informuje przedsiębiorca.

Przejęcia: napoje bezalkoholowe tak, piwa nie

Jeszcze w tym roku JNT chciałby sfinalizować przejęcie w segmencie napojów bezalkoholowych. To na razie wyczerpie jego ambicje na tym polu. Jednak nigdy nie mówi „nigdy”.

– Jeżeli nadarzy się przejęcie na atrakcyjnych warunkach spółki, która zapewniłaby nam dużą synergię, rozważę to. Koncentrujemy się jednak na winach, alkoholach mocnych i produktach bezalkoholowych. Trudno byłoby namówić mnie na browar, a oferty otrzymuję regularnie. To segment wymagający zupełnie innej dystrybucji i marketingu. Poza tym wydaje się, że piwo ma czasy świetności za sobą. Rynek mocno się nasycił, nawet w obszarze kraftowych browarów – wyjaśnia Jakub Nowak.

W najbliższym czasie spółka nie planuje dużych inwestycji. Ogranicza się m.in. do niezbędnych prac serwisowych i systematycznej poprawy efektywności energetycznej każdego z zakładów. Jej roczny CAPEX (nakłady inwestycyjne) wynosi kilkanaście milionów złotych.

500 mln zł przychodów na horyzoncie

W roku obrotowym 2023/2024 JNT Group miała prawie 400 mln zł przychodów, w następnym przekroczyła tę kwotę, a w bieżącym liczy na przebicie 500 mln zł. W kolejnych latach ma rosnąć jeszcze szybciej dzięki zgromadzeniu kompletu aktywów niezbędnych do międzynarodowej ekspansji.

– Teraz przed nami już przyjemna praca do wykonania. Można inwestować w nieruchomości, logistykę itd., a ja zainwestowałem wszystko w aktywa, które zapewnią nam dodatkową sprzedaż – mówi Jakub Nowak.

Przyznaje, że otoczenie rynkowe nie sprzyja. Jest jednak dobrej myśli.

– Jak powtarza pan Pawiński z Maspexu [Krzysztof, prezes i współzałożyciel – red.]: jeśli ktoś radzi sobie przy „słabym” konsumencie, to po poprawie sytuacji będzie tylko lepiej. A my na „płaskim” czy wręcz lekko spadającym rynku rośniemy w dwucyfrowym tempie. Gdy nasi duzi konkurenci próbują utrzymać udział w rynku, my go dynamicznie i systematycznie zwiększamy. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio spadła nam rok do roku kwartalna sprzedaż. W aktualnych warunkach uznajemy to za podwójny sukces – mówi prezes JNT Group.

Trudny czas dla producentów wina

Liderem polskiego rynku produkcji i dystrybucji wina pozostaje na razie notowana na GPW Ambra (właściciel m.in. marek Cin&Cin, Dorato i Piccolo). Jej giełdowa kapitalizacja spadła w ciągu roku o prawie jedną czwartą do ok. 450 mln zł. Mimo wzrostu wolumenu sprzedaży w roku obrotowym 2024/2025 o 0,8 proc. do 96,8 mln butelek, jej przychody skurczyły się o 2,1 proc. do 894,9 mln zł. Spadek byłby gwałtowniejszy, gdyby nie 7,6 proc. wzrostu w napojach bezalkoholowych. Niższa była również rentowność.

W pierwszym kwartale bieżącego roku finansowego (lipiec-wrzesień) Ambra zanotowała wzrost przychodów i wolumenu o 1-2 proc. rok do roku, ale marża operacyjna się zmniejszyła.

Trudna sytuacja spółki wpisuje się w szerszy trend. Światowa konsumpcja wina spadła w 2024 r. o 3,3 proc. do 214,2 mln hektolitrów. To najniższy poziom od 1961 r. wynika z danych Międzynarodowej Organizacji Winorośli i Wina (OIV). Włochy wyprodukowały 44 mln hektolitrów, Francja 36,1 mln, Hiszpania 31 mln, a następne w kolejności USA 21,1 mln. Globalny spadek spożycia wina wynika m.in. ze zmiany preferencji młodych konsumentów.

– Jesteśmy świetnie przygotowani do zmian rynkowych. Wyczuwamy trendy lepiej od konkurencji i dlatego systematycznie poprawiamy wyniki. Wiemy, na które kawałki ogromnego rynku wina stawiać. Globalnie największy problem mają producenci czerwonego wina. Martwiłbym się, gdybym był francuskim winiarzem od klasycznego, czerwonego bordeaux, bo musiałbym szukać innej opcji. Francuzi nadal chętnie sadzaliby młodych dorosłych do stołu wyprostowanych i kazali dobierać wina do potraw – mówi Jakub Nowak.

Podkreśla, że czasy jednak się zmieniły i dzisiejsi dwudziestolatkowie wolą spędzić czas w luźnym towarzystwie przy drinku albo wręcz bezalkoholowych napojach. Dlatego coraz mocniej firma stawia na produkty „zero” oraz na wina musujące, których spożycie diametralnie się zmieniło. Dawniej były serwowane tylko przy szczególnych okazjach, dziś na wszelkich imprezach.

Zdaniem eksperta

Wino spada wraz z całym rynkiem alkoholi

Z naszego comiesięcznego badania, jak Polacy oceniają swoją sytuację finansową, wyłania się w ostatnich miesiącach obraz jazdy na rollercoasterze – niepewność przeplata się ze stonowanym optymizmem. Nie dziwi zatem fakt, że ostrożnie podchodzą zarówno do większych, jak i mniejszych wydatków. A im większe obawy, tym bardziej w pierwszej kolejności rezygnujemy z kategorii produktów „dla przyjemności”.

W konsekwencji sprzedaż alkoholu maleje nie tylko pod względem wartości, ale też wolumenu, odpowiednio o: 1,9 i 5,6 proc. Wino jeszcze rok temu opierało się negatywnemu trendowi, ale z danych za ostatnie 12 miesięcy wynika, że już i w tej kategorii Polacy zaczęli szukać oszczędności. Wartość sprzedaży win maleje o 2,2 proc., a ilość o 1,6 proc. Dane od stycznia do końca października są nieco bardziej optymistyczne. To oznacza, że ubiegłoroczne święta nie należały do udanych dla branży winiarskiej, wiec ma ona szansę zakończyć rok „na plusie”.

Największy spadek wolumenu dotyczy win stołowych (-2,2 proc.) oraz wermutu (-7,1 proc.). Pod względem koloru najwięcej tracą wina czerwone (-6,8 proc.), a pod względem smaku wytrawne (-6,3 proc.). Wina pochodzenia bułgarskiego, amerykańskiego czy francuskiego nie mogą pochwalić się dobrą passą – w przypadku pierwszych dwóch spadek wolumenu jest wręcz dwucyfrowy.
 
Dotychczasowe motory wzrostu nie tylko win musujących, ale też całej kategorii, również tracą: prosecco o 1,8 proc. a asti o 4,8 proc. Wina musujące zawdzięczają stabilną sprzedaż m.in. wynikom szampana, którego wolumen rośnie o 20 proc. Zyskują również wina aromatyzowane i owocowe (+1,9 proc.), a pod względem pochodzenia: nowozelandzkie, australijskie i włoskie.

Dynamicznie rozwijają się też wina bezalkoholowe musujące i stołowe – o ponad 30 proc. To jednak wciąż niewielka część kategorii odpowiada tylko za 2,5 proc. spożywanej ilości wina.

Główne wnioski

  1. Strategia
    Jakub Nowak po wykupie menedżerskim w JNT Group przejął już właściciela winnic w Rumunii i prawie skompletował portfolio alkoholi mocnych. Trzecim, brakującym elementem w jego strategii był dokonany właśnie zakup hiszpańskiej winiarni Marqués de Monistrol, prawie najstarszego producenta cavy. Wybór kupca z naszego kraju nie był oczywisty. O ile Hiszpania jest jednym z największych producentów wina na świecie, o tyle Polska dopiero zaczyna przebijać się na międzynarodowej arenie.
  2. Cele
    JNT Group przebiła w minionym roku obrotowym 400 mln zł przychodów, a w tym liczy na przekroczenie 500 mln zł. Marqués de Monistrol ma obroty na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych, a plan zakłada doprowadzenie w ciągu czterech lat do 100-120 mln zł – wówczas sprzedaż całej grupy ma już sięgać 1 mld zł. JNT produkuje w Polsce i Rumunii ok. 40 mln butelek wina. W Hiszpanii zacznie od kilku milionów butelek cavy, z czasem może dojdzie do kilkunastu. Długoterminowy cel to 100 mln butelek całego asortymentu, czyli uwzględniając też inne produkty z oferty.
  3. Otoczenie
    Światowa konsumpcja wina spadła w ubiegłym roku o 3,3 proc. do 214,2 mln hektolitrów, czyli najniższego poziomu od 1961 r. Jakub Nowak zapewnia, że JNT Group jest świetnie przygotowana do rynkowych zmian. Gdy konkurenci tracą udziały w rynku, ona systematycznie je zyskuje. Największy problem mają producenci czerwonego, wytrawnego wina. Zdecydowanie lepiej radzą sobie natomiast wina musujące oraz bezalkoholowe warianty tego trunku.