Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Sport
Sport to pieniądz Sezon 1 Odc. 39

Poszukiwania następcy Roberta Kubicy. „Nie będzie takiego kierowcy przez co najmniej 10 lat"

Od kiedy Robert Kubica opuścił padok Formuły 1, regularnie słyszymy o kolejnych polskich młodych kierowcach, którzy mogliby pójść jego śladami i trafić do królowej motorsportu. – W F1 jest mniej kierowców niż mamy czynnych astronautów. To pokazuje skalę trudności – mówi Maciej Czachorski, którzy przez kilkanaście lat blisko współpracował z Robertem Kubicą. W podcaście „Sport to pieniądz" opowiada o podejściu sponsorów do współpracy z Robertem Kubicą, jego fatalnym wypadku w Ronde di Andora i ogromnym potencjalne simracingu.

Z tego odcinka dowiesz się…

  1. Dlaczego tak trudno było znaleźć pierwszych sponsorów dla Roberta Kubicy.
  2. Jak wyglądał pierwszy okres po jego wypadku i jak na wypadek zareagowali sponsorzy Polaka.
  3. Co odróżnia simracing od innych esportów i dlaczego ma on tak wielki potencjał.
Obejrzyj lub posłuchaj
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
00:00

– Przekonać kogoś w Polsce przed 2006 rokiem, że będziemy mieli Polaka w Formule 1? Wiele osób stukało się w czoło albo uważało, że jestem jakimś nawiedzonym prorokiem – mówi Maciej Czachorski, przez wiele lat pełniący funkcję koordynatora i menadżera Roberta Kubicy.

Znalezienie sponsorów dla młodego i szerzej nieznanego wtedy kierowcy nie było łatwe. Bez odpowiednio hojnych partnerów na karierę w motorsporcie nie ma co liczyć.

– Pozyskiwanie sponsorów dla kogoś, kto nie jest jeszcze rozpoznawalny, to prawdziwa kwadratura koła. Z jednej strony, młody talent potrzebuje kapitału, żeby dostać się do prestiżowych serii, a z drugiej, sponsorzy oczekują już ugruntowanej popularności i widowni. W przypadku Roberta Kubicy ten problem był potęgowany przez fakt, że motorsport w Polsce był niszową dyscypliną. A myśmy wtedy żyli w czasach, w których Formuła 1 oglądała 70 tys. kibiców na TV4. I wtedy przekonać, że to jest kapitał, to była naprawdę duża sztuka – wspomina Marcin Czachorski.

Sytuacja zmieniła się, gdy Robert Kubica trafił już do F1. Rozpoczynał jako kierowca testowy w zespole BMW-Sauber, gdzie szybko dostał szansę wyścigowego debiutu.

– Jego wejście do tego sportu było absolutnie spektakularne. Robert w pierwszym wyścigu zdobył punkty. W swoim trzecim wyścigu stał na podium obok Michaela Schumachera, legendy tego sportu. Po tym wszystkim już nigdy nie musieliśmy pukać do sponsorów. Można było wtedy wybierać i dobierać najbardziej właściwych partnerów dla Roberta – opowiada Marcin Czachorski.

Historia na film


Kariera polskiego jedynaka w F1 rozwijała się bardzo dynamicznie. Wygrał Grand Prix Kanady, został liderem klasyfikacji mistrzostw świata. Powszechnie uważano go za pewniaka do zdobycia tytułu, a nawet i kilku.

Tą piękną historię brutalnie wstrzymał wypadek w Ronde di Andora. Startując w rajdzie samochodowym Robert Kubica uderzył w rozkręcony fragment barierki i trafił do szpitala w stanie krytycznym. Wysiłki lekarzy oraz upór i długa rehabilitacja samego Roberta Kubicy sprawiły, że po kilkunastu miesiącach był w stanie usiąść za kierownicą rajdówki. I szybko zaczął odnosić kolejne sukcesy.

– Przejść przez to wszystko. W pierwszym sezonie w rajdach wygrać tytuł mistrza świata rajdowego w URC2. W kolejnych dwóch latach wygrać 14 odcinków specjalnych przeciwko zespołom fabrycznym. I na koniec na to wszystko powrócić do Formuły 1 i wygrać wyścig Le Mans. To jest epicka historia. To jest według mnie hollywoodzka historia – mówi Marcin Czachorski.

Symulator lepszy niż auto?


Najlepsi kierowcy mnóstwo czasu spędzają na torze, ale jeszcze więcej w profesjonalnych symulatorach. To w nich ćwiczą odruchy, refleks i reakcje. Poznają tory i zapamiętują ich konfigurację. Według Marcina Czachorskiego simracing sam w sobie staje się nie elementem wspomagającym rzeczywiste ściganie, a poważną dyscypliną.

– Granica wejścia do cyfrowego e-sportu w porównaniu do prawdziwego motorsportu jest bardzo niska. To oznacza, że my możemy mieć do czynienia z bardzo dużymi liczbami graczy – mówi Marcin Czachorski.

Wskazuje, że simracing ma jeszcze jedną przewagę, istotną nie tylko ze sportowego punktu widzenia.

– Ze wszystkich e-sportów, gdyby wziąć pod uwagę to, jakie korzyści czerpiemy, to dla mnie te korzyści w przypadku e-sportu motorsportowego są oczywiste. Ta młoda generacja po prostu uczy się doskonale kontrolować samochód. I nie wyobrażam sobie lepszej drogi do tego, żeby nauczyć dziecko jeździć autem – mówi Marcin Czachorski.