ROP do zmiany. Branża apeluje o nowy trzon ustawy
Branża recyklingowa nie ustaje w krytyce propozycji uregulowania systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) za odpady opakowaniowe. Przedsiębiorcy ostrzegają, że taki model nie tylko podniesie ceny, ale też ograniczy efektywność całego systemu.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie kontrowersje budzi projekt nowego systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów za odpady opakowaniowe.
- Dlaczego branża recyklingowa obawia się wzrostu kosztów i ograniczenia wpływu na system.
- Jakie rozwiązania proponują przedsiębiorcy, by system ROP był bardziej efektywny i sprawiedliwy.
Projekt ustawy regulującej zasady systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) przedstawiony przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska zakłada, że pieniądze od firm mają trafiać do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), a producenci nie będą mieli wpływu na to, jak zostaną wydane i ile zapłacą.
– To nie jest deregulacja, to nacjonalizacja – mówi Jakub Tyczkowski, prezes Rekopolu, który gościł w studiu XYZ podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie.
Bez przełomu
W sprawie ROP od wielu miesięcy nie udaje się wypracować kompromisu. Kolejne projekty ustaw budzą sprzeciw zarówno producentów, jak i branży odpadowej oraz samorządów.
– Producent ma płacić do NFOŚiGW przez urzędy marszałkowskie i na tym kończyć się będzie jego rola. Nie będzie miał żadnego wpływu na to, ile zapłaci i co się z jego pieniądzem wydarzy. Ta stawka będzie wynikać z rozporządzenia, a w rozporządzeniu w zasadzie można wpisać dowolną kwotę. To parapodatek! – martwi się Jakub Tyczkowski.
Stawka będzie wynikać z rozporządzenia, a w rozporządzeniu w zasadzie można wpisać dowolną kwotę. To parapodatek!
Jakub Tyczkowski nie ma wątpliwości, że koszty systemu ostatecznie poniosą konsumenci.
– Warto mieć na uwadze, że duża część przemysłu, która produkuje wyroby w opakowaniach, uzyskuje z tej produkcji stosunkowo niewielką marżę. Nie ma za bardzo przestrzeni na jej obniżenie, a skoro tak, to trzeba będzie podnieść ceny za towary na półkach – prognozuje prezes Rekopolu.
Pola wpływu
Jednak – jak podkreśla – problem nie leży tylko w kosztach, ale w braku wpływu producentów na system.
– Przemysł powinien mieć wpływ na to, co się później dzieje z pieniądzem, który zasila system. Chociażby w zakresie możliwości wyboru podmiotu, który będzie zajmował się realizacją celów recyklingu. Co do zasady system powinien być oparty na konkurujących pomiędzy sobą organizacjach. To zwiększy szanse na efektywne działanie systemu – uważa Jakub Tyczkowski.
Prezes Rekopolu przekonuje, że obecnie funkcjonujący system co do zasady działa.
– Nie można zarzucić organizacjom odzysku braku efektywności. Polska od dwudziestu kilku lat realizuje poziomy recyklingu, co wprost wynika ze sprawozdań wysyłanych przez Polskę do Eurostatu.
Kierunki zmian
Jego zdaniem, ewentualne zmiany w systemie powinny być zaprojektowane tak, by państwo pełniło rolę nadzorczą, a nie przejmować kontroli nad pieniędzmi.
– Optujemy za tym, żeby powstała instytucja parasolowa, nadzorczo-kontrolna. Tu jest rola dla instytucji publicznej, żeby kontrolowała na bieżąco cały system oparty na organizacjach rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Natomiast to, co należy do biznesu, pozostawmy w rękach biznesu. Ważne jest, aby biznes mógł porozumieć się z tymi, którzy odpady zbierają, sortują i przekazują do recyklingu – uważa Jakub Tyczkowski.
Jakub Tyczkowski ostrzega, że jeśli producenci stracą wpływ na wydawanie środków, spadnie ich zaangażowanie w cały system.
– W momencie, kiedy wszelkie decyzje podejmować będzie instytucja publiczna, zaangażowanie w śledzenie tego, co się dalej dzieje z ich opakowaniem spadnie do zera. Wszystko przez zupełny brak sprawczości i wpływu na to, jak te pieniądze będą wydatkowane – prognozuje prezes Rekopolu.
Nowy trzon
Jakub Tyczkowski apeluje więc o pilne zmiany w projekcie ustawy.
– Mam nadzieję, że zmieni się podejście w projektowanych przepisach, a zamiast Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej trzonem systemu pozostaną organizacje odzysku. Mam też nadzieję, że zostaną wprowadzone różnego rodzaju mechanizmy standaryzujące tę działalność, wysokie wymogi jej prowadzenia – zaznacza Jakub Tyczkowski.
Mam nadzieję, że zmieni się podejście w projektowanych przepisach, a zamiast Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej trzonem systemu pozostaną organizacje odzysku.
Jak podkreśla, producenci są gotowi ponosić wyższe koszty i chcą jak najszybszego wdrożenia rozszerzonej odpowiedzialności.
– Wiele osób mówi, że producentom nie zależy. To nieprawda. Zdają sobie sprawę, że będą musieli ponosić wyższe koszty. Rozumieją to i akceptują. Wiedzą, że czeka ich realizowanie coraz bardziej wyśrubowanych norm środowiskowych, a bez dobrze działającej rozszerzonej odpowiedzialności będzie trudno to spełnić. – podkreśla Jakub Tyczkowski.
Główne wnioski
- Obecny projekt ustawy o ROP budzi sprzeciw branży, która obawia się nacjonalizacji systemu i wzrostu kosztów dla konsumentów.
- Przedsiębiorcy postulują, by system opierał się na konkurujących organizacjach odzysku, a państwo pełniło jedynie funkcję nadzorczą.
- Producenci są gotowi ponosić wyższe koszty, ale oczekują realnego wpływu na funkcjonowanie systemu, by skutecznie realizować cele środowiskowe.
Artykuł powstał na zlecenie Rekopolu.

